Witajcie!
To forum to kolejna "deska ratunku" po którą ostatnio sięgam i dalej stoję w punkcie wyjścia:(
Jestem mężatką od 4 lat, od 2 lat z mężem sprawujemy funkcję "Rodziny zastępczej"-spokrewnionej.Mam 27 lat i od roku poważne problemy małżeńskie. Obydwoje z mężem pochodzimy z rodzin alkoholików i to najprawdopodobniej jest przyczyną Naszych problemów ze sobą.Oddaliliśmy się od siebie zupełnie- nie rozmawiamy, nie spędzamy razem czasu, nie sypiamy razem. Od 3 lat budujemy dom i kiedy już jest właściwie skończony wszystko się posypało.
Z perspektywy czasu widze, ze dobrze bylo wczesniej poniewaz ja robilam wszystko tak jak chcial On.Nadszedl czas kiedy postanowilam zrobic cos dla siebie i rozpoczela sie wojna.Poszlam na studia o ktorych marzylam od skonczenia liceum ale nie moglam ich rozpoczac a to ze wzgledu na brak finansow a potem malzenstwo, budowa, dziecko.Teraz sie zawzielam m.in. dlatego ze trafilam na szkolenie ktore pokazalo mi, ze wlasne potrzeby sa bardzo wazne.
Oczywiscie dostalam zakaz w tej kwestii, spotkania ze znajomymi takze sa zakazane, moja praca uznawana jes za nic nie warta, ostatnio ciagle slysze ze jestem zla matka i zona. Czuje sie okropnie i juz nie radze sobie z wlasnymi emocjami. W caly ten zwiazek wlozylam mnostwo energii i zaangazowania a ciagle nie jest tak jak powinno byc.Chocbym zrobila wszystko zawsze znajdzie sie "cos" co jest zle. Moja samoocena zawsze byla bardzo niska a teraz spadla zupelnie do zera.Kazda czynnosc jest dla mnie ogromnym wysilkiem.
Mysle o rozstaniu ale boje sie tego , ze sobie nie poradze, samotnosci i wyrzutow sumienia ze zostawilam dziecko.
Nasz zwizek od poczatku byl "chory" ale ja tego nie zauwazalam.Wybaczalam zdrady ktore praktycznie mialy miejsce niedlugo po tym jak sie poznalismy- praktycznie pierwsze 2,5 roku zwiazku to trojkat.Przymykalam na to oczy.Potem sama chcialam uciec i spotykalam sie z innym chlopakiem ale obecny Maz mi na to nie pozwalal. Wrecz obsesyjnie o mnie zabiegal. Poddalam sie bo stwierdzilam ze i tak nie dam rady, zgodzilam sie na slub. Przez cale malzenstwo w kazdej klotni bylo wypominanie mojej niewiernosci i przypominanie o tym jaki On jest wspanialy ze mi to wybaczyl.