potrzebuje wsparcia - kocham za bardzo?

Problemy z partnerami.

Postprzez nana » 23 maja 2007, o 12:09

---------- 11:08 23.05.2007 ----------

Pytajaca napisał(a): albo...po prostu zrezygnowac z tego partnera. Wlasciwie na Twoim miejscu i z moim doswiadczeniem 1,5 rocznego zwiazku z kims mlodszym, zrobilabym to ostatnie.

masz rację, czuję ogolnie determinację na punkcie posiadania stablinego i szczesliwego zwiazku. brakuje mi tego w moim zyciu.
zrobilam to ostatnie. dalam mu spokuj. pisze tu, bo potrzebuje pociechy i chyba wlasnie po to jest grupa wsparcia? nikt bowiem nie moze rozwiazac czyich problemow, ale mozna kogos wspierac w czasie gdy on walczy z problemami czy jest mu np. zwyczajnie smutno i ciemno.
jestem niezwykle wdzieczna za to, ze poswiecilas mi czas. ogolnie odczuwam niezwykla wdziecznosc do wszystkich ludzi, ktorzy tu do mnie pisza. bardzo czuje sie teraz samotna...

Ogromnie ważne pytanie do Pytaj±cej:
mówisz, ze znasz t± determinację z autopsji, możesz mi powiedzieć jak sobie z tym radzisz?
---------- 11:40 ----------

markez napisał(a):Nasuwa mi się z tego pewien wniosek, że dojrzało¶ci nie da się komu¶ narzucić, tylko, dlatego że jest ona słuszna i potrzebna w życiu. Każdy sam musi dojrzeć.
Też chyba żadna terapia wstrz±sowa tego nie wymusi...

ja wiem, ze narzucic nie mozna, ja wlasnie liczylam (a pewnie nadal wciaz beznadziejnie licze), że sam dojdzie do tego, ze chce dojrzalego i stabilnego zwiazku. przeciez jak piszesz ludzie do tego dochodza i najczescie wywoluje to fakt poznania wlasciwej osoby. wiem, pewnie zaraz ktos napisze, ze widocznie nie bylam dla niego wlasciwa osoba? widocznie nie, ale kocham go nadal tak mocno, ze nie jestem sklonna jeszcze pogodzic sie z tym faktem. dlatego wciaz cierpie i dziele ten włos na czworo.
markez napisał(a):Czy je¶li jedna strona bardzo się angażuje i bardzo jej zależy, czy to spowoduje automatycznie, że ta druga strona zrobi to samo? ...Jaka jest na to gwarancja.

masz racje, ze gwarancji nigdy nie ma. tyle, ze ja mysle, ze gdybym widziala takie 100% zaangazowanie, a sama powiedzmy, ze czulabym przynajmniej szacunek i sympatie, to potrafilabym to docenic. wiem bowiem, że dojrzaly zwiazek nie opiera sie na szalonej milosci. oczywiscie milosc jest jego elemtem, ale wierze, ze mozna pokochac kogos w czasie trwania zwiazku, ktorego podstawa sa inne wartosciowe rzeczy tj. szacunek, sympatia, zrozumienie etc., etc.
tylko nie krzyczcie na mnie! ja zwyczajnie chcialabym byc kochana i wiem, ze potrafilabym pokochac. oczywiscie pod warunkiem, ze partner mialby podobny do mnie system wartosci w zyciu i w postepowaniu. nie odwracac kota ogonem! nie pokochalabym np. człowieka, który oszukuje innych

---------- 12:09 ----------

@patryk@ napisał(a):...trzeba odpoczac od siebie,i taki czas jest potrzebny na zastanowienie sie,na wyciszenie,aby nie dzialac pod wplywem emocji,zwlaszcza jesli podejmuje sie decyzje.

to teraz robimy, ale jak powiedziałe¶...
@patryk@ napisał(a):Nie jest powiedziane ze pozniej wraca sie do siebie i juz jest super,bo moze byc i taka decyzja ze niestety, po co szarpac sie ze soba,gdy druga osoba niczego nie rozumie,lepiej dac sobie spokoj.
wydaje mi sie, że mój facet, chociaz mnie kocha woli dac sobie spokoj, bo racjonalnie oceniajac nasze potrzeby i oczekiwania sa zbyt rozne. ja uwazam, ze jak sie mocno kocha, to warto sie "meczyc", ale niestety on uwaza inaczej. a ty?
@patryk@ napisał(a):W tym co piszesz, to widze podobne sytuacje u mnie ktore byly kiedys,czyli na poczatku spotkania,smsy,telefony, a po kilku miesiacach wszystkiego coraz mniej.

i co? jak jest teraz? czy ci sie udalo? czy masz duzo na koncie nieudanych prob? ja mam kilka juz niestety. za kazdy razem jest mi gorzej. jak wierzyc, ze sie uda?
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Abssinth » 23 maja 2007, o 12:17

Nana, kochane stworzonko....dojrzaly zwiazek...widzisz, zeby byll dojrzaly to on musi - wlasnie, dojrzec. Ludzie tworzacy ten zwiazek tez, ale nie tylko. Zwiazek musi dojrzec, od fazy zauroczenia, przez zakochanie, w koncu dochodzi do przyjazni, i wlasnie tego dojrzalego zwiazku, o ktorym mowisz.

Od szalonej milosci najlepiej , zeby sie zaczelo...juz dawno mamy za soba czasy malzenstw z rozsadku, bo np. jego ziemia przylega do mojej, to sie polaczy i bedzie wiecej..albo, ze z tej samej klasy spolecznej czy inne cos. Bo 'milosc przyjdzie pozniej'.

Smutno to bardzo brzmi, co piszesz...
ze gdybym widziala takie 100% zaangazowanie, a sama powiedzmy, ze czulabym przynajmniej szacunek i sympatie, to potrafilabym to docenic. wiem bowiem, że dojrzaly zwiazek nie opiera sie na szalonej milosci. oczywiscie milosc jest jego elemtem, ale wierze, ze mozna pokochac kogos w czasie trwania zwiazku, ktorego podstawa sa inne wartosciowe rzeczy tj. szacunek, sympatia, zrozumienie etc., etc.


Smutno, bo jakos mi przebija z tego takie przeswiadczenie, ze milosci - takiej szalonej , namietnej - juz nie oczekujesz w swoim zyciu, moze uwazasz, ze juz za pozno na to, czy, ze nie zaslugujesz na nia z innych wzgledow...i godzisz sie na cos innego, namiastke, 'bo mozna pokochac pozniej'. Bo docenilabys, ze ktos kocha i szanuje i chce.

Widzisz, Sloneczko...tak naprawde jest cos wiecej w tym zyciu, niz tylko docenianie, ze ktos. Istnieje takie uczucie, ze pragniesz widziec ta druga ososbe 24 na dobe i tylko w jej/jego sliczne oczeta patrzec po cala wiecznosc...ale to dziala tylko wtedy, kiedy jest obopolne, kiedy w jego oczach widzisz odbicie swojej milosci, a nie tylko wdziecznosc, szacunek czy docenianie.

Ja osobiscie czulabym, ze oszukuje kogos, kto kochalby mnie calym swoim sercem, a ja moglabym to jedynie 'docenic', przyjac, szanowac, bez tego samego odwzajemnienia. Czylabym sie jak zlodziejka, ze kradne cos, co do mnie nie nalezy.Ze on zaslugiwalby na cos wiecej, na prawdziwa milosc, a nie takie cos....

Nana, jeszcze masz czas. Jeszcze przyjdzie milosc do Ciebie...wierze, ze wszystko co nas spotyka, pojawia sie w naszym zyciu po cos. I jeszcze byc moze podziekujesz losowi, ze tak wlasnie wyszlo. Z tegio czy innego powodu, moze wlasnie jutro spotkasz milosc swojego zycia? A nie spotkalabys jej, szykujac obiadek swojemu obecnemu/bylemu. Moze cos....

pozdrawiam.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez nana » 23 maja 2007, o 12:23

Abssinth napisał(a):Nana, kochane stworzonko...


popłakałam sie w połowie, postaram sie napisac cos wieczorem... sorry
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez @patryk@ » 23 maja 2007, o 13:39

Niestety kilka prob z podobnym koncem,tylko poczatek jest super a pozniej cos sie zmienia,na gorsze, i kazde rozmowy czy wyjasnienia nieporozumien to klotnie,byc moze kazde ciagnie w swoja strone i taki efekt.Oczywiscie jesli jest uczucie, jesli zalezy nam na drugiej osobie ,to wiele sie robi aby to cos trwalo,i mamy ta nadzieje ze jest zle ale to sie zmieni,i znow bedzie dobrze.Wiec ciagnie sie nieraz taki zwiazek,a widzac ze to staranie z naszej strony nie przynosi efektow,rezygnujemy.Ja np czekam na telefon,czy sms wczesniej tak ,staram sie ,pisze i dzwonie ale jesli to jest tylko dzialanie z mojej strony to po pewnym czasie juz tylko czekam,bo ile to mozna sie komus narzucac.A to przeciez widac czy komus zalezy na mnie czy tez nie,i jesli ktos nie odpowiada na smsy,jesli odrzuca moje polaczenia.To czego tu wiecej szukac,wyraznie ktos daje do zrozumienia ze juz mu nie zalezy.To dwie strony musza cos robic,starac sie ,i walczyc o siebie jesli to prawdziwe uczucia,jesli to robi tylko jedna strona to nic z tego nie bedzie.Najsmutniejsze jest to ,ze kto bardzo kochal w takim zwiazku bardzo tez cierpi,i nieraz potrzeba wiele czasu aby pozbierac sie i zaczac od nowa.
@patryk@
 
Posty: 47
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 09:52
Lokalizacja: PL

Postprzez Pytajaca » 23 maja 2007, o 15:42

---------- 13:31 23.05.2007 ----------

Nana,

Zawsze od poczatku do konca wierze w swoich partnerow. Oczywiscie obserwuje ich bacznie, ale uczuc nie da sie kontrolowac. Przeciez jesli komus ufam, kocham, nie da sie wszystkiego przewidziec.

Mam wrazenie, ze tak jak ja boisz sie troche zaryzykowac. Zeby moze znalezc swoje szczescie tam, gdzie rzeczywiscie na Ciebie czeka. To szczescie sie buduje wspolnie, nawet czesto latami, o ile jest wola, z dwoch stron.

Mialam taki teraz zwiazek, w ktorym czulam sie bezpieczna, szczesliwa itd. Niestety osoba, z ktora sie zwiazalam (partner mlodszy o 8 lat) mimo glebokiego charakteru i wydawaloby sie cech emojonalnej dojrzalosci ... nie wycofal sie uczuciowo z poprzedniego zwiazku i przeniosl to na nas. Dowiedzialam sie o tym po 8 miesiacach bycia z nim. Zerwalam, wrocilismy do siebie po 2 tygodniach. I tak jeszcze ze 2-3 razy az do momentu, gdy powiedzialam, zeby sie z nia spotkal. Nie kontaktowal sie z byla w trakcie naszego zwiazku, o nie. On caly czas o niej myslal, twierdzac, ze nie kocha mnie wystarczajaco. Ktos z forum nazwal decyzje o tym, zeby skonfrontowal uczucia z nia moja sila. Byc moze, ale ja dokladnie wiedzialam, na jakie ryzyko sie wystawiam. Kiedystego bym nie zrobila, ratujac nas za wszelka cene.

Ostatnio dowiedzialam sie, ze on jest dda. Nie wiedzialam jak to ugryzc. Dzieki temu forum juz mam czesc odpowiedzi, ale jednoczesnie nie na tyle determinacji, by "grzebac" sie w calym jego dziecinstwie - zreszta to powinna byc sprawa psychologa. I tu wlasnie tez jest moje nowe podejscie. Kiedys zrobilabym wszystko, by go "uzdrowic", "uleczyc", by za wszelka cene z nim byc. A w tym byc moze zatracic sama siebie. A ja chce po prostu byc szczesliwa!

Akcje "uzdrawiania" moich zwiazkow w przeszlosci i tak sie konczyly porazka (mowie o partnerach, ktorzy z roznych powodow potrzebowali - moim zdaniem - mojej determinacji). Mylilam sie co do determinacji. Nie mozna tak na oslep sie zatracac dla czegos, co moze i tak sie skonczylo. A moze po prostu wlasnie potrzeba tej dojrzalosci ze strony partnera, ktory by zauwazyl mnie, siebie i caly zwiazek w procesie. Nie mialam tego szczescia i teraz. Ale nie zaluje i musze byc silna, bo wciaz go kocham.

Wszystko ma swoj czas. Milosc i tak do Ciebie przyjdzie, ale byc moze ... pod postacia innego partnera...?

Nie jestes samotna, zobacz ilu nas tu jest. Zwiazki tak nas gleboko dotykaja, ze przychodzimy tu po wspracie i pomoc. Nie kazdy jednak jest w stanie zbudowac prawdziwie solidny zwiazek. Bo na to trzeba dwoch swiadomych i pragnacych prawdziwej milosci i wsparcia ludzi. Nie kazdy rozumie tez milosc tak samo. Dla jednego to spotkania raz w tygodniu, dla innego jednosc duchowa, dla trzeciego szacunek, a dla czwartego chory schemat widziany oczami dziecka z przeszlosci.

Chcicalabym Cie przytulic i powiedziec - odwagi, dziewczyno! Nie jestem sama w bardzo wysokiej formie, ale wiem, ze dajesz rade i wytrzymasz, a partner, jesli ma byc z Toba, to bedzie. Ten czy inny.

Spokoju,

P.


---------- 13:42 ----------

Aha, on oczywiscie zdecydowal sie do niej wrocic, mimo, ze szanse na trzecia probe zakonczona sukcesem sa naprawde niewielkie! On jest dda, tkwiacym w toksycznym zwiazku, z ktorego rezygnuje, bo ona go szczuje. a pozniej i tak probuje do niej wrocic...Wczesniej nie wiedzialam, dlaczego, teraz juz wiem, dlaczego tak jest. On musi zaczac od siebie.

Gdy z takim bagazem wchodzimy w nowe zwiazki, to zawsze moze sie cos przewrocic i "potknac". Trzeba umiec przyjac te ryzyko i szukac balansu miedzy silna checia posiadania zwiazku, rodziny a po prostu czyms, co sie nazywa szczesciem i Twoim wlasnym zyciem. To trudne, ale mozliwe.

Skad brac wiare? Z tego, ze masz szanse, ze sie uda. Jesli nie tym, to nastepnym razem. Nie wszyscy partnerzy sa przeciez stworzeni dla Ciebie!
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez nana » 23 maja 2007, o 22:22

---------- 22:16 23.05.2007 ----------

Abssinth napisał(a):...Zwiazek musi dojrzec, od fazy zauroczenia, przez zakochanie, w koncu dochodzi do przyjazni, i wlasnie tego dojrzalego zwiazku, o ktorym mowisz.
wiem, we mnie on dojrzal szybko, a w Nim...eh... raczej moja dojrzalosc go odstraszyla, o ile sam z siebie sie wczesniej nie znudzil moja proza zycia...?
Abssinth napisał(a):...Smutno, bo jakos mi przebija z tego takie przeswiadczenie, ze milosci - takiej szalonej , namietnej - juz nie oczekujesz w swoim zyciu

no bo wlasnie dla mnie ten zwiazek byl taka szalona miloscia, z zalozenia nie pasowalismy do siebie i szukalam czegos innego, a milosc nas polaczyla - ja tak przynajmniej czulam
Abssinth napisał(a):...tak naprawde jest cos wiecej w tym zyciu, niz tylko docenianie, ze ktos. Istnieje takie uczucie, ze pragniesz widziec ta druga ososbe 24 na dobe i tylko w jej/jego sliczne oczeta patrzec po cala wiecznosc...ale to dziala tylko wtedy, kiedy jest obopolne...

wiem o czym mowisz, ja wlasnie pragnelam dac wszystko, kazda minute poswiecic patrzac w Te oczy... tyle, ze obupolne, to szybko przestalo byc

Abssinth napisał(a):...Ja osobiscie czulabym, ze oszukuje kogos, kto kochalby mnie calym swoim sercem, a ja moglabym to jedynie 'docenic', przyjac, szanowac, bez tego samego odwzajemnienia.

a ja nie czulabym sie jak zlodziejka, bylabym najszczesliwsza na swiecie i znalazlabym w swoim sercu miejsce dla takiej osoby.
Abssinth napisał(a):...Nana, jeszcze masz czas. Jeszcze przyjdzie milosc do Ciebie...

ile razy moze sie nie udac? ile lat mozna czekac? TO BOLI:(((((((((

---------- 22:22 ----------

Pytajaca napisał(a):

Chcicalabym Cie przytulic i powiedziec - odwagi, dziewczyno! Nie jestem sama w bardzo wysokiej formie, ale wiem, ze dajesz rade i wytrzymasz, a partner, jesli ma byc z Toba, to bedzie. Ten czy inny.


dziekuje za te i wszystkie inne slowa w twojej wypowiedzi. juz to mowilam tutaj, ale ci powtorze, ze ja chcialabym teraz przytulic caly swiat, zeby nikomu nie bylo tak zle jak mi. Tobie tez zycze wiary i nadziei, a takze milosci, takiej prawdziwej i spelnionej. piszesz, ze nie jestes w najleprzej formie, wiec jesli chcesz sie czyms podzielic, to podziel sie ze mna. moze nie pomoge, ale wyslucham z uwaga
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Pytajaca » 23 maja 2007, o 22:51

nana napisał(a): Tobie tez zycze wiary i nadziei, a takze milosci, takiej prawdziwej i spelnionej. piszesz, ze nie jestes w najleprzej formie, wiec jesli chcesz sie czyms podzielic, to podziel sie ze mna. moze nie pomoge, ale wyslucham z uwaga


Dzieki nana! Wiesz, nawet juz nie chce o tym pisac, chyba sie wypisalam juz...Ale dziekuje za wyciagniecie reki!

Mam jednak do Ciebie jedna ogromna prosbe....Zmien prosze swoj podpis z "Kiedy bedzie lepiej?" Juz bylo....." na moze cos bardziej pozytywnego?....

Przytulam Ciebie i cmaly Twoj swiat!
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez ewka » 23 maja 2007, o 22:58

---------- 22:56 23.05.2007 ----------

Pytajaca napisał(a):Mam jednak do Ciebie jedna ogromna prosbe....Zmien prosze swoj podpis z "Kiedy bedzie lepiej?" Juz bylo....." na moze cos bardziej pozytywnego?....

I ja się przył±czam do tej pro¶by... od wczoraj o niej my¶lę, Pytaj±ca mnie "odważyła".

---------- 22:58 ----------

A co mi się w podpisie czcionka wielka zrobiła....
Ratunku, co ja zrobiłam?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez nana » 23 maja 2007, o 23:09

ok, podpis skasowany. racja ludzie tu maja wystarczajaco duzo pesymistycznych mysli i spraw. postaram sie wymyslec jakis lepszy, przynajmniej neutralny, ale potrzebuje na to czasu

dziewczyny! czujnosc - 10!*

* w skali od 1 do 10
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez ewka » 23 maja 2007, o 23:18

nana napisał(a):dziewczyny! czujnosc - 10!*

Jasne;) Jak będziesz miała problem z wymy¶leniem nowego - daj znać. Pomożemy:)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez nana » 23 maja 2007, o 23:21

ja mam teraz same problemy:( jak tylko przestana mi zaslaniac caly swiat, to dam znac
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez ewka » 23 maja 2007, o 23:38

W innych też pomożemy :)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez bromba » 23 maja 2007, o 23:44

Pytajaca napisał(a):---------- 13:31 23.05.2007 ----------

Nana,

Zawsze od poczatku do konca wierze w swoich partnerow. Oczywiscie obserwuje ich bacznie, ale uczuc nie da sie kontrolowac. Przeciez jesli komus ufam, kocham, nie da sie wszystkiego przewidziec.

Mam wrazenie, ze tak jak ja boisz sie troche zaryzykowac. Zeby moze znalezc swoje szczescie tam, gdzie rzeczywiscie na Ciebie czeka. To szczescie sie buduje wspolnie, nawet czesto latami, o ile jest wola, z dwoch stron.

Mialam taki teraz zwiazek, w ktorym czulam sie bezpieczna, szczesliwa itd. Niestety osoba, z ktora sie zwiazalam (partner mlodszy o 8 lat) mimo glebokiego charakteru i wydawaloby sie cech emojonalnej dojrzalosci ... nie wycofal sie uczuciowo z poprzedniego zwiazku i przeniosl to na nas. Dowiedzialam sie o tym po 8 miesiacach bycia z nim. Zerwalam, wrocilismy do siebie po 2 tygodniach. I tak jeszcze ze 2-3 razy az do momentu, gdy powiedzialam, zeby sie z nia spotkal. Nie kontaktowal sie z byla w trakcie naszego zwiazku, o nie. On caly czas o niej myslal, twierdzac, ze nie kocha mnie wystarczajaco. Ktos z forum nazwal decyzje o tym, zeby skonfrontowal uczucia z nia moja sila. Byc moze, ale ja dokladnie wiedzialam, na jakie ryzyko sie wystawiam. Kiedystego bym nie zrobila, ratujac nas za wszelka cene.

Ostatnio dowiedzialam sie, ze on jest dda. Nie wiedzialam jak to ugryzc. Dzieki temu forum juz mam czesc odpowiedzi, ale jednoczesnie nie na tyle determinacji, by "grzebac" sie w calym jego dziecinstwie - zreszta to powinna byc sprawa psychologa. I tu wlasnie tez jest moje nowe podejscie. Kiedys zrobilabym wszystko, by go "uzdrowic", "uleczyc", by za wszelka cene z nim byc. A w tym byc moze zatracic sama siebie. A ja chce po prostu byc szczesliwa!

Akcje "uzdrawiania" moich zwiazkow w przeszlosci i tak sie konczyly porazka (mowie o partnerach, ktorzy z roznych powodow potrzebowali - moim zdaniem - mojej determinacji). Mylilam sie co do determinacji. Nie mozna tak na oslep sie zatracac dla czegos, co moze i tak sie skonczylo. A moze po prostu wlasnie potrzeba tej dojrzalosci ze strony partnera, ktory by zauwazyl mnie, siebie i caly zwiazek w procesie. Nie mialam tego szczescia i teraz. Ale nie zaluje i musze byc silna, bo wciaz go kocham.

Wszystko ma swoj czas. Milosc i tak do Ciebie przyjdzie, ale byc moze ... pod postacia innego partnera...?

Nie jestes samotna, zobacz ilu nas tu jest. Zwiazki tak nas gleboko dotykaja, ze przychodzimy tu po wspracie i pomoc. Nie kazdy jednak jest w stanie zbudowac prawdziwie solidny zwiazek. Bo na to trzeba dwoch swiadomych i pragnacych prawdziwej milosci i wsparcia ludzi. Nie kazdy rozumie tez milosc tak samo. Dla jednego to spotkania raz w tygodniu, dla innego jednosc duchowa, dla trzeciego szacunek, a dla czwartego chory schemat widziany oczami dziecka z przeszlosci.

Chcicalabym Cie przytulic i powiedziec - odwagi, dziewczyno! Nie jestem sama w bardzo wysokiej formie, ale wiem, ze dajesz rade i wytrzymasz, a partner, jesli ma byc z Toba, to bedzie. Ten czy inny.

Spokoju,

P.


---------- 13:42 ----------

Aha, on oczywiscie zdecydowal sie do niej wrocic, mimo, ze szanse na trzecia probe zakonczona sukcesem sa naprawde niewielkie! On jest dda, tkwiacym w toksycznym zwiazku, z ktorego rezygnuje, bo ona go szczuje. a pozniej i tak probuje do niej wrocic...Wczesniej nie wiedzialam, dlaczego, teraz juz wiem, dlaczego tak jest. On musi zaczac od siebie.

Gdy z takim bagazem wchodzimy w nowe zwiazki, to zawsze moze sie cos przewrocic i "potknac". Trzeba umiec przyjac te ryzyko i szukac balansu miedzy silna checia posiadania zwiazku, rodziny a po prostu czyms, co sie nazywa szczesciem i Twoim wlasnym zyciem. To trudne, ale mozliwe.

Skad brac wiare? Z tego, ze masz szanse, ze sie uda. Jesli nie tym, to nastepnym razem. Nie wszyscy partnerzy sa przeciez stworzeni dla Ciebie!

to nie było do mnie, ale dziękuję za te słowa
bromba
 
Posty: 76
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 13:36

Postprzez ewka » 24 maja 2007, o 00:11

---------- 00:00 24.05.2007 ----------

Masz rację, Bromba - bardzo dobrze napisane!

---------- 00:11 ----------

nana napisał(a):ok, podpis skasowany. racja ludzie tu maja wystarczajaco duzo pesymistycznych mysli i spraw. postaram sie wymyslec jakis lepszy, przynajmniej neutralny, ale potrzebuje na to czasu

To nie chodzi tylko o "dużo pesymistycznych my¶li ludzi..." ale też o Twoje własne, którymi się podkarmiasz. Sama. Siebie. Hmm? Pomy¶l;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Pytajaca » 24 maja 2007, o 19:57

---------- 17:27 24.05.2007 ----------

nana napisał(a):ok, podpis skasowany. racja ludzie tu maja wystarczajaco duzo pesymistycznych mysli i spraw. postaram sie wymyslec jakis lepszy, przynajmniej neutralny, ale potrzebuje na to czasu

dziewczyny! czujnosc - 10!*

* w skali od 1 do 10



Nana, nawet nie chodzi o pesymistyczne mysli innych (choc za to Ci chwala, ze myslisz o nich w pierwszej kolejnosci!), ale o Ciebie, o Twoje podejscie, o afirmacje zycia, szczescia, milosci!

:*


---------- 17:31 ----------

bromba napisał(a): to nie było do mnie, ale dziękuję za te słowa


Ciesze, sie, ze sie nie tylko nanie przydaje.. :)

---------- 17:33 ----------

ewka napisał(a):---------- 00:00 24.05.2007 ----------

Masz rację, Bromba - bardzo dobrze napisane!

---------- 00:11 ----------

nana napisał(a):ok, podpis skasowany. racja ludzie tu maja wystarczajaco duzo pesymistycznych mysli i spraw. postaram sie wymyslec jakis lepszy, przynajmniej neutralny, ale potrzebuje na to czasu

To nie chodzi tylko o "dużo pesymistycznych my¶li ludzi..." ale też o Twoje własne, którymi się podkarmiasz. Sama. Siebie. Hmm? Pomy¶l;)


KURCZE, EWKA, NIE WIERZE! Ze napisalam podobnie nanie, zanim dotarlam do Twojej wypowiedzi...Nana - tymbardziej musi cos w tym byc!

---------- 17:42 ----------

nana napisał(a):ja mam teraz same problemy:( jak tylko przestana mi zaslaniac caly swiat, to dam znac


Nana, problemy zawsze sa...Zycze wiele pozytywnej energii w walce z nimi!

A moze wybierzesz ktoras z tych propozycji, co?...:

"milosc jest blisko"

"wszystko, co jest dla mnie najlepsze, wlasnie sie wydarza"

"i w dzien i w nocy wszystko mi sprzyja"

"nie ma rzeczy niemozliwych"

Pozdrawiam!


---------- 17:57 ----------

Przy okazji wybralam dla siebie, zdopingowalas mnie!
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 368 gości

cron