elo..

Problemy związane z uzależnieniami.

Re: elo..

Postprzez buka_lu » 26 paź 2011, o 16:33

Cat, dlatego właśnie leczy się uzależnienie..
żeby móc poznać chorobę..
i żeby skutecznie bronić się przed nawrotami..
ale to trzeba najpierw pochylić główkę..
iść do ludzi..
i się przyznać
"TAK JESTEM NARKOMANEM I STRACIŁEM KONTROLĘ NAD WŁASNYM ŻYCIEM"
bez tego to można i latami jeszcze rzeźbić w gównie..aż śmierć zastanie..
ale znowu jałowe teksty piszę i nic ciekawego nie wnoszę do dyskusji..
tylko ja nie wiem o czym tu dyskutować :roll:
ja też mogłam dalej ćpać i układać kolejny filozoficzny bełkot na temat rzucania ćpania..
tylko, że w pewnym momencie tak sobie dokopałam ćpaniem, że mi się odechciało...
każdy ma swoje własne dno..
niektórzy doświadczają go nawet za życia :roll:
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: elo..

Postprzez Forsaken » 26 paź 2011, o 18:26

Abssinth napisał(a):a ja wiem, o czym Forsaken mowi...
brzmi to dla mnie jak nlp i rozne programy nlp-podobne, dzialajace zwykle bardzo dobrze :)

taka terapia nie patrzy w analize przeszlosci, tylko programuje na przyszlosc...moze sie okazac bardzo skuteczne na jakis czas - ale faktycznie na dluzsza mete lepiej jest pogrzebac w przyczynach.

Tak.. Brzmi jak NLP bo w wiekszosci to NLP, z paroma elementami wlasnymi ;) Przyczyny moga byc istotne ale nie musza. Ale to prawda, poznac je na pewno nie zaszkodzi.

caterpillar napisał(a):to co mnie niepokoi to to ,ze fors wierzy ,ze jedynie bialko pozwala na zrealizowanie zadania (a przecierz wiele ludzi radzi sobie w pracy i bez tego)

zaklada przy tym ,ze juz nigdy nie bedzie musial uzywac fety do pracy ..a co jesli przyjda kolejne wyzwania?
jak przygotuje sie do tego aby podolac bez cpania skoro teraz MUSI ?

Tu trafilas w sedno Cat, mnie tez to troche niepokoi i widze pewna drobna sprzecznosc w tym podejsciu. Mam powody by liczyc na to ze pozniej do tego nie dojdzie... Oczywiscie, powody by na cos liczyc nie sa tym samym co pewnosc... Pewnosci nie mam, nie na wszystko jeszcze sobie odpowiedzialem....

pszyklejony napisał(a):Zgadza sie z tym, ze nie do konca. Napisales jak powstaje, ale pominales analize przyczyn powstania programu "szybka poprawa nastroju" a to sa czasami lata.
NLP moze dzialac skutecznie na ludzi bez syndromu.

Pominalem analize, no spotrzegawczy jestes.... Sprecyzuj mi jednak o jaki syndrom Ci chodzi, chlopcze. Chciales cos powiedziec tak zeby madrze zabrzmialo a wyszlo Ci biedaku jak zwykle... Widze tez ze jestes ekspertem od NLP, to moze opowiesz nam na kogo jeszcze nie dziala...
Buka:
kazdy ma swoje wlasne dno..
niektórzy doswiadczaja go nawet za zycia

Czy aby na nim wlasnie nie jestes... Tlumaczyloby to zarowno poziom Twojej kultury osobistej, jak i niechec do glebszej refleksji...
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Re: elo..

Postprzez pszyklejony » 26 paź 2011, o 18:41

Nie mów do mnie chłopcze, buraku buahahaha. Nie potrafisz zrozumieć, przyznać się do problemu z emocjami, który powoduje ćpanie. Taki syndrom. Uzależnienie, to zespół, nie występuje samoistnie.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Re: elo..

Postprzez buka_lu » 26 paź 2011, o 18:48

Forkasen jak zwykle mnie nie zaskoczyłeś :lol:
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: elo..

Postprzez buka_lu » 26 paź 2011, o 18:52

niechęć do głębszej refleksji
hmmm
refleksja nad tym czy kreska powinna być o centymetr krótsza a może o pół centymetra węższa?
a może o programowaniu mózgu.. żeby zamiast ćpania chciało mi się czekoladkę?
no litości :mrgreen:
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: elo..

Postprzez ludolfina » 26 paź 2011, o 19:44

Abbs napisala:
taka terapia nie patrzy w analize przeszlosci, tylko programuje na przyszlosc...

mnie odpowiada taki scenariusz
z tego co wyczytalam u ericksona, drobne zmiany , dzialanie, moze spowodowac przemodelowanie nawet calej rodziny (jak w dominie) (Terapia Ericksonowska to oryginalna forma terapii, która nie koncentruje się na źródle problemu, ale stara się obudzić w człowieku zdolność do przezwyciężania trudności, odkryć jego pozytywne strony. )
z:
http://www.psycholog-warszawa.com/ericksonowska.php

ja sie nie smieje ze forsaken zmniejsza dawki.
kazde dzialanie (w przeciwienstwie do gadania) uwazam za sensowne i budujace. bez wzgledu na to, czy przyjdzie mu sie jeszcze ukorzyc pod porazka.
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: elo..

Postprzez Forsaken » 27 paź 2011, o 03:06

Ej Ludolfina, dzienx ;)
tylko, hmm...
ludolfina napisał(a):bez wzgledu na to, czy przyjdzie mu sie jeszcze ukorzyc pod porazka.

Wyrzucilem to slowo juz dawno ze swojego slownika. Nie ponosze tez juz porazek jak bywalo to kiedys... Wszystko zalezy od osobistego podejscia. To, co dla jednego jest kleska i upokozeniem, dla innego bedzie jedynie potknieciem. Przegrana bitwa, a nie wojna. Ludzie zbyt czesto oddaja walkowera, po pierwszym golu. Przeciez nikt nie obiecuje ze bedzie latwo, trzeba liczyc sie ze beda potkniecia, beda i upadki... Chodzi o to by pokonywac trudnosci, swoje slabosci, samego siebie... Tak, pokonac... Zdominowac tego ropzieszczonego lenia w srodku. Po upadku podniesc sie i probowac dalej. Robic drugie podejscie i trzecie jesli trzeba. Dopoki motywacja nie umarla dopoty nic nie jest przesadzone. Kiedys mialem na ten temat niewlasciwe poglady, lecz sie ich wyzbylem. Teraz wiem ze zdazaja mi jedynie zwykle problemy, czy tez potkniecia na nielatwej drodze do wyznaczonego celu. I bywa ze sie potkne i bywa ze potkne sie calkiem mocno, jednak dopoki jestem w stanie wstac i isc, to nie bede lezec.
Nie twierdze ze jestem w tym jakims bohaterem, ze nigdy sie nie poddalem. Wiadomo, kazdy zwatpi czasami w sens tego wszystkiego. W dobre intencje losu... Mial dosyc wszystkiego...
Kiedy jednak wpadam w ten stan, zmieniam sposob myslenia, przekonuje sam siebie ze to wszystko jest nieistotne i porazka zamienia sie w przeszkode... Przychodzi mi to juz dosc latwo, mialem juz sporo praktyki...
Slyszalem tutaj rady by sie poddac, by nawet nie probowac walczyc, bo ta walka jest z gory przegrana... Nie poslucham takich zalecen. Zamiast memnto mori wole dum spiro, spero. Bo to mi sie sprawdza...

siempre manana! Obrazek
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Re: elo..

Postprzez ludolfina » 29 paź 2011, o 09:19

no i jak ci idzie ograniczanie dzialek?
ad porazki, zastanawialam sie chwile nad tym slowem, i nad dychotomia porazka- sukcs.
wykreslanie ze slownika jakichs wyrazow jest mi obce.
tak jak psychologia biznesu pt:
"myslac o porazce programuje sie na porazke, a wiec wykresle to slowo ze slownika, i bede odnosil same sukcesy"

ale rozumujac tym tokiem, podjelabym raczej dzialania dajace wieksze prawdopodobienstwo zamierzonego efektu, czyli odwyk w jakims osrodku, gdzie pobede miesiac dwa, i wyjde gotowy do nowych wyzwan. przeciez w takim miejscu nikt nie zakazuje myslec pozytywnie i dazyc do osiagniecia sukcesu (w tym wypadku, do oczyszczenia sie z chemii). logistycznie bardziej sie oplaca.

zadanie jakie sobie postawiles jest bardzo trudne, swoja pozycje zawodowa warunkujesz braniem, a wiec nie tyle potrzeba ci walki z braniem, co przewartosciowania, i osadzenia sukcesow zawodowych na wlasnych umiejetnosciach, nie zas na sztucznych stanach wywolanych narkotykiem.
w istocie bowiem sam sie szantazujesz, - jak nie bede bral, to strace pozycje, a jak bede bral, to tez moge stracic pozycje. tak czy siak wszystko zmierza do porazki.
sukces nie ma na czym sie oprzec, bowiem wisi na nieprawdzie o tobie.
mysle tez ze zamiana dragow na czekoladki z tego powodu nic ci nie da, bowiem u ciebie chec brania nie wynika tylko z jakiejs ochoty na cos, ale z przekonania, iz dzieki braniu budujesz swoj sukces zawodowy. na czekoladce sukcesu zawodowego nie zbudujesz, i podswiadomosc sie na to nei nabierze.

jak to czujesz? jak odpowiadasz na pytanie PO CO przestane brac? jak bedzie moje zycie wtedy wygladalo?jaki sukces chcesz osiagnac? (wg mnie "nie branie" to jest zaden sukces. sukces jest wtedy gdy cos sie dodaje a nie odejmuje)
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: elo..

Postprzez Forsaken » 1 lis 2011, o 22:54

no i jak ci idzie ograniczanie dzialek?

no coz... potknalem sie ...
ad porazki, zastanawialam sie chwile nad tym slowem, i nad dychotomia porazka- sukcs.
wykreslanie ze slownika jakichs wyrazow jest mi obce.
tak jak psychologia biznesu pt:
"myslac o porazce programuje sie na porazke, a wiec wykresle to slowo ze slownika, i bede odnosil same sukcesy"

Dychotomia :shock: musialem po slownik siegnac zeby za Toba nadazyc :lol:
Ja sie w to az tak nie wglebiam... Lepiej sie czuje patrzac w przyszlosc z optymizmem i wiara w to, ze cokolwiek mnie nie spotka, los obejdzie sie ze mna laskaweie. Latwiej sie zyje tak myslac, a czesto rowniez takie przekonania przynosza dadtkowe korzysci. Wole sie rozczarowawac oczekujac zwyciestwa niz doznac przeczuwanej od poczatku, porazki...
zadanie jakie sobie postawiles jest bardzo trudne, swoja pozycje zawodowa warunkujesz braniem,
(...)w istocie bowiem sam sie szantazujesz, - jak nie bede bral, to strace pozycje, a jak bede bral, to tez moge stracic pozycje. tak czy siak wszystko zmierza do porazki.
sukces nie ma na czym sie oprzec, bowiem wisi na nieprawdzie o tobie.
mysle tez ze zamiana dragow na czekoladki z tego powodu nic ci nie da, bowiem u ciebie chec brania nie wynika tylko z jakiejs ochoty na cos, ale z przekonania, iz dzieki braniu budujesz swoj sukces zawodowy. na czekoladce sukcesu zawodowego nie zbudujesz, i podswiadomosc sie na to nei nabierze.

Tez ostatnio o tym myslalem... i pozostaje mi jedynie przyznac Ci racje. Zadanie jest trudne, a ja nie znam odpowiedzi na wiele pytan.
Nie wiem czy Ci to juz pisalem, ale z poczatku poruszylo mnie troche to Twoje podejscie ze trzeba miec plan B i jeszcze plan C na wyadek jak tamten nie wypali... A moze to nawet nie Ty pisalas...Doszedlem jednak do wnioku ze dobrze miec plan B a inie zawadzi i C - zadanie jest trudne, a potkniecia sa wpisane w droge do celu...
jak to czujesz? jak odpowiadasz na pytanie PO CO przestane brac? jak bedzie moje zycie wtedy wygladalo?jaki sukces chcesz osiagnac? (wg mnie "nie branie" to jest zaden sukces. sukces jest wtedy gdy cos sie dodaje a nie odejmuje)

Mam taki odlegly cel, czy raczej marzenie... Chcialbym miec juz wlasna rodzine... Kochana kobiete u boku. Ktora bym cenil i szanowal, doswiadaczajac od nieto samo z jej strony. I gromadke dzieciakow, dwojke minimum, ale najchetniej wiecej :D
Chcialbym moc wybudowac dom dla mojej rodziny, wlasne lokum - swoja twierdze... I moc ich spokojnie utrzymac, bez jakichs ekscesow, ale zeby na rozwoj dzieci nigdy nie brakowalo i na drobne przyjemnosci rowniez. I zebym mial duzo czasu dla moich bliskich, zebym nie uganial sie przez wiekszosc czasu za kasa, tylko zebym potrafil wspolnie z moja kobieta zrezynowac z kilku zbytkow by zyskac za to wiecej czasu dla siebie nawzajem. Do domu kupilbym dwa psy, bylyby to zapewne wylelane kanapowce, widzace kojec moze dwa razy do roku... I pewnie bylyby to rodezjany, to ta rasa co Saba z "W pustyni i w puszczy"... I stane sobie na gnaku popatrzec na dzieciaki, jak ganiaja sie z psami w zabawie, wsrod jesiennych lisci na moim podworku. O ktorych bede zreszta slyszal codziennie, dopoki nie zrobie nie zrobie z nimi porzadku :bezradny:
Takie marzenie troche z innego swiata... Lecz wbrew pozorom, wszytko jest na dobrej drodze zeby sie spelnilo... odpukac...

Tyle ze nie ze wszystkim co niose ze soba, jest mi po drodze, tam dokad sie wybieram...
Obrazek
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Re: elo..

Postprzez ludolfina » 1 lis 2011, o 23:56

tak na pierwszy rzut oka mam niedosyt 'ciebie" w marzeniu
nie wiem czemu, moze inaczej wyobrazam sobie marzenia, mam takie powazne podejscie do tego, jakoby byla to praca dotykajaca swiadomosci tego co sie w zyciu powinno robic, aby spelnic siebie, cos zwiazanego z wyjatkowoscia specyfika samego siebie

ja sama mam problem z okresleniem czego chce, kiedys bezmyslnie mi to przychodzilo, ...
jest taka scenka w "piratach z karaibow", ze jack sparrow ma kompas, ktory pokazuje droge ku najwiekszemu pragnieniu. i ten kompas "sie zepsul". jack nie wie czego chce, albo wzdraga sie to przyjac z a swoje, skomentowala calypso. to ja jestem w takim punkcie. nie moge zrobic kroku, bo kompas "nie dziala"

taka fantazja o domu, rodzinie, psach, jest przyjemna
a jak w tej fantazji zarabiasz na dom? i to wszystko?
co z ta praca? zostaniesz w tej co teraz? czy planujesz zmiane, gdy dorobisz sie jakiejs sumy?

rob cos dla siebie, nie zostawiaj tego, daz dalej.
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: elo..

Postprzez Forsaken » 2 lis 2011, o 17:14

ludolfina napisał(a):tak na pierwszy rzut oka mam niedosyt 'ciebie" w marzeniu
nie wiem czemu, moze inaczej wyobrazam sobie marzenia, mam takie powazne podejscie do tego, jakoby byla to praca dotykajaca swiadomosci tego co sie w zyciu powinno robic, aby spelnic siebie, cos zwiazanego z wyjatkowoscia specyfika samego siebie

ja sama mam problem z okresleniem czego chce, kiedys bezmyslnie mi to przychodzilo, ...
jest taka scenka w "piratach z karaibow", ze jack sparrow ma kompas, ktory pokazuje droge ku najwiekszemu pragnieniu. i ten kompas "sie zepsul". jack nie wie czego chce, albo wzdraga sie to przyjac z a swoje, skomentowala calypso. to ja jestem w takim punkcie. nie moge zrobic kroku, bo kompas "nie dziala"

taka fantazja o domu, rodzinie, psach, jest przyjemna
a jak w tej fantazji zarabiasz na dom? i to wszystko?
co z ta praca? zostaniesz w tej co teraz? czy planujesz zmiane, gdy dorobisz sie jakiejs sumy?

rob cos dla siebie, nie zostawiaj tego, daz dalej.


No ja podchodze do marzen dosc lekko, moze nawet bezmyslnie... Zazwyczaj wyobrazam sobie cos bym chcial od losu dostac, potem prosze los bardzo mocno zeby mi to dal... Potem, jak dlugo tego nie utrzymuje to prosze laskawy los jeszcze mocniej aby spelnil moje zyczenie, nawet popieram moja prosbe mocnym postanowieniem poprawy... oczywiscie zewsze po, jak juz moja prosba zostanie spelniona ;)
Potem mija kilka miesiecy, ja akceptuje fakt ze nic nie otrzymuje sie w zyciu za daromo - tylko dlatego ze sie tego bardzo chce... I zdarza sie wtedy cos takiego ze nagle spada mi z nieba to o co tak goraco prosilem... Wiec teraz po prostu czekam az moje marzenia sie spelnia. To niestety zawsze trwa...
Nie czekam calkiem bezczynnie... Poki co zarabiam i zbieram kase na kolejny etap w moim zyciu - otwarcie wlasnej dzialalnosci... Na razie to dosc odlegle plany, bo i srednio mi idzie odkladanie. Ostatnio cos mialem taki impuls zeby wybrac wiekszosc gotowki z jednego konta. Fajnie wyglada taka kupka - pliki pieniedzy paczkowane po tysiac funtow. Naprawde cieszylem sie z nich w taki zwykly ludzki materialistyczny sposob... A potem znaczna ich czesc rozdalem... I ciesze sie ze tak postapilem, bo pomoglem w ten sposob wyjatkowym dla mnie osobom, bratu, matce, bylej dziewczynie... Kazda z nich dostala po jednym pliku i jeszcze jeden rozdalem posrod innych osob juz nie takich mi bliskich. Wyszlo z tego tyle ze cofnalem sie pol roku w realizacji planu. Lecz kupilem sobie za to dobre samopoczucie...
Nie chodzi mi o to ze chcem sie pochwalic, tak naprawde to zastanawiam sie nad swoim zachowniem. Czy to efekt zrycia bani przez narkotyki? Czy moze przez moje pozytywne "czary-mary" - w imie prawa karmy oczekuje teraz przychylnosci ze strony sily wyzszej do moich poczynan, w koncu pomoglem wielu dobrym ludziom. Tak wiem, mam wobec Boga postawe lekko roszczeniowa, ale to On mnie tego nauczyl ta swoja ciagla nadopiekuniczoscia :)
Zastanawiam sie co probuje zalatwic w taki sposob moja podswiadomosc. Czy to ma byc zadosc uczynienie za cpanie? Czy chce sie poczuc lepszy w oczach innych? Czy to po prostu pofolgowalem sobie bo mialem taki kaprys?
Nie wiem... mysle ze moze i wszystko po troche...
Skutek tego jest taki ze cofnalem sie w realizacji ogolnego celu, kupujac sobie za to sporo dobrej energii (mana) ktora na pewno przyda mi sie na tym etapie...
Z innych dzialan ktorych podjecie mnie czeka w przyszlosci, to znalezienie sobie dobrej, wartosciowej kobiety, ktora zdecyduje sie na wspolne ze mna zycie. To jednak odkladam na potem, to dalszy punkt planu - najpierw musze uwolnic sie od nalogow. W obecnym stanie nie polecilbym swojej osoby zadnej dobrej kobiecie - jak narazie zarezerwowany jestem wylacznie dla blachar, szmaciur dyskotekowych, cpunek i ogolnie kobiet z marginesu wasej zwyklej szarej rzeczywistosci... Czyli z mojego podworka... To sa jednak znajomosci na chwile, owsze bardzo ciekawe, i dajace sporo satysfakcji, ale bez jakiejs glebi. Bez zaangazowania. Na zone wole jednak dziewczyne porzadna, spokojna, a nie orginalnie jebnieta... Ale na takie jestem skazany, bo poki co i mnie mozna tak okreslic.
Wszystko wiec powolutku ale prowadze jednak w strone spelnienia mazen. Po kolei... Napierw kasa i sporzadniec, potem poszukac sobie porzadnej partnerki, by w koncu wiesc porzadne rodzinne zycie. Wiele osob nie docenia swojego szczescia, majac prace, rodzine i spokojne zycie. Chca miec wiecej, a nie wiedza ze ci co juz maja duzo, chetnie oddaliby to wszystko by tylko moc zyc tym zwyklym szarym zyciem, codziennymi problemami, ktrore rozkminia sie wspolnie w rodzinnym gronie.

No coz... trzeba cierpliwie czekac, a w koncu kiedys, wszystko sie dobrze ulozy 8)
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Re: elo..

Postprzez ludolfina » 2 lis 2011, o 17:48

u mnie jest inaczej, bowiem czesciej zastanawiam sie nad tym kim chce byc a nie co chce miec

bycie , jakos, mentalnosc, etyka ktora jest moja droga, sciezka,

mozna powiedziec ze jestes tym co myslisz. ty masz przekonania ze manipulacja i sztucznym napedzaniem energii osiagasz duze sukcesy. dazysz do wiedzy o manipulowaniu ludzmi, zdobywasz ja, praktykujesz. tym sie stajesz.

dla mnie sa to przekonania za slabe, aby mnie pociagnac, chociaz pociaga mnie wizja "mocy", sprawczosci, zdobywania czegos. wzdragalabym sie cpac zeby cos osiagnac, czy bawic ludzmi poprzez szukanie ich "wlacznikow".
nie jest to moj sposob myslenia, nie chcialabym taka byc. nie wiem tez jak logicznie mozna zyjac wedle tych przekonan zdobyc "czystosc". wydaje mi sie to wrecz nonsensem. i upatrywalabym raczej w przemianie porzekonan i myslenai o swiecie "strategii" na oczyszczenie sie/

natomiast nie wiem jaka bym chciala byc, chociaz mam pewne juz przebitki

z tym pytaniem raczej wiec spodziewalam sie marzen o sposobie bycia, a nie posiadania.
chociaz to tez nei jest za bardzo pozytywne, gdy sie nie wie, co chcialoby sie posiadac i nie tworzy sie wizji.

obawiam sie ze samo czarownie posiadania myslami nie zda rezultatu w pragnieniu czystosci od dragow.
jest to jakby praca na dwoch niespojnych poziomach
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: elo..

Postprzez Forsaken » 8 lis 2011, o 21:45

ludolfina napisał(a):u mnie jest inaczej, bowiem czesciej zastanawiam sie nad tym kim chce byc a nie co chce miec

bycie , jakos, mentalnosc, etyka ktora jest moja droga, sciezka,

z tym pytaniem raczej wiec spodziewalam sie marzen o sposobie bycia, a nie posiadania.
chociaz to tez nei jest za bardzo pozytywne, gdy sie nie wie, co chcialoby sie posiadac i nie tworzy sie wizji.

obawiam sie ze samo czarownie posiadania myslami nie zda rezultatu w pragnieniu czystosci od dragow.
jest to jakby praca na dwoch niespojnych poziomach

Ludolfina, kazdy marzy w inny sposob i to jest najpiekniejsze. Ja marze po swojemu, nie narzucam innym mojego sposobu. Byc moze nie ulegam az tak trendowi, czy owczemu raczej pedowi, bo tak to wlasnie wyglada. Lecz raczej chodzi o to ze moge byc z siebie calkiem zadowolony, wrecz dumny z tego kim jestem. Jestem szczrym, porzadnym czlowiekiem, postepuje wedlug zasad. Nie szukam drogi do siebie samego bo jestem taki jak jaki chcem byc. Ja wiem ze ten wyswiechtany slogan "byc nie miec" latwo wpada w ucho i brzmi taki wzniosle. Jednak gdy sie temu przyjrzec, to brakuje w nim logiki. Bo jesli jestesmy tym co myslimy (z tym stwierdzeniem akurat sie zgadzam) to co nam przeszkadza zeczac mysle tak by byc tym chcemy byc. Ja to robie od dawna, zamiast o tym jedynie marzyc i to jeszcze w niesprecyzowany sposob. To kim jestesmy zalezy tylko od nas, od naszej rzeczywistej woli, bo na pozomie podswiadomym, bywa ze chcemy czegos zupelnie przeciwnego do tego co swiadomie myslimy ze chcemy. Jednak to co mamy, to w o wiele wiekszej mierze kwestia okolicznosci - tez mamy na to wplyw, ale czesto ograniczony. Dla mnie wiec logiczne jest zeby marzyc by miec, a byc tym kim sie po prostu chce byc.
mozna powiedziec ze jestes tym co myslisz. ty masz przekonania ze manipulacja i sztucznym napedzaniem energii osiagasz duze sukcesy. dazysz do wiedzy o manipulowaniu ludzmi, zdobywasz ja, praktykujesz. tym sie stajesz.

dla mnie sa to przekonania za slabe, aby mnie pociagnac, chociaz pociaga mnie wizja "mocy", sprawczosci, zdobywania czegos. wzdragalabym sie cpac zeby cos osiagnac, czy bawic ludzmi poprzez szukanie ich "wlacznikow".

Nie jest to tez moj sposob myslenia, nie wiem skad wzielas taka wiedze na mo temat, ale jest ona co najmniej przeterminowana. To ze znam kilka technik manipulacji nie znaczy ze manipuluje ludzmi. Tak jak to ze znam kilka ciosow karate nie znaczy ze chodze po ulicach i bije ludzi... A "przelaczniki" kazdy ma takie same wiec nie trzeba nawet szukac, za to dobrze jest wiedziec ze sa takowe i jakie one sa. Dzieki temu inni tak latwo nie moga nami manipulowac.

nie jest to moj sposob myslenia, nie chcialabym taka byc. nie wiem tez jak logicznie mozna zyjac wedle tych przekonan zdobyc "czystosc". wydaje mi sie to wrecz nonsensem.

A jezeli juz zahaczylismy o logike, to powinno byc chyba oczywiste dla kazdegi, ze jezeli ma inny sposob myslenia niz jego rozmowca, to wszytko co ten pomysli wyda mu sie nonsensem. Mi na przyklad nonsensem wydaje sie wiekszosc Twoich wypowiedzi, a jednak powstrzymuje sie od wyrazenia dezaprobarty dla tego co piszesz. Wychodze z zalozenia ze nie wszyscy musza myslec tak samo, moze i Ty powinnas sie nad tym zastanowic...
Ludolfina, mam nadzieje ze nie urazily Cie moje slowa. Wierz mi - nie mialem takiego zamiaru...
I dlatego tez nic nie wykasowywalem z postu do Ciebie - czulem ze nie musialem :)
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Re: elo..

Postprzez ludolfina » 8 lis 2011, o 22:35

e tam urazona, ja cie malo rozumiem, a twoje wypowiedzi jeszcze to poglebiaja. taki schemat znam z pewnych innych watkow, kojarzy mi sie z jakas walka o uznanie swoich racji, zamiast rozumowania
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: elo..

Postprzez Forsaken » 9 lis 2011, o 05:47

ludolfina napisał(a): ja cie malo rozumiem


http://www.youtube.com/watch?v=lAszvT1rybE&feature=related
a probowalas wogole? Obrazek
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

cron