Tutaj też godzina a nawet dwie potrafi dojazd zająć:) moja koleżanka dojeżdżała właśnie dwie! koszmar...ja się też natłukłam i nienawidzę tego, zimą odmarzają palce na przystankach, latem można się fetorem udusić w tramwaju i rozpłynąć z gorąca, w ciąży nawet niebezpiecznie bo pchają się nie patrzą a i miejsca nikt nie ustąpi, załatwienia 3 spraw w mieście zajęło mi kiedyś od rana do wieczora
bo punkty były porozrzucane
i to samochodem! a autobusami, tramwajmi pewnie bym musiała jedno załatwiać na drugi dzień...z wózkiem to już w ogóle odpada, niskopodłogowych nie ma tak dużo, nie mam sił się szarpać, a dwa i tak muszę sprawę załatwić i nie mogę zabrać małej...oczywiście, że to wszystko można ale jakie to okrutnie upierdliwe...ilekroć stoimy w korku mąż mówi, że za to nienawidzi tego miasta...na studiach mniej sie o tym myślało, wtedy odczuwałam najbardziej pogodę, ale dni były leniwe, było wszystko jedno o której się wróci do domu...
a praca już sama nie wiem, bo jakoś wysyłam od dawna tu w dużym mieście i odpowiedzi brak...
No właśnie Sans praca blisko domu, praca w ogóle jakakolwiek niech by była, ale jakoś w tym dużym mieście nic nie mogę znaleźć, a jak znajdę to pewnie mała na tym ucierpi, opieka droga...jak się dowiedziałam ile żłobek w małym kosztuje czy przedszkole to jest szok jak mało w porównaniu tu...boję się jedynie, że w małym też tej pracy nie będzie i rodzice powiedzą " a nie mówiłam" było zostać itp jedyne co to męża praca jednak jest blisko dużego miasta i to jest znowu minus dla malego miasta...nie umiemy podjąc decyzji, po prostu boimy się, że będzie jeszcze gorzej...