"Problemy zza ściany..."

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

"Problemy zza ściany..."

Postprzez marie89 » 13 wrz 2011, o 14:18

To nie moja sprawa... nie moje życie... nie mój problem - mogłabym tak powiedzieć... ale gdy ktoś prosi o pomoc, bo sam nie daje rady? Odwrócić się?


To przykre...


Chciałabym pomóc... móc coś doradzić.. ale nie umiem...


Dlaczego ludzie gubią się.. gdzieś gubią wartości i emocje... Dlaczego nie potrafią ze sobą rozmawiać?


Mój znajomy...

Jak wrócić do dobrych relacji ze swoimi dziećmi po rozwodzie z partnerem? To w ogóle możliwe?

To dobry człowiek. W związku nie wyszło... Czasem tak bywa. Ale dzieci są najważniejsze. Powinni o tym pamiętać...
On bardzo je kocha.. i stara się. Ale ex utrudnia kontakty. Liczą się pieniądzę... zamiast emocji własnych dzieci (?!!!).


Nie umiem tego pojąć...
marie89
 

Re: "Problemy zza ściany..."

Postprzez sikorka » 13 wrz 2011, o 14:33

regulacje widzen ustala sie sadownie. jesli zona utrudnia mu ustalone wczesniej kontakty, to maz powinien udac sie do sadu i zalozyc jej o to sprawe.
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: "Problemy zza ściany..."

Postprzez marie89 » 13 wrz 2011, o 14:49

sikorka napisał(a):regulacje widzen ustala sie sadownie. jesli zona utrudnia mu ustalone wczesniej kontakty, to maz powinien udac sie do sadu i zalozyc jej o to sprawe.



Powinien... Tak mu też doradziłam.


Wątpię by... On boi się kolejnych chorych sytuacji... Kłótni. Kosztem dzieci...

Ex wykorzystuje swoją pozycje... Wywiera wpływ na dzieci. Pełno negatywnych emocji.


Widzenia są... ale kontakt zanika. Coraz rzadziej chcą spotykać się z ojcem. Nie dzwonią, nie piszą.

Nikogo do niczego zmusić nie można... zwłaszcza jesli chodzi o miłość.


Trudna sytuacja. Zależy mu.. To widać. Ale ta szamotanina emocji...
marie89
 

Re: "Problemy zza ściany..."

Postprzez sikorka » 13 wrz 2011, o 14:53

.... i w tym wszystkim Ty - ciagle ratujaca swiat.
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: "Problemy zza ściany..."

Postprzez marie89 » 13 wrz 2011, o 14:59

sikorka napisał(a):.... i w tym wszystkim Ty - ciagle ratujaca swiat.


Taka "misja" :wink: Sikorko, taka "misja"...


Spodziewałam się takiej opinii... Cóż...


Wiara w ludzi..

On pomaga mi bez mrugnięcia okiem. Ja swoim Przyjaciołom rownież.. jeśli potrafię. Jemu także.

Nie widzę w tym niczego niewłaściwego.
marie89
 

Re: "Problemy zza ściany..."

Postprzez Sinusoida » 14 wrz 2011, o 23:27

Marie, jeśli zależy mu na dzieciach - niech walczy o nie. Nie ma, że boi się. Możliwe że żona utrudnia. Ale jestem zdania, że jeśli będzie mu naprawdę na tym zależało to się nie podda w tej kwestii.
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Re: "Problemy zza ściany..."

Postprzez marie89 » 15 wrz 2011, o 00:01

Sin... zależy.

Nie mnie oceniać... ale z tego co dotąd robił... widać, że zależy.

Cięzko jest porozumieć się mu z Ex.

Nie pytałam o szczegóły.. W ogóle nie pytam. Po prostu słucham...

Była nakręca sytuacje... może przeciwstawia dzieci... a może to zwyczajny okres buntu i dzieciaki tak reagują.. nie wiem...

Pewne jest, że Była kontaktów nie ułatwia... Nie wiem dlaczego nie potrafią się porozumieć. Skąd ta złość..

Liczą się dzieci... a nie osobista wojna ich kosztem.

On to wie i tej wojny chyba właśnie chce uniknąć...


Co byłam w stanie doradzić.. doradziłam. Nie jestem Księgą Mądrości.

Trzymam za niego kciuki. Za nich.

Namawiam by się nie poddawał... By zdecydowanie się NIE WYCOFYWAŁ z ich życia, bo to najgorsza z możliwych opcji... Dzieci - teraz zbuntowane - ale jak by to odebrały? Jako porzucenie...

Wierzę, że kontakt się poprawi... ale ja to ja, z reguły pełna wiary... a życie to życie...


Poza tym... w ogóle jakoś ta sytuacja bardzo mnie dotyka.. sam temat Rodziny po rozwodzie...

Widzenia... raz na kilka tygodni na przykład. Jedno z rodziców nie może być blisko... nie ma szansy poznawać swoich dzieci...

I motyw - Król Salomon i dwie matki..

Dlaczego tak jest?
marie89
 

Re: "Problemy zza ściany..."

Postprzez sikorka » 15 wrz 2011, o 11:55

na jakim etapie jest sprawa w sadzie? ma juz ustalone widzenia i kwote alimentow?
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: "Problemy zza ściany..."

Postprzez marie89 » 15 wrz 2011, o 12:01

sikorka napisał(a):na jakim etapie jest sprawa w sadzie? ma juz ustalone widzenia i kwote alimentow?


Ma.

Są rozwiedzeni od kilku lat.

Na początku było ok. Teraz z tego co wiem... nie za bardzo.


Cóż.. Może przyjdzie czas, że się dogadają...

Albo miną lata... Dzieci pełnoletnie same będą decydować czy chcą utrzymać kontakt..

Ale to takie... przykre.
marie89
 

Re: "Problemy zza ściany..."

Postprzez sikorka » 15 wrz 2011, o 12:16

czyli ma ustalone widzenia, a zona sie nie stosuje do nich, tak?
no to niech idzie do jakiegos prawnika, ktory mu podpowie co sie robi w takiej sytuacji.
teraz bodajze weszla ustawa, ze jak jeden rodzic utrudnia drugiemu kontakty z dzieckiem to moze placic slone odszkodowanie drugiemu rodzicowi - jakies koszty podrozy czy straconego czasu, jakos tak.
Ty raczej nic nie mozesz zrobic oprocz swoich tekstow typu: jakie to przykre. facet powinien dzialac, bo z czasem dzieci juz calkowicie go zapomna.
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: "Problemy zza ściany..."

Postprzez ewka » 15 wrz 2011, o 12:33

Mam nerwa, jak dorośli ludzie walczą z sobą - dziećmi. Okropne. I baby też potrafią być wredne.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: "Problemy zza ściany..."

Postprzez imprecha » 15 wrz 2011, o 12:41

marie89 napisał(a):Co byłam w stanie doradzić.. doradziłam. Nie jestem Księgą Mądrości.

Oj chyba jesteś......

Łatwiej "ratować" cudze życie zamiast wziąć sie za swoje.....np zająć sie odchudzeniem siebie i sobie pomóc

Pogadać zawsze można,to nic nie kosztuje wysiłku ,ale ....zaplanowanie cwiczeń ,diety i wykonanie tego ,dyscyplina konsekwencja...to o wiele trudniejsze.
imprecha
 

Re: "Problemy zza ściany..."

Postprzez sikorka » 15 wrz 2011, o 13:03

swietna sugestia impresjo :ok:
marie, a Ty tak pomagasz temu koledze, bo Cie o to prosil? a konkretnie o co Cie prosil - zebys za niego po prawnikach i sadach chodzila? czy na czym polega ta Twoja pomoc - ze sobie nad nim polamentujesz tutaj? no bardzo tworcze, brawo.
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: "Problemy zza ściany..."

Postprzez blanka77 » 15 wrz 2011, o 13:28

sikorka napisał(a):swietna sugestia impresjo :ok:
marie, a Ty tak pomagasz temu koledze, bo Cie o to prosil? a konkretnie o co Cie prosil - zebys za niego po prawnikach i sadach chodzila? czy na czym polega ta Twoja pomoc - ze sobie nad nim polamentujesz tutaj? no bardzo tworcze, brawo.



Nie tak dawno przyszła mi na myśl jedna rzecz. W zasadzie to odnośnie forum, ale teraz odniosę marie to trochę do Ciebie również.
Był niedawno moment w moim życiu taki, że nie chciało mi się nic, byłam apatyczna, leniwa, życie toczyło się obok. Ale na forum zaglądałam prawie nałogowo. I doszłam do wniosku, kurcze, fajnie jest, że jest takie miejsce gdzie można pogadać, poprosić o radę lub samemu coś doradzić, ale nie można sobie pozwolić na to żeby żyć czyimś życiem. Martwić się, przeżywać problemy osób z forum bardziej niż swoje, pomagać innym, a zaniedbywać siebie. Dlatego postanowiłam kontrolować swoje zaglądanie tutaj, żeby nie uzależnić się od życia internetowego i powiem szczerze poskutkowało.


Także Ty marie zacznij żyć swoim życiem. Nie staraj się godzić świata i ludzi na siłę zgodnie ze swoimi zasadami, bo ludzie stosują różne zasady. Chcą się kłócić z różnych powodów, to niech to robią. Kiedyś albo dojdą do porozumienia, albo dadzą sobie spokój. Czasami problemy trzeba rozwiązywać kłótnią. Działa ona oczyszczająco, oczywiście zdrowa kłótnia. Złap trochę oddechu, bo możesz się wypalić i nie mieć siły zajmować się własnym życiem, a jesteś dopiero na progu do życia.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Re: "Problemy zza ściany..."

Postprzez marie89 » 15 wrz 2011, o 14:00

Rozumiem że W SWOIM OTOCZENIU nie macie przyjaciół, którzy potrzebują wsparcia... i same też go nigdy nie potrzebowałyście, tak?

Z tego co wnioskuję - a mózg jako tako sprawny mam - uznałyście, że w...alam się komuś w żywot jako geniusz życiowy i pomocnica od wszystkiego? Że zajmuję się problemami innych bo nie umiem/nie chcę zająć się samą sobą?

A nie zagalopowałyście się w tych refleksjach?


Spotykam na swojej drodze dobrych ludzi.. Każdy się kiedyś potyka. Nie naprawiam świata.. ale jeśli wiem, że mogę pomóc... nawet jeśli to miałoby być tylko słowo, obecność - pomogę zawsze.

Zapytałam Was o zdanie... na inny temat, a rozwinął się poboczny...
marie89
 

Następna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 213 gości