Pozwolilem swojej (bylej juz chyba) kobiecie na zabicie naszego malenstwa,
ale odpoczatku - Bylem z cudowna kobieta przez rok - ona miala swoja przeszlosc (kilka nieudanych zwiazkow, w mlodosci byla ofiara zbiorowego gwaltu) a ja tez bylem po 2 nieudanych zwiazkach. Obydwojgu nam sie niespieszylo do zalozenia rodziny (podchodzilismy do tego z dystansem - a pozniej sie dowiedzialem ze ona bardzo pragnela zalozyc rodzine - ale nigdy na ten temat ze mna nierozmawiala). w pazdzierniku 07 rozstalismy sie (ona juz niechciala dalej tego kontynuowac - mowila mi ze mie bardzo kocha ale niechce juz byc zemna ), kilka razy sie jeszcze spotkalismy i ladowalismy w łóżku, Przez 1,5 miesiaca sie do mnie nieodzywala (ja do niej kilka razy prubowalem dzwonic - ale nieodbierala, na kilka smsow tez
nieodpowiedziala), Bardzo mi ciezko bylo wtedy, kochalem ja bardzo i powoli godzilem sie z tym ze nigdy jej juz niezobacze.
Na poczatku grudnia zadzwonila do mnie w nocy ze sie chce spotkac, natychmiast - przyjechala do mnie do domu i powiedziala ze jest w ciazy.
Spedzilismy ten dzien razem rozmawiqajac o zyciu etc (juz wtedy mi kilka razy mowila ze niechce tego dziecka, ze ma plany na przyszlosc,ze chce dokonczyc studia na mgr, ze ono sie pojawilo w zlym momencie - bo sie rozstalismy i ze rodzice beda przez nia mieli schizy -ja jej muwilem ze ma 25 lat a wiec jest juz dorosla!!!!)
Ja jej wielokrotnie mowilem (bo tak czuje) ze ja kocham, ze bardzo pragne aby urodzila nasze dziecko. Wielokrotnie mi tez muwila ze jezeli urodzi to niewie czy bedzie chciala byc zemną.
Postanowila usunac ciąże - miala dostać kontakt od swojej koleżanki
(która kilka lat wcześniej przeszła skrobanke i miała pozniej problemy z zajsciem w ciaze) do ginekologa na zabieg. Bałem się że to samo ją może spotkać a więc wykombinowałem zestaw poronny z womenonweb - bo wyczytalem ze on najmiej moze zaszkodzic kobiecie.
Byłem przekonany ze nieodważy sie na wzięcie tabletek poronnych, Wielokrotnie w ciagu tych 2 tygodni mowilem ze pragne tego dziecka, ale z 2 strony niemoglem tez jej zmusic do tego aby urodzila.
I stało się wzieła tabletki 2 tygodnie przed bozym narodzeniem (nieodzywala sie domnie przez 2 dni) i dopiero powiedziała mi po fakcie kiedy ją odwoziłem do domu po pracy (przesiedzielismy wtedy w samochodzie 3h i pytala sie mie ciagle "czy już ją nienawidze za
to co zrobiła"
- kocham ją bardzo, a wiec ciągle jej mówiłem ze nie, ze ja kocham, ze bede ja wspieral,zeby niebyla sama z tym ciezarem). Po tym Wyjechala do rodzicow na 3 dni - ale ciagle dzwonilismy do siebie,
Po powrocie widzielismy sie do bozego narodzenia prawie codziennie (ja u niej nocowałem albo ona u mnie i zawsze sie konczylo sexem),
W dniu bozego narodzenia wstalismy rano i ona lezac w lozku zaczela pisac smsa a pozniej rozmawiac z facetem z ktorym sie spotykala przez ten czas kiedy niebylismy razem - Powiedzialem ze to chyba jest lekkie "przegiecie" z jej strony - ale ona tak nieuwazala.
Po poludniu Odwiozlem ja do siostry z ktora miala jechac do rodzicow na swieta - w samochodzie mi powiedziala ze niewie czy chce byc zemna po tym co sie wydarzylo i ma domnie zal ze "pozwolilem jej na usuniecie dzidziusia"
PrZez swieta sie prawie do siebie nieodzywalismy (ona tak chciala - aby mogla odemnie odpoczac i psychicznie poukladac sobie wszystko).
Wrocila po swietach od rodzicow w czwartek i niebardzo chciala sie zemna widziec, pojechalem do niej i w drodze kiedy odwozilem ja do pracy powiedziala mi ze przez 2 swiateczne dni byla na dyskotekach i szalalala (ma to byc jej sposob na odstresowanie) nawet poznala "fajnego faceta - jak to powiedziala mi" z ktorym sie umowila juz na piatek na randke w warszawie (koles mial ponoc przyjechac z jej miejscowosci do wawy - a wiec jakies 150km) i ma nadzieje ze z nim pujdzie na sylwestra.
Jak zapytalem sie ją "a co z nami, dlaczego odwraca sie domnie plecami" powiedziała mi że wie "że to jest kurewskie zachowanie, ale ona bedzie robila tak aby jej było dobrze, bo sama ze soba bedzie musiala zyc" a faceci sie ponoc zmieniaja i ona potrzebuje sie teraz wyszalec, dodala tez ze wie ze przez to co sie wydarzylo "ja" tez napewno sie czuje psychicznie fatalnie ale musze sobie radzic sam. Poczym odwrocila sie i odeszla.
Nieodzywałem sie do niej od tamtego momentu, bardzo ja kocham i tesknie za nia - ale poprostu niewiem jak sie zachowac -czy dzwonic i prosic o spotkania - ale tez z drugiej strony niechce i niepozwole zeby mie traktowala jak palanta.
Zaluje ze pozwolilem usunąć jej ciąże, że nie byłem stanowczy - jest mi z tym zle i niemoge sypiac po nocach, a w dzien czuje sie przez to fatalnie psychicznie. Ciagle mam do siebie zal ze niebylem stanowczy ze jednak moglem postawic na swoim - poinformowac jej rodzicow, siostre (ktora byla jej autorytetem) o ciazy i wtedy by tego niezrobila.
Powiedzcie mi co o tym sadzicie, czy to ma jeszcze jakikolwiek sens?