Obawiam się, że rozpisanie nic nie da, bo pewnie stwierdzi, że musi pracować i zarabiać. Ustalając coś z nim, trzeba się nastawić na to, że prawdopodobnie może to nie wypalić. Mój mąż nie jest osobą, na której można polegać w każdej sytuacji niestety. To ja powinnam byc zazdrosna o jego pracę, bo to ona zabiera mi go w różnym czasie (nieregulowany czas pracy). Standardem jest, że we wszelkie urodziny,imieniny,rocznice itp. mój mąż ma akurat sajgon w pracy i musi pracować. Praca bardzo często wygrywa ze mną.
Podczas przeprowadzki rozpisałam czynności, które trzeba wykonać. Podzieliłam je na te, które on ma zrobić (on wybierał większość z nich ) i ja.W przeprowadzce prawie w ogóle nie pomógł. Część pracy za niego odbębniłam ja i nasi znajomi. A to, co on musiał zrobić, robił jeszcze przez kilka dni, mimo że mieliśmy opuścić to miejsce już wcześniej. Rozpiski nic nie dają. On nawet czasem ma chęć coś zrobić, czasem da się go namówić, czasem sam robi, ale najczęściej jego praca mu nie pozwala.
Rozmów już mieliśmy kilka. Zwykle nie lubi, jak płaczę, bo twierdzi, że biorę go na litość, ale ja mam "uczucia na wierzchu" i zazwyczaj ryczę.Próbowałam mu mówić co czuję, co czułam itp. Mam wrażenie, że on mnie słucha, a potem i tak nie bierze toego pod uwagę, nic nie zmienia. Ta cała sytuacja mnie naprawdę przerasta.
Naprawde zadziwiające jest to, że kiedy są złe okresy, aż mam ochotę od niego odejść, bo nie daję rady i myślę, że bez niego byłoby łatwiej, a kiedy jest dobrze między nami, nagle zapominam o większości złego i ciesze się chwilę. Myślę wtedy o następnym dziecku i jest mi dobrze. Niestety nie trwa to długo..