przez 7tzu9l » 23 wrz 2011, o 21:34
ewka
Czyli? Roztrząsanie spraw w gronie jednak daje rezultaty.
Oczywiście, że daje rezultaty. Zresztą chyba dlatego napisałem na tym forum.. aby razem coś wymyślić.. A że przedobrzyłem to wiem.. Tylko widzisz, do czasu gdy ja zapierniczałem, a Ona się rozwijała mi to nie przeszkadzało.. Po prostu wychodziłem z założenia, że teraz musi więcej popracować nad sobą, żeby później w przyszłości było nam lżej.. I ten układ naprawdę się sprawdzał. Tylko problem zaczął się pojawiać, gdy ja zasuwam, a Ona śpi do 13, później TV, czekanie na zakupy, obiad itp. Jasne, że też nie było tak, jak w typowej polskiej rodzinie, że facet przed TV czeka aż obiad będzie podany do stołu. Bo oczywiście, że mi pomagała w kuchni.. I też nie mogę powiedzieć, że jak po 16h w pracy wracałem do domu to musiałem robić obiad, bo wtedy faktycznie Ona robiła, ale to już raczej kolacje.. Wiec też nie chcę przedstawiać Jej obrazu, jako 'tyranki', która kompletnie nic nie robi.. Tylko po prostu w moim odczuciu 'trochę' te proporcje były zachwiane..
Ale również chciałbym zaznaczyć, ze też nie jestem typową kobietą w związku, bo mam swoją pracę, w której się realizuje, mam swoje zycie, swoje ambicje i pasje, na które równiez mam czas.. Więc to nie jest tak, że ja 'poświęcam' się dla Niej.. Tak nie jest, po prostu częściej musze szukać kompromisu i zrezygnować z czegoś, aby zrobić coś innego..
Z pewnością nie sygnalizowałem tego co mi się nie podoba w taki sposób, że 'albo sie zmienisz, albo koniec z nami'. Ale ilośc irytacji z mojej strony, ze znowu nawet kubka nie ma czystego była dość znaczna.. Oczywiście, że nie jest tak, że z dnia na dzień wszystko się psuje. Tylko widzisz, ogólnie to byłem szczęśliwy, czasami gdy zdarzały się gorsze dni, wątpiłem w ten związek, ale po chwili mi przechodziło i znowu było dobrze.. ALE teraz, gdy nawaliłem zdradą pojawił się bardzo poważny argument, żeby jednak wycofać się z tego..
blanka77
Nie ma opcji, abym dzisiaj pogadał. Po prostu nie chcę. Czuję, że tego związku i tak nie da się uratować, to po co Jej utrudniać w późniejszym życiu.. Akurat jeden dzień mnie nie zbawi..
Abssinth
Nie ma opcji rozstania przez komunikator.. Wiem, że dla wielu z Was jestem niedojrzały i głupi, ale zrywanie 5-letniego związku przez Internet jest niewyobrażalne..Więc musi być f2f.
Sansevieria
Doskonale wiem o tym, jak to wygląda.. Tylko właśnie paradoks polega na tym, że ja takiej kobiety szukałem.. Takiej, która będzie samodzielna.. niezależna.. twarda.. I znalazłem. Tylko faktycznie trochę to straciło sens, bo moją ambicją nie jest siedzenie w domu i bycie kurą domową.. Widzisz, jak zawsze związek postrzegałem jako partnerstwo - robimy wszystko na spólkę, razem. I taką widzę swoją rolę - nie zwalanie na kobietę gotowania, bo 'jest kobietą'. Jasne, że są odstępstwa okresowe, bo gdy pracuję po 16h na dobę to oczywiście, że nie daję rady zrobić wszystkiego tego, co robię pracując 8h na dobę. Tak samo w drugą stronę - gdy Ona ma ważny projekt, nie oczekuję że będzie robiła wszystko na pół.. Tylko, że okres kiedy Ona ma 'ważne' sprawy wydłużył się dość znacznie.. żeby nie przesadzać i powiedzieć, że trwa stale.. Bo napwadę kompletnie nie kręcą mnie kobiety spędzające czas na 'dopieszczaniu' swojego chłoptasia..
ludolfina
NIe, dzisiaj na bank nie pogadamy, ale jutro, pojutrze już tak. Pomimo całego mojego obrazu, jestem osobą dość stanowczą i bezwzględną, przynajmniej w życiu zawodowym.. Po prostu, kocham/kochałem.. Ją tak mocno, że chciałem, żeby miała wszystko, co mogę Jej dać.. I tyle.
A poza tym, jak już wspomniałem, wiemy że tego związku już się nie da uratować, więc po co niszczyć jeszcze Jej projekt?! A tak, już po rozstaniu będzie miała czym się zająć i może będzie Jej prościej, a w konsekwencji i mi będzie lżej..
mahika
Dopóki nie usłyszę 2 stron, dzielę przez 3.
Jedna z niewielu rzeczy, w których się z Tobą zgodzę.. Tylko niestety prawdopodobnie nigdy nie poznasz tej drugiej strony.
Nigdy nie mówiłem o sobie (przed zdradą) że jestem święty.. Na samym początku wspominałem, że mam trudny charakter. Ja to wiem. Dlatego może tak długo byłem w tym związku, bo jedną z zalet Y było to, że mnie akceptuję takim jaki jestem.. Pewnie, że obraz 'gosposi' to jedna strona medalu.. druga, to straszny nerwus, choleryk i uparty osioł..
Mam jedną prośbę do Ciebie - nie chcesz żeby Ciebie obrażano to nie obrażaj innych! Wydaje mi sie, że ja Ciebie nie obrażam/obraziłem, więc Ty równiez nie obrażaj ludzi, którzy w jakiś sposób są dla mnie bliscy, więc tekst typu 'panna od lodów' jest co najmniej nie fair.. Możesz tak sobie myśleć, Twoja broszka, ale zachowaj odrobinę przyzwoitości..
kasiorek43
Wiesz co, to ja Ją zdradziłem i to akurat jest moja wina, której nie zamierzam zwalać na nikogo. W końcu umiem myśleć i de facto z rozwagą brnąłem w to co oferowała mi X..
Też nie jest tak, że nie otrzymywałem od Y nic.. Bo z pewnością tak nie jest.. Pewnych rzeczy nie da się opisać, ale poza trudnymi chwilami, gdy wątpiłem w związek, było naprawdę dobrze.. Nie trwałbym w czymś, co mnie niszczy..