przez Aksamitny » 4 paź 2011, o 21:55
Nie jestem pewien, ale w moim przypadku dopiero z takiej innej perspektywy dostrzegłem ze jestem manipulowany przez osoby, które może nawet tego nieświadome, lecz grały na mych uczuciach i emocjach.
Robią to nawet dziś.
Nie mam im tego za złe, ale jestem świadomy ich poczynań i wiem, że one mogą tego mechanizmu nie rozumieć.
Krzywdzą nas to prawda, lecz my ( ja ) mam już na to filtr.
W wyznaniu katolickim jest coś takiego jak nadstawianie drugiego policzka.
To nie tak, że ktoś lubi dostawać w pysk.
To był ktoś bardzo świadomy ułomności ludzkiej natury i nie robił z tego wielkiego halo.
Możliwe, że tobie tez tak się dzieje.
Jeśli zrozumiałaś, co napisałem i oddzielisz emocje, jakie ktoś może w tobie wywoływać od realnego świata to sama zobaczysz czy aby twe stany nie wynikają właśnie z tego zachowania.
To nie będzie łatwe, bo często robią nam to ludzie bardzo przez nas kochani.
Ja się nauczyłem przy okazji panować nad uczuciami.
Gdy serce bierze górę na rozumem to rozszarpie nas na kawałki, kiedy tylko nie dostaniemy wzajemności naszej miłości lub cos będzie zgrzytać.
Zgrzytać zawsze może, bo nie jesteśmy Bogami.
Zawsze coś się może zacinać, co nie znaczy, że wszyscy życzą nam źle.
Ja bardzo kochałem oczekując wzajemności.
Po dwudziestu latach życia przypomniałem sobie, że moja ukochana wyraźnie weszła ze mną w relacje dla świętego spokoju i na usilne moje prośby a nie z miłości.
Ten nasz związek i tak nie wytrzymał próby czasu.
Dwa lata potrzebowałem odchorowywania z nosem pod kocykiem nie wystawiając go na świat by zrozumieć.
Przypłaciłem to tez rozpadem następnej relacji z innym człowiekiem.
Bo nikt w nieskończoność nie będzie czekał aż się wyszlochamy i ruszymy z nim w dojrzały realny świat.
W takim punkcie jestem teraz i mimo serducha trochę obolałego ruszam w tylko na razie mój świat w me problemy i radości by się rozwijać dalej.
Dostałem niesamowicie dużo od ludzi, którzy nic w zamian ode mnie nie oczekiwali.
I tych, którzy byli dla świętego spokoju i od tych, którzy mnie pokochali i nie doczekali dzisiejszego mego ja.
I od wielu innych, którzy wspierali i dołowali.
Wszyscy wnieśli w me życie cos, co sprawia, że dziś jestem tym, kim jestem.
Już nie, miałczkiem lecz nigdy tez nie zadufanym w sobie ignorantem.
Rozwijać dalej siebie i swoją osobowość to moja powinność wobec nich wszystkich.