na teraz mam same kawaly
mam przekierowana moja poczte od matki, przekierowanie jest z adresu i konkretnego nazwiska i ... nagle dostalam cala poczte mojej matki!!
nasza poczte to trzeba wystrzelac ...
oddalabym z powrotem na poczte, gdyby nie to, ze na listach jest podany moj adres, bo na poczcie przekreslaja i pisza "przekierowane na adres..." padne zaraz ...
odnosnie kolezanki z pracy, to wracam do tematu, bo teraz mam konkretny przyklad. ja sie nie przyjaznie i wlasnie dlatego mam klopoty i to nie pierwsza firma, w ktorej jasno zaznaczam, ze praca praca, a przyjaznie i zycie prywatne sa osobno!
moja kolezanka, mloda kobieta, jest skrajna katoliczka, wszystko odnosi do Boga, wszystko robi kierujac sie podobno wiara, wszystko byloby ok, jesli nie narzucalaby myslenia i wrecz wymuszala podobnego sposobu bycia, czyli nakazywala mi i innym chodzenie do kosciola, cytanie bibli itd. do tej pory ja ignorowalam. jestem katoliczka, ale moja indywidualna sprawa czy i jak praktykuje i czy wogole wierze. namowila moja szefowa, na mszę w intencji naszej firmy. smialam sie po katach, nie reagowalam, nie komentowalam, nie zabieralam glosu, udawalam, ze nie slysze.
dzis wrecz nakazala pojechanie mojej szefowej do kosciola i zamowienie mszy (w czasie pracy, gdzie w firmie jest huk roboty). wrocily i kolezanka oswiadczyla mi, ze 20 wrzesnia WSZYSTKIE idziemy do kosciola, ja odpowiedzialam, no to bawcie sie dobrze i wtedy zaatakowala drac sie na mnie, ze WSZYSTKIE idziemy i ja nic wiecej nie interesuje, szefowa nie reagowala, na co ja stwierdzilam, ze absolutnie nie bede sie tlumaczyla z mojej wiary i nie zycze sobie, aby ktos za mnie decydowal w takich sprawach, zwlaszcza, w pracy, gdzie jest to lamanie moich praw. wtedy wlaczyla sie szefowa wielce urazonym glosem oznajmila mi, ze przeciez nikt mnie nie zmusza. No i teraz (jak w przedszkolu nikt sie do mnie nie odzywa)