oj Cykada Cykada
jak dla mnie to zawsze jakos bylo proste -
w sensie, podobali mi sie chlopcy, 'zakochiwalam sie' za mlodu i zauraczalam...
ale rowniez zawsze podobaly mi sie dziewczyny...
no dobra, tutaj sie robi mniej proste, bo na poczatku myslalam, ze to chodzi o to, ze podziwiam czyjas urode po prostu estetycznie, i te dreszczyki mnie przechodzace to tylko dlatego, ze np. chcialabym wygladac jak ta osoba (zawsze mialam jakies problemy z poczuciem wlasnej wartosci, tusza itd, chociaz tak naprawde nigdy nie mialam z czego :/)
..i myslalam, ze po prostu chce sie z kims przyjaznic blisko, a nie - ze jestem zafascynowana w taki sposob
a potem stalo sie tak, ze wyladowalam w lozku z ta akurat kolezanka, ktora od dluzszego czasu bylam zafascynowana...i mi sie bardzo spodobalo
jako, ze moje otoczenie w sumie w zaden sposob nie jest negatywnie nastawione do homo czy biseksualizmu, nie odczuwalam na szczescie nigdy zadnych problemow z akceptacja tego, ze jestem bi. ominelo mnie nawet slynne 'wychodzenie z szafy', bo to sie po prostu jakos samo tak rozeszlo po znajomych, rodzinie etc.