Klimat małego mi się bardzo podoba, dużego też nie jest jakiś niefajny, gorzej, że wcale nie korzystamy z uroków, brak czasu i kasy...
A z autem to najpierw muszę pozbyć się dziwnej fobii samochodowej, czarnowidztwa, ja się boję nawet jako pasażer, kiedyś śmigałam, byłam królem szos, ronda, ruch, kilka pasów, tramwaje nic mi nie było straszne, a teraz mam wrażenie, że ruch jeszcze większy, nie odważę się...a i jeszcze jedno w tym dużym ceny mieszkań powalają a w małym są bardziej dostępne...niby to wszystko wiem, ale czegoś się boję...może, że okaże się, że jednak było zostać, że wcale nie jest lepiej, rodzice jeszcze dodadzą a nie mówiliśmy?
Jesteśmy rozdarci pomiędzy dwa miasta, okropne to jest...w dużym jestem 10 lat i na pewno czegoś mi będzie brak, sama nie wiem czego, ale wiem, że będzie....najlepiej jakby to małe łączyło się z tym dużym:)
Co do wyjazdu to nie wyobrażam sobie, był czas tamtej pracy lepiej płatnej ale z dobrą kasą pewnie pamiętacie, byłam sama praktycznie non stop, pierwsze pół roku małej też, owszem dałam radę, ale nie chcę do tego wracać..żeby jeszcze było pewne, że tam będzie ta praca i zarobi kokosy..zaczynanie od nowa w całkiem innym kraju to ponad moje siły, może pare lat temu, bez dziecka to inaczej, a teraz ja chcę gdzieś zapuścić te korzenie wreszcie, a jakbyśmy jechali to wiadomo nie na zawsze, zanim by to ruszyło, znowu jakaś droga przez mękę żeby jako tako żyć, a potem powrót? i zaczynanie znowu od nowa w kraju..to ponad nasze siły...