Witaj
Dużo w ogóle o tym myślałem. Zacząłem to zjawisko traktować bardziej jak alkohol a nie jak hamburgera w fastfoodzie. Od hamburgera można utyć i mieć nadciśnienie, od alkoholu można się uzależnić i przepieprzyć całe życie... Nadal jednak myślę sobie, że piwo co jakiś czas nie jest wcale złe. Jest to mój OSOBISTY pogląd i ja sam ponoszę za niego odpowiedzialność - nikogo nie namawiam i nie przekonuję.
Oznacza to jednak, że moje podejście do pornografii uległo pewnemu zaostrzeniu pod wpływem naszej rozmowy.
Zastanawiałem się Jacinta, jakiego dokonałbym wyboru w skrajnych sytuacjach i jaka byłaby (lub chciałbym, żeby była) na nie reakcja:
- gdybym moje korzystanie z porno bardzo raziło partnera, zrezygnowałbym bez zastanowienia z porno. Wartość partnerstwa jest milion razy większa niż gołe tyłki na ekranie;
- gdyby jednak było to tak, że brak akceptacji dla pornografii byłby częścią ogromnej zazdrości drugiej strony - o wszystko: o pięknych znajomych, z którymi popijam piwo, o starych przyjaciół podejrzanie bliskich
czy właśnie o oglądanie erotyki - myślałbym, że to druga strona ma problem z zazdrością, i szczerze mówiąc nie wiem jakbym zareagował. Na pewno nie poddałbym się tak łatwo.
Innym aspektem zjawiska erotyki jest to, czy nie wypacza ona seksualności. Doszedłem do wniosku, że czasami wypacza, a czasami nie wypacza - i to już zależy od indywidualnego przypadku. Podobnie zresztą jak właśnie piwo - z jednej strony fajna sprawa podczas spotkań z przyjaciółmi, z drugiej śmiertelne zagrożenie.
Przemyślałem sprawę i trochę bardziej "skonserwatywniałem", ale - podkreślam - trochę.
Aaaaa! Przytrafiło mi się poznać w okolicach mojego miasta Torunia przesympatycznego prawie osiemnastoletniego geja (w sytuacji pozaseksualnej, bez obaw). Sporo gadamy o życiu i takich tam sprawach. Po pierwsze naturalnie zero pakowania własnej erotyczności w to wszystko - to dla mnie dzieciak, jestem zobowiązany myśleć o jego rozwoju a nie o sobie. Po drugie, wkładam mu w łeb, że porno to nuuuuuuudne flaki z olejem, i wtulenie się w kogoś bliskiego jest dużo lepsze. Po trzecie przekonuję do wstrzemięźliwości na wczesnym etapie rozwoju seksualności i inwestowania w jakość a nie w ilość. Młody pornografię oglądał, ale jakoś nie skrzywiła mu wizji seksu, i traktuje to zjawisko bardzo podobnie jak ja.
Tak czy owak okazało się, że mimo mojego lekkiego stosunku do pornografii w realnym życiu i spotkaniach mam bardzo konserwatywne zasady.
Jacinta - raz jeszcze: fajnie, że się udało, i życzę powodzenia w miłości i w budowaniu związku. Trzymam mocno kciuki!
O.E.