Dolce84 napisał(a):Dziękuję ambrala masz racje, ale zauważyłam, że ja mam problem z asertywnością, nie potrafię odmawiać, widzę to. Czasem ktoś mówi mi coś głupiego a ja nie potrafię, że tak powiem oddać. Tzn wiem co powiedzieć, ale nie chcę tej osoby ranić i nie chcę wyjść na taką, która tylko docina i krytykuje.
marzens napisał(a):Witajcie,
brach chęci do życia miesza się u mnie z chęcią zmian, parciem do przodu. Jednak gdy robię krok w przód, zaczynam sie bac ze nie dam rady, ze nie wyjdzie, no i pojawia sie brak checi do zycia... bo przeciez az tak wiele mi nie wyszlo.
Wiem że te mysli to podstęp mojego umysłu zebym odpuscila. Wiem ze jutro bedzie dzien, Nie moge jednak nic zrobic ze emocjami: strachem, rezygnacją, smutkiem, tesknotą za tym by z kims te troski dzielic, by ktos mnie wsparł.
Czasem sobie mysle, ze pojde kolejny raz do lekarza i poprosze o leki, zeby choc na chwile odpocząc od tych emocji, poczuc sie wolna. Potem jednak przychodzi nowy dzien, zakladam uprząż i ciagne to moje życie.
Jestem tak strasznie zmęczona:(
marzens napisał(a):dobrze odbierasz,
powstaje mysl i .... juz sie zatrzymuje
8 lat temu zgodzilabym sie z Tobą, że życie jest jakie jest i trzeba sie nie bac.
dzis jednak choc wciaz stawiam malutkie kroczki do przodu, brakuje mi checi do zmian, brakuje radosci i wszystkiego co fajne.
Gdy tak na siebie patrze to zastanawiam sie co bym sobie poradzila gdybym byla swoją przyjaciółką:) i tylko jedno mi do glowy przychodzi.... znaleźć coś co sprawi ze znow mi sie zachce. szukam wiec i na razie nie znajduje. a mimo to żyje i nawet bywam usmiechnieta:) wiem ze jestem dziwnym przypadkiem:) znam chorobę, ale nie umiem sobie pomoc. a leki? nie jestem ich zwolenniczką. jednak przydałyby mi sie wakacje;) na moment:) gora 3 mies:)
marzens napisał(a):wiem co pisze Andrzeju:)
cieszę sie że Ty sie nie poddajesz, zazdroszcze tego.
nie mam znajomych z ktorymi moglabym isc na kawe a co dopiero na urlop:)
urlop jesli mam spedzam sama na lonie przyrody:)
powodzenia:) i dobranoc
Dolce84 napisał(a):Mam wrażenie że zmarnowałam sobie życie:( Jestem osobą mało kontaktową, trudno jest mi nawiązać nowe znajomości i myślę, że już zawsze będę sama. Miałam w życiu jednego chłopaka, z którym byłam 6lat, po czym odszedł do innej. Mam wrażenie, że całe szczęście jest już za mną, że on był jedyną moją radością, która miała czekać mnie w życiu. Ciężko mi to zaakceptować, że przeżyję życie samotnie jak palec, ale powoli jakoś godzę się z tym. Inni planują życie, mają swoje rodziny, a ja mam rodziców i jedyną siostrę tysiące km ode mnie. Bez rodziców zostanę sama. Ciągle zastanawiam się jak dam radę przeżyć sama całe życie, wracać do pustego domu, wiedząc, że nie ma nikogo komu zależałoby na mnie, kogoś kto myśli. To straszne, nie wiem jak to wszystko przeżyć
Dolce84 napisał(a):Dziękuję za otuchę. To prawda, i to prawda, że ciężko się odważyć, chyba boję się odrzucenia, tego wstydu...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 279 gości