przez Justa » 21 paź 2011, o 22:16
Dziewczyny, od poniedzialku do dzisiaj bylismy z maluchem w szpitalu - w poniedzialek rano dziecko nam zagoraczkowalo, dostalo dziwnej wysypki, kilkakrotnie wymiotowalo i zaczelo mi sie lac przez rece, normalnie co przezylismy, to najgorszemu wrogowi nie zycze - zaczal sie robic coraz ciezszy i tracic z nami kontakt... Natychmiast wezwalismy karetke, krzyczelismy do niego, nie dawalismy odplynac... Karetka przewiozla malego do szpitala i mial szereg badan, okazalo sie, ze to prawdopodobnie wirus...
A ja tak bardzo zrozumialam, ze to, co mamy dzisiaj, jest takie kruche i nigdy nie wiadomo, co bedzie jutro...