roznie mozna flirtowac...mozna po prostu okazywac, ze ktos sie nam podoba w jakis sposob i teoretycznie to moze byc niewinne - na zasadzie 'fajnie sie z Toba gada, podniosles mi samoocene, dzieki, papa'. Nie musi to teoretycznie do niczego prowadzic.
W tym momencie jednak mam przed oczami mojego bylego, ktory wmawial mi caly czas 'to tylko flirt'....hmmm, tak , to byl tylko flirt, poswiecanie calej uwagi komus innemu, podczas gdy wlasna kobieta siedziala obok i musiala na to patrzec, nie zaszczycona nawet spojrzeniem....to bolalo.
ale, z drugiej strony, kiedy teraz mysle o tym, to ciesze sie, ze sie skonczylo....ciesze sie, chociaz placze czasem, za czyms co wydawalo mi sie, ze mielismy...z drugiej strony, to bylo od poczatku skazane na niepowodzenie...nie pasowalismy do siebie i juz
eeee, zhackowalam watek swoimi wynurzeniami
sorry
chyba mi sie powoli lepiej robi, albo wlasnie mam taka pieciominutowa faze:) takie mam skoki ostatnio
wracajac do tematu, sa rozne rodzaje flirtu....i teoretycznie, wydaje mi sie, ze jesli poswieca sie swojemu partnerowi wystarczajaca ilosc uwagi i milosci,to taki flircik z przymruzeniem oka nie jest zagrozeniem - chyba....