często zaglądam na to forum..czytam te historie...czasem nawet na chwilę zapominam o swoim bólu... Wiem że macie raje...trzeba iśc do przodu...ale ja nie mogę...
prawie co noc mi się śni, w tych snach zawsze mnie odtrąca, a ja czuję taki ból. Dziś znowu to samo...krzyczałam na niego a on nie wzruszony...obudziłam się rano z bólem w piersi... nie daję rady...
Mam wspaniałą rodzinę...jutr idę na wymarzony bal z kolegą i przyjaciółmi a siedzę w domu i ryczę.
To były od 7 lat moje pierwsze święta bez niego... nawet życzeń mi nie przesłał!!! Wiem... gbur i w ogóle ale ja nie moge przestac zasatanawiac się dlaczego??? NIgdy tak się nie zdarzyło...zawsze choćbyśmy nie wiem jak byli pokłoceni, nawet jak nie bylismy 7 miesięcy i byłam z innym ( o czym on wiedział) przesyłał mi życzenia z ważnych okazji a teraz... dzwięczą mi jego słowa w głowie."muszę o Tobie zapomnieć...Ona mi w tym pomoże..." a dwa dnie wcześniej tak bardzo prosił żebym dała nam szanse...ja wciaż nie potrafię zrozumieć jak można w dwa dni zmienić uczucia tak radykalnie???zapomniał o mnie... i to chyba mnie bardzo boli bo ja nie potrafię zappomniec o nim...
Było już dobrze...potrafiłam uśmiechac się cały dzień i myśłeć o dobrych rzeczach myślałam :poradzę sobie przeciez nie jestem ofiarą losu..mam powodzenie i w ogóle" ...ale to wraca i wtedy na siłę żyję...
jak można byc tak okrutnym jak on??jak...