przez ludolfina » 11 paź 2011, o 16:32
bisquit, mnie sie podoba to co piszesz, wlasnie w kierunku "szukania wzmocnienia pozytywnego" ide, tropiac jaka to cecha kobieca moglaby stanowic wartosc w dzisiejszym swiecie
mimo wszystko, ja odrozniam "wartosc jako osoby" od "wartosci KOBIECOSCI"
jedna rzecz, to czuc sie wartosciowa, a inna, czuc sie kobieca
jak ja sobie poradze z kariera, to niekoniecznie moja KOBIECOSC przy tym wrosnie
chociaz bede czula wartosc jako czlowiek, osoba, to byc moze "jako kobieta" bede sie czula wybrakowana
a w sytuacji, kiedy moje rpzekonania nie pozwalaja na kultywowanie tradycyjnie pojetej roli kobiety (*ulegla, usluzna, spelniajaca potrzeby innych aby czuc sie "potrzebna"), wybieram "wrazliwosc" jak taki atrybut kobiecosci, ktory brzmi jak zaleta, i na takiej wartosci w sobie moge budowac poczucie wartosci "jako kobieta"
moja kobiecosc wzrosnie, gdy bede wiedziala o sobie iz jestem wrazliwa
jak buduje poczucie kobiecosci kobieta meska, nie wiem, czy jej "meskosc" daje jej poczucie "kobiecosci"? tego nie bardzo rozumiem
jak to w zasadzie wyglada?
czesto "jakis mezczyzna" zobaczyl w kobiecie kobiete, w pracy i robiac kariere nie rozkwita sie "jako kobieta"
to w "jego oczach" kobiecosc rozkwita
ja generalnie czuje sie wartosciowa jako czlowiek, moje
czlowieczenstwo uwazam za wartosciwe
natomiast jako kobieta, moja kobiecosc, to nie, i to wynika z przekonan. generalnie cech kobiecych nie uwazam za wartosciowe (usluznosci, zaleznosci, slabosci)
nie czuje jakobym czula sie dumna z tego ze jestem kobieta (matka, zona kochanka)
sa to dla mnie (zaznaczam ze dla mnie) marginalne jakies aspekty, i nie chcialabym "rozkwitac" w oczach mezczyzny. chcialabym moje poczucie kobiecosci osadzic w sobie.
natomiast ta mysl o wrazliwosci, innej perspektywie percepcyjnej od mezczyzn, bardziej kompletna, humanitarna i nastawiona na sprawiedliwosc, odroznia mnei pozytywnie i daje podstawe do budowania wartosci mojej kobiecosci na tym.
e, plote cos juz
malo odkrywcze rzeczy mi dzis przychodza do glowy