przez marynia » 21 wrz 2011, o 21:34
Witajcie.
Tak mi się ciepło zrobiło przez chwilę, dzięki Wam.
Tak, długo mnie tu nie było. A za zakrętem jest pięknie - to był jeden z moich ostatnich wpisów, na początku 2008 roku. Wiele się w moim życiu zmieniło. Stanęłam na nogi. Coś tam osiągnęłam w pracy, coś tam na kolejnych studiach. Ciężka praca nad sobą się opłaciła. Gestalt pomógł się pozbierac, przeżyc wszystko jeszcze raz pod kontrolą, rozdrapac i ...wyjśc na prostą. Z zagojonym, choc w bliznach, sercem.
Za zakrętem poznałam miłośc. Taką, jakiej nigdy nie miałam, wielką, piękną, dobrą. Zakochiwałam się nie jak wariatka, ale ostrożnie, na wszelki wypadek obudowując się 100 murami, które on swoją dobrocią, cierpliwością burzył. Aż nie było już żadnych murów, tylko wspólne plany, marzenia. Po raz pierwszy miałam port, dom, poczucie bezpieczeństwa, bezstrach.
I nagle się skończyło. Wszystko się skończyło. Wyjechał. Nie ma już wspólnej przyszłości.
Nie napiszę teraz nic więcej. Miałam serce w bliznach, ale piękne, dobre, pokochałam wielką miłością, dojrzałą, mądrą.Tak czułam. Nie mogę napisac nic więcej, bo nie potrafię, bo wciąż szanuję, uwielbiam i kocham tego mężczyznę, nie idealnego, absolutnie nie, ale mądrego i dobrego, który nagle wybrał inną drogę, bo los zakpił z nas i stworzył trudności, z jakimi nie byliśmy w stanie sobie poradzic.
Takich wpisów są tu dziesiątki. Wydaje nam się, że nasze uczucia są wyjątkowe, ból jedyny, tymczasem znajdziemy tu tyle lustrzanych odbic, tyle podobnego cierpienia, łez z tego samego powodu...To smutne. Dziwne. Zawstydzające.
Boli przeokrutnie, nieznośnie, wyniszczająco. W dzień funkcjonuję, mam trudną pracę, wymagającą 1000% mojego umysłu, uwagi. Zostałam po drodze pracoholikiem, ale teraz to mnie ratuje - muszę wyłączyc uczucia, stac się maszyną. Wieczór mnie przeraża. Noc mnie wykańcza.
Stałam się silną kobietą przez te kilka lat. Wiem o tym. Ale nie umiem odnaleźc tej siły w sobie, ratunku na ten ból.