Mam romans..

Problemy z partnerami.

Re: Mam romans..

Postprzez Goszka » 23 wrz 2011, o 13:01

a ja kolejny raz powtórzę że NIE MA idealnego związku. Co to w ogóle znaczy?
Dla mnie obsesja na punkcie ideału prowadzi jedynie do frustracji i tyle.
My też siedzieliśmy każde przed swoim kompem i to sprawiło, że przestaliśmy rozmawiać i spędzać razem czas.
Ja dalej mam z tym problemy, bo odkryłam po drodze, że jestem uzależniona od internetu, ale staramy się mimo wszystko robić coś razem. Chodzi o to, żeby wyeliminować przyczynę oddalenia. Jeśli jest nią brak wspólnego spędzania czasu, to trzeba to zmieniać!
7Tzu9l, po tym co teraz napisałeś odniosłam wrażenie, że Ty już NIE CHCESZ niczego ratować, w swojej głowie spisałeś Was na straty...No to faktycznie lepiej się rozstać. I teraz coś tak czuję, że Twoim problemem stanie się "odejście bez krzywdzenia Y", a to jest chyba raczej nie możliwe.


Co do tego wyjazdu, sorry ale wg mnie takie decyzje podejmuje się razem a przynajmniej konsultuje z partnerem a nie oświadcza drugiej stronie. Szansa szansą, ale Twoje zdanie też powinno mieć znaczenie.


Myślę, że gdybyś był z X, to też w końcu zaczęłaby oglądać głupie seriale czy robić inne głupie rzeczy.
W ogóle, napisałeś że "czujesz coś do X". Czy mógłbyś jakoś nazwać te uczucia?
A co czujesz do Y? Jakie masz w sobie uczucia kiedy o niej pomyślisz?
Może jest Ci jej najzwyczajniej w świecie żal?Może odczuwasz litość?Albo poczucie winy wobec niej i to hamuje Cię przed zerwaniem z nią?
I pozytywne i negatywne odczucia mają tu znaczenie.

A teraz:
jakie plusy miałoby bycie z X?
jakie plusy miałoby bycie z Y?
jakie byłyby plusy bycia samemu?
Goszka
 

Re: Mam romans..

Postprzez Goszka » 23 wrz 2011, o 13:03

aha i gdzieś w tym temacie napisałeś zdaje się, że nie lubisz rozmawiać z Y o uczuciach.A może pora zacząć?Może to też był błąd?
Dobra komunikacja to przecież jedna z najważniejszych rzeczy moim zdaniem.
Goszka
 

Re: Mam romans..

Postprzez Abssinth » 23 wrz 2011, o 13:04

7tzu9l napisał(a):Abssinth

Jak to wyglądało?
Pewnego dnia (jakieś 4-5 miesiecy temu) przychodzę z pracy i słuszę 'Kochanie, wyjeżdzam na pół roku'.. Tak mniej więcej wyglądało podejmowanie wspólnej decyzji.. Ja po prostu wiem, że to jest dla Niej szansa, więc nie zamierzałem i nie zamierzam Jej tego utrudniać. Niech korzysta z okazji..


no zesz
i nie ruszylo Cie to w zaden sposob?

czy Ty (jeszcze przed pojawieniem sie X) zrobilbys tak?

'kochanie wyjezdzam'i nic poza tym?
zadnego 'bede tesknic', 'to jak sie bedziemy widziec przez te pol roku, moze Ty do mnie przyjedziesz na weekend a potem ja do ciebie' etc etc etc?

sorry czlowieku, ale tak naprawde jak dla mnie to Ty nie jestes w zadnym zwiazku, tylko mieszkacie razem po prostu :/

porozmawiaj z nia i skoncz to przed jej wyjazdem, OK? bedzie wiadomo od razu na czym stoicie.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Mam romans..

Postprzez 7tzu9l » 23 wrz 2011, o 13:11

kasiorek43

Oczywiście, że masz rację.. Zróbmy coś dla siebie.. Ja chodzę na basen/siłownie, proponowałem żeby chodziła ze mną, zawsze można cos porobić razem, tym bardziej, że raczje preferuję sam ruch, a nie jakieś wielkie przykładanie sie do ćwiczeń. Przez 5 lat, znalazła czas przez 2 miesiące i chodziłą razem ze mną, bo.. nie ma czasu..

Chcę iść na spacer, to słyszę albo nie mam czasu albo 'włosy mam nie umyty'..

Chcę wyjść do kina - zajęta jestem.. Jedynie opera wychodzi, bo tam trzeba kupić wcześniej bilety i już nie może odmówić.

Chcę w mieszkaniu zagrać w karty, grę planszową - "później, obejrzę jeszcze jeden odcinek czegoś tam.."

I oczywiście rozumiem okresy, gdy jest zajęta, bo to w pełni akceptuję.. Ale również nie uważam, że 324 odcinek czegoś tam jest wazniejszy od moich potrzeb.

Oczywiście, że Y też wychodzi z inicjatywami, tylko że o 23-24, podczas gdy ja wstaję o 5.20, 10h w pracy, jakies inne zajęcia i naprawdę nie mam energii o tej 24 na zabawę.. Zresztą podobnie jest z imprezami - pretensje o to, że w środku tygodnia chcę się zmywać z imprezy o 2.00.. (oczywiście o 5.00 pobudka do pracy..) Wiec najczęściej słyszę, że 'Ty(czyli ja) nic nie proponujesz, a jak ja (czyli Ona) coś zaproponuję, to jesteś zmęczony'..

Jasne, że ostatnio nawet ja mniej proponowałem, bo nawet już mi się nie chcę.. Chyba wpadliśmy w rutynę, z której nie da się wyjść.. Trudno.
7tzu9l
 
Posty: 70
Dołączył(a): 6 lut 2010, o 23:40

Re: Mam romans..

Postprzez 7tzu9l » 23 wrz 2011, o 13:17

Abssinth

porozmawiaj z nia i skoncz to przed jej wyjazdem, OK? bedzie wiadomo od razu na czym stoicie.

Tylko mimo wszystko, chcę wybrać dogodny moment.. Trochę ciężko będzie i nie do końca wiem, jak to zrobić, ale cóż..


Goszka
że Ty już NIE CHCESZ niczego ratować, w swojej głowie spisałeś Was na straty...No to faktycznie lepiej się rozstać. I teraz coś tak czuję, że Twoim problemem stanie się "odejście bez krzywdzenia Y", a to jest chyba raczej nie możliwe.

Pisząc dzisiaj post, uświadomiłem to sobie..
7tzu9l
 
Posty: 70
Dołączył(a): 6 lut 2010, o 23:40

Re: Mam romans..

Postprzez Goszka » 23 wrz 2011, o 13:22

chcę wybrać wygodny moment

dla kogo wygodny?
Nie będzie raczej takiego momentu...każdy jest zły... :bezradny:
Goszka
 

Re: Mam romans..

Postprzez Księżycowa » 23 wrz 2011, o 13:23

Wybacz jeśli urażę, ale z tego, co wynika (bynajmniej ja tak to odbieram), to Y po prosti odpowiada praczka, sprzataczka, kucharka i maszynka do zarabiania kasy w jednym... Fajnie jest jak wszystko ,, się robi" i ma się utzrymanie łady w domu z głowy... jestem w stanie Cię tu zrozumieć, że miałeś zwyczajnie dość, bo o ile można się podzielić obowiązkami, tak nie fair jest zrzucanie większości na drugą osobę... dla mnie , to lenistwo...

Niestety nie hest to usprawiedliwieniem dla zdrady, choć roumiem, że się motasz... można najpierw powiedzieć ,,żegnaj" a później wolna wola, tylko czy będąc zakręconym w uczuciach, będąc w potrzsku jakichś swoich nnie aspokojonych potrzeb ze strony partnera da się tak, gdy nagle pojawia się okazja? Pewnie tak, ale nie jest to proste... rozumiem to, bo sama miałam trudną sytuację jeszcze nie tak dawno...
Jesteśmy tylko ludźmi i wiele rzeczy może nas zaskoczyć, moemy się zagubić... zawsze ktoś nas zrani, albo my kogoś, choćby nie celowo... tak bywa nawet jak się kocha...

Piszę tak, bo nie chcę, żeby autor czuł się oceniany a wydaje mi się, ze trochę tak jest...

Ja ze swojej strony powiem, że chyba dobrze, że dojrzewa w Tobie myśl o rostaniu, bo lepsy jest zwiazek, kiedy jest się w nim wspólnie a nie obciążonym samemu obowiązkami... Może nie a panią X a może z inną Panią G,H, C, D... Nie wiadomo co zycie przyniesie...

Jak tak pisałeś o tych sreialach, to śmiem stwierdzić, że Pani Y nie wysilała się dbaniu o związek a ,,do tanga trzeba dwojga".

Trzymam kciuki za dobry obrót spraw...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Mam romans..

Postprzez 7tzu9l » 23 wrz 2011, o 13:25

Goszka
Masz rację, tylko mówienie tego dzisiaj jest niemalże wyrokiem na Jej projekcie..

kasiorek43
Wiesz, ja po prostu chicałem, aby było Jej dobrze.. Chciałem się Nią opiekować, troszczyć.. Jasne że jak się pokłócimy to Ona zrobi obiad czy coś, ale gdzieś faktycznie chęci opadły..

Najgorsze jest to, że teraz siedząc w pracy, wiem co mam zrobić, ale jak przyjdę do domu to zapał opadnie i pewność będzie nie ta...
7tzu9l
 
Posty: 70
Dołączył(a): 6 lut 2010, o 23:40

Re: Mam romans..

Postprzez Księżycowa » 23 wrz 2011, o 13:35

Goszka ma rację... nie będzie dobrego momentu nigdy... Ty się męczysz... ona... nie wiem, ale mam wrażenie, że jest jakby egoistką, ze patrzy na siebie, na swoje plany... to nie jest fair... Czy jej ewentualne pretensje będą uzaadnione tak się zastanawiam, bo ma pełne prawo czuć się zraniona, ale aś z drugiej strony nie robiła nic, żeby do tego nie dopuścić... chciała, żebyś wszystko robił Ty, Ty się starał, Ty to czy tamto, ale Ty też czujesz... zapomniała?
Obiad na przeprosiny? Wiesz... pomyslałam coś, ale nie napiszę... za kazdym razem tylko na przeprosiny?

Nie chcę Ciebie tu usprawiedliwiać, ale chcę zauwazyć, że na związek pracują dwie osobgy a Ty pracowałeś sam prawie... Pocułeś opcję docenienia, poczucia się facetem i poszło... Dla mnie to zroumiałe, choć zdrada zawsze pozostanie zdradą i na to nie ma usprawiedliwienia...

Ale rozumiem sytuację... ja bym zrobila to wlaśnie dziś... To będzie może nie miłe, ale na pewno uczciwe. Jeśli Twoja Y Cię kochała w ogóle, czy jeszcze może kocha, to niech w koncu poswięci chwilę choć teraz, ze chociażby e względu na to ile lat macie za sobą... Niech to uszanuje.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Mam romans..

Postprzez ewka » 23 wrz 2011, o 13:38

7tzu9l napisał(a):Pisząc dzisiaj post, uświadomiłem to sobie..

Czyli? Roztrząsanie spraw w gronie jednak daje rezultaty.

7tzu9l napisał(a):Wiesz, ja po prostu chicałem, aby było Jej dobrze.. Chciałem się Nią opiekować, troszczyć..

A na moje oko - przedobrzyłeś z tym praniem, sprzątaniem i gotowaniem. Wiem, że chciałeś dobrze, ale nie na tym to wszystko polega - jeden wszystko, a drugi nic. I potem "za nic" jest się postrzeganym.

Sił życzę.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Mam romans..

Postprzez blanka77 » 23 wrz 2011, o 13:39

Może kasiorek ma rację z tym żeby porozmawiać dzisiaj. Bo w ten sposób poznasz też jej zdanie na temat Waszego związku. Nie wyskakuj z tą zdradą, ale zacznij rozmowę na temat tego co się zepsuło. Może się okazać, że ona też będzie chciała zakończyć to wszystko, a podobnie jak Ty nie wie jak to zrobić. Wtedy jej wyjazd będzie lekiem na całe zło.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Re: Mam romans..

Postprzez Księżycowa » 23 wrz 2011, o 13:39

Tak i mnie się wydaje...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Mam romans..

Postprzez Abssinth » 23 wrz 2011, o 13:40

dobra, decyzje podjales, uswiadomiles sobie.

teraz czas ja wykonac.

zastanawiasz sie nad dobrym momentem... najlepszy bedzie przed wyjazdem - uczciwie bo twarza w twarz, a nie przez jakis komunikator.
bedzie dobrze, bo - ona odjezdza, nie bedzie siedziec w domu, ktory dzieliliscie razem, meczyc sie patrzac na wasze wspolne zdjecia alba maskotke, ktora kiedys razem kupiliscie..

a poza tym, jesli bedzie miec szanse zostac tam , gdzie wyjezdza - nie bedzie jej nic trzymac tutaj.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Mam romans..

Postprzez Sansevieria » 23 wrz 2011, o 15:01

7tzu9l napisał(a):Wiesz, ja po prostu chicałem, aby było Jej dobrze.. Chciałem się Nią opiekować, troszczyć..

Zwykle taka rola w związku, jaką przyjąłeś w układzie z Y, "przypada" kobiecie. Tak statystycznie. Zwykle uwikłana kobieta po to żyje, aby JEMU było dobrze oraz wygodnie, żeby ON spełnił SWOJE ambicje oraz był możliwie wszechstronnie dopieszczony. Po prostu wychodzi z siebie, żeby ON miał to, co chce i był z nią oraz dzięki jej staraniom szczęśliwy. I, przy okazji skupia się na tym, aby być "kobietę doskonałą", perfekcyjną i broń Boże żeby ON nie miał powodu do jakiegokolwiek skrzywienia SWOJEGO nosa. Jej w tym calym pakiecie nie ma, nie ma jej potrzeb, pragnień, oczekiwań, wymagań. Zadowala sie zadowoleniem na JEGO twarzy. Zdrada w wykonaniu takiej kobiety jest często skutkiem tkwienia w takim układzie, bo niech się pojawi ktokolwiek nią zainteresowany, kto nie będzie skupiony tylko na sobie - jest po prostu jak ósmy cud świata. Jak Cię czytam, widzę znane "przedstawienie", tylko nietypowo obsadzone. Kasiorek, w moim odczuciu trafiłaś idealnie.
Wiesz, Tzu, ja to bym się na Twoim miejscu zastanowiła nad czymś ogólniejszym, nad tym jak Ty widzisz swoją rolę w związku. Z kimkolwiek. Bo przyjałeś najwyraźniej rolę znaną choć zwykle graną przez kobiety. Rolę "maszynki do produkowania zadowolenia i szczęśliwości drugiej osoby". Z całkowitym pominięciem dbania o siebie. Warto może poznać siebie nieco lepiej i nie powtórzyć tego.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Mam romans..

Postprzez ludolfina » 23 wrz 2011, o 16:35

mówienie tego dzisiaj jest niemalże wyrokiem na Jej projekcie..
mam dziwne wrazenie, jakbym slyszala "no nie, chcesz zawalic MOJ projekt? "
potem bedzie cos innego, co "zawali sie", jakies inne jej plany "zrujnujesz"

co takiego stanie sie z tym projektem? ona nagle zacznie walczyc o ciebie i nie bedzie pracowala? nie wyjedzie? co jest zagrozone?

i co jest tu najwazniejsze, jakis PROJEKT?
rozwala sie wasz zwiazek, ty niemal "odchodzisz do innej" i w tym wszystkim najwazniejszy jest projekt?

moze to konsekwencja tego, ze kazde z was MA czas na SWOJE wazne sprawy ktorych nie chce zawalic. natomiast wasz zwiazek ta sprawa juz nie jest ?
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 174 gości

cron