Nie zaznac nigdy miłosci:( - Mam 20lat i problem...

Problemy z partnerami.

Postprzez Miriam » 3 sty 2008, o 19:19

to jest po prostu lek przed czyms nowym i nieznanym. Jesli nigdy sie nie przelamiesz, to nie pozbedziesz sie tego strachu. Bycie ze soba jest swietna sprawa, nie ma sie czego bac.

Ja tez uciekalam, chowalam sie w siebie, chcialam i nie chcialam, obawialam sie swojego braku doswiadczenia na calej lini - niepotrzebnie. Jesli jestes z osoba, ktorej na Tobie zalezy - brak doswiadczenia nie gra roli. Sama doswiadczylam tego na wlasnej skorze:) Ciagle uciekanie ma taki final, ze z czasem biegniemy tak szybko, ze nikt nas nie potrafi dogonic, a wielu odpada juz na samym starcie.
Daj sobie szanse :)

A z tym calowaniem...niedlugo zapomnisz co to strach, bedziesz sie z tego smiac, zobaczysz :lol:
Miriam
 
Posty: 143
Dołączył(a): 17 cze 2007, o 19:27

:/

Postprzez LaRoche » 3 sty 2008, o 19:22

ehh.....
LaRoche
 
Posty: 16
Dołączył(a): 2 sty 2008, o 20:45
Lokalizacja: Kliasz

Postprzez mahika » 3 sty 2008, o 19:55

przyszło mi własnie do głowy....
moje 3 nieudane zwiazki...
ja też nie zaznam już miłości....
A może tak naprawde nigdy nie zaznałam, a mam lat 27???
wiesz całowanie i sex to jeszcze nie miłość....

Właśnie
ehh... żyć mi sie odechciewa. Walczę i po co...
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez LaRoche » 3 sty 2008, o 20:19

nieudane ZWIAZKI...
rozstanie to troche inna sprawa... napewno przez dluzszy czas w zwiazku bylas szczesliwa i czulas sie kochana.... rozstanie nie zmienilo tego ze jednak bylas w nim szczesliwa... to ze cos sie skonczylo nie znaczy ze nie bylo tego wcale...
...
oczywiscie ze nie dla mnie wcale nie jest to takie wazne ale jestesm swiadoma ze nawet jezeli nie jest to wazne dlka mnie nie oznacza ze nie beddzie tez takie wazne dla drugiej osoby
LaRoche
 
Posty: 16
Dołączył(a): 2 sty 2008, o 20:45
Lokalizacja: Kliasz

Postprzez Miriam » 3 sty 2008, o 20:50

---------- 19:48 03.01.2008 ----------

czywiscie ze nie dla mnie wcale nie jest to takie wazne


Skoro nie jest takie wazne, to czemu Ci przeszkadza Twoj brak doswiadczenia? Nie dajesz komus szansy, bo sie jeszcze nie calowalas i tego sie boisz ?
Nie warto kogos odcinac z takiego powodu. No powaznie



ale jestesm swiadoma ze nawet jezeli nie jest to wazne dlka mnie nie oznacza ze nie beddzie tez takie wazne dla drugiej osoby

Ty masz byc wazna calosciowo jako czlowiek. Jesli dla kogos liczy sie tylko strona fizyczna , to taki uklad dlugo nie pociagnie.

Wydaje mi sie, ze masz jakis kompleks na tym tle. Moze sie myle, ale odnosze wrazenie ze hamuje Cie wlasnie to, ze w materii fizycznej nie masz jeszcze doswiadczen.


---------- 19:50 ----------

aaa, znowu nabałaganiłam. Ten drugi cytat to moj komentarz do wycinka Twojego poprzedniego posta. Sorry za mieszanie :)
Miriam
 
Posty: 143
Dołączył(a): 17 cze 2007, o 19:27

Postprzez mahika » 3 sty 2008, o 22:02

Nie, nie o to chodzi... jak sobie pomyśle, przeanalizuję, to wiem że za tymi chwilami kiedy się czułam kochana krył sie fałsz i zdrada.... wiec nie wiem czy byłam kochana. Może łapałam byle gówno??
A rozstania jeszcze nie było... nie mam siły!!!

Sorki, że wylewam zale, wiedziałam ze nie powinnam sie odzywać w takim stanie duszy.....
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

a może...

Postprzez LaRoche » 4 sty 2008, o 00:04

---------- 22:16 03.01.2008 ----------

miriam... nie jest to dla mnie az takie wazne ale to nie oznacza ze zamierzam z tego calkowicie rezygnowac badz kogos tego pozbawiac...Nie daje szansy bo sama jej sobie nie daje... nie doje komus szansy bo trudno jest mi zaufac... tak mysle ze to moze byc moj kompleks... nawet napewno nim jest...kobietom kompleksow raczej nie brakuje ale staram sie akceptowac siebie... mysle ze na moj maly problem sklada sie wiiele rzeczy... nie ma na to jednej konkretnej odpowiedzi... nie ma sprawy za balagan i mieszanie...:P potrafie sie w nim odnalesc...

mahika... ale chociaz czulas sie tak i tego ci zazdroszcze... jezeli facet Cie zdradzil i cie oszukiwal... to złapałas gowno... wazne ze teraz wiesz ze to byla pomylka... i powinnas to jak najszybciej zakonczyc zeby poukladac sobie wszyatko i zaczac od nowa... wiem ze tak trudno.. pewnie nawet nie wiem jak bardzo... wlasnie wtedy kiedy jest ci naprawde zle powinnas pisac o swoich uczuciach... i jest to jak najbardziej w porzadku... w koncu po co jest to forum?? wlasnie dlatego.. :) :*:*<przytul>

---------- 22:21 ----------

---------- 23:04 ----------

a możę a nawet nie moze moim bledem(hej hej wcale tego nie traktuje jako cos negatywnego)jest to mam jakies woje dziwne zasady...
nie wiem.. np takie ze na dyskotekach nie tancze z ziomalami... spoko pokrecic moga sie troszke przy mnie ja przy nich ale nie pozwalam sie dotykac macac taniec jest dla mnie tez wyrazem jakiejs swojej sexualnosci i nie dziele sie nia to tak... chyba jestem raczej niedostepna... ale to raczej juz wiemy... tanczyc bede dla lub ze swoim boyem.. czasami sama sie z siebie smieje bo wiem ze nie jest to normalne... ale tak mi lepiej... i nie przeszkadza mi to najbluzsze qmpele i qmple o tym wiedza i toleruja to. moze nie wiedza dokladnie czemu ale w to nie musze juz wszystkich wtajemniczac...
Czy ma ktos takie problemy jak ja?? S
traciłam przyjaciela...(?) moze wszystko sue pouklada... napewno wam o tym napisze...
na dodatek jestem taka osoba ze zawsze czekam az ktos zadzwoni... nie chce pokazywac ze mi na czyms zalezy albo jakiegos ewentualnego zaangażowania... wiem ze to nie jest moja dobra cecha...postaram sie nad soba troszke popracowac...ale wiem ze gdy przyjdzie czas i tak sie nie przelamie zranie i bede zraniona... pozno juz...
ps:
dobrze nie byc samemu
milutkich!!::*
LaRoche
 
Posty: 16
Dołączył(a): 2 sty 2008, o 20:45
Lokalizacja: Kliasz

Postprzez markez » 4 sty 2008, o 02:06

Niczego nie musisz sobie udowadniać ani tym bardziej innym. Nie warto sobie dawać tego wmówić.

Jeżeli chodzi o pośpiech to powiem podobnie, co niektórzy już napisali.
Skoro wierzysz, że miłość jest najważniejszym i najpiękniejszym uczuciem to znaczy że uważasz ją za coś cennego, wartościowego, jak skarb. Czy nie tak?
Najczęściej tak bywa, że coś, co jest mało wartościowe, jest ogólnie bardziej dostępne i niewiele wtedy trzeba się wysilić aby to osiągnąć.
Tak więc, aby znaleźć ten wartościowy skarb, trzeba się trochę potrudzić bo przecież nie leży on porozrzucany na ulicy lub niekoniecznie jest zawsze na wyciągnięcie naszej ręki.

Obściskiwanie się na imprezach i szybki seks rzeczywiście stał się powszechny, ale czy należy do tego skarbu, czy rzeczy wartościowych? Ci co tak "zaliczają" to albo małolaty, które chcą sobie coś udowodnić albo osoby które przestały szanować uczucia swoje i drugich.
Jeden znajdzie swoją miłość - partnera w wieku 18-20 lat, drugi 25 lub później. Nie jest najważniejszy wiek, ale JAKA to jest osoba i czy wytrwamy razem przez wiele lat.
Warto dać sobie czas na dobre poznanie kogoś takiego. Nietrafiony partner, rodzi w nas rozczarowania i przez negatywne doświadczenia może to tworzyć też blokady.

Ty piszesz o tym, że masz pewne blokady, ale nie wiem czy one są spowodowane doświadczeniem z chłopakiem z przeszłości. Dla swojego dobra powinnaś znaleźć na to odpowiedź.
Może się ciągnie coś jeszcze za tobą, niekoniecznie ten chłopak? Jeżeli to jest dla ciebie ważne, a wierzę że tak jest, to może też poszukać mimo wszystko porady u jakiegoś fachowca, który przyspieszy dojście do przyczyn twoich blokad? Tak chyba jest najkorzystniej, bo to są sprawy bardzo indywidualne i nie zawsze może tylko chodzić o wiek, brak doświadczenia życiowego, dojrzałości itp. A jeżeli tylko o to chodzi, to pięknie byłoby dać sobie wtedy czas na rozwinięcie swoich dobrych cech, aby stając się człowiekiem silnym wewnętrznie, dać sobie możliwość utworzyć fundament pod dobry, trwały związek. Warto się o tym wszystkim upewniać, aby przez to, ułatwiać sobie drogę do odnalezienia i osiągnięcia tego skarbu, jakim jest miłość.

Wiem, że takie podejście wygląda czasem jak piękna teoria, ale coraz częściej okazuje się chyba, że szczęście nie jest czymś pospolitym, powszechnym czy też bywa, że okazuje się czymś nie trwałym. A skoro tak się okazuje, to może warto doszukiwać się tego, jak to szczęście łatwiej osiągnąć i utrzymać? I może te poszukiwania, dążenia, praca nad sobą pomogą nam w tym?
Tak czy inaczej czas jaki się na to poświęci, na pewno nie okaże się czasem straconym. Iść z kimś do łóżka zanim się kogoś dobrze pozna i upewni o wzajemnych uczuciach, żeby udowodnić mu że nam zależy na tej znajomości to chyba jakiś poroniony pomysł. A jeszcze ciekawszy pomysł żeby zdobyć doświadczenie :)
Takiemu chłopaczkowi nie pozostanie już wiele do zdobycia i jak zobaczy, że poszło łatwo, to nie wiadomo czy długo będzie ciebie szanował. Bo jak się nadarzy okazja, to dlaczego by nie powtórzyć tego z inną? Tak bywa dzisiaj z młodymi i warto niczego nie przyśpieszać, bo to nie jest dowód miłości z jego strony, tylko raczej egoizmu, samolubstwa, które później da znać o sobie coraz bardziej. Wiele kobiet na tym forum opisuje problemy w swoich związkach, ale może za mało pisze się o przyczynach i o tym jak się wszystko zaczęło?
A to przecież cenne informacje dla tych którzy tak niecierpliwie poszukują swojego małego raju. A samotność? Można być bardziej samotnym będąc w nieudanym związku.
Avatar użytkownika
markez
 
Posty: 79
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 21:18

Postprzez ewka » 4 sty 2008, o 10:37

Pod tym, co napisał Markez nie potrafię nic napisać... napisał wszystko.

Pozdrówka;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

:/

Postprzez LaRoche » 6 sty 2008, o 17:35

Miłość jest dla mnie najważniejszym uczuciem...
potrafila bym docenic milosc a nie moge jej dostac...
nie jest wazne wiek co jaka gdzie wazne jest to by tego doswiadczyc... ja mam juz 20 lat i wciaz czekam.. a dlaczego?? dlatego ze mezczyzni sa tacy pusci niedorosli... i chwytaja sie tego co jest latwoi dostepne i na juz...:[[
myslalam nad psychologiem... ale mysle ze trudno by mi bylo znalezc takiego przed ktorym bym sie otworzyla...
nie chce sie rozklejac u przy obcej mi osobie... ale pomysle nad tym...
nie wspomnaial jeszcze o tym ze bylam uzalezniona przez 2-4lta od marihuany... wyszlam z tego odseparowalam sie doszlam do siebie calkowiciuie... teraz stracilam przytjaciela i nie mam nikogo..
boze jaka ja jestem glopia...?
ale co ja moglam zrobic by nie stracic go jako przyjacielka? Napewno nie zdcydowala bym sie sprobowac tylko poto zeby go zatrzymac...
W czlowieku najwazniejsze jest to czy nim jest... moze bral mnie pod uwage tylko jako laske na dziewczyne...?
a moze jest mu przykro ze go zranilam i chce odemnie uciec...
juz to zrobil... czuje to... a wiem ze dobrze czuje...
wiem ze ma teraz dziewczyne... czy to juz bedzie koniec??
gdybym byla spelna rozomow to bym z nim pogadala... ale nie jestem... ehh.... zle mi... rzucilam palenie... przytylam 6kg... nie palilam juz rok.. teraz znow pale:/ jestem slaba... ale wiem ze bede silniejsza...
nie ma groszego uczucia niz brak kogos bliskiego...
: (
LaRoche
 
Posty: 16
Dołączył(a): 2 sty 2008, o 20:45
Lokalizacja: Kliasz

Postprzez markez » 6 sty 2008, o 21:46

"LaRoche" masz takie potrzeby jak zdecydowana większość ludzi. Też najczęściej uważają, że miłość jest najważniejsza, a przynajmniej chcieliby być nią obdarzani. Myślę jednak, że poszukując tej drugiej połowy, trzeba zawsze zachować godność osobistą i nie zabiegać o miłość "na kolanach". Jeżeli ktoś się wydobył z jakiegoś nałogu, to taka osoba SZCZEGÓLNIE szuka oparcia w kimś. Jednak dużo ważniejsze jest, aby dojść do równowagi emocjonalnej ze sobą, bo jakikolwiek związek może okazać się trudny.

Nie chodzi o to, że pragnienie i chęć całkowitego zaangażowania jest czymś złym, bo to oczywiste, że jest to dobre. Wchodząc w związek w takim stanie, kobieta angażuje - "zatraca się" dla kogoś po uszy i nie zauważa tego, że "kocha za mocno" (jak tu na forum już nie raz o tym pisano). Jakikolwiek problem wynika w takim związku, to z lęku o utratę tego związku ma skłonność całą winę brać na siebie i robi wszystko żeby problem zniknął. A wiadomo, że w związkach obie strony muszą dbać o jego dobro, przynajmniej po równo. Myślę, że warto najpierw trochę bardziej zadbać o siebie i wewnętrzną równowagę i siłę, bo tylko w ten sposób masz szanse utworzyć z kimś dobry, partnerski kontakt. Być może (tego nie wiem), była by dobrym rozwiązaniem w tym momencie jednak psychoterapia, chociaż indywidualna (sam kiedyś z takiej skorzystałem). To poważny błąd, aby nie chcieć się otworzyć przed jakimś specjalistą - lekarzem.

Podam pewien przykład. Kiedy zdarzy się, że ktoś zaczyna mieć poważne problemy i staje się tzw. "kobietą po przejściach", to wtedy dopiero widać, jak trudno ze sobą dojść do równowagi. Oczywiście nie życzę tobie tego, ale z drugiej strony po to takie przestrogi, aby w jak największym stopniu takie ryzyko wyeliminować. I bynajmniej nie zależy to tylko od przypadku, bo każdy ma na to jakiś wpływ, zanim zdecyduje się na poważne decyzje w życiu.
Piszesz, że masz już 20 lat i nie byłaś jeszcze w poważnym związku. No, to przyznam, że masz wielkie szczęście, że masz dopiero 20 lat, albo powiem dosadniej tylko 20 lat. Nie ma powodu, aby robić z siebie "wdowy po 60-tce", Związek z drugą osobą, to poważna sprawa i nie wolno o to zabiegać w pośpiechu. Szczególnie w tej sprawie trzeba zachować dużą rozwagę. To ciekawe, że ludzie się uczą na studiach przez parę lat, aby zdobyć dobre wykształcenie i potem dobrze płatny zawód, a jak szukają partnera życiowego, to robią to w pośpiechu i wierzą, że jakaś "zaczarowana miłość" da im szczęście na wiele lat.

Jest tak dużo tutaj przykładów na forum na temat tego, jak ludzie cierpią w nieudanych związkach. Dlatego warto się tym przejąć i bardzo rozważnie dobierać partnera, bo cierpienia, jakie ludzi potem spotykają, ciągną się często przez wiele lat. Wystarczy tylko trochę chociaż o tym poczytać, a może też porozmawiać z kimś na takie tematy, aby dobrze się zastanowić i samemu uniknąć tych cierpień.
Daj sobie na to czas, aby się dobrze przygotować do tego, żeby być zrównoważoną, czującą swoją wartość kobietą, która stanie się "dobrym materiałem" na partnerkę dla kogoś też wartościowego. Dopiero wtedy można mówić o tym, że masz duże szanse zaznać szczęścia w miłości. I to dotyczy tak naprawdę każdego.

Serdecznie pozdrawiam i życzę powodzenia.
Avatar użytkownika
markez
 
Posty: 79
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 21:18

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 236 gości

cron