Czy można wyleczyć sie z uzależnienia od miłości?

Problemy związane z uzależnieniami.

Czy można wyleczyć sie z uzależnienia od miłości?

Postprzez ambrela » 5 wrz 2011, o 02:30

Witam! :heyka:

Przed chwilą napisałam co mi leży na sercu i niestety coś mi nie wyszło z wstawieniem tematu, i muszę pisać jeszcze raz :P Ale jestem zdeterminowana, bo bardzo mi zależy na tym, aby uzyskać od was poradę i odpowiedź.

Wiec zacznę, tak jak przed chwilą: jestem zdruzgotana, bo odkryłam wczoraj, co mi dolega, od zawsze. Jestem uzależniona od miłości. Jestem kobietą, która kocha za bardzo. Zaczęłam zgłębiać ten temat i jestem na etapie czytania literatury i utwierdzania się w przekonaniu, że tym razem rozwiązałam zagadkę. Wiele razy prawie wmówiłam sobie depresję, nerwicę, chorobę psychiczną, chorobliwa zazdrość... bo tak rozpaczliwe poszukiwałam odpowiedzi na pytanie: co jest nie tak?

Za zbawienne uważam to, że w ogóle udało mi się zauważyć, że coś jest nie tak, a widziałam to od wielu miesięcy. W końcu jednak dotarłam do odpowiedzi. I w tym cała moja nadzieja- że skoro dostrzegłam sama problem, to jakoś sobie z nim dam radę.

Mam 22 lata i za sobą... 4 związki, w których kochałam za bardzo. Teraz jestem w kolejnym. I ten pragnę uratować, nie za wszelka cenę, ale dlatego, że jest inny niż wszystkie. Bo zaczął się normalnie, bez cierpienia, którego na początku nawet mi brakowało... jednak wtedy byłam na takim etapie, ze po 2 letnim, wyniszczającym związku, obiecałam sobie, że już tak nie będzie. I kiedy poznałam P., to faktycznie tak nie było. Byłam szczęśliwa, ze nie jestem nieszczęśliwa. Chyba pierwszy raz w życiu, bo zawsze dążyłam do dramatyzmu i 'trudnej miłości'. W tym związku bardzo długi czas żyłam szczęśliwa, miłość przestała boleć. Nie wiem jednak dlaczego, wróciłam do nałogu. Wręcz sama stwarzam sytuacje, w których staję się ofiarą, w których cierpię. Ja je prowokuje, kiedy ich nie ma i ja powoduje, że niewielkie problemiki stają się bólem nie do zniesienia. Ja wręcz kocham cierpieć. A z drugiej strony nienawidzę. I teraz ta nienawiść zwyciężyła. chcę być w końcu szczęśliwa normalnie, a nie masochistycznie, przez zadawanie sobie bólu psychicznego ;/ Chcę z tym skończyć raz na zawsze.

I tu pojawia się moje pytanie: czy jestem w stanie wyrwać się z nałogu i ocalić związek z P.?
Czy konieczne jest rozstanie?

Postaram się jak najlepiej naświetlić sprawę: ten związek od początku był inny niż pozostałe, bo był normalny przynajmniej przez połowę jego trwania (trwa już 2,5 roku). Potem coś we mnie pękło i się porypało wszystko...
Ale związek z P. to nie jest obsesyjna, nieodwzajemniona miłość, tak jak wszystkie poprzednie. Ta jest odwzajemniona od początku, a w dodatku to nie tylko ona mnie do niego ciągnie ;) (w poprzednich związkach cierpienie i nieodwzajemniona miłość o którą walczyłam, była absolutnym warunkiem trwania związku w ogóle, kiedy ta możliwość się wyczerpywała, facet stawał się dla mnie zupełnie bezwartościowy). P. jest również moim najlepszym przyjacielem i najciekawszym rozmówcą. Partnerem i inspiratorem zmian. On widział mój brak akceptacji samej siebie- kiedy zaczął ze mnie wyłazić, tylko chyba nie umie mi pomóc... Chyba nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji i głębi tego problemu, ale próbował pomóc- zawsze mówił mi, co we mnie jest pozytywnego i czasami faktycznie było lepiej na jakiś czas. Nie wie tylko, że ja bardzo mocno muszę siebie pokochać.

Dlatego nie chciałabym go żegnać- bo wiem, że może być normalnie, bo już kiedyś było.

Zakładając, że zechce ze mną zostać, kiedy się dowie (niedawno wysłałam mu maila, którego zapewne przeczyta dopiero we wtorek lub środę) i mi pomóc, to czy będę zdolna rzucić nałóg? Czy uda nam się na nowo zbudować zdrowa emocjonalnie relację? Bardzo na to liczę, choć pogodziłam się również z tym, ze będzie to dla niego za duży ciężar i może ode mnie odejść. Tzn. nie do końca się pogodziłam, ale wiem, że muszę się z tym uporać z nim lub niestety bez niego. Dlatego zdecydowałam się mu powiedzieć o swoim odkryciu. Początkowo nie chciałam tego robić i chciałam poradzić sobie zupełnie sama... Ale zrozumiałam, ze wtedy nie dałabym razy tego przed nim ukrywać i sama z tym walczyć. Chociaż przyzwyczaiłam się do samodzielności :P Ja sama, wszystko sama, sama, sama! :P I prawdopodobnie bym po prostu przegrała, wróciła do tych chorych zachowań i sytuacji. Które koniec końcem zapewne spowodowałyby koniec naszej znajomości, bo przecież kto może wytrzymać taką zaborczość i takie zachowanie... I rzuciłabym się w wir kolejnej nieszczęśliwej miłości,czekając na 'ta prawdziwą, która mnie wyzwoli'. O nie! Nie tym razem!

Więc proszę o odpowiedzi, opinie, porad- jeśli ktoś takowe dla mnie znajdzie. I o zrozumienie, bo w tej chwili bardzo mi go potrzeba!

Pozdrawiam! :kwiatek:
Avatar użytkownika
ambrela
 
Posty: 177
Dołączył(a): 4 wrz 2011, o 20:39

Re: Czy można wyleczyć sie z uzależnienia od miłości?

Postprzez caterpillar » 5 wrz 2011, o 12:07

ambrela witaj!

oczywiscie , sa nawet prowadzone terapie dla kobiet "kochajacych za bardzo" musisz poszukac w swoim miescie...no i chciec uczestniczyc w sesjach.

(z racji braku czasu szybko odpowiadam ;) )

witaj na forum :kwiatek:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Czy można wyleczyć sie z uzależnienia od miłości?

Postprzez ambrela » 5 wrz 2011, o 12:56

Bardzo się ciesze w ogóle, że na początek znalazłam to forum... Już mi lepiej, bo wiem, że są tu ludzie, którzy mnie rozumieją :) Orientowałam się już, co do terapii, ale na razie muszę przyznać, że jestem studentka i nie pracuję, a nie mam odwagi jeszcze przyznać się rodzicom, że mam problem, bo pewnie to zbagatelizują, jak zwykle. Jeszcze nie mam na to tyle siły.

Muszę nauczyć się kochać ciebie, zaczęłam próbować od razu- od wczoraj :) po co zwlekać. Mam taki malutki plan, który jeszcze nigdy mi się nie udał... że jak już uwierzę trochę w siebie, to może uda mi się pójść do pracy i wtedy będę mogła zrobić z tymi pieniążkami to, co będę uważała za słuszne- zrobię coś dla siebie i pójdę na terapię, albo grupę wsparcia.
Avatar użytkownika
ambrela
 
Posty: 177
Dołączył(a): 4 wrz 2011, o 20:39

Re: Czy można wyleczyć sie z uzależnienia od miłości?

Postprzez Abssinth » 5 wrz 2011, o 13:49

czytaj literature, i rob polecane cwiczenia...wejrzyj w siebie i pokochaj to, co tam dobrego znajdziesz :)

ja kiedys bylam uzalezniona od uczuc...chyba...tak dawno, ze juz nie pamietam :)

Robin Norwood mi pomogla , i 'kobiety, ktore kochaja za bardzo'

:)

sciski i powodzenia :)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Czy można wyleczyć sie z uzależnienia od miłości?

Postprzez ambrela » 5 wrz 2011, o 14:52

Dziękuję bardzo za słowa otuchy i za odpowiedzi :)

Właśnie książka Robin Norwood uświadomiła mi ten problem. Dziś mija trzeci dzień,a ja już łyknęłam prawie całą, bo bardzo chce się z tego uwolnić! Jak chyba nigdy jeszcze w życiu, bo czuję, że mnie to zabija.

Postaram się tutaj opisywać moje postępy. I co u mnie słychać. Nawet jeśli nikomu nie będzie się chciało tego czytać :P Bo wiem, że to pomoże przede wszystkie mnie samej. A może i jeszcze komuś, kto znajdzie się kiedyś w podobnej sytuacji.

Czuję, że zaczynam się tutaj rozgaszczać :D
Avatar użytkownika
ambrela
 
Posty: 177
Dołączył(a): 4 wrz 2011, o 20:39

Re: Czy można wyleczyć sie z uzależnienia od miłości?

Postprzez Abssinth » 5 wrz 2011, o 15:08

alez rozgosc sie :)

herbatki? :)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Czy można wyleczyć sie z uzależnienia od miłości?

Postprzez ambrela » 5 wrz 2011, o 17:15

Właśnie przeczytałam, że jedną z osób, którym nie powinnam opowiadać wszystkiego na temat przeszłości i obecnej sytuacji, jest mój partner :P no, niestety, już za późno, mail, z całą opowieścią o odkryciu i z całą moją przeszłością, do której nie chciałam się przyznawać wysłany. Tylko nie wiem co teraz?

Czytając książkę, zauważyłam, że początek naszego związku był zupełnie taki, jak u jednej z kobiet, po wyleczeniu. Że nie było supła w brzuchu, ściskania gardła, szaleństwa, cierpienia, strachu. I na początku- pamiętam, jak dziś- też, tak jak ona myślałam, że to chyba nie jest miłość, bo brakuje mi tych objawów, co wcześniej... Czy wg. was, można uznać, że sama nieświadoma problemu zerwałam wtedy z nałogiem i zaczynałam żyć normalnie?
Niestety, niedawno wszystko wróciło i zachowuję się jak kompletna wariatka :P Jak narkomanka...

Jeśli tak, to skoro raz mi się udało, to może znów odnajdę tą ścieżkę i ŚWIADOMIE postaram się utrzymać w stanie 'trzeźwości'? Jeśli uda mi się wyleczyć oczywiście, w co szczerze wierzę!

A herbatkę chętnie, malinową, jeśli można ;) :haha:
Avatar użytkownika
ambrela
 
Posty: 177
Dołączył(a): 4 wrz 2011, o 20:39

Re: Czy można wyleczyć sie z uzależnienia od miłości?

Postprzez caterpillar » 5 wrz 2011, o 18:14

ja nie jestem dobra w "kochaniu za bardzo" ;) ale wiem ,ze jest tu kilka dziewczyn i pewnie jak sie zjawia to chetnie podziela sie swym doswiadczeniem.

Dobrze ,ze juz wiesz na czym stoisz to jakis poczatek drogi.

z tego co wiem studenci maja mozliwosc darmowej opieki psychologicznej wiec poszperaj w necie .
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Czy można wyleczyć sie z uzależnienia od miłości?

Postprzez ambrela » 5 wrz 2011, o 18:34

A widzisz! Przypomniałaś mi bardzo ważną rzecz, że faktycznie u nas przy uczelni można skorzystać z porady bardzo z resztą podobno cudownej Pani :) Tylko jeszcze muszę się odważyć...

Dzięki! :buziaki:
Avatar użytkownika
ambrela
 
Posty: 177
Dołączył(a): 4 wrz 2011, o 20:39

Re: Czy można wyleczyć sie z uzależnienia od miłości?

Postprzez ruska_spirala » 6 wrz 2011, o 12:14

Witajcie !!!
czytając jakiś czas temu książkę "Kobiety, które kochają za bardzo" bardzo się w to wkręciłam. czułam się podobnie jak Ty Ambrella, że odkryłam Amerykę :-)
mi pomaga terapia (i terapeutka) indywidualna - co prawda dla DDA, ale przecież to taki pokrewny temat...
nawet przez chwilę myślałam o współuzależnieniu i założeniu grupy samopomocowej, ach...
teraz czytam książkę, nie pamiętam autora, ale generalnie dwa światy: nałogowcy miłości kontra nałogowcy unikania bliskości i zauważam u siebie cechy jednego i drugiego gatunku :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Ambrella!!! powtarzajmy sobie, że to MY JESTEŚMY WAŻNE, NASZE POTRZEBY I PRAGNIENIA

buziaki :buziaki: :buziaki:
ruska_spirala
 
Posty: 39
Dołączył(a): 26 kwi 2011, o 13:08
Lokalizacja: Warszawa

Re: Czy można wyleczyć sie z uzależnienia od miłości?

Postprzez ambrela » 8 wrz 2011, o 10:15

No więc ja przeprowadziłam poważną, lecz nie dramatyczną ;) rozmowę z moim Chłopcem. Skoro i tak jemu jedynemu (poza wami), powiedziałam, to uznałam, że muszę mu opowiedzieć dokładnie o co mi chodzi.

Bałam się trochę, że nie zrozumie i nie będzie chciał, żebym się zmieniła- a wtedy chyba faktycznie musiałabym się zastanowić poważnie nad zerwaniem, bo teraz uratowanie mojego życia psychicznego liczy się najbardziej. Jednak nie zawiodłam się na nim, jako przyjacielu i z niewielkimi obawami zrozumiał wszystko.

A wiecie, co jest najdziwniejsze? On się wystraszył, że ten mój list z opisaną w nim moją sytuacją, jest jakimś zawoalowanym sposobem na zostawienie go :P dlatego był lekko naburmuszony, jak się z nim spotkałam, ale się tym nie przejęłam. Stwierdził, że jeśli o to mi chodzi, to lepiej, żebyśmy się teraz rozstali, niż on ma czekać, aż go kopnę w tyłek. Dziwna to była rozmowa :P Ale wiem, że oboje byliśmy szczerzy i że P. mnie zrozumiał, mimo, że ciężko mu pojąć to, że ja tak bardzo w siebie nie wierzę i niektóre małe rzeczy przychodzą mi z taką trudnością- np. powiedzenie 'nie' temu, czy tamtemu. Powiedziałam mu to, co miałam mu do powiedzenia- że moja walka z brakiem miłości do samej siebie jest teraz najważniejsza, a że on jeśli chce, może być moją lampka bezpieczeństwa i sygnalizować, jeśli zauważy, że znów coś jest nie tak. Ale jego rola tutaj się kończy. To ja sama muszę podjąć walkę i bezsensowna by była, gdyby on to robił za mnie, albo za nadto mi pomagał.

Z dnia na dzień jestem chyba w lepszym humorze. A teraz przechodzę również próbę silnej woli- piszę tego posta u niego na komputerze, (bo akurat nie mam dostępu do swojego, a on pozwolił mi skorzystać) który w zwyczaju dawniejszym miałam wywracać dosłownie na lewą stronę w poszukiwaniu oznak jego zdrady czy coś :P których oczywiście miałam nadzieję nie znaleźć, choć czasem zdarzało mu się wpaść z jakimiś drobnostkami, które w moich oczach automatycznie rosły do rangi potwornych czynów :P

Ale muszę się pochwalić, że nie sprawdziłam na razie niczego- mimo, że mnie kusi starym zwyczajem. Walczę z tym! Pomagają afirmacje i chyba samo to, że tutaj piszę! I pocieszam się, ze jak już mi się uda jeden, dwa i więcej razy tego nie zrobić, to w końcu nawet nie będę miała ochoty ;) i się uwolnię od tego.
Avatar użytkownika
ambrela
 
Posty: 177
Dołączył(a): 4 wrz 2011, o 20:39

Re: Czy można wyleczyć sie z uzależnienia od miłości?

Postprzez Abssinth » 8 wrz 2011, o 10:20

:)

super Ci idze Ambrelka :)

oby tak dalej i oby bylo jak najlepiej :)

xxx
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Czy można wyleczyć sie z uzależnienia od miłości?

Postprzez imprecha » 8 wrz 2011, o 11:18

Hahahaha ,wystraszyłas faceta
mężczyźni nie lubią dłubania się w problemach emocjonalnych,nie lubia listów z dłubaniną i rozgrzebywaniem osobowości ,wszystko jedno czyjej.
Chyba ,że sa psychologami z zamiłowania lub gejami
Facet po prostu boi sie,czuje sie niepewnie,niby zrozumiał i dotarło do niego,ale potem mysli co to będzie za zwiazek i czy zawsze bedę poddawany dogłebnym analizom i pracy "wnętrzarskiej"
Jak praca "wnętrzarska" będzie sie powtarzała to facet zwieje.
imprecha
 

Re: Czy można wyleczyć sie z uzależnienia od miłości?

Postprzez ambrela » 8 wrz 2011, o 11:35

Ha ha :P
Może i tak, dlatego intuicyjnie powiedziałam mu, że muszę zrobić, to, co muszę, i ze więcej nie mam zamiaru o tym gadać ;) Ale, żeby wiedział, że jestem nieteges :P

Chociaż- trzeba oddać cesarzowi, to co cesarskie:
mimo, że nie jest gejem, P. to jest dosyć wrażliwy facet :P A jeśli on chce być ze mną szczęśliwy, to ja najpierw muszę być happy sama ze sobą.

A już wcześniej pisałam, ze moje posuniecie nie było do końca dobrze przemyślane :P Niestety na obecna chwilę nie mam innego przyjaciela niż on, któremu mogłabym powiedzieć. A znam siebie na tyle, że gdybym komuś nie powiedziała- to bym pewnie stchórzyła, nie podjęła żadnej walki i zostawiła sprawy tak, jak się miały dotychczas. Czyli źle.

Ale rozbawiłaś mnie do łez imprecha :D Dzięki! :heyka:
Avatar użytkownika
ambrela
 
Posty: 177
Dołączył(a): 4 wrz 2011, o 20:39

Re: Czy można wyleczyć sie z uzależnienia od miłości?

Postprzez ambrela » 11 wrz 2011, o 15:18

To znów ja :)
Żeby nie było, że mi za dobrze idzie...
Chyba poczułam się zbyt pewnie i trochę tracę na rozpędzie...

Nie szpieguję, nie sprawdzam, ale jednak przy -powiedzmy- konfrontacji (bo kłótnią bym tego nie nazwała) tracę na pewności siebie... Znów obwiniam siebie, albo jego i mam wrażenie, że nie potrafię normalnie rozwiązywać problemów, tylko do wszystkiego podchodzę emocjonalnie.

P. chciał, żebyśmy się spotkali ze znajomymi... z tym mam zawsze problem. W rodzinnym mieście, z moimi starymi znajomymi nie mam problemu, żeby wyjść, chyba że naprawdę bardzo mi się nie chce;) Ale jak już jestem w mieście w którym studiuję, to boję się wyjść do ludzi... Wstydzę się, nie mam ochoty i zawsze wymyślam jakieś wymówki. Wmawiam sobie, że nie będę się dobrze bawić. Czasem się czuję tak, jakby Ci obcy ludzie traktowali mnie jako 'dodatek' do P. a nie jak odrębną osobowość. Nie wiem sama... Wiem, że muszę pracować nad sobą i wychodzić do ludzi, bo w końcu zostaniemy sami w czterech ścianach, a nie chcę się tak odcinać. Znajomi jednak są ważni, bo to jest taka odskocznia, rozrywka.

Tylko jak tu się rozerwać, kiedy się idzie do ludzi z takim nastawianiem, że na pewno nikt nie będzie chciał ze mną rozmawiać, że nikt mnie nie rozumie, nie śmieje się z moich żartów... Jakoś nie potrafię się jeszcze przestawić. I nie wiem, jak sobie pomóc. I mnie to od razu jeszcze bardziej dołuje.
Avatar użytkownika
ambrela
 
Posty: 177
Dołączył(a): 4 wrz 2011, o 20:39

Następna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 195 gości