ludolfina napisał(a):tak na pierwszy rzut oka mam niedosyt 'ciebie" w marzeniu
nie wiem czemu, moze inaczej wyobrazam sobie marzenia, mam takie powazne podejscie do tego, jakoby byla to praca dotykajaca swiadomosci tego co sie w zyciu powinno robic, aby spelnic siebie, cos zwiazanego z wyjatkowoscia specyfika samego siebie
ja sama mam problem z okresleniem czego chce, kiedys bezmyslnie mi to przychodzilo, ...
jest taka scenka w "piratach z karaibow", ze jack sparrow ma kompas, ktory pokazuje droge ku najwiekszemu pragnieniu. i ten kompas "sie zepsul". jack nie wie czego chce, albo wzdraga sie to przyjac z a swoje, skomentowala calypso. to ja jestem w takim punkcie. nie moge zrobic kroku, bo kompas "nie dziala"
taka fantazja o domu, rodzinie, psach, jest przyjemna
a jak w tej fantazji zarabiasz na dom? i to wszystko?
co z ta praca? zostaniesz w tej co teraz? czy planujesz zmiane, gdy dorobisz sie jakiejs sumy?
rob cos dla siebie, nie zostawiaj tego, daz dalej.
No ja podchodze do marzen dosc lekko, moze nawet bezmyslnie... Zazwyczaj wyobrazam sobie cos bym chcial od losu dostac, potem prosze los bardzo mocno zeby mi to dal... Potem, jak dlugo tego nie utrzymuje to prosze laskawy los jeszcze mocniej aby spelnil moje zyczenie, nawet popieram moja prosbe mocnym postanowieniem poprawy... oczywiscie zewsze po, jak juz moja prosba zostanie spelniona
Potem mija kilka miesiecy, ja akceptuje fakt ze nic nie otrzymuje sie w zyciu za daromo - tylko dlatego ze sie tego bardzo chce... I zdarza sie wtedy cos takiego ze nagle spada mi z nieba to o co tak goraco prosilem... Wiec teraz po prostu czekam az moje marzenia sie spelnia. To niestety zawsze trwa...
Nie czekam calkiem bezczynnie... Poki co zarabiam i zbieram kase na kolejny etap w moim zyciu - otwarcie wlasnej dzialalnosci... Na razie to dosc odlegle plany, bo i srednio mi idzie odkladanie. Ostatnio cos mialem taki impuls zeby wybrac wiekszosc gotowki z jednego konta. Fajnie wyglada taka kupka - pliki pieniedzy paczkowane po tysiac funtow. Naprawde cieszylem sie z nich w taki zwykly ludzki materialistyczny sposob... A potem znaczna ich czesc rozdalem... I ciesze sie ze tak postapilem, bo pomoglem w ten sposob wyjatkowym dla mnie osobom, bratu, matce, bylej dziewczynie... Kazda z nich dostala po jednym pliku i jeszcze jeden rozdalem posrod innych osob juz nie takich mi bliskich. Wyszlo z tego tyle ze cofnalem sie pol roku w realizacji planu. Lecz kupilem sobie za to dobre samopoczucie...
Nie chodzi mi o to ze chcem sie pochwalic, tak naprawde to zastanawiam sie nad swoim zachowniem. Czy to efekt zrycia bani przez narkotyki? Czy moze przez moje pozytywne "czary-mary" - w imie prawa karmy oczekuje teraz przychylnosci ze strony sily wyzszej do moich poczynan, w koncu pomoglem wielu dobrym ludziom. Tak wiem, mam wobec Boga postawe lekko roszczeniowa, ale to On mnie tego nauczyl ta swoja ciagla nadopiekuniczoscia
Zastanawiam sie co probuje zalatwic w taki sposob moja podswiadomosc. Czy to ma byc zadosc uczynienie za cpanie? Czy chce sie poczuc lepszy w oczach innych? Czy to po prostu pofolgowalem sobie bo mialem taki kaprys?
Nie wiem... mysle ze moze i wszystko po troche...
Skutek tego jest taki ze cofnalem sie w realizacji ogolnego celu, kupujac sobie za to sporo dobrej energii (mana) ktora na pewno przyda mi sie na tym etapie...
Z innych dzialan ktorych podjecie mnie czeka w przyszlosci, to znalezienie sobie dobrej, wartosciowej kobiety, ktora zdecyduje sie na wspolne ze mna zycie. To jednak odkladam na potem, to dalszy punkt planu - najpierw musze uwolnic sie od nalogow. W obecnym stanie nie polecilbym swojej osoby zadnej dobrej kobiecie - jak narazie zarezerwowany jestem wylacznie dla blachar, szmaciur dyskotekowych, cpunek i ogolnie kobiet z marginesu wasej zwyklej szarej rzeczywistosci... Czyli z mojego podworka... To sa jednak znajomosci na chwile, owsze bardzo ciekawe, i dajace sporo satysfakcji, ale bez jakiejs glebi. Bez zaangazowania. Na zone wole jednak dziewczyne porzadna, spokojna, a nie orginalnie jebnieta... Ale na takie jestem skazany, bo poki co i mnie mozna tak okreslic.
Wszystko wiec powolutku ale prowadze jednak w strone spelnienia mazen. Po kolei... Napierw kasa i sporzadniec, potem poszukac sobie porzadnej partnerki, by w koncu wiesc porzadne rodzinne zycie. Wiele osob nie docenia swojego szczescia, majac prace, rodzine i spokojne zycie. Chca miec wiecej, a nie wiedza ze ci co juz maja duzo, chetnie oddaliby to wszystko by tylko moc zyc tym zwyklym szarym zyciem, codziennymi problemami, ktrore rozkminia sie wspolnie w rodzinnym gronie.
No coz... trzeba cierpliwie czekac, a w koncu kiedys, wszystko sie dobrze ulozy