Ja od dobrych paru lat mieszkam w rozdwojeniu między metropolią a wsią. Dziecko urodzone i wychowane w metropolii. Z moich uwag do tego, co napisała Caterpillar to tak:
Różnorodność ludzi w mertopolii wprawdzie istnieje, ale za to dotarcie do nich bywa trudne czyli "anonimowość metropolii". Aż do sytuacji, w której poznaję kogoś fajnego przez neta po czym okazuje sie, że mieszkamy w odległości 5 minut spaceru od siebie. Dużo możliwości rozwoju dla dziecka - tak, ale i tak z większości dziecko nie da rady skorzystac, bo zwyczajnie nie wydoli. Wiekszości rodzic nie jest w stanie wyłapać - za duża podaż. Nie trzeba dowozić dziecka - sorki ale moim zdaniem wcale nie. Dowoziliśmy permanentnie, oraz w dużych dawkach, bo owe wspomniane wyżej liczne możliwości to mają do siebie, że nie wystepują w domu obok i na sąsiednim podwórku, ale są porozrzucane po metropolii i samo dziecię do pewnego wieku nie dotrze do nich. Z minusów mertopolii halas oraz pewne rodzaje przestępczości - fakt. Kontakt z przyrodą praktycznie w zaniku, bo zanim się do niej dotrze to się trzeba mocno namęczyć.
Jakbym tak mogła wybierac, to mniejsze dziecko ewidentnie wychowywalabym na wsi. Nastolatka w mieście. Małe miasto zdaje sie że bardzo zależy od tego, jakie jest konkretne małe miasto i że odległosć od jakiegoś dużego też ma znaczenie. Ale w małym mieście noigdy nie mieszkalam.