Czy dwoje ludzi ktorzy .. swojego dzidziusia moze byc razem

Problemy z partnerami.

Postprzez dzaga » 10 sty 2008, o 13:49

---------- 12:45 10.01.2008 ----------

"Powiedz dzaga czy nadal jestes z tym "facetem" z ktorym zaszlas w ciaze? Jak wam sie ukladalo? Wiem ze kazdy indywidualnie takie rzeczy przechodzi ale chcialbym wiedziec w perspektywie czasu jak to jest"

Nie jestem z nim. Rozeszłam się z tym facetem na dobre w maju rok temu. A usunęłam ciążę w lutym. Przy rozstaniu powiedział, że gdyby było dziecko pewnie byliśmy razem, ale to tylko przypuszczenia co by było gdydby... Po rozstaniu nasz kontakt się urwał. Tratkowaliśmy się prawie jak obcy. W tej chwili jesteśmy na stopie przyjacielskiej. Spotykamy się, opowiadamy sobie, radzimi, żalimy, dzielimy się radościami ze swojego życia. Oboje wiemy, że byliśmy nie dojrzali do związku. Uważam, że jeśli dwoje ludzi mam być ze sobą to będzie. Nic na siłę. Jeśli ona nie chcę kontaktu z Tobą uszanuj to. Trzymaj się cieplutko :)

---------- 12:49 ----------

Aha wiem, że Ty to też przeżywasz. Ten facet z którym byłam w ciąży po usunięciu, na każdy spotkaniu pytał się jak się z tym czuje. Pozdrawiam
Avatar użytkownika
dzaga
 
Posty: 188
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:35

Postprzez california » 10 sty 2008, o 15:57

---------- 14:52 10.01.2008 ----------

kazdy moj wpis jest komentowany przez osoby trzecie, niezaleznie czy jest zlosliwy, czy sympatyczny sie komus nie podoba.

Poprostu ludzie sie nie lubia, nawet tacy którzy sie w ogole nie znaja.... "nawet w kosciele nie chca siedziec obok siebie"

Ja nie komentuje rad innych, ktos mnie atakuje, odpowiadam tym samym, to atakuje mnie jeszcze wiecej osob.

A po to ludzi ezakladaja topiki na forach internetowych bo chca poznac poglady, rady, oceny innych.

Moze jestem wredna, ale przede wszystkim prawdziwa, nie przyprawiam sobie "maski", nie zakrywam sie fałszem i nie udaje kogos innego niz jestem, tylko po to by innym sie przypodobac, a jesli chodzi o odpowiedz na pytanie, pytajacego w tym temacie, to tez ja wyrazilam, tylko,ze wy jak sępy widzicie tylko to co mozna w kims zaatakowac.

---------- 14:57 ----------

szaforowa to ty mnie obrazasz mowiac "jad". Skoro chcesz to masz:

Sama masz jadu o wiele wiecej ode mnie, gdyz ja nie zabijam...

Nie masz prawa nikogo obrazac, a jesli to robisz sama zaslugujesz na to samo. Oceniasz a zabraniasz tego innym.
Avatar użytkownika
california
 
Posty: 270
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 15:16
Lokalizacja: Bliżej morza

Postprzez rafalvdm » 10 sty 2008, o 16:05

dzaga napisał(a):Nie jestem z nim. Rozeszłam się z tym facetem na dobre w maju rok temu. A usunęłam ciążę w lutym. Przy rozstaniu powiedział, że gdyby było dziecko pewnie byliśmy razem, ale to tylko przypuszczenia co by było gdydby...



Spotkałem sie z nią wczoraj, pojechalem po nią do pracy - słodko wyglądała ale to co zaczeła mi mówić już nie było sympatyczne - Powiedziała z taką fajną szczerością tak aby mi dogryżć ze ten nowy facet jest taki fajowski, ze dzieki niemu nauczy sie pływać bo z nią pujdzie na basen (ja wielokrotnie prubowałem ja tam zaciągnąć), że cieszy sie z wyjazdu do sopotu (ja zawsze musiałem prosić abyśmy gdziekolwiek wyjechali) i prawie na koniec naszej rozmowy powiedziała ze autobus jej ucieka i niebędzie przez to mogła pojechac do Niego - a więć czy niemołbym ją podrzucić do niego...... (tu sie chyba zreflektowała ze mogłaby być awantura)

Wiem że to wszystko tak mówi żeby mi jeszcze bardziej zagrać na emocjach i uczuciach - i to działa - bo jezeli serce bierze góre to zdrowy rozsądek odchodzi gdzieś daleko.

Ogólnie chyba to już nic z tego niebędzie, chociaż bym bardzo chciał, ale on a zbyt bardzo mie nienawidzi przez to co sie wydarzylo.

Walczyłem o nią i przegrałem - bo gdybym walczył tak mocno o dziecko jak o nią - to bym miał napewno wspaniałą córeczke lub synka no i może by ona tez była.

Na koniec gdy sie rozstawaliśmy powiedziała mi - "Gdybym zaszła teraz w ciąze z NIM to bym urodziła to dziecko....."

Powiem szczerze że takie słowa bolą i to bardzo
rafalvdm
 
Posty: 17
Dołączył(a): 5 sty 2008, o 23:02

Postprzez agik » 10 sty 2008, o 16:31

california napisał(a):---------- 14:52 10.01.2008 ----------

kazdy moj wpis jest komentowany przez osoby trzecie, niezaleznie czy jest zlosliwy, czy sympatyczny sie komus nie podoba.

Poprostu ludzie sie nie lubia, nawet tacy którzy sie w ogole nie znaja.... "nawet w kosciele nie chca siedziec obok siebie"

Ja nie komentuje rad innych, ktos mnie atakuje, odpowiadam tym samym, to atakuje mnie jeszcze wiecej osob.

A po to ludzi ezakladaja topiki na forach internetowych bo chca poznac poglady, rady, oceny innych.

Moze jestem wredna, ale przede wszystkim prawdziwa, nie przyprawiam sobie "maski", nie zakrywam sie fałszem i nie udaje kogos innego niz jestem, tylko po to by innym sie przypodobac, a jesli chodzi o odpowiedz na pytanie, pytajacego w tym temacie, to tez ja wyrazilam, tylko,ze wy jak sępy widzicie tylko to co mozna w kims zaatakowac.

---------- 14:57 ----------

szaforowa to ty mnie obrazasz mowiac "jad". Skoro chcesz to masz:

Sama masz jadu o wiele wiecej ode mnie, gdyz ja nie zabijam...

Nie masz prawa nikogo obrazac, a jesli to robisz sama zaslugujesz na to samo. Oceniasz a zabraniasz tego innym.


---------- 15:31 ----------

Calironia, brak mi słow...
Tyle razy prosiłaś tu o wsparcie i tyle razy je otrzymałaś... :(
Pięknie się odwdzieczasz...
Złośliwościa, atakami, na bezbronne osoby, na osoby na kolanach...

Kto Cię atakuje??? :(
Rafał?? :shock:
Szafirowa?? :shock:
Kędziorek?? :shock:

Owszem zabijasz- szybkim słowem, szybką oceną...
zero życzliwości, zero empatii...

Chciałabym poznać jejdn przykład życzliwej odpowiedzi Twojej oststnio...

brak mi słow... :(
Hipokryzja, zakłamanie, obłuda...
Gówno prawda, ze jesteś prawdziwa... :(

Brak mi słów...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez rafalvdm » 10 sty 2008, o 17:00

---------- 15:45 10.01.2008 ----------

agik napisał(a):california"

Calironia, brak mi słow...
Tyle razy prosiłaś tu o wsparcie i tyle razy je otrzymałaś... :(
Pięknie się odwdzieczasz...
Złośliwościa, atakami, na bezbronne osoby, na osoby na kolanach...

Kto Cię atakuje??? :(
Rafał?? :shock:
Szafirowa?? :shock:
Kędziorek?? :shock:

Owszem zabijasz- szybkim słowem, szybką oceną...
zero życzliwości, zero empatii...

Chciałabym poznać jejdn przykład życzliwej odpowiedzi Twojej oststnio...

brak mi słow... :(
Hipokryzja, zakłamanie, obłuda...
Gówno prawda, ze jesteś prawdziwa... :(

Brak mi słów...


Dziewczyny, spokuj - przestancie sie kłócić,
California - masz ciety jezyczek - ale jezeli o mnie chodzi zgadzam sie z tobą w 1000% - to co ja zrobiłem - pozwoliłem zabić "SWOJE DZIECKO" i sam załatwiłem środki poronne tłumacząc sie jak "dziecko" jest ochydne, Ja z tym musze żyć a uwierz mi - nie jest łatwo i napewno z czasem będzie jeszcze gorzej. Przez to ze niewalczyłęm o moje dziecko straciłem też kobiete którą bardzo kocham.
Ale poprostu musze teraz zapłacić za to co zrobiłem, bede cierpiał jeszcze bardziej - bo nie umiem skakać z kwiatka na kwiatek.
To ze tobie sie tak układa z partnerem wspaniale i z dzidziusiem - zazdroszcze ci i chcialbym abys miala tylko lepiej :)

---------- 16:00 ----------

dzaga napisał(a):---------- 12:45 10.01.2008 ----------

"Powiedz dzaga czy nadal jestes z tym "facetem" z ktorym zaszlas w ciaze? Jak wam sie ukladalo? Wiem ze kazdy indywidualnie takie rzeczy przechodzi ale chcialbym wiedziec w perspektywie czasu jak to jest"

Nie jestem z nim. Rozeszłam się z tym facetem na dobre w maju rok temu. A usunęłam ciążę w lutym. Przy rozstaniu powiedział, że gdyby było


Dzaga, wiem ze to co cie spotkało są to takie bardzo osobiste przeżycia - ale szkoda ze nieopisałaś krok po kroku rozpadu waszego związku - wiesz powiem szczerz - ja sie ucze ale gdybym wiedział wtedy tyle co wiem teraz (ze usuniecie ciazy powoduje oddalenie sie partnerow, etc) to naprawde walczył bym o swojego dzidziusia bardzo mocno, bo to by była tak naprawde walka o nas, jako rodzine :)
Pozdrawiam ci serdecznie
rafalvdm
 
Posty: 17
Dołączył(a): 5 sty 2008, o 23:02

Postprzez california » 10 sty 2008, o 17:24

Rafalvdm, przecież nie możesz się za to obwiniać do konca życia. Przykre bardzo, bo przeciez byliście razem, kochaliscie sie, pozniej sie posypalo, ale mimo to spotykaliscie sie...wiec cos musialo w was jeszcze trwac. (mnie to troche zrazilo, bo przeciez nie mozna tłumaczyc usunięcia ciązy checia zrobienia magistra,bo dziecko na pewno by nie przeszkodzilo). Moze Twoja kobieta miala jakies inne powody. Nadal chciałbys abyście byli razem? Czy chcesz zapomniec juz o wszystkim, o niej?
Avatar użytkownika
california
 
Posty: 270
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 15:16
Lokalizacja: Bliżej morza

Postprzez mahika » 10 sty 2008, o 18:26

Rafał, to mi naprawde wyglada na taką dziecinne dokuczanie, jest pełna żalu i uwierz mi ze myślę ze wcale nie jest jej z tym dobrze, ani z tym kolesiem, ani z tym dokuczniem.
Musisz przeczekać ten czas, jesli jeszcze będziesz chciał z nią być to może kiedyś rozumek jej wróci. Może, ale naprawde nie jestem w stanie Ci powiedzieć.
Z tego co widzę to ona jest okropnie rozgoryczona., Zachowuje się jak zraniona łania. Szarpie się i miota. W tej chwili chyba jednak powrót do Ciebie nie jest mozliwy. Zresztą chyba byscie sie pozabijali. Trzymam kciuki za Ciebie i Twoja wytrwałość, albo żebyś stanął na nogi bez niej. Poprostu życzę Ci żeby życie Ci sie ułożyło :)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez rafalvdm » 11 sty 2008, o 15:44

---------- 14:40 11.01.2008 ----------

mahika napisał(a):Z tego co widzę to ona jest okropnie rozgoryczona., Zachowuje się jak zraniona łania. Szarpie się i miota. W tej chwili chyba jednak powrót do Ciebie nie jest mozliwy. Zresztą chyba byscie sie pozabijali. Trzymam kciuki za Ciebie i Twoja wytrwałość, albo żebyś stanął na nogi bez niej. Poprostu życzę Ci żeby życie Ci sie ułożyło :)


Wiem mahiko ze ona jest rozgoryczona tym co sie wydarzylo i tym ze to ja nie okazalem sie w 100% człowiekiem ktory wie co chce. Teraz chociaz bym bardzo chcial - juz nic z tego niebedzie.
Pozostaje mi tylko miłość i wspomienia - ale czasami musi tak być

---------- 14:44 ----------

california napisał(a): ale mimo to spotykaliscie sie...wiec cos musialo w was jeszcze trwac. (mnie to troche zrazilo, bo przeciez nie mozna tłumaczyc usunięcia ciązy checia zrobienia magistra,bo dziecko na pewno by nie przeszkodzilo). Moze Twoja kobieta miala jakies inne powody. Nadal chciałbys abyście byli razem? Czy chcesz zapomniec juz o wszystkim, o niej?

Miłość, pewnei zawsze jeszcze sie tli po rozstaniu, ale pozniej zczasem kiedy coraz rzadziej jest ta 2 polowka ona zamiera,
Czy miala inne powody - niewiem, mam nadziej ze szczerze mowila ze mie kocha.
Teraz powoli zaczynam juz obojetniec - szkoda ze 2 ludzi 1 dnia mowi sobie kocham a 2 dnia odsuwa sie od siebie i odwraca plecami
rafalvdm
 
Posty: 17
Dołączył(a): 5 sty 2008, o 23:02

Postprzez Filemon » 14 sty 2008, o 12:10

rafalvdm napisał(a):wiesz powiem szczerz - ja sie ucze ale gdybym wiedział wtedy tyle co wiem teraz (ze usuniecie ciazy powoduje oddalenie sie partnerow, etc) to naprawde walczył bym o swojego dzidziusia bardzo mocno, bo to by była tak naprawde walka o nas, jako rodzine :)
Pozdrawiam ci serdecznie


rafalvdm - żebyś nie wiem jak walczył (wówczas czy teraz), to nie wywalczysz nic w pojedynkę... A moim zdaniem twoja była partnerka zupełnie by Ci w takiej walce nie pomogła, tylko wręcz przeciwnie - tak więc musiałbyś walczyć także... przeciwko niej samej, bo ona wcale nie chciała tego co Ty - nie wybrała sobie Ciebie jako tego jedynego partnera na życie i nie była zdecydowana by mieć z Tobą dziecko ani też zakładać rodzinę - czy tego nie widzisz? Zatem co Ty byś mógł z nią wywalczyć? Uparłaby się jeszcze bardziej i robiła swoje - to co ONA chciała a nie Ty. A nawet gdybyś w którymś momencie ją do czegoś zmusił, to chciałbyś mieć takie dziecko z przymusu, żonę z przymusu i rodzinę z przymusu...? O to ci chodziło i to były Twoje pragnienia?! No myślę, że Twoja odpowiedź będzie brzmiała, że NIE!

Moim zdaniem miałeś w tym wszystkim swój udział, ale zbytnio obwiniasz się o błędy, które w statecznym rozrachunku popełniła Ona - Ona nie jest dzieckiem, jest dorosłą osobą i podejmując tak poważne i nieodwracalne kroki wiedziała co robi i wzieła za to na siebie odpowiedzialność... Bywają matki, które rodzą nawet porzucone przez swoich partnerów i jest ich niemało. Ona natomiast usunęła ciążę, mimo że Ty, jej partner, zaakceptowałeś dziecko i proponowałeś jej związek i rodzinę!

Zamierzasz teraz dręczyć się tym co ONA zrobiła, mimo że miała wszelkie możliwości tego nie zrobić, dlatego, że skoro ona podjęła taką decyzję, to nawet w takiej sytuacji stanąłeś po jej stronie i pomogłeś jej osiągnąć jej cel??

Dla mnie to jest szok! Bo ja uważam, że to ona się teraz powinna męczyć po tym co zrobiła, jeżeli to dziecko miało dla niej jakąś wartość i jeżeli Ty byłeś dla niej kimś kto się w jej życiu liczył. Więc czy ona się męczy? Czy ma jakieś wątpliwości odnośnie własnego czynu? Czy próbuje z Tobą o tym rozmawiać? Czy żal jej dziecka, które straciła? Czy poczuła, że może się jednak pomyliła, bo Ty jesteś jednak dla niej ważny...? Jak mi się zdaje na wszystkie te pytania odpowiedź brzmi: NIE!

Zatem kim Ty dla niej jesteś? Jaką wartość miała dla niej ta ciąża i to dziecko? Kim jest ona, która obecnie zajmuje się już romansem z innym mężczyzną? Odpowiedz sobie, proszę jasno na te pytania, chociaż odpowiedzi te będą pewnie bolesne.

Jestem przekonany, że gdybyś się jej wówczas przeciwstawił to... dostałbyś kopa od razu a szanowna pani, o której mowa sama zapewniłaby sobie zabieg, pigułki czy co tam innego (albo zapewniłby to jej nowy kochanek, bo ona najwyraźniej lubi, żeby czarną robotę odwalał ktoś za nią). Aborcji by dokonała a dalej byłoby... to dokładnie to jest teraz, czyli wypięłaby się na Ciebie i prowadziła następne romanse...

Masz racje - moim zdaniem, NIE WARTO BYŁO TAKIEJ KOBIECIE POMAGAĆ W OSIĄGNIĘCIU JEJ CELU!!! Zapewniam Cię jednak, że przy Twojej pomocy czy bez niej (przy pomocy jakiegoś nowego pana...) swój cel by osiągnęła i przeprowadziła - dla mnie jest to jasne jak słońce! I masz rację TO TWOJA WINA, ŻE KOMUŚ TAKIEMU JAK ONA POMOGŁEŚ ZROBIĆ TO CO CHCIAłA ZROBIĆ I ZROBIŁĄ, bo w ten sposób osiągnęła swój cel zwalając ze swoich barków na cudze część odpowiedzialności za własny czyn. Z Twojej strony to było... "niepedagogiczne", he, he... bo moim zdaniem przeszkodziłeś tej "dziewczynce" w dorastaniu i podejmowaniu odpowiedzialności za siebie i podejmowaniu własnych decyzji na własny rachunek.

JEDNAK Jej CELEM było zniszczenie dziecka i zerwanie związku z Tobą, uwolnienie się z tej sytuacji i rozpoczęcie czegoś nowego... a TWOIM MOTYWEM I CELEM było utrzymanie Waszej więzi i założenie rodziny, co z Twojej strony było naiwnym zaślepieniem (ale nie brakiem odpowiedzialności czy poważnego podejścia do poważnych spraw...) - po prostu darzyłeś ją uczuciem nie zdając sobie sprawy z tego, kim jest = na co ją stać a na co nie i na ile możesz na niej polegać oraz nie zadbałeś o siebie! - nie pomyślałeś o tym co będzie, jeśli ta kobieta za którą wziąłeś odpowiedzialność okaże się... niezainteresowana czy niezdolna do związku z Tobą i do poważnej więzi, tylko zachce się jej jeszcze czegoś innego po zrzuceniu z siebie ciężaru niechcianej ciąży przy pomocy... faceta, którego do tego namówiła.

Nauka na przyszłość, ale żebyś jeszcze miał się z tego powodu psychicznie katować, to już chyba zbytek uprzejmości wobec tej pani... (sorry, ale raczej przez małe "p", jak dla mnie...)

Oczywiście to co napisałem to jedynie MOJA OSOBISTA OPINIA I ODCZUCIE, a wszystkich rozumów nie zjadłem, że tak powiem...

Pozdrawiam i proponuję zadbaj teraz o siebie a nie o osobę która Twoim kosztem świetnie sobie poradziła z problem za który sama była odpowiedzialna... I nie daj Bóg, żeby Ci druga taka miała się skądś nawinąć... Pewnie już teraz będziesz, jak myślę, ostrożniejszy i zastanowisz się głębiej zanim załatwisz coś za kogoś w poważnej sprawie, za którą każdy musi odpowiadać samodzielnie...

p.s.

"Na koniec gdy sie rozstawaliśmy powiedziała mi - "Gdybym zaszła teraz w ciąze z NIM to bym urodziła to dziecko....."

Powiem szczerze że takie słowa bolą i to bardzo"

Sorry, ale umknęło to mojej uwadze i dopiero teraz to przeczytałem... Powiem tak - ja nie jestem damskim bokserem, ale za takie coś, to miałbym ochotę strzelić taką osobę z liścia - tak porządnie, na otrzeźwienie. Pewnie bym tego nie zrobił (bo jak dotąd nigdy czegoś takiego nie zrobiłem), ale takie mam w tej chwili uczucie, jak sobie wyobrażę sam siebie w tej całej sytuacji.

Dla mnie to jest szczyt wszystkiego, bo to nie jest żadne przekorne przekomarzanie się... Takie słowa to jest cios z grubej rury, poniżej pasa i wymierzony CELOWO w najczulszy punkt! Dla mnie osobiście to jest dno, bo to jest podłe i niszczycielskie - jak dla mnie... nie warte kopa w d... bo szkoda buta!!! (bardzo przepraszam za tak dosadne podsumowanie na koniec!)

W ogóle przepraszam, że się tutaj aż tak rozemocjonowałem, ale JA mam chyba jakiś problem z tym tematem... (choć nigdy nie miałem podobnego doświadczenia). Muszę się zastanowić sam nad sobą dlaczego aż tak mnie to ruszyło... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Megie » 14 sty 2008, o 14:41

dokladnie popieram, daj sobie spokoj z ta kobieta
przeciez jawnie Cie wykorzystala i na koniec jeszcze pchnela *nozem*..

Ta milosc jest toksyczna a dziewczyna jest nie dojrzala.

Mysle ze bedzie zalowac swoich czynow, jezeli ma wogole serce..
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez rafalvdm » 16 sty 2008, o 14:44

Filemon napisał(a):......

Dla mnie to jest szok! Bo ja uważam, że to ona się teraz powinna męczyć po tym co zrobiła, jeżeli to dziecko miało dla niej jakąś wartość i jeżeli Ty byłeś dla niej kimś kto się w jej życiu liczył. Więc czy ona się męczy? Czy ma jakieś wątpliwości odnośnie własnego czynu? Czy próbuje z Tobą o tym rozmawiać? Czy żal jej dziecka, które straciła? Czy poczuła, że może się jednak pomyliła, bo Ty jesteś jednak dla niej ważny...? Jak mi się zdaje na wszystkie te pytania odpowiedź brzmi: NIE!


Witam,
Dziekuje wam wszystkim za pomoc, slowa otuchy i bolesna prawde - a najbardziej za to ze spojrzeliscie na moj problem "tak z boku" i mogliscie na chłodno ocenic tą całą sytuacje.
Żyłem emocjami przez ostatnie 1,5 miesiąca i wiele nieprzemyslanych decyzji podjołem i tak naprawde próbowałem walczyć o kobiete która i tak miała mie w głębokim poważaniu.....
Wiecie, w zeszłym tygodniu postanowiłem się już tym nieprzejmować - żyć własnym życiem, poukładać wszystko od nowa. I jak na razie wychodzi.

Pozdrawiam was bardzo i bardzo DZIEKUJĘ
rafalvdm
 
Posty: 17
Dołączył(a): 5 sty 2008, o 23:02

Postprzez Filemon » 16 sty 2008, o 18:43

rafalvdm - serdeczne pozdrowienia i... wyrazy solidarności! ;-)
trzymam kciuki za to, by udało Ci się wyjść z tego życiowego zakrętu.. :pocieszacz:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez mariusz25 » 16 sty 2008, o 21:34

oj, manipulacje, zdrady
niedojrzalosc, dziecinada, ranienie;
czemu dajesz sei wpuszczac w cos takiego?
A z drugiej strony tak ja kochales a zabiles swoimi rekami dziecko, czlowieka!
to ty dales tabletki, nie wiedziales do czego sluza?
oboje moze ejstescie niedojrzali, najpierw zajmijcie sie soba, a potem cos budujcie, -5-5<0 zawsze!
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 18 gości

cron