Wczoraj wleciał nam do pokoju czarny kot a dzis przybłąkał się pies - labrador suczka, wygląda na 5 lat. Nie mam problemu z tym jak zająć się psem... mam problem w tym, że je chce mu pomóc, rozwiesic ogłoszenia i go przetrzymać ale ze mieszkam już z rodzocami, to jestem w tym zupełnjie sama . Każą mi ją puścić, żeby wróciła do domu... brama otawarta jest, bo jest cały dzień a psisko raczej nie ma dokad iść... nie wyglada jakby wybrało się na spacer, tylko jakby nie miało gdzie iść... z uwagi na to, ze ma obroże po prostu chcę pomóc właśacicielom go znaleźć, bo może ona nie wie jak ma trafić... a jak nie ma gdzie iść, bo ktoś ją gdzies po drodze zostawił?
Mam sie przyczynić do kolejnego rozjechanego zwierzęcia? jak? ja n ie potrafię... a nie mam w tym domu nic do powiedzenia
Problem polega na tym jak pomóc psu, żeby rodzinka nie zadecydowała za mnie i jej nie wyprowadziła... nie cierpię takiej bezsilności...