tak dla kobiet

Problemy natury seksualnej.

Re: tak dla kobiet

Postprzez Abssinth » 22 paź 2011, o 15:47

caterpillar napisał(a):Sans ale teraz sie leczysz i nawet nie masz pojecia ktory lekarz dokonuje nielegalnej eutanazji

nie bardzo rozumiem co z tymi firmami ubezpieczoniowymi..przeciez nie kazdy jest ubezpieczony i w dodatku na niewiadmo jaka sume,
a ci co maja spora sumke to rodzina i tak znajdzie sposob,zeby szybciej go wyslac

nie wiem Sans ale jak moja babcia lezala w szpitalu to napatrzylam sie na ludzi w agonalnym stanie i ja bym nie chciala tak widzialam mezczyzne przykutego do lozka tylkow pampersie wychudzony i wijacy sie z bolu lezal tak chyba z tydzien na erce az wkoncu zmarl , coz to za akt czlwieczenstwa trzymac kogos w cierpieniu az do konca

psa usypiamy mowiac ,ze chcemy mu ulzyc w cierpieniu a czlowiekowi pozwalamy sie meczyc


tylko sie pod tym podpisze i juz uciekam
:kwiatek:
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: tak dla kobiet

Postprzez mahika » 22 paź 2011, o 15:53

mahika napisał(a):
andrzej83 napisał(a):
mahika napisał(a):
hmmm, ciekawa edukacja :roll:
Znaczy się bez niczego?
ani tabletek, ani gumek?
I nie chcieliście mieć dzieci, ani z tą a ni z innymi partnerkami i liczyliście na to ze sie uda i "zdążysz"?
To jakby mało rozsądne i edukacyjne, chyba że źle zrozumiałam :)


Tak bez niczego. :D
Ani ani :D
Przecież tak zwany wytrysk nie przychodzi z Nienacka, no chyba że inni mają inaczej :bezradny:


Jakby nie patrzeć na wszystko jest czas i nic jak pisałem nie przychodzi z Nienacka. A chcąc współżyć kolejny raz wystarczy się umyć, z tego co zauważyłem to partnerka chwilę sama wytrzyma a mało tego same nie raz cyt. to idź szybko się umyć.

Edukacja w sensie jak współżyć by nie doszło do ciąży. A mówię że bez też się da i na pewno nie jestem jedyny w tego typu poglądach i nauka terz to potwierdza. :D :D :D :kwiatek: :cmok:

Andrzej, to zupełnie nie tak.
Jeśli jesteś otwarty na ta edukację, to jak wrócę z pracy to podrzucę Ci coś ciekawego na ten temat.
mieliście dużo szczęścia :)

andrzej83 napisał(a):Ok. mahika, ale czy szczęście ma coś z tym wspulnego :kwiatek: :cmok:

jeśli chciałes miec z kazdą partnerką po dziecku to miałeś pecha że nie wpadliście.
jeśli nie chciałeś miec z każdą partnerką po dziecku to raczej mieliście szczeście...
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: tak dla kobiet

Postprzez blanka77 » 22 paź 2011, o 16:00

mahika napisał(a):jeśli nie chciałeś miec z każdą partnerką po dziecku to raczej mieliście szczeście...


No i pozostaje jeszcze kwestia chorób, którymi można się zarazić, a wtedy to już raczej nie jest "szczęście"... Jak się przebadasz, to zgodzę się, że jednak to szczęście miałeś.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Re: tak dla kobiet

Postprzez mahika » 22 paź 2011, o 16:04

Edukacja Andrzeju sie kłania, edukacja :)
możesz założyc osobny wątek jeśli chcesz podyskutowac o antykoncepcji :)
Ja baaaaardzo chętnie.
:cmok: :cmok: :cmok:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: tak dla kobiet

Postprzez Sansevieria » 22 paź 2011, o 17:33

caterpillar napisał(a):nie wiem Sans ale jak moja babcia lezala w szpitalu to napatrzylam sie na ludzi w agonalnym stanie i ja bym nie chciala tak widzialam mezczyzne przykutego do lozka tylkow pampersie wychudzony i wijacy sie z bolu lezal tak chyba z tydzien na erce az wkoncu zmarl , coz to za akt czlwieczenstwa trzymac kogos w cierpieniu az do konca

psa usypiamy mowiac ,ze chcemy mu ulzyc w cierpieniu a czlowiekowi pozwalamy sie meczyc


Widzisz Caterpillar, rzecz jest w tym, żeby człowiek się nie męczył. W opiece paliatywnej. Nie wijący się w bólu na erce tylko pozbawiony bólu w hospicjum. Kierunek : eutanazja jest oczywiście zdecydowanie tańszy. Za to kierunek : opieka paliatywna jest ewidentnie przyzwoitszy. Oczywiście jeśli postawić alternatywę męczy się dłużej czy krócej wiadomo, krócej lepiej. Tyle że to jest fałszywa alternatywa. Ale jak wiadomo opieka paliatywna kosztuje. Czasem dużo. A nie rokuje wyzdrowienia.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: tak dla kobiet

Postprzez Bianka » 22 paź 2011, o 23:01

Natknęłam się w necie przypadkiem i od razu pomyślałam o tym topiku:) także dzielę się z Wami:)

http://dzieci.pl/pgid,13018054,title,In ... ciaza.html

co o tym myślicie?
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: tak dla kobiet

Postprzez caterpillar » 23 paź 2011, o 00:40

Sans ale powiedz czy gdybys (odpukac) miala juz ostatnie stadium raka ,pewna smierc to serio chcialabys aby latali nad toba z kadzidlami, bioenergia, rozancami ?? ..ja chyba nie, napatrzylam sie przez miesiac na ludzi ciezko chorych i ciesze sie (moze to dziwnie brzmi) ,ze moja babcia nie musiala dluzej sie meczyc, obylo sie bez odlezyn, co przy cukrzycy bardzo prawdopodobne czy nawet nieuniknione i swiadomosci ,ze jestem roslina kolo ktorej trzeba chodzic.

Jesli mamy rodzine to jeszcze, jesli jestesmy samotnym ,czy bezdomnymc zlowiekiem ..takich sie po prostu rzuca w kat

oczywiscie ,ze opieka paliatywna itp wszystko to powinno byc dla tych ktorzy chca korzystac.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: tak dla kobiet

Postprzez caterpillar » 23 paź 2011, o 00:44

tylko pozbawiony bólu w hospicjum
ale co szprycuje sie go maxymalna dawka morfiny?

ok poczytalam ..jak na moj rozum opiaty tez przyczyniaja sie do smieric a moze i nawet sa czasem przyczyna.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: tak dla kobiet

Postprzez Sansevieria » 23 paź 2011, o 14:16

No to co, zamiast "rzucać w kat" należy zabić?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: tak dla kobiet

Postprzez Forsaken » 23 paź 2011, o 17:49

Sansevieria napisał(a):No to co, zamiast "rzucać w kat" należy zabić?

Nie zabic, tylko jezeli ktos wrecz blaga cie o smierc i jest w tej prosbie trwaly. Nie jest to impuls chwili spowodowany ciepieniem ale niezmienne zyczenie od co najmniej miesiecy... To ja takiej osobie umozliwilbym godne zejscie z tego swiata. Bo az strach wyobrzic sobie co mozna czuc w takiej sytuacji. Kiedy jedyne co odczuwasz to staly bol, a jedyne co cie jeszcze w zyciu czeka to cierpienie i smierc... Ja gdybym ciepial tak ze marzylbym juz tylko o smierci, to licze ze moi bliscy pomogliby mi w takiej sytuacji...
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Re: tak dla kobiet

Postprzez Sansevieria » 23 paź 2011, o 18:17

Własnie Foresaken, jesli są spełnione wskazane przez Ciebie warunki, jesli medycyna wyczerpała swoje możliwości zniesienia bólu, jesli mimo znakomitej opieki, jesli w pełni świadomie, jeśli przez długi czas... prawne rozwiązania dopuszczajace eutanazję pozwalają na ogromne nadużycia. Bo indywidualny dobór środków przeciwbólowych kosztuje, bo opieka kosztuje, bo świadomość i wolna wola pacjenta są czasem sprawą sprawą mocno dyskusyjną, bo co to własciwie znaczy przez długi czas...jakos to trzeba prawnie ująć, czyż nie?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: tak dla kobiet

Postprzez buka_lu » 24 paź 2011, o 10:29

Abss:
skad Ty takie teorie bierzesz????
eutanazja polega na tym, ze NA WLASNE ZYCZENIE, ciezko chora lub pozbawiona checi do zycia osoba, moze w spokoju umrzec wtedy, kiedy ONA tego chce.


tutaj wklejam coś..
na temat eutanazji..
jak to wygląda w rzeczywistości.. Abss to miałam na myśli, pisząc, że starzy ludzi uciekają z kraju np do Niemiec..z obawy, że uśmiercą ich wnuki, dzieci, lekarze.. bardzo często eutanazja nie była i nie jest NA WŁASNE ŻYCZENIE...zresztą mnóstwo jest info. w internecie. wystarczy trochę bardziej zainteresować się tematem a nie tylko to co nam telewizor pokaże a zwłaszcza TVN


Wywiad P. Semki z dr Karelem Gunneresem, przewodniczącym
stowarzyszenia "Lekarze na rzecz Poszanowania Ludzkiego Życia"
("ŻYCIE" z dn. 8 stycznia 1997 r.)



Czy łatwo dziś dokonać w Holandii zabiegu eutanazji?

Wykonywanie eutanazji jest tu całkowicie bezpieczne. Sądy nie ścigają lekarzy dokonujących eutanazji, o ile zachowują określone reguły postępowania.

Jakie to reguły?

Po uśmierceniu pacjenta lekarz zobowiązany jest sporządzić specjalny raport. Wypełnia obszerny, składający się z 50 pytań, kwestionariusz. Pytania dotyczą choroby, sposobów i możliwości leczenia. Raport ten trafia do sędziego śledczego, który przekazuje go prokuratorowi. To prokurator decyduje, czy zabieg eutanazji odbył się zgodnie z prawem, czy nie. Rzecz w tym, że zazwyczaj prokurator podejmuje decyzję wyłącznie w oparciu o ten właśnie raport. A kto pisze raport? Oczywiście, lekarz - a więc osoba odpowiedzialna za zabieg.

Ale eutanazji dokonuje się na żądanie pacjenta?

Oczywiście to podstawowy wymóg. Pacjent musi sam poprosić o skrócenie życia. Lekarz ma obowiązek odczekać parę dni, gdyż prośba musi być ponowiona kilkakrotnie. Pacjent powinien być poinformowany o możliwościach leczenia i o innych dostępnych sposobach zmniejszenia bólu. Jeśli nadal nalega, lekarz zobowiązany jest skonsultować się z innym lekarzem i z rodziną chorego. Decyzję podejmuje jednak sam i wtedy może ewentualnie uśmiercić pacjenta i spisać raport, na podstawie którego prokurator decyduje o podjęciu lub umorzeniu śledztwa. Od lat jednak żaden lekarz nie został skazany za przeprowadzenie eutanazji.

Czy wymagany jest świadek wyrażenia przez chorego zgody na śmierć?

Nie. Jedynym dokumentem, jakim dysponuje prokurator jest raport sporządzony przez lekarza, czyli sprawcę śmieci.

Prokurator może jednak sprawdzić opinię lekarza - konsultanta?

Tak, ale zazwyczaj jest to lekarz, kolega po fachu, przez co cała ta procedura konsultacji staje się bardzo prosta: ja świadczę na twoją korzyść, ty na moją. Holenderskie prawo nie nakłada na zeznającego obowiązku składania zeznań, które mogłyby świadczyć przeciw niemu lub stawiać go w niekorzystnym świetle. Jeśli wiec lekarz sam nie przyzna się do błędu w zasadności zastosowania eutanazji i nie oskarży się sam w raporcie - niezwykle trudno zakwestionować jego rolę. Niemożliwe jest też świadectwo pacjenta, który przecież nie żyje. Prokurator zdany jest więc na świadectwo lekarzy. Dlatego twierdzę, że stosowanie eutanazji w Holandii jest całkowicie dowolne.

Taka jest praktyka. A co mówi holenderskie prawo?

Według holenderskiego prawa eutanazja jest jednak zabroniona. Za stosowanie eutanazji grozi kara więzienia. Zapisu w kodeksie karnym nikt nie unieważnił. Znowelizowano natomiast przepis w ustawie o trybie wydawania przez lekarzy świadectw zgonu. Dotąd przepisy te mówiły o wypisywaniu aktu zgonu przy śmierci naturalnej. W razie wątpliwości nakładały obowiązek przekazania sprawy policji i prokuraturze. Teraz usankcjonowano trzecią możliwość - dokonanie eutanazji i przesłanie sędziemu śledczemu raportu składającego się z odpowiedzi na owych 50 pytań.

Czy eutanazja ma w Holandii jakąś szczególną tradycję?

Absolutnie nie. Jeszcze 50 lat temu takie praktyki byłyby nie do pomyślenia. W czasie II wojny światowej, gdy hitlerowcy okupowali Holandię, Niemcy próbowali zmuszać naszych lekarzy by wstępowali do kolaboracyjnej izby lekarskiej. Holenderscy lekarze wiedzieli, że wtedy - zgodnie z prawodawstwem hitlerowskim - będą zobowiązani do wykonywania eutanazji na niepełnosprawnych. Bojkot kolaboracyjnej izby lekarskiej był w naszych środowiskach medycznych prawie powszechny. Większość holenderskich lekarzy uratowała swój honor. Trzydzieści lat później atmosfera zmieniła się całkowicie.

Kiedy nastąpił precedens w sprawie eutanazji?

W 1973 r. postawiono przed sądem młodą lekarkę, Gertrudę Postmę, która uśmierciła własną matkę. Oświadczyła, że matka znajdowała się w głębokiej depresji i wielokrotnie prosiła ją o skrócenie życia.

Jak zareagowała opinia publiczna?

Większość Holendrów była zaszokowana. Ale też nie było żadnych demonstracji przeciw zabójczyni. Ludzie potraktowali to jako normalne przestępstwo, którym zajmie się sąd. Jednak bardzo szybko rozpoczęły się demonstracje niezwykle sprawnych grup domagających się uniewinnienia córki i legalizacji eutanazji. Holenderska Fundacja na rzecz Eutanazji (NVVE) doskonale wpisała się w atmosferę tamtych czasów. Jej lider, dr Vinteldam z Amsterdamu, był niezwykle sprawnym propagandzistą. Zwolennicy eutanazji twierdzili, że wielu chorych cierpi ponad swoje siły i nie sposób temu zapobiec, więc obowiązkiem lekarza jest w takich sytuacjach skrócić mękę przez odebranie choremu życia.

Jak skończyła się tamta sprawa?

Ruch proeutanazyjny nie był liczny, lecz dzięki popularyzującym jego argumenty mediom szybko wmówiono społeczeństwu, że eutanazja jest czymś absolutnie normalnym. W końcu Postme skazano na tydzień wiezienia i rok nadzoru sądowego. Był to symboliczny wyrok, który zapoczątkował praktykę uniewinniania przez sądy sprawców eutanazji. Metody działania grup zwolenników eutanazji nasuwały skojarzenia z taktyką ruchów na rzecz legalizacji aborcji w USA. Małe, sprawne grupy, żonglujące danymi statystycznymi i popierane przez lewicujące media, zmieniły nastawienie społeczeństwa do aborcji dosłownie w ciągu paru lat. Także w oswajaniu holenderskiego społeczeństwa z legalizacją eutanazji rola mediów była decydująca.

Czym się to przejawiało?

Media z reguły powołują się na ekstremalne przypadki dobrane tak, aby przekonać widza, że eutanazja nie budzi żadnych wątpliwości. A tak nie jest. W 1973 roku zaproszono mnie do udziału w telewizyjnym talk - show na temat wspomnianej już rozprawy przeciw córce, która uśmierciła matkę. Zaproszono pewnego lekarza, mnie i człowieka, którego żona zmarła w strasznych bólach. Ten człowiek cały czas płakał, nazywał lekarzy bestiami, oskarżał ich o okrucieństwo i nieczułość. Przyznałem mu rację, ale wyciągnąłem ze sprawy inny wniosek: tragedia tej kobiety powinna nas dopingować do rozwoju coraz skuteczniejszych technik uśmierzania bólu, jednak nie do zgody na zabijanie. Ten zrozpaczony człowiek przyznał mi w końcu rację. Natomiast dziennikarz prowadzący talk - show wracał do tej sprawy jeszcze wielokrotnie. Za każdym razem, by wykazać niezbędność eutanazji, używał zręcznej formuły: oczywiście eutanazja jest zła, nie powinniśmy się na nią godzić, ale w tym konkretnym przypadku ... - i tu zaczynał usprawiedliwiać jakiś przypadek.

Jednak musi Pan przyznać, że pozostaje problem, jak zachować się wobec kogoś, kto nie jest w stanie wytrzymać nieznośnego bólu powolnego konania. Czy taki problem nie istnieje?

Bardzo często pacjent cierpi nie dla tego, że już nic nie da się zrobić, ale dlatego, że lekarz nie wie, co można zrobić. Faktyczna legalizacja eutanazji niebezpiecznie zmieniła nastawienie lekarzy do problemu cierpienia pacjentów. Wystarczy śmiertelny zastrzyk i problem znika. Tymczasem z uwagą obserwuje się medycynę brytyjską, gdzie wykształciła się cala gałąź medycyny - medycyna paliatywna, czyli ukojeniowa, skupiona na technikach likwidacji bólu u pacjentów, nawet gdy samo schorzenie przestaje być uleczalne. Wystąpiłem więc do holenderskiego rządu, czy nie można stworzyć programu szkoleniowego dla stu - dwustu lekarzy, którzy skoncentrowaliby się na poznaniu angielskich technik walki z bólem.

Czy lekarze nie są normalnie uczeni takich technik?

W 1986 roku w Holandii komitet rządowy badał sposoby zapobiegania skrajnemu cierpieniu osób z chorobami nowotworowymi. Okazało się, że w około 55% przypadków postępowanie przeciwbólowe było niewystarczające i pacjent cierpiał całkowicie niekoniecznie i niepotrzebnie. Gdyby jego lekarz miał większą wiedzę na temat uśmierzania bólu - nie musiałby cierpieć A to właśnie na cierpienia chorych powołują się zwolennicy eutanazji. W dyskusji na jednej z uczelni holenderskich nad żmudnymi i kosztownymi często metodami leczenia śmiertelnie chorych na raka jeden z młodych lekarzy zadał pytanie: po co mamy się tym zajmować , przecież mamy eutanazję! To pytanie jest wyrazem zatrważającego sposobu myślenia, który się niepokojąco upowszechnia. Wyrazić je można dość brutalnym pytaniem: "Po co leczyć, skoro można eliminować...".

Kiedy osobiście zetknął się Pan z problemem eutanazji?

W 1968 r. objąłem funkcję zastępcy sekretarza holenderskiego Królewskiego Towarzystwa Lekarskiego. Powołało ono komisje ds. aborcji, której zostałem sekretarzem. Kiedy większość komisji zaakceptowała aborcję jako praktykę normalną, zaprotestowałem, oświadczając, że jest to zgoda na zabijanie dzieci. Ostrzegłem kolegów, że jeśli zacznie się zabijać dzieci, bardzo szybko będzie można zabić każdego.

Jaki jest związek między sporem o legalizację aborcji a dyskusją o eutanazji?

Istnieje przepaść między społeczeństwem, w którym zabijanie bezbronnych jest zakazane, a społecznością, w której pojawiają się wyjątki od tej zasady. Jeśli raz przekroczysz tą zasadę, jesteś na równi pochyłej - dalsze przesuwanie granicy jest tylko kwestią czasu. Już wtedy przeczuwałem, że legalizacja aborcji utoruje drogę eutanazji. Razem z grupą lekarzy działałem przeciwko legalizacji zabijania nienarodzonych. Prezentowaliśmy w parlamencie dowody na to, że płód odczuwa ból i że nie można zaprzeczać jego człowieczeństwu. Udało się nam jedynie skłonić senat do odrzucenia legalizacji aborcji. Niestety ponowne głosowanie w izbie niższej zdecydowało o sprawie.

Kiedy zaczął Pan działać przeciw eutanazji?

Jak było do przewidzenia, po legalizacji aborcji zaczęto tolerować eutanazję. Nasz ruch "Lekarze na rzecz Poszanowania Ludzkiego Życia" prowadzi akcję protestów wobec rządu. Monitorujemy też zasięg stosowania eutanazji. Z naszych obserwacji wynika, że nawet te bardzo liberalne warunki, przy których spełnieniu władze akceptują eutanazję, i tak są lekceważone.

Na jakiej podstawie wysuwa Pan taką tezę?

We wrześniu 1991 r opublikowano raport komisji rządowej, która badała zasięg stosowania eutanazji w Holandii. Raport sporządzono bardzo rzetelnie. Przygotowując go przeprowadzono wiele rozmów z lekarzami, którzy stosowali eutanazję. Problem w tym, że zdefiniowano eutanazję jako pozbawienie pacjenta życia na jego wyraźna prośbę, którą lekarz spełnia. Według tych kryteriów, w ciągu 1990 r. przeprowadzono 2300 zabiegów. Raport mówi też o 400 przypadkach asystowania przez lekarza przy samobójstwie i o 1000 przypadków podania śmiertelnych zastrzyków, kończących agonię. W raporcie jest też mowa o 8000 śmiertelnych przypadków przedawkowania przez lekarzy środków znieczulających - morfiny i opium oraz o 8000 sytuacji, w których przedawkowanie leków służyło zakończeniu życia pacjenta. W praktyce więc w ciągu jednego roku w Holandii lekarze w 20 000 przypadków zdecydowali, że chory powinien umrzeć, choć tylko 2300 z nich odpowiadało urzędowej definicji eutanazji. Co roku w Holandii umiera około 130 tysięcy ludzi, wiec przypadki uśmiercania pacjentów to 15% całej liczby zgonów. W naszej opinii co najmniej w 12 000 przypadków czyli niemal w połowie przypadków eutanazji - śmierć nastąpiła bez uzyskania akceptacji pacjenta. Te liczby mówią o skali zjawiska. Według mnie zjawisko eutanazji wymknęło się spod kontroli.

Co robi w tej chwili kierowana przez Pana organizacja?

Ostrzegamy społeczeństwo, że jeśli pozwala się na zabijanie jako rozwiązanie j e d n e g o problemu, to pojawi się sto nowych, w których zabójstwo można będzie uznać za dobre wyjście.
Z przerażeniem myślę o wyłonieniu się utylitarnej medycyny, która kierować się będzie pytaniem:- jaką korzyść dla społeczeństwa ma leczenie t e g o pacjenta? Był już w historii taki precedens. Tak ujmowano sprawy w ZSRR. Władze odmawiały przyznawania jakichkolwiek leków więźniom łagrów [...] Tak samo można potraktować ludzi starych, kalekich, chorych psychicznie itp.

Akceptacja dla eutanazji jest być może wprost proporcjonalna do braku więzi pomiędzy dziećmi i rodzicami?

Dzieci izolują się od rodziców z chwilą rozpoczęcia dojrzałego życia. To zjawisko jest dyskutowane W Holandii już od dłuższego czasu. Na jednym z kongresów medycznych spotkałem lekarza, który nie wiedział, że działam w ruchu antyeutanazyjnym. Opowiedział mi swój przypadek. Chodziło o starszego człowieka, który dogorywał w szpitalu. Wydawało się, że bardzo niedługo umrze. Jego syn zwrócił się więc do lekarza z interesującą prośbą: zbliżał się termin jego urlopu, a nie chciał by pogrzeb przerwał mu wczasy na Karaibach, zapytał więc czy nie można by sprawić, aby jego ojciec umarł i został pochowany przed jego wyjazdem. Lekarz znający z autopsji wagę urlopu zaaplikował pacjentowi przedawkowaną ilość morfiny. Gdy następnie wrócił by stwierdzić śmierć i wypisać świadectwo zgonu, ze zdumieniem stwierdził, że pacjent żyje, co więcej czuje się nieco lepiej, bo przeżył pierwszą od dawna noc bez bólu. Ów lekarz opowiedział mi tę historię jak najnormalniejszą rzecz w świecie. W jego rozumieniu, jedyną pointą tej anegdoty była zaskakująca żywotność starego człowieka. I tu wracamy do problemu aborcji. Skoro akceptujemy usunięcie ciąży u kobiety, która uważa, że nie stać jej na kolejne dziecko, to jak zmusić kogoś do kosztownej opieki nad starcem, którego agonia trwa niekiedy miesiące, a nawet lata... .

Czy sprawa eutanazji nadal wywołuje dyskusje w holenderskim środowisku lekarskim?

Królewski Towarzystwo Lekarskie oficjalnie nie opowiada się ani za eutanazją, ani przeciw niej. Według Towarzystwa, lekarze mają decydować samodzielnie, mają całkowitą wolność wyboru. Problem polega na tym, że mnożą się wypadki stosowania eutanazji nie tylko w tych nagłaśnianych sytuacjach, gdy pacjenci nie mogą wytrzymać bólu.

A w jakich jeszcze?

Znamy już przypadki zastosowania eutanazji wobec np. kalekich dzieci, które nie były przecież w stanie wyrazić prośby o zabójstwo, a jednak je uśmiercono. Dwa lata temu głośno było o kobiecie, której synowie zginęli w wypadku, rozwiódł się z nią mąż, a ona sama popadła w totalne przygnębienie i poprosiła lekarza o zakończenie jej życia. Nie była przecież nieuleczalnie chora. A jednak lekarz, dr Chabou, dał jej leki w ilości umożliwiającej śmierć i asystował przy samobójstwie. Rodzina zmarłej pozwała go do sądu. Sąd jednak uniewinnił doktora argumentując, że cierpienia psychiczne i fizyczne są równoważne. Jak stwierdził sędzia, lekarz stanął przed dylematem pomiędzy obowiązkiem ratowania pacjenta a wspomożenia go w uniknięciu cierpień. Warto może dodać, że dr Chabou praktykował w Amsterdamie, zaś jego "pacjentka" mieszkała w odległym miasteczku na południu Holandii; lekarz widział się z nią tylko raz, i to mu wystarczyło, aby zdecydować, że jedynym rozwiązaniem jest śmierć. Nie skonsultował się nawet z lekarzem rejonowym. Mimo to pozostaje na wolności i dalej praktykuje. Takich niepokojących wypadków jest znacznie więcej.

Jak reaguje na to opinia publiczna?

Najbardziej widocznym efektem tej sytuacji jest utrata zaufania niektórych pacjentów do lekarzy. Mój przyjaciel internista odwiedził w trakcie wizyty domowej pacjentkę z rakiem płuc. Zdecydował, że będzie musiała udać się do szpitala. Pacjentka odmówiła, tłumacząc, iż obawia się, że lekarze ją zabiją. Mój przyjaciel przekonał ja, by zgodziła się na leczenie szpitalne. W czasie, gdy nie było go w szpitalu - miał wówczas wolny dzień - zastępujący go kolega orzekł, że nieprzytomna pacjentka ma przed sobą tylko dwa tygodnie życia - i wykonał śmiercionośny zastrzyk. Po powrocie do pracy mój przyjaciel przeżył szok. Mimo to nie zdecydował się na zgłoszenie sprawy na policję, gdyż uznał, że nie udowodni zabójstwa. Opuścił jedynie szpital i zmienił pracę.

Jak Pana organizacja walczy z eutanazją?

W naszym ruchu działa około 700 lekarzy. Na ich czele stoi pięcioosobowa Rada. Za każdym razem, gdy sprawa eutanazji wraca do parlamentu, ogłaszamy raporty, przesyłamy je parlamentarzystom, rządowi i przedstawicielom kościołów. Drukujemy je w nakładzie 100 tysięcy egzemplarzy. Gdy ostatnio sprawa wróciła do parlamentu wykupiliśmy w prasie ogłoszenia, dlaczego walczymy z eutanazją.

Czy królowa Holandii Beatrix akceptuje eutanazję?

Wiem od moich przyjaciół z królewskiego dworu, że jest jej przeciwna. Problem jednak w tym, że królowa starannie unika wypowiadania się na tematy mogące dzielić Holendrów. Król naszych sąsiadów Baudouin nie wahał się abdykować na czas uchwalenia przez parlament Brukseli ustawy aborcyjnej, aby nie brać na swoje sumienie podpisu pod tą ustawą.

W Holandii u władzy jest partia chrześcijańskich demokratów. Pańskiego czytelnika szokuje jej akceptacja dla aborcji i eutanazji.

To smutny paradoks. W trakcie dyskusji jeden z protestanckich polityków powołał się na przypowieść o Samarytaninie, który ulitował się nad cierpieniem. Dla mnie był to szczyt hipokryzji. Samarytanin ulitował się nad cierpiącym, ale wziął go do gospody, ugościł i nakarmił - a nie zabił.
W Holandii protestują już tylko katolicy i rygorystyczni ewangelicy. Jedynie katolicki magazyn "Katholiek Nieuwsblaad" i pismo "Reformatorisch Nieuwsblaad", oba niskonakładowe - biły na alarm, gdy minister zdrowia Bosch dopuścił w publicznej wypowiedzi możliwość stosowania eutanazji wobec niesprawnych umysłowo. Bosch oświadczył: "Mam nadzieję, że gdy sam stracę sprawność umysłową, moje dzieci poddadzą mnie eutanazji." Media nie zauważyły w tej wypowiedzi niczego szczególnego.

Jaki jest stosunek pozostałych protestantów do eutanazji?

Kościoły protestanckie zaakceptowały eutanazję. Mój kościół reformowany powołał dla rozpatrzenia tej sprawy specjalną komisję. I ta komisja zaakceptowała eutanazję.

Dlaczego?

Nie wiem. Nie byłem zaproszony ani do udziału w pracach komisji, ani do wyrażenia opinii.

Czy sądzi Pan, że stosunek Holendrów do eutanazji się zmieni?

Kiedy opowiadam historię o staruszce, która bała się pójść do szpitala i którą uśmiercono, czy też o młodym człowieku, który chciał zabić ojca, bo spieszno mu było na wczasy - ludzie zaczynają się budzić. Zaczynają rozumieć, że sprawy posunęły się za daleko. Rok temu w jednym z sondaży opinii społecznej zadano pytanie: "czy uważasz, że eutanazja może być zastosowana nawet wtedy, gdy lekarz jest w stanie zagwarantować znieczulenie bólu?" Aż 65 % ankietowanych uznało, że i wtedy eutanazja powinna być zabroniona. Jednak lobby proeutanazyjne jest bardzo silne. Kiedy wykupiliśmy płatne ogłoszenie, żeby opublikować dane na temat ilości przypadków eutanazji oskarżono nas o kłamstwa. Zarzuty były nieprawdziwe, ale uzmysłowiły nam, jak bardzo lobby popierające eutanazję jest wrażliwe na publikacje w mediach. W naszym wolnym, demokratycznym kraju okazało się, że nadzwyczaj trudno nam informować ludzi o tym, co się dzieje. Gdybyśmy mieli pieniądze na kampanie reklamową i na atrakcyjne ogłoszenia, myślę, że moglibyśmy zmienić nastawienie opinii publicznej. Jednak dziś media są nam, niechętne, a my nie mamy zbyt wiele pieniędzy.

* * *

Doktor Karel Gunners urodził się w 1926 roku w Indiach Holenderskich (dzisiejsza Indonezja). Studia medyczne ukończył w Lejdzie w Holandii. W czasie studiów praktykował dwa lata w USA. Później służył dwa lata w armii holenderskiej jako lekarz wojskowy, następnie osiem lat praktykował w Maroku. W 1968 roku został wybrany zastępca sekretarza Królewskiego Towarzystwa Lekarskiego. Od początku lat 70. Prowadzi praktykę lekarska w Rotterdamie. Jest przewodniczącym ruchu "Lekarze na rzecz Poszanowania Ludzkiego Życia."

* * *



Notatki towarzyszące tej publikacji:



Doktor zwany Śmierć

Najbardziej znanym na świecie zwolennikiem eutanazji jest amerykański lekarz - patolog, Jack Kevorkian. Za pomocą skonstruowanego przez siebie urządzenia , podaje on pacjentowi tlenek węgla, który wdychany przez specjalną maskę powoduje szybką śmierć. W ten sposób pomógł już umrzeć 39 śmiertelnie chorym osobom. Ta działalność zyskała mu w USA przydomek "Doktor Death" ("Doktor Śmierć").

Kevorkian trzykrotnie stawał przed sądem oskarżony o zabójstwo, gdyż wykonywane przez niego zabiegi są sprzeczne z prawodawstwem większości stanów w USA. Trzy razy został uniewinniony.

"Doktor Śmierć" uważa, ze istnieją sytuacje , w których jedynym, co może zrobić lekarz jest skrócenie cierpienia pacjenta. - Tam, gdzie farmakologiczne środki uśmierzające ból przestają być skuteczne, a medycyna nie daje pacjentowi żadnych szans polepszenia stanu zdrowia, jedynym humanitarnym zachowaniem jest przyspieszenie śmierci - argumentuje Kevorkian.

Sam nie lubi słowa "eutanazja". Woli posługiwać się znanym w amerykańskim prawodawstwie terminem "wspomagane samobójstwo". Twierdzi, że naprawdę walczy nawet nie o prawo człowieka do śmierci, lecz o jego prawo do pozbycia się bólu.

Krewni osób, którym Kevorkian pomógł umrzeć, są mu prawdziwie wdzięczni i wielokroć publicznie tę wdzięczność deklarowali. Dla zwolenników legalizacji eutanazji jest on postacią sztandarowa, niemal świętym. W oczach przeciwników jest po prostu wielokrotnym mordercą.

Mimo wysiłków Kevorkiana i osób podzielających jego poglądy, eutanazja nie została zalegalizowana w żadnym ze stanów USA. Zarówno mieszkańcy stanu Waszyngton, jak i Kalifornii, odrzucili taką propozycję w referendum. Na świecie eutanazja jest - w szczególnych przypadkach i przy zachowaniu określonych procedur - prawnie dozwolona jedynie w Holandii i Australii.



Nic oprócz igły, czyli przypadek Janet Mills.

Jako naród nie mamy już nic do zaoferowania śmiertelnie chorym, starym i niepełnosprawnym. Nic oprócz igły - stwierdził wielebny Boak Jobbins, anglikański zwierzchnik Sydney po śmierci 52 - letniej Janet Mills. Śmiertelnie chora na raka kobieta przed tygodniem jako druga osoba W Australii skorzystała z przyzwolenia na legalną eutanazję. Od trzech lat cierpiała na bardzo rzadką formę raka skóry, znaną jako "mycosis fungoides". Medycyna nie mogła jej już pomóc.

Ustawa o prawach śmiertelnie chorych, przyjęta w lipcu ub. r. przez lokalny parlament jednego z australijskich stanów, obowiązuje jednak wyłącznie na terenie Terytorium Północnego. Mills przyjechała tam przed tygodniem z południowej części kraju i przez kilka tygodni poszukiwała lekarza skłonnego umożliwić jej przeprowadzenie śmiertelnego zabiegu. W końcu zdecydowała się na zorganizowanie konferencji prasowej, na której zaapelowała do lekarzy o pomoc w dokonaniu eutanazji. Ostatecznie Janet Mills umarła w ubiegły czwartek, w obecności swojego męża oraz propagującego eutanazję lekarza Philipa Nitschke. Zabiegu dokonał komputer, na którym zainstalowano specjalny program do przeprowadzania eutanazji. Po serii odpowiednich poleceń na ekranie pojawia się pytanie: "Czy na pewno chcesz umrzeć?" jednocześnie z ostrzeżeniem: "Jeśli odpowiesz tak , nie ma możliwości cofnięcia tej komendy". Jeśli mimo to naciśnięty zostaje klawisz "enter", komputer uruchamia pomocnicze urządzenie, które wstrzykuje pacjentowi śmiertelną dawkę trucizny.

"Ostatnie słowa Janet brzmiały: wreszcie spokój" - stwierdza wydany w poniedziałek komunikat Narodowej Koalicji na rzecz dobrowolnej Eutanazji. W otwartym liście, napisanym na dzień przed śmiercią, pani Mills stwierdził: "Uważam, że eutanazja jest najlepszym wyjściem dla osób chorych, które nie mają żadnej szansy wyzdrowienia. To wspaniała idea, która pozwala położyć kres niepotrzebnemu cierpieniu. Mam nadzieję, że dopuszczająca ją ustawa nie zostanie anulowana i nadal będzie nieść pomoc osobom takim, jak ja, których cierpienie przerosło już ich siły."

W grudniu niższa izba parlamentu przyjęła ustawę ponownie delegalizującą eutanazję. W lutym trafi ona pod obrady australijskiego Senatu. Po ujawnieniu śmierci Janet Mills w Australii z nową siłą wybuchła debata nad kontrowersyjną ustawą.
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: tak dla kobiet

Postprzez buka_lu » 24 paź 2011, o 10:48

i jeszcze:

"Wyniki holenderskich sondaży wskazują, że około 60 %. starszych osób boi się, że zostaną uśmierceni wbrew ich woli. Wielu chorych właśnie z powodu tego lęku decyduje się na wyjazd do szpitali niemieckich, gdzie eutanazja jest nielegalna. Nie bezpodstawnie, bo w 2001 roku holenderski raport dotyczący eutanazji wykazał, że około 1000 osób zostało zabitych przez lekarzy bez swojej wyraźnej prośby.
Mimo zalegalizowania eutanazji od 2002 roku ponad 90% osób żyjących w holenderskich domach opieki nie chce z niej nigdy skorzystać.
Wbrew opinii, że prośba o eutanazję wynika z choroby nieuleczalnej, jedynie 3,5 % ludzi umierających tam na raka jest zainteresowanych eutanazją.
Coraz częściej mówi się też w Holandii o eutanazji w stosunku do upośledzonych dzieci - w niektórych holenderskich szpitalach rodzice otrzymują od lekarzy bezpośrednie propozycje "pomocy" w uśmierceniu dziecka, które urodziło się z poważnymi dysfunkcjami.. Prawo do śmierci szybko staje się obowiązkiem śmierci.

Coraz więcej holenderskich lekarzy w szpitalach i domach opieki odmawia uśmiercania pacjentów. Lekarze odmawiają dokonywania eutanazji, bo sumienie nie pozwala im na te praktyki. Innych odstrasza skomplikowana procedura prawna. Lekarze mogą przeprowadzić eutanazję tylko wtedy, gdy pacjent jest nieuleczalnie chory, cierpi na ból nie do zniesienia i jest w stanie podjąć decyzję o odejściu w sposób świadomy, co wyklucza chorych psychicznie. Jeśli te warunki nie zostaną spełnione, lekarz może trafić do więzienia i stracić licencję.
W związku z tym Holenderskie Stowarzyszenie Dobrowolnej Eutanazji (NVVE) planuje otworzyć klinikę dla pacjentów, którym lekarze odmówili skrócenia życia.
Klinika dokonywałaby eutanazji ponad tysiąca pacjentów rocznie cierpiących na demencję, choroby psychiczne lub inne przewlekłe schorzenia.
W nowej klinice na śmierć nie musieliby długo czekać. Każdy pacjent spędziłby nie więcej niż trzy dni w szpitalnym łóżku, zanim zostałby poddany eutanazji.

W 2009 roku w Holandii 2636 osób odeszło z tego świata z pomocą lekarzy. To o 13 % więcej niż rok wcześniej. „Ponieważ nie wszystkie szpitale zgłaszają przypadki eutanazji, prawdziwa liczba może być nawet pięciokrotnie wyższa. Statystyki wykazują także rosnącą liczbę przypadków tzw. powolnej eutanazji. Pacjent jest usypiany, nie otrzymuje płynów ani pokarmu, aż umrze z wycieńczenia. Według danych z ubiegłego roku umarło w ten sposób około 10 tysięcy pacjentów. Ponieważ praktyka ta nie jest uznawana za eutanazję, tylko za formę „opieki paliatywnej”, nie podlega obowiązkowi zgłoszenia do resortu zdrowia. Według sondażu przeprowadzonego przez Uniwersytet w Nijmegen w 2005 roku (jedyna ankieta na ten temat przeprowadzona wśród lekarzy) zdecydowana większość personelu medycznego przyznaje się do stosowania tej metody zamiast eutanazji. Przypadki zagładzania na śmierć osób nieprzytomnych są coraz częstsze. Ocenia się, że do 46 % zgonów w domach starców w Holandii następuje w wyniku tej praktyki.”
http://www.rp.pl/artykul/598046.html

Jakby tego było mało, organizacja holenderskich lekarzy i polityków „Z Własnej Woli” zbiera podpisy pod projektem ustawy, która ma zalegalizować pomoc w samobójstwie dla wszystkich osób, które mają więcej niż 70 lat. „Tydzień życia spełnionego”, taki tytuł nosi nowa kampania holenderskiego, pro - eutanazyjnego stowarzyszenia, którego celem ma być danie możliwości „ludzkiego” odejścia tym, którzy nie są chorzy.
Inicjatywa skierowana jest do osób, które swoje życie uznają za spełnione, a kampania jest reklamowana w mediach publicznych.

W Holandii, tym pierwszym europejskim kraju o zalegalizowanej eutanazji samobójstwo wspomagane przez lekarza przekształciło się w bezpośrednie zabijanie pacjenta przez lekarza. Eutanazja śmiertelnie chorych obecnie objęła również przewlekle chorych. Eutanazja z przyczyn fizycznych poszerzyła się o tzw. wskazania psychiatryczne. Dobrowolna eutanazja poszła o krok dalej, i dopuszcza się eutanazję bez zgody pacjenta.
W połowie października 2005 r. przedstawiono w holenderskim parlamencie wytyczne dotyczące eutanazji noworodków i niemowląt. Ich przyjęcie umożliwi uśmiercanie chorych dzieci w majestacie prawa.

Holenderskie media spodziewają się, że stworzony zostanie precedens, który pozwoli w przyszłości na eutanazję osób, które same nie są w stanie wyrazić swojej woli. Będzie to rozwiązanie o tyle paradoksalne, że definicja eutanazji mówi, iż jest to “aktywne pozbawienie człowieka życia na jego własną prośbę”.

Prześledzenie dziejów eutanazji w Holandii pokazuje, jak działa zasada “ruchomego horyzontu”. Najpierw nagłaśnia się jakiś niezwykle rzadki przypadek działania wbrew prawu i usprawiedliwia się go względami etycznymi. Później, stosując szantaż moralny i etykę sytuacyjną, robi się dla owego przypadku wyjątek w prawie, odstępując od karania. Następnie wyjątek ten rozrasta się (bo co nie jest karalne, jest dozwolone), aż w końcu staje się regułą. Wtedy historia się powtarza - nagłaśniany jest kolejny przypadek, robione są kolejne wyjątki, powstają nowe reguły, a w rezultacie horyzont prawny i moralny stale się zawęża.

Pierwszy raport na ten temat holenderskie ministerstwo zdrowia sporządziło w 1990 r. Wynikało z niego, że w Holandii w roku tym przeprowadzono 25 306 zabiegów eutanazji, z czego aż 14 691 przypadków stanowiły przypadki eutanazji bez wiedzy i zgody pacjenta, czyli tzw. kryptanazji.

Lekarze twierdzą, że kryptanazja nie jest wcale nadużyciem eutanazji, lecz jedynie jej logiczną konsekwencją: Ważna przyczyna, która sprawia, że dobrowolnej eutanazji musi towarzyszyć eutanazja niedobrowolna, leży w samej logice eutanazji. Kto wierzy i głosi, że pozbawienie człowieka życia, aby uwolnić go od cierpień, jest dobrodziejstwem, nie ma prawa pozbawić niektórych cierpiących tego dobrodziejstwa tylko dlatego, że nie są w stanie sami o to poprosić.

Istnienie procederu, który jest z jednej strony nielegalny, ale z drugiej - nie jest ścigany przez prawo - spowodowało zmiany w mentalności społecznej. Doszło do tego, że na początku lat 90-ych aż 77 % ankietowanych Holendrów popierało uśmiercenie pacjenta bez jego wiedzy i zgody.

Z ustawy przyjętej w 2002 r. nie do końca zadowolony był przewodniczący wspomnianej już organizacji NVVE, dr Rob Jonquiere. Prawo mówi bowiem, że prośba o eutanazję powinna być dobrowolna, świadoma i wielokrotnie powtarzana.
Zdaniem Jonquiere’a ustawa taka dyskryminuje osoby, które nie mogą same poprosić o eutanazję, zwłaszcza ludzi upośledzonych umysłowo i chore dzieci. Według niego należy rozszerzyć prawodawstwo także na te osoby - oczywiście bez ich wiedzy i zgody.

Gdyby prawo takie zostało uchwalone, byłoby tylko usankcjonowaniem istniejącej już praktyki. Przyczyną 40 proc. wszystkich zgonów osób chorych psychicznie w Holandii jest eutanazja, a właściwie kryptanazja. Podobnie rozpowszechnione stało się pozbawianie życia ciężko chorych dzieci.

„W 1987 r. Rada Zdrowia (organ doradczy rządu holenderskiego) wydała zalecenie, by prośba o eutanazję zgłoszona przez dziecko, które skończyło 12 lat, była przez lekarzy akceptowana, nawet jeżeli jego rodzice są temu przeciwni. Przeciwko zaleceniu temu zaprotestowała wspomniana już NVVE, twierdząc, że… jest to dyskryminacja dzieci poniżej 12-ego roku życia.

W 2002 r. grupa lekarzy z Groningen ogłosiła standardy wykonywania eutanazji na noworodkach. Zalecają one uzyskanie zgody rodziców na uśmiercenie dziecka oraz stwierdzenie przez lekarzy nieuleczalności choroby i niemożności złagodzenia bólu. To właśnie “protokół z Groningen” stał się podstawą najnowszej ofensywy legislacyjnej zwolenników eutanazji.

Prawo do eutanazji nie jest wcale - jak argumentują jego zwolennicy - prawem do decydowania o własnym życiu. Nie trzeba legalizować eutanazji, by móc decydować o swoim życiu. Ani samobójstwo, ani jego próba w żadnym państwie nie są karane. Istotą sporu nie jest więc prawo decydowania o swoim życiu, lecz o życiu innych. W rzeczywistości zalegalizowanie eutanazji to swoista licencja na zabijanie.”
/ http://www.bosko.pl/klopotnik/?art=928/

Na każde 5 osób, które umierają w Holandii, jedną zabija lekarz. Połowa pacjentów zabijana jest bez pytania ich o zdanie, czy też bez wiedzy ich rodzin.
Co ciekawe, w Holandii jedynie 5% pacjentów, którzy zażądali eutanazji podało ból jako przyczynę tej prośby. Główną przyczyną jest depresja. Istnieje cała lista czynników, które ją wywołują i podtrzymują — strach, niepokój, troska o finanse, lęk przed bólem. Osoby proszące o eutanazję czują się często niekochane, zmęczone życiem, pozbawione godności i nade wszystko - obawiają się zależności od innych.

Była holenderska minister zdrowia, Els Bort, która w 2001 r. doprowadziła do zalegalizowania eutanazji, teraz przyznaje, że był to błąd. Trzeba było skupić się na opiece paliatywnej.
W latach 1994-2002 to ona przedstawiła niesławny projekt ustawy legalizującej eutanazję, a kiedy projekt został przyjęty, Holandia stała się pierwszym na świecie krajem, który uznał za zgodne z prawem „zadanie śmierci osobie nieuleczalnie i terminalnie chorej umotywowane skróceniem jej cierpień”.

W 2008 r. holenderscy lekarze zgłosili do obowiązkowego rejestru 2 331 przypadków eutanazji, 400 przypadków samobójstwa wspomaganego oraz 550 tzw. zgonów bez zgody pacjenta (np. odłączenie od aparatury podtrzymującej życie na podstawie decyzji personelu medycznego).
Jednoczesnie zaś Holandia wciąż nie ma opieki paliatywnej.
Doprowadzono do dramatycznego niedoboru odpowiedniej opieki nad tymi, którzy są w fazie terminalnej choroby nowotworowej lub doświadczają przewlekłej, postępującej niepełnosprawności. Skoro nie ma odpowiedniej opieki, nie pozostaje nic innego jak zalegalizować eutanazję.
I tak w Holandii stale poszerza się krąg osób, które będzie można uśmiercić z mocy prawa…

W Kanadzie środowisko pro-eutanazyjne właśnie przedstawiło projekt legalizacji eutanazji i samobójstwa wspomaganego. Argumentację na rzecz zmian w prawie wzięto z Holandii.

Jarosław Gowin chce zaprowadzić w Polsce nowy porządek i przeforsować tzw. Testament życia, który niczym nie różni się od eutanazji, poza nazwą.

W majestacie prawa ludzie są masowo zabijani nie z własnej woli, ale w wyniku manipulacji, które stworzyłyby iluzję, iż dana osoba rzeczywiście wyraziła zgodę na własną śmierć.

Za PRL istniało hasło:"Emeryci, popierajcie partię czynem, umierajcie przed terminem".
Teraz – w obliczu niewydolności sluzby zdrowia z jednej strony, a zapaścią systemu emerytalnego z drugiej – hasło wraca z siłą wodospadu.
W Europie w majestacie prawa trwa rzeź starych ludzi"
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: tak dla kobiet

Postprzez buka_lu » 24 paź 2011, o 10:52

I na koniec:

Belgijscy lekarze zamierzają pobierać od pacjentów poddanych eutanazji narządy do transplantacji.

To nie jest jakiś tajny projekt, z pogranicza działań kryminalnych, ale jeden z programów oficjalnie omawianych podczas grudniowej konferencji zorganizowanej przez Belgijską Królewską Akademię Medyczną w Brukseli.

W pomysłowej prezentacji multimedialnej, trzech lekarzy ze szpitali klinicznych w Antwerpii, Leuven i Liege, wyjaśniało uczestnikom konferencji, że około 20 proc. z grupy 705 osób poddanych eutanazji w 2008 r. cierpiało na choroby nerwowo-mięśniowe, np. zaniki mięśni, choroba Parkinsona, stwardnienie rozsiane, miastenie.

Organy wewnętrzne tych chorych były stosunkowo wysokiej jakości i doskonale nadawały się do przeszczepów dla innych pacjentów. Pobieranie narządów od „zmarłych na własne życzenie” ma pomóc w rozwiązaniu niedoboru organów do transplantacji.

Autorzy prezentacji napomknęli, że eutanazja dawcy powinna przebiegać w nieco innych warunkach, niż „zwykła eutanazja”. Lekarze wolą, by pacjentów uśmiercano w szpitalu, a nie w domach czy ośrodkach opieki. Pobrania należy bowiem dokonać w możliwie najkrótszym czasie od stwierdzenia śmierci, a operację tę przeprowadza specjalny zespół chirurgów, tzw. zespół przeszczepowy.

Lekarze opracowali już specjalną procedurę postępowania eutanazyjno-transplantacyjnego. Teoretycznie należy zachować ścisły rozdział między żądaniem eutanazji i jej przeprowadzeniem a pobraniem i przeszczepieniem narządów. Osoba poddawana eutanazji oraz jej rodzina powinna wyrazić zgodę. Eutanazję przeprowadza anestezjolog i dwóch lekarzy ogólnych. Po stwierdzeniu śmierci można przystąpić do pobrania organów.

Pomysł lekarzy z Belgii to takie utylitarne współczucie: nareszcie ludzie sparaliżowani będą mogli się poczuć jako społecznie przydatni – niech tylko poddadzą się eutanazji i przekażą swoje organy innym.

[Tłumaczenie i pracowanie własne na podstawie MercatorNet (M. Cook) – 24.01.01.2011 r.]

www.bibula.com/
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: tak dla kobiet

Postprzez Abssinth » 24 paź 2011, o 10:56

tutaj wklejam coś..
na temat eutanazji..
jak to wygląda w rzeczywistości.. Abss to miałam na myśli, pisząc, że starzy ludzi uciekają z kraju np do Niemiec..z obawy, że uśmiercą ich wnuki, dzieci, lekarze.. bardzo często eutanazja nie była i nie jest NA WŁASNE ŻYCZENIE...zresztą mnóstwo jest info. w internecie. wystarczy trochę bardziej zainteresować się tematem a nie tylko to co nam telewizor pokaże a zwłaszcza TVN


odpowiem na tym samym poziomie - wystarczy troche bardziej zainteresowac sie tematem, a nie tylko tym, co podaja katolickie portale.

po wpisaniu w google nazwiska Karel Gunners, pojawiaja sie link do stron:
swjozef.com
bosko.pl
rycerzekolumba.pl
katolik.pl
truechistianity.info
gosc niedzielny

itd itp
zadnych bezstronnych i racjonalnych mediow jakos nie widze.

Jak rowniez nie widze nic na temat dzialalnosci Karela Gunnersa poza stowarzyszeniem 'Lekarze na rzecz poszanowania ludzkiego zycia'- ten czlowiek nie jest znany jako lekarz czy naukowiec.

Ciezko mi jest przykladac wielka wage do jego slow, mentalnosci oblezonej twierdzy i wiary w spisek mediow manipulujacy spleczenstwo(por. "Metody działania grup zwolenników eutanazji nasuwały skojarzenia z taktyką ruchów na rzecz legalizacji aborcji w USA. Małe, sprawne grupy, żonglujące danymi statystycznymi i popierane przez lewicujące media, zmieniły nastawienie społeczeństwa do aborcji dosłownie w ciągu paru lat. Także w oswajaniu holenderskiego społeczeństwa z legalizacją eutanazji rola mediów była decydująca.").



----------------

w momencie, w ktorym przeczytalam Twoja wypowiedz i slowa 'wystarczy trochę bardziej zainteresować się tematem a nie tylko to co nam telewizor pokaże a zwłaszcza TVN', dotarlo do mnie, ze nie traktujesz mnie z szacunkiem jako rozmowcy, tylko czynisz pewne odgorne zalozenia dotyczace mojego poziomu intelektualnego oraz sposobu ksztaltowania sie moich pogladow. Skad te zalozenia pochodza - nie wiem i zgadywac nie bede.
Ciezko mi jest jednak szanowac w dyskusji kogos, kto bez zadnych podstaw zaczyna dyskusje od podkreslenia, ze uwaza mnie za bezmyslna owieczke zmanipulowana telewizyjna tandeta.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy seksualne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 205 gości