chory w rodzinie

Rozmowy ogólne.

Re: chory w rodzinie

Postprzez caterpillar » 27 wrz 2011, o 18:11

Jaaaaasne sorry :oops: ty miales w rodzinie :P wczoraj mialam pracowity dzien i tak to jest jak sie czyta w lozku jednym okiem :oops:

odpisze pozniej idziemy , do lekarza
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: chory w rodzinie

Postprzez caterpillar » 27 wrz 2011, o 22:11

Sans ja nawet mialam w na swoich zajeciach o etapach choroby (wyparcie ,zaprzeczanie) i generalnie jestem (w teorii) naumiana do pracy z takimi ludzmi ale wiadomo co innego doswiadczyc na wlasnej skorze .Poczytam bede bacznie obserwowac , postaram sie rozmawiac jak najwiecej

Piszesz, że on nie widzi wyjścia z sytuacj. Po prawdzie to wyjścia nie ma,


no ok ale sa inne rozwizania, o ktorych on nie wie bo nie czyta (uparty osiol :evil: ) stad mam wrazenie jego wieksza frustracja .

to fakt ,ze nalezy cieszyc sie zyciem tym bardziej jesli wiemy ,ze przed nami moze czarna dupa wyrosnac i tu musze przyznac,ze moj facet troche sobie zaluje ..wiec teraz bede miala pretekst aby go zmobilizowac do robienia wiecej dla siebie. :P

co do funduszu , my tez obstawiamy za "skarpeta" i tak tez robimy , nie zyjemy z dnia na dzien ani na "jakos to bedzie" wiec mam nadzieje ,ze damy rade.


Maks raz jeszcze przepraszam ,ze Ci przypisalam chorobsko :oops: zaczol sie dosc pracowity okres w mym zyciu i wieczorami jakos pomrocznosc mnie lapie :wink:


dzis bylismy u naszego Chinczyka ,ktory zawsze zalecal mi pic wode (zadnych tabletek) :shock: ..i dzis to samo zalecil mojemu dziecku :roll: :lol: no a facetowi badania ..zobaczymy

Pozdrawiam wszystkich !
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: chory w rodzinie

Postprzez Sansevieria » 27 wrz 2011, o 22:53

No to pozostaje Ci życzyć owocnego wprowadzania teorii w praktykę. Pamiętaj, żeby dbać o siebie i emocje wywalać przynajmniej częściowo w bezpiecznych miejscach i do bezpiecznych ludzi :)
Możliwe, że nie czyta, uparty osioł. Mój też nie czytał. Ja czytałam. Co ma o tyle zaletę, że się nie naczytał głupot drążąc temat i nie zdenerwował. Mnie się udawało podsuwać jakieś sensowne stronki w niektórych momentach, głównie wysyłałam mu linki na maila. I bez komentarza. Zauważyłam, że to i owo przeczytał z pożytkiem dla siebie. No nie kijem go to pałką :) I pamiętajcie, fundusz może się przydać na emeryckie hulanki, czego Wam szczerze życzę :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: chory w rodzinie

Postprzez Orm Embar » 28 wrz 2011, o 05:40

caterpillar napisał(a):Maks raz jeszcze przepraszam ,ze Ci przypisalam chorobsko :oops: zaczol sie dosc pracowity okres w mym zyciu i wieczorami jakos pomrocznosc mnie lapie :wink:


Cat, słońce, przeprosiny przyjęte - to po pierwsze - a po drugie nie były potrzebne, bo ani przez sekundę nie czułem się urażony i było to dla mnie raczej zabawne :-)

dobrego dnia hen hen gdzieś tam daleko gdzie jesteście!

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Re: chory w rodzinie

Postprzez caterpillar » 28 wrz 2011, o 21:23

Mnie się udawało podsuwać jakieś sensowne stronki w niektórych momentach, głównie wysyłałam mu linki na maila. I bez komentarza.


chyba musialabym wykupic blok reklamowy w przerwach meczu ,zeby raczyl popatrzec :roll: :wink:

dzis dostal skierowania na kolejne bardzo dokladne badania wiec cieszy mnie to ,ze go przefiltruja od gory do dolu

wierze ,ze bedzie dobrze

Dzieki wielkie za Wasz odzew :kwiatek:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: chory w rodzinie

Postprzez Sansevieria » 28 wrz 2011, o 22:02

Dokładne przebadanie bywa dobre bardzo i na psychikę też. Blok reklamowy powiadasz... no to chyba nieco przesadna by była inwestycja. Ale jak Cię znam, jakiś sposób na swojego "upartego osła " wykombinujesz :)
I pisz jak Cię będzie gniotło jakimiś emocjami - forum zawsze do usług :D
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: chory w rodzinie

Postprzez caterpillar » 28 wrz 2011, o 22:31

:| hmm calkiem podobny do mojego ;)

Obrazek

dzieki Sans jesli bede miala watpliwosci bede pisac.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: chory w rodzinie

Postprzez Sansevieria » 28 wrz 2011, o 22:48

Sliiiiiiicznyyyy :mrgreen:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: chory w rodzinie

Postprzez ewka » 29 wrz 2011, o 07:30

Bo człowiek chory jest tak naprawdę bardzo sam... MIMO bliskiej obecności, wspierania, troski. Moje kłopoty z :serce2: tak mi mówią. Kiedyś gdzieś przeczytałam wypowiedź chorego człowieka o tej właśnie samotności... ale nie umiałam się z nim zgodzić. Wydawało mi się, że właśnie ta troska i wspieranie jakby zdejmują ciężar choroby z chorego... są oczywiście potrzebne i ważne... ale chyba nie zdejmują. I z tym trzeba sobie poradzić samemu, innej opcji nie ma. A dni bywają różne... od "będzie dobrze" do "uff, to chyba koniec". No wiem, to skrajne, ale ja na przykład tak mam. I nie dzielę się tym z najbliższymi - no bo po co? To niczego nie zmieni, a może siać niepotrzebny zamęt i niepokój. Ich niepokój.

Dlatego twierdzę, że człowiek chory jest tak naprawdę bardzo sam.

To takie spojrzenie z drugiej strony, dziewczyny. Aby może było Wam łatwiej z tymi Waszymi chłopakami, kiedy ich wozi w jedną lub drugą stronę.

No... to zdrówka!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: chory w rodzinie

Postprzez Sansevieria » 29 wrz 2011, o 09:30

Ewuś, ja o tej samotności chorego wiem :( zresztą tak bardziej egzystencjalnie to nie tylko z chorobą człowiek jest w ostatecznym rachunku...sam. Dobrze że napisałaś co napisałaś :kwiatek:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: chory w rodzinie

Postprzez caterpillar » 29 wrz 2011, o 09:41

Dlatego twierdzę, że człowiek chory jest tak naprawdę bardzo sam.


hmm i chyba tak jest z ze wszystkim co nas dotyczy, ze tak na prawde sami musimu to w sobie rozgryzc ,sami z tym zyc, bo mimo wsparcia nikt nam fizyczne nie ujmie tego co siedzi w naszej glowie tym bardziej choroby ,ktora czesto towarzyszy nam do konca.

smutno to brzmi..ale mysle ,ze prawdziwie

dzieki Ewka :cmok:


a osiol ..wiadomo moj, to przystojny 8)
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: chory w rodzinie

Postprzez ewka » 29 wrz 2011, o 10:17

Myślę, że w "normalnym trybie" nie jest się tego świadomym. I dobrze!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: chory w rodzinie

Postprzez limonka » 29 wrz 2011, o 13:18

caterpillar napisał(a)::| hmm calkiem podobny do mojego ;)

Obrazek

dzieki Sans jesli bede miala watpliwosci bede pisac.
:mrgreen: cat Ty jestes naprawde wyjatkowa , wiec I z tym problemem sobie poradzicie :kwiatek:
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Re: chory w rodzinie

Postprzez caterpillar » 29 wrz 2011, o 22:13

nie ,to moj osiol jest wyjatkowy ;)

noo zobaczymy

dzieki Limonka ;)
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: chory w rodzinie

Postprzez sikorka » 14 sty 2012, o 11:33

pozwolilam sobie odkopac ten watek bo i w mojej 'nowej' Rodzinie zaczyna byc nieprzyjemnie :(

jak wiecie moj Maz ma bardzo chorego Tate, juz od kilku lat choruje na alzheimera a od kilkunastu miesiecy wlasciwie nie ma z nim zadnego kontaktu - warzywo :(
jak poznalam Tescia to On juz chorowal wiec tak wlasciwie nigdy go nie poznalam od tej 'normalnej', zdrowej strony. wszystko co o nim wiem opiera sie na opowiesciach. trudno mi wiec wyrobic sobie jakiekolwiek o Nim zdanie, dla mnie to tak jakby obcy czlowiek. ale wiem ze pomimo roznych zgrzytow moj Maz bardzo kocha Ojca i coraz czesciej widze po Nim ze sobie nie radzi z ta cala sytuacja :(
coraz czesciej placze i ma wszystkiego dosc. ma zal ze wiele osob z Rodziny odwrocilo sie od Niego i Mamy, ze nikt go nie rozumie, ze nic nie mozna zrobic.

ja tez po czesci jestem w tym kregu bo chocbym bardzo chciala to nie wczuje sie w Jego sytuacje, mam chodliwych i sprawnych Rodzicow, wiec nie wiem co to znaczy patrzec na Ojca ktory lezy w lozku i ..... wlasciwie nic wiecej nie robi, a za Niego trzeba zrobic wszystko - umyc, nakarmic, ubrac.
oczywiscie wspolczuje Mu bardzo bo Go kocham i chcialabym Mu oszczedzic takiego zycia ale widzze ze wlasciwie to nic nie moge zrobic. przytulam Go w takich atakach histerii, mowie ze jestem z NIm, ale gotuje sie we mnie bo to przeciez i tak nic nie znaczy :( Taty mu nie uzdrowie :(
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 371 gości