przez markez » 6 sty 2008, o 21:46
"LaRoche" masz takie potrzeby jak zdecydowana większość ludzi. Też najczęściej uważają, że miłość jest najważniejsza, a przynajmniej chcieliby być nią obdarzani. Myślę jednak, że poszukując tej drugiej połowy, trzeba zawsze zachować godność osobistą i nie zabiegać o miłość "na kolanach". Jeżeli ktoś się wydobył z jakiegoś nałogu, to taka osoba SZCZEGÓLNIE szuka oparcia w kimś. Jednak dużo ważniejsze jest, aby dojść do równowagi emocjonalnej ze sobą, bo jakikolwiek związek może okazać się trudny.
Nie chodzi o to, że pragnienie i chęć całkowitego zaangażowania jest czymś złym, bo to oczywiste, że jest to dobre. Wchodząc w związek w takim stanie, kobieta angażuje - "zatraca się" dla kogoś po uszy i nie zauważa tego, że "kocha za mocno" (jak tu na forum już nie raz o tym pisano). Jakikolwiek problem wynika w takim związku, to z lęku o utratę tego związku ma skłonność całą winę brać na siebie i robi wszystko żeby problem zniknął. A wiadomo, że w związkach obie strony muszą dbać o jego dobro, przynajmniej po równo. Myślę, że warto najpierw trochę bardziej zadbać o siebie i wewnętrzną równowagę i siłę, bo tylko w ten sposób masz szanse utworzyć z kimś dobry, partnerski kontakt. Być może (tego nie wiem), była by dobrym rozwiązaniem w tym momencie jednak psychoterapia, chociaż indywidualna (sam kiedyś z takiej skorzystałem). To poważny błąd, aby nie chcieć się otworzyć przed jakimś specjalistą - lekarzem.
Podam pewien przykład. Kiedy zdarzy się, że ktoś zaczyna mieć poważne problemy i staje się tzw. "kobietą po przejściach", to wtedy dopiero widać, jak trudno ze sobą dojść do równowagi. Oczywiście nie życzę tobie tego, ale z drugiej strony po to takie przestrogi, aby w jak największym stopniu takie ryzyko wyeliminować. I bynajmniej nie zależy to tylko od przypadku, bo każdy ma na to jakiś wpływ, zanim zdecyduje się na poważne decyzje w życiu.
Piszesz, że masz już 20 lat i nie byłaś jeszcze w poważnym związku. No, to przyznam, że masz wielkie szczęście, że masz dopiero 20 lat, albo powiem dosadniej tylko 20 lat. Nie ma powodu, aby robić z siebie "wdowy po 60-tce", Związek z drugą osobą, to poważna sprawa i nie wolno o to zabiegać w pośpiechu. Szczególnie w tej sprawie trzeba zachować dużą rozwagę. To ciekawe, że ludzie się uczą na studiach przez parę lat, aby zdobyć dobre wykształcenie i potem dobrze płatny zawód, a jak szukają partnera życiowego, to robią to w pośpiechu i wierzą, że jakaś "zaczarowana miłość" da im szczęście na wiele lat.
Jest tak dużo tutaj przykładów na forum na temat tego, jak ludzie cierpią w nieudanych związkach. Dlatego warto się tym przejąć i bardzo rozważnie dobierać partnera, bo cierpienia, jakie ludzi potem spotykają, ciągną się często przez wiele lat. Wystarczy tylko trochę chociaż o tym poczytać, a może też porozmawiać z kimś na takie tematy, aby dobrze się zastanowić i samemu uniknąć tych cierpień.
Daj sobie na to czas, aby się dobrze przygotować do tego, żeby być zrównoważoną, czującą swoją wartość kobietą, która stanie się "dobrym materiałem" na partnerkę dla kogoś też wartościowego. Dopiero wtedy można mówić o tym, że masz duże szanse zaznać szczęścia w miłości. I to dotyczy tak naprawdę każdego.
Serdecznie pozdrawiam i życzę powodzenia.