Mam romans..

Problemy z partnerami.

Re: Mam romans..

Postprzez 7tzu9l » 20 wrz 2011, o 14:09

blanka77
Heh... słusznie, pomieszałem literki.. ;)

Możliwe że to w jakiś sposób jest fascynujące.. Wiesz co, staram się aby wychodziła jakaś inicjatywa z mojej strony.. W sumie nie chciałem tego poruszac na forum, ale niech będzie.. sytuacja wygląda tak, że Y. raczej narzeka na ilość seksu - jako facet, nie potrzebuję codziennie.. wystarczy kilka razy w tygodniu.. Dla Y. jest to za mało i ciągle mówi, że mało seksu uprawiamy.. Ale prawie że na palcach ręki mogę policzyć, ilość razy, gdy to Y. była stroną inicjującą zbliżenia.. Owszem, jak ja zacznę to jest chętna, ale z własnej strony raczej nie ma inicjatywy.. Nie wiem, może nie jest jej dobrze, pomimo iż wydaje mi się że jest.. Nie twierdzę, że problemem nie jest ja, może jestem, tylko raczej nie daje mi tego do zrozumienia.. Tak samo z inicjatywą - Y. najchętnie położyłaby się i leżała.. Wybaczcie bezpośredniość, ale ciężko ubrać coś w słowa, co jest strasznie proste.. Kiedyś było inaczej.. bardziej się angazowała.. starała? Sam nie wiem, jak to nazwać, ale więcej chęci wykazywała..

Pod tym względem, X jest zupełnie inna.. wykazuje inicjatywę i zaanagazowanie.. m.in. dlatego tak ciężko było się oprzeć, bo nie tylko ja chciałem..

Nigdy nie patrzyłem na to w ten sposób.. w ten, tzn. od strony higieniczno-zdrowotnej..


ludolfina
Żalu nie mam do Y.. to nie żal.. Zresztą chyba nawet nie do Niej, a raczej do siebie, że pozwoliłem na takie ochłodzenie się relacji, że znalazło się miejsce na romans..

Nie do końca wiem, skąd wywnioskowałaś 'raczej niechec do rozmawiania z nia o uczuciach i potrzebach jakas.' ale jest to słuszny wniosek.. Strasznie ciężko mówić mi otwarcie o uczuciach.. dlatego 'wykorzystuję' forum, a nie kolegę.. I tak jest znacząca poprawa, bo potrafię wiele rzeczy powiedzieć Y, ale faktycznie raczej zawsze samemu rozwiązywałem wszystkie problemy i nie dzieliłem się nimi z innymi.. Y. nauczyła mnie nazywać uczucia i emocje.. Tylko faktycznie problem jest taki, że jak ja zbiorę sie do mówienia i zacznę mówić o tym, że coś mi się nie podoba w Y., to Ona od razu przyjmuje postawę obronną i zaczyna mnie atakować.. Nawet nie używając jakiegoś niemiłego tonu.. Po prostu mówiąc spokojnie, Ona czuje się atakowana i obraca wszystko przeciwko mnie..

sikorka
Mówisz, że wygląda na to, że już klamka zapadła?
7tzu9l
 
Posty: 70
Dołączył(a): 6 lut 2010, o 23:40

Re: Mam romans..

Postprzez blanka77 » 20 wrz 2011, o 14:17

Myślę, że w miarę jak się rozkręca rozmowa to zaczynasz sobie zdawać sprawę z wielu "złych" rzeczy, które dzieją się w Twoim związku z Y, a które mają wpływ na obecną sytuację.

Przemyśl to wszystko jeszcze raz i jeśli wolisz Y (w tym momencie) to przeprowadź z nią gruntowną rozmowę o jakości Waszego związku, bo nie możesz jej pewnego pięknego dnia zaskoczyć informacją, ze z Wami już koniec.

Sugeruję opanować emocje, bo moim zdaniem to żyjesz w tym momencie tym co się będzie działo gdy Y wyjedzie. Z jednej strony chcesz być w porządku wobec Y, z drugiej strony kusi Cię X jak diabli i to co może się "dziać" nowego, ekscytującego z nią.

Mam propozycję, Ty wyjedź sam na pół roku :twisted:
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Re: Mam romans..

Postprzez ludolfina » 20 wrz 2011, o 14:21

skąd wywnioskowałaś 'raczej niechec do rozmawiania z nia o uczuciach

hehe, po prostu - jestes facetem ;P
zawsze to zakladam z gory (perfidnie)

Ona czuje się atakowana i obraca wszystko przeciwko mnie..


hm, nazwalbys siebie asertywnym ?
mysle ze to jest zrodlo waszego oddzielania sie, zla komunikacja dotyczaca przykrych doznan, czy to jest jakis temat tabu, mowienie Y ze jej zachowanie jest dla ciebie niemile? czy ona jest perfekcjonistka?
moze mowi spokojnie, ale czy jest urazona? czy co, czuje cos?

przepraszam za styl pisania, ale jakos pospiesznie i od czapy teraz...
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Mam romans..

Postprzez Goszka » 20 wrz 2011, o 14:23

ja jeszcze tylko z jedną rzeczą, którą znalazłam w sieci.
Może Cię to zainteresuje: http://kobieta.wp.pl/kat,26325,title,Ro ... omosc.html
Czyli można równie dobrze zaryzykować teorię, że za to co w tym momencie czujesz odpowiada oksytocyna, a ona nie zawsze jest dobrym "doradcą":
Może być i tak, że nawet nie zechcesz już walczyć o stały związek: w sumie dobry, a tylko lekko nadpsuty.


Jak na razie przekonałam się że jeśli nie rozumiesz co się z Tobą dzieje, to najlepiej spróbować to sobie racjonalizować. Być może nie jest to idealny sposób, ale u mnie pomagał, zwłaszcza w momentach kiedy myślałam że zwariuję od nadmiaru emocji.
Goszka
 

Re: Mam romans..

Postprzez sikorka » 20 wrz 2011, o 14:35

7tzu9l napisał(a):sikorka
Mówisz, że wygląda na to, że już klamka zapadła?

ewidentnie. zauwaz, ze ciagle piszesz ze Twoje dotychczasowe zycie jest poukladane, idealne i bez zarzutu. Kolego przeciez sam sobie zaprzeczasz. w idealnym zwiazku zdrada sie nie pojawia, ona zawsze sygnalizuje ze cos jest nie tak. zreszta dalej o tym sam piszesz.
facet w szczesliwym zwiazku, ktory jest wierny nie zawraca sobie glowy ani X ani zadna inna panna, nawet najbardziej perfidna. po prostu umie sie oprzec, a Ty nie umiales, wiec .... sam widzisz.
pozatym nawet jesli zostaniesz z Y i nie powiesz jej o zdradzie (co popieram!!!) to ona i tak sie dowie, ot zycie. a wtedy zgotujecie sobie zycie w zwiazku po zdradzie czyli jednym slowem pieklo - z ciaglymi pretensjami, przepraszaniem sie, blaganiem o wybaczenie, wypominaniem, brakiem zaufania. potrzebne to Wam? nie sadze.
najuczciwiej byloby wybrac X - tak mysle. zwlaszcza ze spedzasz z nia 8h dziennie - nie badz naiwny i nie mysl ze uda Ci sie jej unikac jak Y wyjedzie.
nie zazdroszcze Ci sytuacji w ktorej sie znalazles, ale badz facetem i jesli zalezy Ci na szczesciu Y - nie rob jej tego i odejdz. pozwol jej spotkac kogos kto jej nigdy nie zdradzi.
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: Mam romans..

Postprzez Abssinth » 20 wrz 2011, o 14:40

no juz w sumie co najmniej dwa razy chlopak napisal, ze w rozmowach, kiedy cos probowal zasygnalizowac, okazywalo sie, ze 'wszystko to jego wina'

...
ja uwazam tez, ze klamka zapadla

nawet jesli nie odejdziesz 'do' X
to odjedziesz nastepnym razem, kiedy poznasz kogos interesujacego i odmiennego od Y

wiek ok 25 lat to ciagle wiek zmian.

jestescie juz ze soba dluzszy czas...kiedy poznales sie ze swoja obecna partnerka, byliscie calkowicie innymi ludzmi.
niestety, ludzie nie rozwijaja sie idealnie w ta sama strone, nie chca tego samego po 5 latach co chcieli wczesniej.

najuczciwiej byloby sie po prostu rozstac, przed wyjazdem Twojej kobiety, zeby miala czas odpoczac i przemyslec na tym wyjezdzie.
niekoniecznie mowiac, ze pojawil sie ktos inny.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Mam romans..

Postprzez Goszka » 20 wrz 2011, o 14:46

sikorka napisał(a):w idealnym zwiazku zdrada sie nie pojawia, ona zawsze sygnalizuje ze cos jest nie tak.

jeśli tylko mogłabym coś wtrącić - przecież idealne związki nie istnieją. Każdy związek przeżywa wzloty i upadki. Dlaczego nas tu tyle jest skoro wierzymy w idealne związki? Szczęście nie jest stanem permanentnym, raz jest raz go nie ma i zwykle trzeba do niego dążyć, walczyć o nie :)
Ja tak sobie myślę, że czasem sami sobie stwarzamy ciśnienie przez idealizowanie rzeczywistości, a może dobrze byłoby jednak przyjąć, że nie może być idealna, bo my nie jesteśmy idealni :)
To tak żeby nie dać się zwariować...
Calm down...
Obrazek
Goszka
 

Re: Mam romans..

Postprzez sikorka » 20 wrz 2011, o 14:55

idealne zwiazki nie istnieja - ale istnieja zwiazki w ktorych zdrada sie nie pojawia bo nie jest nam do szczescia potrzebna. to mialam goszko na mysli.
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: Mam romans..

Postprzez Goszka » 20 wrz 2011, o 14:59

ok rozumiem :) to ja chyba założę temat, bo mam pytanie a nie chcę tu zaśmiecać :)
Goszka
 

Re: Mam romans..

Postprzez biscuit » 20 wrz 2011, o 15:05

Goszka napisał(a): Szczęście nie jest stanem permanentnym, raz jest raz go nie ma i zwykle trzeba do niego dążyć, walczyć o nie :)


walczyć o szczęście
to tak jak walczyć o pokój
święte wojny

wg mnie
żadna przemoc
czy to wobec siebie czy innych nie jest drogą ani do szczęścia ani pokoju
zduszanie w sobie uczuć, pragnień, potrzeb
w wieku 25 lat, kiedy życie przed kolesiem...

boi się popełnić błąd
no tak
trzeba mieć odwagę, żeby popełniać błędy
ludzka rzecz
każdy ma prawo do wyborów
nawet tych złych wyborów
do pomyłek
już i tak aż nadto popróbował Pani X w tym oralu i całowaniu
ale jeszcze mu mało danych do decyzji

mam nadzieję, że pani X będzie miała większe jaja niż Ty
i w końcu to ona dojdzie do wniosku
że niepotrzebny jej facet, któremu na niej nie zależy
i Cię oleje
:D
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Mam romans..

Postprzez biscuit » 20 wrz 2011, o 15:56

btw

a z tym oralem, to Ty jesteś niemal jak osławiony Clinton z Lewinsky
"nie uprawialem seksu"
:D
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Mam romans..

Postprzez Goszka » 20 wrz 2011, o 15:59

kurczę nie każda walka oznacza wojnę. Mnie w pewnych sytuacjach kojarzy się pozytywnie. Ty nigdy o nic nie walczyłaś? Nie czepiajmy się słów biscuit :wink:
Goszka
 

Re: Mam romans..

Postprzez biscuit » 20 wrz 2011, o 16:02

w kontekście miłości akurat
bardziej nasuwają mi się słowa "poddać się" miłości
jeśli już ma być militarnie
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Mam romans..

Postprzez Goszka » 20 wrz 2011, o 16:12

myślę że w gruncie rzeczy chodzi nam chyba o to samo, choć uzywamy innych pojęć.
Goszka
 

Re: Mam romans..

Postprzez mahika » 20 wrz 2011, o 16:58

szkoda mi pani Y :(:(:(
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 326 gości