Czy Twoim zdaniem Nieomylna - człowiek siedzący w więzieniu za niepłacenia mandatów, i człowiek siedzący za morderstwo to tak samo winni ludzie ?
Twoja hipokryzja mnie zdumiewa i zasmuca.
Wcześniej deklarowałam, że nie będę odpowiadała na Twoje chamskie zaczepki, ale Ty przekroczyłaś wszelkie granice, pisząc o mnie w temacie Rafała: "Sama masz jadu o wiele wiecej ode mnie, gdyz ja nie zabijam... "
Więc proszę bardzo, do Twojej wiadomości i do wiadomości wszystkich, którzy to przeczytają (a wiem, że są dojrzalsi i nie tak napastliwi jak Ty), exclusiv tylko dzisiaj, rozwinięcie mojego wpisu pt. ja również przeszłam aborcję i poronienie.
Kiedy we wrześniu ubiegłego roku dowiedzieliśmy się, że spodziewamy się dziecka, nie posiadaliśmy się ze szczęścia. Mamy obcnie 9-cio miesięczną Natalkę, a rodzeństwo dla niej, byłoby naszą największą radością.
Pierwsze badanie cytologiczne w czasie tej ciąży wykazało nowotwór.
Lekarz (uznany specjalista ds. onkologii ginekologicznej ze szpitala w Rudzie Śląskiej, konsultujący również w klinikach onkologicznych w Gliwicach) powiedział po prostu: "Ma pani 2% szansy na przeżycie, jeśli teraz nie usuniemy tej ciąży i nie zoperujemy jak najszybciej" Ciąża, a przede wszystkim towarzyszące jej hormony bardzo przyspieszają rozwój nowotworów.
22 października ubiegłego roku w Rudzie Śląskiej przeszłam rutynowy zabieg usunięcia macicy wraz z płodem, obu jajników, szyjki macicy. A w 5 dni później również operację, w której usunięto mi lewą nerkę wraz z nadnerczem, ponieważ również zajęta była przez proces nowotworowy.
Decyzję o terminacji ciąży (aborcji?) podjęłam wspólnie z mężem, i "moim" gnekologiem, który bardzo troskliwie się mną opiekował.
Tak, zrobiłam to świadomie i dobrowolnie. Taki był mój wybór.
Od tamtej daty - nie ma dnia, żebym nie myślała, że może jednak mogło się udać ? Że jestem silna, więc mogłam przetrwać te 9 miesięcy i urodzić upragnionego synka.
Mam męża, dwie nastoletnie córki, kota no i 9-cio miesięczną Natalkę z zespołem Downa.
Jakkolwiek egoistycznie to zabrzmi (wiem Californio że tak to właśnie ocenisz) ale moja śmierć byłaby wielkim dramatem dla mojej rodziny, oni nie poradziliby sobie beze mnie przede wszystkim w opiece i rehabilitacji chorej Natalki. Wszyscy byliśmy tego pewni.
Potrafię powiedzieć z podniesionym czołem - takim jak Ty, malutkim ludziom z klapkami na oczach - tak, zabiłam swoje dziecko podejmując decyzję o operacji ratującej mi życie.
Jednak tylko nieliczni - mąż i przyjaciółki z forum "terminacja ciąży" wiedzą jaki się kryje dramat za tym. Każda, KAŻDA z nas codziennie pyta siebie - dlaczego los ułożył się tak, że musiałyśmy podjąć taką decyzję, zastanawiamy się nad tym co czuło nasze nienarodzone dzieciątko, czy się bało ? czy było mu zimno ? co czuło, kiedy przestała nas łączyć odwieczna święta więź wspólnego krwioobiegu i bicie naszych serc ? Te dzieci były chciane, upragnione i oczekiwane, miały się pojawić właśnie w tym momencie kiedy byliśmy gotowi na przyjęcie ich pod każdym względem, życiowym, emocjonalnym, również ekonomicznym - a nie tak jak jest to u Ciebie teraz - problem z pieniędzmi, problem z rodzicami, problem z mieszkaniem ... słowem - słabe zaplecze do rodzicielstwa.
Ty stawiasz mnie w jednym szeregu z tymi, które pozbywają się dziecka, bo pojawia się w nieodpowiednim momencie, albo wózek nie będzie pasował im do koloru tipsów, albo zapomniały się zabezpieczyć w szale namiętności ... i jeszcze tryumfalnie stwierdzasz: ja nie zabijam.
I obyś nie musiała Californio. Ciekawam, jaką podjęłabyś decyzję będąc w mojej sytuacji. I czy wtedy również twierdziłabyś: nie ma żadnych powodów usprawiedliwiających aborcję. ?
Nie moja droga, nie ma tak, że ludzie którzy się nie znają to się lubią albo nie lubią, to bzdura, bo nie można mieć żadnego stosunku emocjonalnego do kogoś, kogo się nie zna. Ludzie spotykający się na tym forum, się SZANUJĄ. Nie wiem czy to rozumiesz.
Jeśli sama zauważyłaś, że Twoje wpisy wzbudzają kontrowersje u wielu osób, to być może Twój sposób wypowiadania się rzeczywiście jest drażniący ? Czy to raczej z tymi osobami jest coś nie tak ?
Ja również nie przyprawiam sobie maski - a fakt że nie rzucam się na nikogo z pazurami, wynika z mojej równowagi i głębokiej życiowej pokory, której nauczyły mnie moje doświadczenia.
Taka jestem naprawdę, staram się dyskutować rzeczowo nie obrażając nikogo i nie tracąc spokoju, nie uważam, żeby to była maska, nie uważam że to jest udawanie czegokolwiek.
Dlaczego obrażasz innych, dlaczego piszesz o ludziech "sępy" ? To wstrętne. Nie znasz ich, z tego co wiem nigdy nie zostałaś potraktowana obraźliwie czy też obcesowo, kiedy sama miałaś problemy i prosiłaś o pomoc. Każdy starał się służyć Ci radą, każdy chciał pomóc. A Ty dzisiaj piszesz o nich: sępy ?
Tłumaczyć sobie można tą Twoją agresję tylko hormonami, które w ciąży nieźle rozrabiają i robią z nami co chcą. Ale ciąża to jeden z najpiękniejszych momentów w życiu, kołyszesz w sobie nowe życie, dlaczego nie czujesz jak bardzo to jest fascynujące ? Wiele kobiet w ciąży promienieje, bije od nich ciepło, szczęście i harmonia ... a od Ciebie czytam tu tylko szyderstwa, złośliwości. Co z łagodnością przyszłej mamy ? Szkoda mi Ciebie, że nawet podczas tego wyjątkowego czasu jesteś tak napastliwa i złośliwa.
Nie zabroniłam Ci się wypowiadać w temacie Rafała, nie umiesz czytać ze zrozumieniem. Napisałam tylko: uważam, że nie powinnaś wypowiadać się w tematach dotyczących aborcji teraz, kiedy sama oczekujesz dziecka. Przecież wiadomo, że ciąża uniemożliwia Ci obiektywne podejście do tego problemu.
I nadal tak uważam.
P.S. Jestem w 100% za eutanazją.
Nie, nie z powodu własnego cierpienia, doznania fizycznego i psychicznego obezwładniającego bólu. Ale z powodu wielu bardzo wyjątkowych ludzi, których poznałam będąc w szpitalach. Z powodu ich cierpienia.
Twoja chamska prowokacja sprawiła - że napisałam o rzeczach o których nie chciałam nigdy pisać. Żałuję, że jestem tak słaba, że dałam Ci się w tak prostacki sposób sprowokować, wywabić z tunelu ... jednocześnie cieszę się, że okazałam się być na tyle silna, że mimo wielkiego cierpienia jakie sprawiła mi tam wymuszona przez Ciebie "spowiedź", odważyłam się przejść przez nią. Potraktuję to terapeutycznie. Choć jestem pewna, że Ty nie zasługujesz na takie wyznanie.
Ale tak skutecznie obrzydziłaś mi forum, że nie chcę tu nigdy więcej zaglądać.
Serdecznie pozdrawiam i życzę Tobie i Twojemu dziecku zdrowia