DDA DDA dupa psia dupa psia.

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

Re: DDA DDA dupa psia dupa psia.

Postprzez Aksamitny » 10 wrz 2011, o 19:48

Witajcie.
Bardzo długo mnie tu nie było.
Założyłem ten wątek a potem porwało mnie życie w swój szalony wir.
Niestety proces wychodzenia z DDA okupiłem rozpadem małżeństwa.
Kiedy było dostatnio i całą rodzinę spinała moja matka, ( która zasłaniała przed razami ojca ) było w miarę.
Odeszła na nowotwór trzy lata temu.
Chyba za jej wstawiennictwem poznałem kogoś, kto nazwałem to, że mnie urodził na nowo.
Krok po kroku pokazywał, że mam z tym w ogóle problem.
Niestety żona nie zrozumiała co się dzieje i dała drapaka.
Jest całkiem mocnej konstrukcji psychicznej.
Że nazywa się to, DDA i cierpliwie ( anielsko cierpliwie ) odmiałczał.
Na skutek ostatnio zaistniałych sytuacji ten ktoś jakby się ode mnie odwrócił a jednocześnie uzmysłowił mi, że mam w stosunku do niego nie tylko uczucia, ale jest moim spadochronem czy jakoś tak.
Na szczęście dziś teraz w tej chwili dotarło do mnie, że boli, że moje relacje z tym kimś się popierpapier, ale jej praca nie poszła na marne.
Boli, ale panuję nad tym bólem.
Nie rozszarpuje mnie.
Oddycham głęboko i rozumiem, że nikt nie jest niczyją własnością.
Chyba ten ktoś to moje uzależnienie ( substytut butelki wódki w przypadku innych ).
Cholera gmatwam wszystko.
Ten ktoś wskazał mi drogę chcę pomagać tym, których jeszcze dręczy lęk i wielki miałk.
Mieszkam w miejscowości Zgierz w centrum Polski.
Moja obecna wiedza nie ma pojęcia, co mogę zrobić.
Praca, którą wykonałem nie może pójść na marne.
Bez obrazy, ale komputer i Internet to sztywne bezduszne urządzenia.
Pomyślałem, więc o tym naszym spotkaniu i spacerze zwykłym spacerze na początek.
Zwykłej rozmowie.
Myślę, że jesteśmy istotami stadnymi i razem będzie raźniej, chociaż.
Myślicie, że to ma sens?
Aksamitny
 
Posty: 62
Dołączył(a): 28 paź 2009, o 02:51
Lokalizacja: Zgierz

Re: DDA DDA dupa psia dupa psia.

Postprzez Aksamitny » 10 wrz 2011, o 20:26

Kto chce się przyłączyć?
Grupy wspólnego czytania i odpisywania.
Zgierz, Łódź i opłotki tu zapraszam:

viewtopic.php?f=1&t=6695
Aksamitny
 
Posty: 62
Dołączył(a): 28 paź 2009, o 02:51
Lokalizacja: Zgierz

Re: DDA DDA dupa psia dupa psia.

Postprzez Aksamitny » 11 wrz 2011, o 09:03

Jeszcze przez chwilę będę ogarniał syf w moim domu i wychodzę na masz po wiaderko dobrej energii od całego wszechświata.
Pośród pół i lasów na bosaka idąc z wdzięcznością w sercu przyjmuję te iskierki szczęścia i wypełniam się nimi cały.
Kto chce może pójść ze mną.
Planuję dziś na bosaka pjętowanie od ul. Wiosny Ludów poprzez las przy osiedlu 650-lecia w stronę kontrewersu i może pod Grotniki.
Z otwartym serduchem będę was wyglądał po drodze.
Jak by, co to można się ze mną skontaktować na 609716862 będę telefon miał w kieszeni.
Cmok dla wszystkich.
Aksamitny
 
Posty: 62
Dołączył(a): 28 paź 2009, o 02:51
Lokalizacja: Zgierz

Re: DDA DDA dupa psia dupa psia.

Postprzez Aksamitny » 11 wrz 2011, o 23:54

Witajcie.
Muszę wam koniecznie opowiedzieć o dzisiejszym dniu.
Wpierw ogarnąłem bałagan w mej chałupince.
Potem tak jak pisałem z mym kochanym dzieciątkiem, które już mnie przerosło pjętowaliśmy na bosaka po lesie.
Też dał się namówić na stymulowanie receptorów stóp.
Dla mnie to nie pierwszyzna a on po raz pierwszy pjętował.
Ale było bosko, kiedy się wylegiwaliśmy na trawie na polanie.
Szkoda żeście lenie nie dołączyli do nas.
Miałem niedosyt, kiedy wróciliśmy do domu i Mateuszkek musiał zacząć wkuwać do jutrzejszego egzaminu.
A ja wyrodny ojciec zamiast dziecku zrobić jeść zapytałem go tylko czy się nie obrazi jak się nad sobą popastwję na rowerze.
Wsiadłem jak to zwykle DDA mają w zwyczaju z strachem przed tym, co planowałem zrobić.
Mój poczciwy stary kochany rumak niósł mnie dziś jak na skrzydłach.
Nie dziwi mnie to, bo kiedyś wam o tym opowiem, ale mam nad sobą opaczność już nie tylko matki, ale jeszcze takiej jednej, która zwę swoją mentorką.
Ona zsyła mi tak przeróżne energie, że gdyby mi ktoś to opowiadał to bym uznał go za świra.
Noj stało się oddalałem się coraz to bardziej od domu a słońce coraz niżej.
Pewne było, że za widoku może uda mi się dotrzeć w jedną stronę.
Już kiedyś w epoce miauczącego mnie przerabiałem tę samą drogę i była okupiona złością za swoją głupotę, zimnem i stresem, że mnie rozmaśli jakiś szatan weekendowy.
Tym razem płynąłem wdychając zapachy traw, lasów, obornika i słodkich ciast ( to ostatnie chyba od grilujących wieśniaków ).
Boskość w całej krasie.
Piękne krajobrazy, wysiłek, ( ale znośny ) i przestrzenie.
Muszę was koniecznie zabrać na moje pojebane wyprawy.
Uważajcie teraz.
Kilka kilometrów przed celem dopadają mnie moje lęki i wątpliwości.
,,Jak nic głupolu czeka cię to samo, co wtedy”.
,,Aleś ty głupi”.
Moja mentorka na zakończenie reinstalacji mego miałku i wgraniu dorosłego mężczyzny jako pierwsza w życiu wypowiedziała do mnie magiczne słowa, których nikt nigdy nie mówił ,,WYTRZYMAJ”.
Ło tam ło tam.
Co to za magia nie?
Ano magia.
Teraz ja nadużywam w stosunku do samego siebie tego magicznego słowa.
Bosko brzmi i jest Boskie.
Ilekroć nadchodzą wątpliwości to to głupie słowo czyni cuda.
,,WYTRZYMAJ”!!!
Wystarczy, że wypowiem to zaklęcie to nowe siły wstępują we mnie.
Więc ciesząc oczy piękną tarczą słońca walącego mi prosto w oczy ostatnie promienie pełznąc prawie po ziemi napierałem na przód.
Jeszcze minęło kilka chwil i byłem opodal podwórka mej ratowniczki i matki nowego mnie.
Biologiczną mamę ojciec sadysta wyposażył w raka, który ją zjadł.
Ma matka duchowa poprzez splot kilku zdarzeń, pożegnała mnie słowami ,,nie kontaktuj się więcej ze mną”.
Cierpiałem katusze, bo to tak jak by alkoholikowi zabrać jego kochaną wódeczkę ( wyłącznik mózgu w przypadkach przeciążenia zwojów od frasunku ).
Moim świętem i zapomnieniem o tym złym świecie była ona.
Więc cała wyprawa była tylko zbliżeniem się do niej, ponieważ nie mogę się z nią obecnie bezpośrednio spotkać tak jak to bywało onegdaj.
Mimo wszystko to i tak wystarcza, że jestem choćby w pobliżu.
I teraz najlepsze i tu się nie dziwcie, ale to, co napiszę zakrawa na niewytłumaczalność lub aż takie rozumienie się z nią, że to wykracza poza logikę.
Przemknąłem jak strzała na swym kochanym poziomym do tej pory wyśmiewanym rowerze obok jej domu.
Jako że musiałem wrócić do drogi, którą przyjechałem to postanowiłem skręcić w las i zatoczyć leśnymi ścieżkami koło.
Tak zrobiłem.
Omal w ostatniej chwili patrzę a ktoś na ścieżce z patyczków ułożył serce.
Omal na nie nie wjechałem.
Jadę dalej a tu pojawiają się symbole z naszych ostatnich rozmów.
Bez pudła zrozumiałem, że to list do mnie a serce nie zostawia wątpliwości.
Powiedzcie mi jak ona to robi, że wie, kiedy i gdzie będę i ściele mi do stóp cały świat?
Co jest grane?
Po raz pierwszy w życiu czuję jedność z nią na poziomie atomowym i każda ma myśl jest spełniana nim zapragnę by się spełniła.
Zostawiłem też wiadomość od siebie.
Wiecie, jakiej treści.
J
Dla gapioków podpowiem, że w mym rebusie też było serducho.
J
Podpisałem się pod tą wiadomością niekonwencjonalnie.
Nie do podrobienia mój podpis resztkami mego tak nie lubianego przez nią mego nałogu papierochów.
Jeszcze pożarłem ,,Grześka”.
J
Słodki wafelek oczywiście.
Ale smakował jak delicje.
No już od dawna lubię koncerty mych kiszek a dawniej wpieprzałem jak smok i zawsze mi się szczeny ruszały.
Teraz póki nie poczuję głodu solidaryzując się w ten sposób z dzieciakami z Afryki nie wcinam.
Metabolizm mi się fajnie zmienił i nie jestem ociężały.
Już kilku stwierdziło, że mam ADHD.
I super.
Kochane ADHD.
W porównaniu do MIAŁ to postęp kolosalny.
No i pora wracać.
Słońce żegna mnie jeszcze poświatą z za horyzontu.
Zapitalam jak szatan po piaszczystej drodze.
Wpadam do pierwszej wioski i już na asfalt.
Wita mnie utęskniony zapach wydojonego świeżo mleka.
Odlot!!!
Teraz to już mam kompletną sraczkę.
,,No nie mówiłem”.
,,Dokładnie to samo miejsce i dokładnie ten sam mrok i oślepiające reflektory powracających po weekendzie mieszczuchów”.
,,No to gościu znów dałeś się wpier...”.
Ale zaczynam się wsłuchiwać w siebie głębiej.
Cichutki głos łagodny i spokojny mówi mi ,,WYTRZYMAJ”.
Moje zmysły zaczynają oceniać sytuację od nowa.
Nie jest zimno.
Wręcz przeciwnie.
Reflektory wyprzedzających mnie samochodów dają orientację na drodze.
W nochu mam miks magicznych zapachów.
Czemu ja pitolę, że mi źle?
Co jest złego?
Nic.
Jest Bosko.
Nie zwalniam, bo mam zadanie, jakie sobie postawiłem.
Popracować nad kondycją.
Ze zdziwieniem czuję, że tak to ja nie popiepszałem na tym moim dziwolągu nawet wtedy, kiedy trenowałem, co dnia.
Śmieję się do swoich myśli i mówię do mojej mentorki, która duchowo wiem, że jest przy mnie.
,,Ech ty cholernico”.
,,Ale jesteś niesamowita”.
Na horyzoncie widzę migoczącą lampkę jakiegoś rowerzysty.
Nim się spostrzegłem siedzę mu na kole.
Okazuje się nim być jakaś dziewczyna z kulą inwalidzką przewieszoną na plecach.
Z poczucia męskiej przyzwoitości zaczyna mnie dopadać przekonanie, że powinienem obstawić je tył by jej ktoś nie walnął.
Ale widzę, że dziewczyna zadbała o odblaski i oświetlenie a moje uszczęśliwianie jej odbierze jako zagłaskiwanie kotka na śmierć ( inwalidzi nie lubią pomocy, gdy o nią nie proszą ).
No to daję w pedał i śmigam dalej zastanawiając się czy zaraz nie spotkam niewidomego prowadzącego kombajn czy jakieś inne monstrum.
Kula inwalidzka na plecach i dziewczę śmigało jak wytrawna rowerzystka.
A zapomniałbym.
Kiedyś gdzie się nie pojawiłem to wszyscy parskali śmiechem na widok mego roweru.
Dziś czterech motocyklistów mijając mnie podnosiło do góry kciuki.
Potem strażacy wracali z zawodów strażackich i też przez roztfarte okna swych sikawkolotów wystawiali podniesione kciuki.
Dzieciaki z pewnego gospodarstwa wybiegły przed bramę i krzyczały za mną ,,ale ma Pan zajebjsty rower”.
Już nocą wjeżdżam pod górę do Aleksandrowa Łódzkiego lekko zdyszany a ktoś z ciemności krzyczy ,,nie pękaj ciśnij”.
Nie jak na jeden raz to aż zbyt wiele.
A przed Aleksandrowem delikatnie potrąbiają niektóre auta.
Nie wyją tylko pipają.
Jestem geniuszem i wpadłem na to, że może coś jest ze mną nie tak.
Stanąłem i patrzę a w tylnej lampce padły baterie.
Mogli mnie obtrąbić do żywego a oni tylko delikatnie ( jakby wiedzieli, że jestem DDA dupa psia )zasygmnsalizowali problembym zaraz nie pomyślał, że świat jest beeeeeee.
Kupiłem nowe baterie na BP i rura dalej.
Wróciłem i zaraz do kompa by wam o tym pisać.
Ale dupa to mnie tak boli, że aż szok.
Machnąłem bez treningów w tym roku, ( bo miauczałem ) 102 km.
Wiem, iż to zabrzmi głupio, lecz ona daje tyle energii z całego wszechświata ( zbiera ją o świcie, co dnia, ) że nim się obejrzycie to poza mną i wy się załapiecie na taki kawał tego cudownego rozstępowania się morza czerwonego, że zaniemówicie.
Mam to cholera też po niej.
Dziś leżąc na łące z mym dzieciątkiem intuicyjnie wystawiłem dłonie do nieba i jak się napompowało to przygarnąłem je do serca.
Może sam se tak naładowałem, że aż nadto?
Pozdrawiam was.
Aksamitny
 
Posty: 62
Dołączył(a): 28 paź 2009, o 02:51
Lokalizacja: Zgierz

Poprzednia strona

Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość

cron