Czy to można nazwać zdradą?

Problemy z partnerami.

Re: Czy to można nazwać zdradą?

Postprzez Goszka » 20 paź 2011, o 23:14

ech straszne jak można tak kogoś traktować :? przecież ona Cię nie szanuje Daro...nie wiem, nie widzę tego, ale zrobisz co zechcesz, może to właśnie jest Tobie potrzebne - mocno dostać po dupie, żeby wyciągnąć jakieś wnioski i więcej nie powtórzyć schematu :bezradny:
Goszka
 

Re: Czy to można nazwać zdradą?

Postprzez Bianka » 20 paź 2011, o 23:18

Daro842 napisał(a):
Bianka napisał(a): po co Ci w ogóle z nią gadać?



wydaje mi sie ze ona chce mnie traktowac normalnie jako kolege, nie chce by to bylo jako jej wina... a pozniej jak powie ze nie wroci to chce aby byla zgoda i wsrod swoich znajomych obarczy mnie cala wina a siebie zrobi ofiare... poki co tak nie jest bo mam kontakt z jej kolezankami ktore przez to wszystko nawet od niej sie po czesci odwrocily, ktore nalegaja by do mnie wrocila, popieraja mnie...


Tym bardziej nie rozumiem po co Ci gadanie z nią, słuchanie o tym jak Cię robi w balona...pisałeś, że Cię kocha i każe czekać, teraz chce Cię traktować jak kolegę :roll: Po co Ci to całe bagno chłopie? tak wygląda wymarzony związek?
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Czy to można nazwać zdradą?

Postprzez Daro842 » 20 paź 2011, o 23:20

Bianka napisał(a):pisałeś, że Cię kocha i każe czekać, teraz chce Cię traktować jak kolegę


to ja tak sobie teraz pomyslalem... to nie sa jej slowa... jej slowa to ciagle to ze kocha...
Daro842
 
Posty: 91
Dołączył(a): 12 lis 2008, o 10:37
Lokalizacja: Wawa

Re: Czy to można nazwać zdradą?

Postprzez limonka » 20 paź 2011, o 23:48

daro sam musisz zrozumiec ze samo gadanie to o dupe potluc...licza sie czyny..
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Re: Czy to można nazwać zdradą?

Postprzez ludolfina » 20 paź 2011, o 23:50

znam historie, ze mezczyzna kochal kobiete, ktora wdala sie w romans , zerwali ze soba, ale on stwierdzil tak " ty sie dziecko pobaw w zycie, tamten romans nie ma zadnych szans, a ja sobe poczekam. jestem twoim przyjacielem, jakby co, czekam"

i czekal
romans sie rozpadl a ona wrocila

dzis sa po slubie

ty Daro, wydajesz sie starszy i nastawiony na powazny zwiazek, ale dojrzalosci jakos malo w tobie i dystansu. moze lepiej jak po prostu podejdziesz do tego wszystkiego troche luzniej, jak do doswiadczen zyciowych, ktore sie zbiera, bo Twoja wybranka zamierza czerpac z zycia ile sie da, i nie jest wcale nastawiona na budowanie zwiazku. i takie jest prawo jej wieku, wyszalec sie. wg mnei to przesada od takiej dziewczyny wymagac zachowan jak od kobiety szukajacej partnera na cale zycie, dazacej do ustatkowania sie.
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Czy to można nazwać zdradą?

Postprzez Forsaken » 20 paź 2011, o 23:53

A ja wcale sie jemu nie dziwie ze chce sie odegrac, wyrownac rachunki. Ja sam poszedlem ta droga... I to ja na koncu z godnoscia ja zostawilem... I wiecie co? To kolosalna roznica, czy sie odejdzie, czy tez sie pojdzie w odstawke. Ludzie porzuceni przez partnera potrafia miec depresje latami... Sam mialem depresje przez okolo pol roku, potem dowiedzialem sie jak odwrocic nasze role i zostawilem to brzemie zonie. Mam teraz wyrzuty sumienia z tego powodu, bo zrobilem to z czystego egoizmu, zeby poczuc sie lepiej... I mimo iz wiedzialem ze ona przez to bedzie sie czula o wiele gorzej...

To prawda, Bianka ze odnosi sie to do obu plci. Cala ta psychologiczna zabawa w uwodzenie dziala tak samo w obie strony, tak jak i sama psychologia. I z tym czytaniem w oczach tez masz racje...
Pozatym pewnie bedzie chciala sprawdzic czy nie swiruje i zrobi mu jakas probe, albo i dwie. I to wiekszego kalibru niz samo gadanie.

Daro: Jednak my nie musimy sie jeszcze o to martwic, bo do spotkania jest jeszcze czas. Na razie stosuj to przez telefon. I tak robisz juz podobnie, tylko kilka rzeczy masz do skorygowania.
W miedzyczasie musisz wymazac sobie to uczucie z umyslu, odkochac sie. Tylko wtedy bedziesz gotowy spotkac sie z nia i nie dac przy tym ciala. Oczy nie klamia, ziomek. A Twoje musza powiedziec jej ze juz nic do niej nie czujesz...

    Będziesz się musiał odkochać.
8)
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Re: Czy to można nazwać zdradą?

Postprzez ludolfina » 21 paź 2011, o 00:05

, potem dowiedzialem sie jak odwrocic nasze role i zostawilem to brzemie zonie.

odwrocenie rol jest lepsze, ale czy nie prowadzi do swoistej niewoli czynienia tego "co ja dotknie" zamiast tego co sie chce w zyciu robic?

mam wrazenie ze odwrocenie rol to dalszy ciag uwiklania, a nie wyrownanie rachunkow

skuteczna walka, wygrana, pragmatyzm - pociaga mnie ta opcja, ale nie odwrocenie rol, tylko wyjscie z roli ..
zwiazki oparte na wspolzawodnictwie nie sa latwe... i ich skonczenie jeszcze trudniejsze. wydaja sie skonczone, ale w podswiadomosci dziala sie nadal wedle regul gry.
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Czy to można nazwać zdradą?

Postprzez andrzej83 » 21 paź 2011, o 07:07

Daro842 napisał(a):jak wroci to zobacze jak bedzie sie ukladalo, jak ona bedzie postepowala (widocznie to co teraz robi mnie nie nauczylo) i jesli by sie powtorzylo to no to nie ma powrotow tylko stanowczy koniec... ale zakonczylbym to ja w taki sposob jak ona to zrobila teraz... i odegranie sie po to by zobaczyla co to znaczy, jak to boli... cos za cos, klin klinem... bo ona nie docenila mnie, nie docenia...


Układać będzie się tak samo jak i teraz, a nawet może być fajnie,ale do czasu, bo zawsze kogoś pozna, a nic jej to nie nauczy, bo wie że ty będziesz czekał.
A odgrywanie się i tak nic ci nie da, ewentualnie przeżyjesz to gorzej.

Obrazek
Avatar użytkownika
andrzej83
 
Posty: 1248
Dołączył(a): 30 wrz 2011, o 13:35
Lokalizacja: Warszawa

Re: Czy to można nazwać zdradą?

Postprzez Forsaken » 21 paź 2011, o 11:28

ludolfina napisał(a):
potem dowiedzialem sie jak odwrocic nasze role i zostawilem to brzemie zonie.


odwrocenie rol jest lepsze, ale czy nie prowadzi do swoistej niewoli czynienia tego "co ja dotknie" zamiast tego co sie chce w zyciu robic?

mam wrazenie ze odwrocenie rol to dalszy ciag uwiklania, a nie wyrownanie rachunkow

skuteczna walka, wygrana, pragmatyzm - pociaga mnie ta opcja, ale nie odwrocenie rol, tylko wyjscie z roli ..
zwiazki oparte na wspolzawodnictwie nie sa latwe... i ich skonczenie jeszcze trudniejsze. wydaja sie skonczone, ale w podswiadomosci dziala sie nadal wedle regul gry.

Tylko ze ja nie odwracalem rol w zwiazku - odwrocilem jedynie role jakie nam przypadly przy jego zakonczeniu. Ja mialem byc tym porzuconym, a ona ta ktora mnie opuszcza. Nie dalem rady uniesc tego brzemienia. Nie planowlem sie odgrywac. Robilem wszystko, kazda glupote jaka mi glowy przyszla zeby ja odzyskac. W wiekszosci byly to glupoty, ktore za kazdym razem jeszcze ja oddalaly ode mnie. Mialem ciezka depresje, nie widzialem sensu daleszej egzystencji. Nawet zdazalo mi sie jej, grozic ze sobie cos zrobie, jesli sie nie opamieta. Jak latwo sie domyslec, skutek jak zawsze byl odwrotny od tego co chcialem osiagnac. Nie potrafilem tez zrozumiec jak ktos, mniej przystojny, mniej inteligentny, mniej dowcipny i mniej ciekawy ode mnie, mogl odbic mi kobiete. Jak ona mogla wybrac jego? Kiedy sie w to zaglebilem, to dowiedzialem sie ze nie wazne co soaba reprezentuje, a tylko to jak sie zachowojuesz, co robisz. Jesli robisz odpowiednie rzeczy w odpowiedniej chwili - mozesz miec kazda. Zaczalem probowac, stosowac nowa wiedze... Po tygodniu krecilem z czterema kobietami naraz i juz calkiem mi odeszla ochota wracania do zony. To byl tez ten przypadek ktory odwrocil role. Gdy sie spotkalismy nastepnym razem, Powidzialem jej ze mam sie swietnie, spotykam sie z wieloma pieknymi kobieta i moge wrecz wybierac z kim sie zwiaze, lecz jej przy tym wyborze juz nigdy nie wezme pod uwage. W ciagu miesiaca zerwala z tamtym i od tej pory boryka sie z zyciem sama... Pograzona w glebokiej depresji. Zal mi jej z tego powodu. Chociaz niczego co robilem nie robilem z mysla zeby jej dowalic, czy sie odegrac i samo tak wyszlo kiedy po prostu zajalem sie soba, to jednak zaluje bardzo ze znalazla sie w takim dolku. Teraz ja slysze od niej ze chyba to wszystko skonczy bo nie ma po co zyc. Tak wlasciwie to ona musi przezywac to jeszcze ciezej niz ja. Bo u mnie smutek pomiesznay byl ze zloscia na nia, ze mogla tak postapic. U niej natomist moze sie on mieszac jedynie z poczuciem winy - a to niestety jest wyjatkowo cierpka mieszanka.
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Re: Czy to można nazwać zdradą?

Postprzez ludolfina » 21 paź 2011, o 16:56

Jesli robisz odpowiednie rzeczy w odpowiedniej chwili - mozesz miec kazda. Zaczalem probowac, stosowac nowa wiedze

po co miec kazda? czy w ten sposob stajesz sie bardziej soba?
moze jest tu ukryty jakis gorzki posmak, cynizmu, ze 'skoro nie jest wazne co soba reprezentuje" ale jakies puste gesty, to bede pusty, nie chce juz wartosci jakie byly dla mnie wazne, nie chce byc chciany za to co soba reprezentuje, mam to w dupie, jestem ponad to. teraz bede cwany a nie autentyczny. (schowam sie glebiej, nikt juz nie dotknie mnie tak na prawde, nikomu juz nie ujawnie siebie itp)

cwane sztuczki na kobiety, jak na jakies wrogie sily, ktore nie pojmuja prawdziwych wartosci i ktore trzeba traktowac sposobami, tak, trzeba umiec sie bronic, gdy ktos rani, umiec byc rowniez bezwzglednym, rozumiem ten kierunek, cien, w ktorym obalam wlasny mit o byciu szlachetnym i dobrodusznym i zdobywam sie na walke o siebie, ...

nie wiem

zgrzyta mi cwaniactwo z idea wojownika swiatla, ale i nie zgrzyta. szkoda slow na opisywanie tego co jest ... sorki za offtopa
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Czy to można nazwać zdradą?

Postprzez Forsaken » 21 paź 2011, o 17:24

ludolfina napisał(a):po co miec kazda? czy w ten sposob stajesz sie bardziej soba?
moze jest tu ukryty jakis gorzki posmak, cynizmu, ze 'skoro nie jest wazne co soba reprezentuje" ale jakies puste gesty, to bede pusty, nie chce juz wartosci jakie byly dla mnie wazne, nie chce byc chciany za to co soba reprezentuje, mam to w dupie, jestem ponad to. teraz bede cwany a nie autentyczny. (schowam sie glebiej, nikt juz nie dotknie mnie tak na prawde, nikomu juz nie ujawnie siebie itp)

cwane sztuczki na kobiety, jak na jakies wrogie sily, ktore nie pojmuja prawdziwych wartosci i ktore trzeba traktowac sposobami, tak, trzeba umiec sie bronic, gdy ktos rani, umiec byc rowniez bezwzglednym, rozumiem ten kierunek, cien, w ktorym obalam wlasny mit o byciu szlachetnym i dobrodusznym i zdobywam sie na walke o siebie


No wiesz... Zycie uczy nas czasami rzeczy ktore wcale nie musza sie nam podobac... Pomysl czemu fajne dziewczyny, a nawet i wystrzalowe laski, tak czesto koncza z facetem typu macho, i kochaja go nad zycie, mimo ze zamiast byc przez niego szanowane i kochane, to traktowane sa zupelnie inaczej. Bywa ze i butem... A obok sa samotni kolesie, ktorzy uchyliliby najchetniej nieba kobiecie, lecz zadna ich nie chce. Niestety w uczuciach nie ma racjonalnosci a kobiety, choc takie wrazliwe i do tego uwielbiaja roztrzasac szczegoly swoich zwiazkow, z reguly wybieraja zimnych drani i niebieskie ptaki. Potem sa nieszczeliwe, ale zakochane... Takie sa prawidla i trzeba to zaakceptowac. Ta wiedza nie uczy zeby zle traktowac kobiety, tylko zeby traktowac je tak zeby Cie kochaly. Niestety przynoszenie codziennie sniadania do lozka nie powoduje ze jestes bardziej doceniany przez swoja kobiete, a przeciez powinno... Jak zaczniecie reagowac racjonalnie na meskie wady i zalety, To w ksiazkach o tym jak was zdobyc bedzie tylko: badz dobry, zawsze gotowy spelnic kazde jej zyczenie i przypominaj jej przy kazdej okazji jak mocno ja kochasz. Nie ma tam jednak takich porad - wiesz czemu? Bo to na was dziala, tyle ze w druga strone.
Oczywiscie nie wszystkie jestescie jednakowe, kazda z was moze zachowywac sie zupelnie odwrotnie do tego co opisalem, w co watpie. Ja jednak opisije tu tylko jak dziala taka "statystyczna" kobieta ;)
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Re: Czy to można nazwać zdradą?

Postprzez ludolfina » 21 paź 2011, o 17:39

skoro to twoj system przekonan, jak to sie ma do "czystosci" ktora bys chcial osiagnac (z watku "uzaleznienia')? laski wola na pewno kolesia jedzacego kawior i gadajacego jak nakrecony, zamiast autentycznego przecietniaka, ktory zlewa ich milosc bo ma po prostu dosc wlasnej. w jaki sposob przekonasz siebie samego do robienia czegos, co dla lasek jest nic nie warte?
ja zchodze z offa
bez odbioru ;)
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Czy to można nazwać zdradą?

Postprzez mahika » 21 paź 2011, o 19:40

Daro842 napisał(a):
Bianka napisał(a):pisałeś, że Cię kocha i każe czekać, teraz chce Cię traktować jak kolegę


to ja tak sobie teraz pomyslalem... to nie sa jej slowa... jej slowa to ciagle to ze kocha...

ty słyszysz tylko to, a nic innego nie dociera do Ciebie.
i to jest smutne właśnie.
Bo ona powiedziała ze kocha.
Ale cała reszta czynów i niektórych zwrotów która zaprzecza tym słowom do Ciebie zupełnie nie dochodzi.

Kocham Cię - to tylko słowa.
o miłości świadczą czyny.
Te słowa mogą być jedynie uzupełnieniem czynów.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: Czy to można nazwać zdradą?

Postprzez Bianka » 22 paź 2011, o 15:50

Forsaken napisał(a):
Pomysl czemu fajne dziewczyny, a nawet i wystrzalowe laski, tak czesto koncza z facetem typu macho, i kochaja go nad zycie, mimo ze zamiast byc przez niego szanowane i kochane, to traktowane sa zupelnie inaczej. Bywa ze i butem..


Bo te fajne dziewczyny nie wiedzą, że są fajne, mają niskie poczucie własnej wartości, nie wierzą, że zasługują na więcej, mają zły przykład z domu, są przed terapią:) brak męskiego wzorca, źle traktowaną matkę itp itd...
Bywa też tak, że taki zwyczajny koleś jak piszesz nie ma tego "czegoś". Bywa, że kobieta zagubiona, samotna ma dość chaosu w życiu i zmagań dlatego szuka faceta który będzie umiał podejmować decyzję, będzie sprawiał wrażenie, że radzi sobie z życiem, że przy nim nic jej nie grozi (to takie złudne) ogarnie cały ten chaos, tego nie będzie miał ten który na pytanie co dziś robimy odpowiada "to co chcesz kochanie"...Kobiety potrzebujące, żeby poczuć dreszczyk emocji, adrenaliny też nie doświadczą tego przy słodkim misiu którym można sterować. Bywa też tak, że facet którym można łatwo sterować i manipulować, który daje sobą pomiatać wydaje się być mniej inteligentny, intelekt to coś co podnieca, musi trafić kosa na kamień...
Zauważyłam, że zwyczajnych i usłużnych facetów mają kobiety które lubią i chcą rządzić, wiedzą czego chcą, są bardzo niezależne...
Wbrew pozorom taki macho też potrafi przynieść śniadanie do łóżka i nosić na rękach, dla takich chwil potem zostają bo mają je w pamięci jak dzieje się źle, gdyby było tylko źle, to myślę, że większości łatwo przyszłaby decyzja o odejściu, tak się jednak często nie dzieje...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Czy to można nazwać zdradą?

Postprzez Forsaken » 22 paź 2011, o 16:56

Bianka napisał(a): Bywa, że kobieta zagubiona, samotna ma dość chaosu w życiu i zmagań dlatego szuka faceta który będzie umiał podejmować decyzję, będzie sprawiał wrażenie, że radzi sobie z życiem, że przy nim nic jej nie grozi (to takie złudne) ogarnie cały ten chaos, tego nie będzie miał ten który na pytanie co dziś robimy odpowiada "to co chcesz kochanie"...Kobiety potrzebujące, żeby poczuć dreszczyk emocji, adrenaliny też nie doświadczą tego przy słodkim misiu którym można sterować. Bywa też tak, że facet którym można łatwo sterować i manipulować, który daje sobą pomiatać wydaje się być mniej inteligentny, intelekt to coś co podnieca, musi trafić kosa na kamień...
Zauważyłam, że zwyczajnych i usłużnych facetów mają kobiety które lubią i chcą rządzić, wiedzą czego chcą, są bardzo niezależne...
Wbrew pozorom taki macho też potrafi przynieść śniadanie do łóżka i nosić na rękach, dla takich chwil potem zostają bo mają je w pamięci jak dzieje się źle, gdyby było tylko źle, to myślę, że większości łatwo przyszłaby decyzja o odejściu, tak się jednak często nie dzieje...


Fajnie napisane... samo zycie :)
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 302 gości