Jak sobie z tym poradzić??

Problemy z partnerami.

Postprzez cosy » 28 gru 2007, o 13:52

Wiecie co? Coraz szerzej mi otwieracie oczy na jego osobe, na to kim On tak naprawde jest. I w sumie...to ze nie jest wskazane byśmy byli razem już wiem i przyjmuje do wiadomosci. To ze nie jest wskazane bym wróciła tam do pracy...jeszcze sie waham...moze poprostu boje sie isć do byłego szefa i powiedziec otwarcie..jednak nie przyjdę tu do pracy ,zmienilam zdanie. Nie jest łatwo takie słowa powiedziec, wiedząc że On na mnie liczy.
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez Abssinth » 28 gru 2007, o 14:05

szefowi zawsze mozna powiedziec, ze dostalas super propozycje, ze bardzo bardzo przepraszasz, ale niestety ta propozycja jest tak swietna , ze nie mozesz powiedziec NIE....ze zawsze z checia mu pomozesz,na przyklad mozesz dzialac jako konsultant, zrobic mu plany dzialania itd.....

ewentualnie tak, przyjac ta prace, ale nie kontaktowac sie z tym swoim bylym, widywac go tylko w sprawach zwiazanych z praca, chlodno, spokojnie i normalnie.


i przede wszystkim - zajac sie soba, swoim zyciem, a nie probami reformy kogo, kto nie zmieni sie, nie ma ochoty sie zmienic, i jest mu dobrze z tym co jest.

i zycze wszelkiego powodzenia w tym! masz tylko jedno zycie i to od Ciebie zalezy, co z nim zrobisz!
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez cosy » 28 gru 2007, o 15:06

Abssinth napisał(a):szefowi zawsze mozna powiedziec, ze dostalas super propozycje, ze bardzo bardzo przepraszasz, ale niestety ta propozycja jest tak swietna , ze nie mozesz powiedziec NIE....NIE UMIEM KŁAMAĆ, PO ZA TYM TO NIE PRZEJDZIE BO ON ZNA TA FIRMĘ GDZIE JESTEM OBECNIE I BEDZIE WIEDZIAŁ Z CZASEM CZY TAM NADAL PRACUJE CZY NIE-CZYLI KŁAMSTWO WYJDZIE NA JAW [/color]ze zawsze z checia mu pomozesz,na przyklad mozesz dzialac jako konsultant, zrobic mu plany dzialania itd.....TAKIE ROZWIĄZANIE JEST DO PRZYJĘCIA

ewentualnie tak, przyjac ta prace, ale nie kontaktowac sie z tym swoim bylym, widywac go tylko w sprawach zwiazanych z praca, chlodno, spokojnie i normalnie NO WŁASNIE TO TEZ JEST MOZLIWE


i przede wszystkim - zajac sie soba, swoim zyciem, a nie probami reformy kogo, kto nie zmieni sie, nie ma ochoty sie zmienic, i jest mu dobrze z tym co jest.

O TYM ZE TAK NALEZY ZROBIC - ZAJAC SIE SOBĄ WIEM I STARAM SIE TO REALIZOWAC, MAM WIELU ZNAJOMYCH, KOLEGÓW, PRZYJACIÓL, PASJE, ITP WIEC SIE RZADKO NUDZE :) REFORMOWAC GO - TEZ JUZ NIE MAM OCHOTY - JEST DOROSŁY, TO JEST JEGO ZYCIE I NIECH ZYJE TAK JAK CHCE, JA W KAZDYM RAZIE JAK TAM BEDE PRACOWAC TO BEDE SOBĄ I BEDE STARAŁA SIE TRZYMAC GO NA DYSTANS NIE TAK JAK KIEDYS GDZIE CIAGLE BRAŁAM POD UWAGE TO ZE KIEDYS COS BLISKIEGO NAS ŁACZYŁO. ZMIENIŁAM SIE, DOJRZAŁAM DO PEWNYCH SPRAWA, STAŁAM SIE SILNIEJSZA I WIECEJ POTRAFIE WYTRZYMAC. JUZ SIE NIE BOJE JEGO I TEGO CO ON POWIE, TAK JAK KIEDYS SIE BAŁAM.
A MÓJ PLAN JEST TAKI, ZE ZMIENIE TA PRACE, Z ZAŁOZENIEM ZE NA ROK, SKORZYSTAM ZE SZKOLENIA KTÓRE MI SZEF PROPONUJE, NAUCZE SIE CZEGOS NOWEGO, ZDOBEDE DOSWIADCZENIE I JAK MI NIE BEDZIE PASOWAC TAM PRACA TO POSZUKAM INNEJ - Z TYM NOWYM DOSWIADCZENIEM BEDZIE MI ŁATWIEJ O INNĄ PRACE W TEJ BRANZY.


i zycze wszelkiego powodzenia w tym! masz tylko jedno zycie i to od Ciebie zalezy, co z nim zrobisz!


CO O TYM MYSLICIE???
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez Ladybird » 28 gru 2007, o 20:02

Cosy, Kochana :buziaki:
Cieszę sie, ze przechodzisz przeobrażenia, rozumiesz, a to juz polowa sukcesu. Choc do końca Ci nie wierzę, jesli chodzi o zmiane pracy. Wedlug mnie podswiadomie sie ludzisz, że jednak będąc blisko niego , uda ci sie zmienic jego nastawienie do Ciebie. Na twoim miejscu bylabym konsekwentna i skoro zrozumialaś , że on nic do Ciebie nie czuje powinnas uciekac jak najdalej. Nie tylko te dwie firmy daja Ci mozliwosci realizowania sie w sferze zawodowej. Ta w której jesteś nie pozwala Ci nato ,znajdx inna , ale nie tę w której pracuje D. To emocjonalne samobójstwo dla Ciebie, nawet nie masz pojęcia jak to uczucie Cię ogranica. Posluchaj sie starszej od Ciebie kobiety, która nie raz przezyla rozstanie . Wiem jak to jest , gdy taci sie kogos, ale każdanastepna milośc też jest piękna, u mnie byla zawsze lepsza od poprzedniej, choć w chwili rozstania nie przyjmowalam takich prawd do siebie.
Jestem z tobą i przgnę Twego szczęścia. Jesteś wspanialą, wartościowa dziewczyną i znajdziesz mężczyzne , który zasluguje na Ciebie
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez cosy » 28 gru 2007, o 20:33

ladorada napisał(a):Cosy, Kochana :buziaki:
Cieszę sie, ze przechodzisz przeobrażenia, rozumiesz, a to juz polowa sukcesu. Choc do końca Ci nie wierzę, jesli chodzi o zmiane pracy. Wedlug mnie podswiadomie sie ludzisz, że jednak będąc blisko niego , uda ci sie zmienic jego nastawienie do Ciebie. Na twoim miejscu bylabym konsekwentna i skoro zrozumialaś , że on nic do Ciebie nie czuje powinnas uciekac jak najdalej. Nie tylko te dwie firmy daja Ci mozliwosci realizowania sie w sferze zawodowej. Ta w której jesteś nie pozwala Ci nato ,znajdx inna , ale nie tę w której pracuje D. To emocjonalne samobójstwo dla Ciebie, nawet nie masz pojęcia jak to uczucie Cię ogranica. Posluchaj sie starszej od Ciebie kobiety, która nie raz przezyla rozstanie . Wiem jak to jest , gdy taci sie kogos, ale każdanastepna milośc też jest piękna, u mnie byla zawsze lepsza od poprzedniej, choć w chwili rozstania nie przyjmowalam takich prawd do siebie.
Jestem z tobą i przgnę Twego szczęścia. Jesteś wspanialą, wartościowa dziewczyną i znajdziesz mężczyzne , który zasluguje na Ciebie


Dziękuje Ci :)
Na razie będe jednak przy swoim. Jeżeli nie wrócę tam tzn że stchórzyłam i to tez w pewnym sensie jest dla mnie porażka. Na pewno będą takie sytuacje gdzię bede łapała doła i mimo ze teraz uwazam że jestem silniejsza i dam rade, to moge nie dać. Ale...po upadku zawsze należy sie podnieść...więc i ja będe tak robiła.
Wiem że doradzajac mi bym tam nie wracała robicie to z troski o mnie, o to bym już przez D. nie cierpiała...i dziękuje Wam za to :)
Nie wiem. Moze Bóg wcale nie chce bym tam wracała i liczę że jesli tak jest to da mi jakiś znak. Być moze w trakcie rozmów z obecnym dyrektorem cos wyniknie i wtedy zdecyduję że nie zmienie pracy. Albo np. dostanę jeszcze inną ciekawą oferte pracy :) Nie wiem. Na razie czuję że chce tam wrócić. Chce nabrać tam doświadczenia. Po za tym jak zaczynałam tam prace, współpracowałam bezpośrednio tylko z D. i z szefem, więc kontakt z D. był bardzo częsty. Natomiast teraz jest już więcej osób w biurze. Może to spowoduje że ten kontakt z D. będzie minimalny (choć nie biore wcale tego pod uwagę ). Ale chce przez to powiedzieć że moze nie będzie tak źle jak było nim zrezygnowąłam tam z pracy.Mam nadzieje że mimo podjętej przeze mnie decyzji (troszke sprzecznej z Waszą) Wy nadal będziecie ze mną :) I bede mogła na Was liczyć. Liczę na Was mimo wszystko. Pozdrawiam Was i ściskam :)
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez paulinka175 » 29 gru 2007, o 16:27

Cosy ja na twoim miejscu nie wracalabym do tej pracy ale to jest moje zdanie.. Po poierwsze kiedy widzialavym tego ukjochanego jak ta jego byla przymila sie do niego wiem ze ja bym tego nie wytrzymala i na pewno byloby ci bardzo trudno to zniesc.. Zastanow sie dokladniej na tym czy jestes gotowa aby tam wrocic i patrzec na to wszystko spokojnie. Moze powinnas porozmwaic z nim sklonic do spotkania i wszytsko sobie wyjasnic czy jest szansa na cos wiecej czy tylko koleznestwo.. Jednak z tego co napisalas wydaje mi sie ze jemu nie zalezy tak ja tobie.. Sam fakt ze to ty jako jego dziewczyna chcialas byc przy nim w dniu pogrzebu jego matki a on tak byl ze swoja byla. to bylo chamskie z jego strony Moze on czuje sie winny ze nie bylo go pzry smierci matki ale mimo to powinien chciec zebys to ty byla wtedy przy nim. Tak jak ktos napisal wczesniej powinnas zrobic sonbuie liste plusow i minusow wracajac do tej pracy.. Trzymaj sie
Pozdrawiam
paulinka175
 
Posty: 66
Dołączył(a): 14 gru 2007, o 19:10
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Szafirowa » 29 gru 2007, o 19:07

Cosy,
Sama sobie próbujesz wmówić, że istnieją wszelkie przesłanki przemawiające za powrotem do poprzedniej pracy.
Odrzucasz argumenty ekonomiczne, emocjonalne, w zasadzie wszystkie argumenty odrzucasz, wymyślając teraz jakieś bzdurne powody dla których powinnaś jednak znowu tam pracować ....

Powiem Ci jedno - Bóg nie ma nic do tego. Decyzje podejmujemy my sami i rzadko otrzymujemy znaki za czymś, albo przeciw czemuś.

Jasnym jest, że chcesz wrócić do byłej pracy tylko i wyłącznie ze względu na D. Jasnym jest również co on czuje do Ciebie, a raczej fakt, że niczego nie czuje, że unika kontaktu, rozmów z Tobą ... wręcz odgania się od Ciebie jak od uprzykrzonej, gryzącej ciągle muchy.

Uwsteczniasz się w ten sposób. Cofasz się w rozwoju przede wszystkim zawodowym, zaprzepaszczasz również swoje osiągnięcia uczuciowe, tzn. oderwanie się od D. rujnujesz swój wewnętrzny spokój, swoją emocjonalną równowagę.
Propozycja Twojego byłego szefa jest tylko propozycją, niczym więcej. Nie traktuj tego jako jakiegoś wyzwania, któremu musisz sprostać, żeby nie zostać uznaną za tchórza. Odrzuć te bzdurne argumenty ! Twoje życie to nie żaden głupkowaty poligon doświadczalny.
Twoja równowaga jest krucha i delikatna. Nie mogę wprost uwierzyć, że sama z pełną świadomością, chcesz narażać się na jej utratę. Tym bardziej trudne to do pojęcia, że dochodziłaś do niej tak długo ...
Powinnaś troszczyć się teraz o swój spokój, unikać stresów, które w pewnych sytuacjach życiowych osłabiają naszą osobowość.
Po cholerę narażać się na łapanie doła, upadki, ryzyko, że sobie nie poradzisz ??

Nie wierzę, że w miejscu w którym mieszkasz, są tylko dwie firmy umożliwiające Ci rozwój zawodowy.
Zarządzania małym przedsiębiorstwem możesz Z PEWNOŚCIĄ nauczyć się w wielu innych firmach, a nie tylko w byłej pracy !
Jeżeli nie satysfakcjonuje Cię obecna posada - szukaj gdzie indziej, nie czekaj, aż ktoś Ci coś zaproponuje. Tak to działa, że jak chcemy się rozwijać, to robimy coś w tym kierunku, nie czekając aż umożliwi nam to ktoś inny.
Wiem też (bo sama jestem szefem) że mało który szef jest na tyle naiwny, żeby zapłacić za drogie albo bardzo drogie (z reguły) szkolenie pracownika, który po pomyślnym zakończeniu, stwierdza: to ja się już nauczyłem, dziękuję Panu bardzo, idę sobie szukać lepszego chleba.
W zamian za sfinansowanie szkolenia będziesz musiała najprawdopodobniej podpisać zobowiązanie, w którym podejmiesz się pracy w tym konkretnym przedsiębiorstwie przez pewien okres. Jeśli wcześniej złożysz wymówienie - będziesz musiała zwrócić koszty takiego szkolenia.
A w obecnej sytuacji, z czego to zrobisz, jeśli będziesz zarabiała mniej niż obecnie ??

Na potencjalnego pracodawcę (a przecież nie wiesz co Cię czeka za 5 - 10 lat ) również bardzo negatywnie wpływa fakt zmiany pracy częściej niż co 3 lata. Przeglądając takie cv, zaczynamy się zastanawiać co u licha jest z tym kandydatem nie tak, dlaczego tak często zmieniał pracę ?
Wiem, że świadomy swojej wartości, dojrzały pracownik, zmienia pracę z trzech powodów:
- dla lepszej atmosfery w pracy, bo większość z nas ceni sobie właśnie ten argument bardzo wysoko
- dla lepszej płacy
- dla REALNYCH możliwości rozwoju i awansu
W Twojej obecnej sytuacji nie ma mowy o żadnym z tych powodów ! Dlaczego chcesz więc to zrobić i tak bardzo się przy tym upierasz ?
Życie (nawet zawodowe) to nie paintball, gdzie po trafieniu kulką z farbą udajesz, że nie żyjesz ...

Myślę, że w obecnej chwili powinnaś zwrócić się w zupełnie innym kierunku.
Jeśli nie jesteś zadowolona z obecnej pracy tak bardzo, że rozważasz nawet powrót do poprzedniej ... to poszukaj sobie zajęcia w jeszcze innej firmie.
Zmienisz środowisko, atmosferę, wprowadzisz do swojego życia nowe znajomości, postacie, nową energię. Kto wie, co się wtedy może wydarzyć. Może poznasz kogoś wartościowego ?

Decyzja oczywiście jest Twoja.
Jednak nijak nie potrafię zrozumieć, dlaczego, dla jakiego powodu, z pełną świadomością pchasz się pod taran, o którym wiesz, że zgniecie Cię na miazgę, razem z Twoimi wszystkimi dotychczasowymi osiągnięciami i dokonaniami.
Smutne.

P.S. Odmawiając - wcale nie musisz kłamać i wymyślać.
Możesz po prostu powiedzieć, że po ponownym, gruntownym przemyśleniu propozycji, doszłaś do wniosku, że nie możesz jej przyjąć. Z bardzo ważnych osobistych powodów, o których jednak nie chcesz mówić.
Wiele rzeczy jest prostszych, niż nam się wydaje.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez Ladybird » 29 gru 2007, o 19:53

Witaj Cosy,
jak widac Szafirowa ma takie samo zdanie jak ja, zresztą nie tylko my dwie.
Zrobisz jak będziesz chciala, ale naprawde Cie nie rozumiem, napisalaś na forum szukajac porady, a wlaściwie nie przyjmujesz naszych rad.
Popelniasz ogromny blad wracajac do pracy ,gdzie jest D.
Nie zaznasz tam spokoju, który ledwo zaczynasz odzyskiwac.
Trudno, twój wybór.
Napisz kiedyś jak sie to wszystko skończylo, choć niestety widzę to czarno dla Ciebie.
trzymaj sie cieplutko
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez cosy » 29 gru 2007, o 19:54

paulinka175 napisał(a):Sam fakt ze to ty jako jego dziewczyna chcialas byc przy nim w dniu pogrzebu jego matki a on tak byl ze swoja byla.
Jego mama zmarła w szpitalu - nie w domu. Nie wiem dlaczego zadzwonił wtedy do byłej i chciał być z nią. Nie rozmawiałam z nim o tym - moze to błąd że nie ruszyłam tego tematu (jedynie wyjasnił fakt obecnosci jej obok niego w kosciele na mszy - powiedział tak: ze Ona była kilka ławek dalej i nie chciała stac koło niego (tzn. nie pchała sie do tego), ale jego siostra wzięła K. za reke i ją tam przeciągnęła , to samo mi K. powiedziała. Po wyjsciu z koscioła widziałam ze K. trzymała sie troche dalej od niego ale jak juz zaszlismy na cmentarz to widziałam ze stała obok niego - nie wiem moze wtedy to tez była inicjatywa jego siostry, ta siostra tez jest bardzo za K.). A co do spędzeniu z nią tego wieczoru - w dniu smierci mamy -Domyślam się że tak zrobił bo raz że był na mnie zły (że go namówiłam na ten wyjazd - z czasem że sam dał się namówic), dwa że matka była bardzo za K. - życzyła sobie by wrócili do siebie - moze w ten sposób chciał też spełnic to zyczenie matki?? nie wiem, moze własnie w tym momencie ze wzgledu na swoją matke zatęsknił do swojej byłej??Trudno powiedziec. To są tylko moje domysły. Może i to było chamskie w stosunku do mnie, ale wydaje mi sie ze sytuacja (niespodziewana śmierc matki) go przerosła i moze wtedy myslenie o byciu ze mną zsuwał na drugi plan, byc moze wtedy był na tyle zły na mnie że pomyslał własnie przez tą sytuacje (ten niepotrzebny wyjazd) ze On nie chce być już ze mną??
paulinka175 napisał(a): Tak jak ktos napisal wczesniej powinnas zrobic sonbuie liste plusow i minusow wracajac do tej pracy..
Robiłam taką liste jeszcze przed tym nim tu napisałam. Wtedy cos mnie skłaniało by jednak tam powrócic. Ale dzięki Wam może nabiore odwagi by jednak odmówić tak jak napisała Szafirowa, ze z ważnych powodów osobistych, o których nie chce mówic. To by było najlepsze rozwiązanie.
Nie wiem czy rozmowa z D. ma jeszcze sens , by sobie do końca wyjaśnić motywy naszych działań, wtedy tamtego ferelnego wieczoru i pózniej, gdzie w gre wchodziła obecnośc przy nim jego byłej dziewczyny. W sumie wielokrotnie już poruszalismy temat (zwłaszacza temat wyjazdu - zawsze było dlaczego ja nie potrafiłam zrozumiec ze On nie chce jechać, z czasem przyjąl do wiadomosci ze dawał mi nie jasne sygnały bym to mogła zrozumiec). Z czasem tez stwierdził ze On nie chce juz poruszac tego tematu ale zdziwiło mnie to ze pare mies temu, podczas naszej rozmowy, sam ten temat poruszył..
Mysle ze jezeli nawet są jakies niejasnosci w tej sprawie, których jeszcze sobie nie wyjasnilismy (zwłaszcza mam tu na mysli to dlaczego On do K, zadzwonił a nie chcial byc wtedy ze mną) to i tak to już nic nie da bysmy wrócili do siebie. Z resztą sprawa jest z przez 1,5 roku wiec chyba nie ma sensu jej już rozgrzebywac... Wniosek jest jeden. On mnie nie kocha. Gdyby jemu na mnie zalezało to by sie inaczej zachowywał w stosunku do mnie (tymbardziej po tym jak zniknęłam z jego życia takze zawodowego). Chyba ze sie myle i pod tym brakiem ze mną kontaktu kryją sie jakies inne motywy - typu strach albo cos innego.
Teraz mam do wyboru...albo isc do prezesa i powiedziec ze rezygnuje z propozycji i z D. już nic nie gadac. I ewentulanie szukac innej roboty.
Czy spróbowac jeszcze z D. pogadac, informując go o tym ze chce pogadac o 'naszych' sprawach. A prace tam...hmm...chyba faktycznie sobie odpuscic. Co mysliscie?? Czy rozgrzebywac i wyjasniac z D. jeszcze ten temat NAS, naszych uczuć itp??
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez Ladybird » 29 gru 2007, o 20:05

Widze Cosy, ze zaczynasz myśleć o sobie. Cieszę sie, bo szkoda mi się juz Ciebie robilo.
Czytalam ,co radzilaś Melanii, są to mądre rady, może dlatego, że tam nie dzialają emocje.
Przeczytaj co piszesz innym, przeczytaj co piszesz sama o sobie. Nawet styl jest inny. mam wrażenie, że pisza to dwie rożne osoby.
Kochana, nie wracaj tam, znajdź inną satysfakcjonująca Cię prace. Zobaczysz, że poznasz tam nowych ludzi, a może i nowa milość. Miej nadzieję, a szczęście Cię nie ominie.
Liczę na Ciebie i twój zdrowy rozsądek.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez cosy » 29 gru 2007, o 20:27

Szafirowa napisał(a):Jasnym jest, że chcesz wrócić do byłej pracy tylko i wyłącznie ze względu na D. Jasnym jest również co on czuje do Ciebie, a raczej fakt, że niczego nie czuje, że unika kontaktu, rozmów z Tobą ... wręcz odgania się od Ciebie jak od uprzykrzonej, gryzącej ciągle muchy.

To chyba nie jest tak do końca. Gdy chciałam z nim pogadac nt tej propozycji pracy wysłalam mu eske zeby sie spotkac, On na to zebym napisała co sie stało lub tez o co dokładnie chodzi, ja jemu nie chciałam napisac, tylko upierałam sie ze to nie jest sprawa na smsy i ciagle chciałam sie spotkac - i tak kilka smsów wymienilismy (przeciez mógł tez odpuscic i powiedziec jak nie chcesz napisac to spadaj, ale tego nie zrobił) i w koncu wyszło tak ze nic nie wiedziałam. Temat został otwarty i po kilku godzinach do mnie zadzwonił, zapytał czy moge rozmawiac i ponownie poprosił bym chociaz powiedziała czy to jest jakas wazna sprawa czy moze ona troche poczekac (Nie chciał sie deklarowac na konkretną godzine bo nie wiedział o której dokładnie skonczy prace) no i po jakims czasie zgodziłam sie i powiedziałam ze chodzi o propozycje prezesa (na to On ze juz cos nie co wiedział o tym, bo jeden z pracowników sie jemu wygadał) no ale pogadalismy wtedy. Powiedział tez ze na drugi dzien urwie sie z pracy i sie spotkamy (no ale w efekcie sie ne spotkalismy). Chce tutaj pokazac ze nie jest tak do konca ze On mnie w 100% olewa i nie chce miec ze mna kontaktu. Wcale nie musiał do mnie wtedy dzwonic, bo go nawet o to nie prosiłam. No ale fakt tez jest taki ze mielismy sie spotkac a sie nie spotkalismy. No i faktem jest tez to ze nie odpisał mi tez na smsa sprzed 4 dni (tez dotyczyło spotkania). Sama juz nie wiem co robić. Raz sobie mysle ze moze warto jeszcze o tą znajomosc powalczyc a pózniej mysle ze jednak nie warto. W sumie to gdyby i On chciał ze mną kontakt utrzymac to tez by sie sam po jakims czasie odezwał..wiec ja sie nie bede do niego odzywac juz. Chyba bedzie lepiej jak całkowiecie zamkne ten rozdział...

Propozycja Twojego byłego szefa jest tylko propozycją, niczym więcej. Nie traktuj tego jako jakiegoś wyzwania, któremu musisz sprostać, żeby nie zostać uznaną za tchórza. Odrzuć te bzdurne argumenty ! Twoje życie to nie żaden głupkowaty poligon doświadczalny. A chyba przez jakis czas tak to traktowałam - jako wyzwanie :(

Nie wierzę, że w miejscu w którym mieszkasz, są tylko dwie firmy umożliwiające Ci rozwój zawodowy. - jest mało firm bo to małe miasto ale w głowie mam jeszcze inny pomysł - kiedys miałam taką luźną propozycje od mojego kolegi ze studiów - jeszcze musze to z nim sprecyzowac - ale to moze jest jakas szansa dla mnie??

Wiem też (bo sama jestem szefem) że mało który szef jest na tyle naiwny, żeby zapłacić za drogie albo bardzo drogie (z reguły) szkolenie pracownika, który po pomyślnym zakończeniu, stwierdza: to ja się już nauczyłem, dziękuję Panu bardzo, idę sobie szukać lepszego chleba. Tez sobie tak pomyslałam - to by było nie fair wobec pracodawcy.W zamian za sfinansowanie szkolenia będziesz musiała najprawdopodobniej podpisać zobowiązanie, w którym podejmiesz się pracy w tym konkretnym przedsiębiorstwie przez pewien okres. Jeśli wcześniej złożysz wymówienie - będziesz musiała zwrócić koszty takiego szkolenia.
A w obecnej sytuacji, z czego to zrobisz, jeśli będziesz zarabiała mniej niż obecnie ?? Zarabiałabym wiecej - ale nie bede miała wszystkich świadczen socjalnych jakie teraz mam i to byłby minus tej zmiany.

Na potencjalnego pracodawcę (a przecież nie wiesz co Cię czeka za 5 - 10 lat ) również bardzo negatywnie wpływa fakt zmiany pracy częściej niż co 3 lata. Przeglądając takie cv, zaczynamy się zastanawiać co u licha jest z tym kandydatem nie tak, dlaczego tak często zmieniał pracę ?
Wiem, że świadomy swojej wartości, dojrzały pracownik, zmienia pracę z trzech powodów:
- dla lepszej atmosfery w pracy, bo większość z nas ceni sobie właśnie ten argument bardzo wysoko - atmosfera w obecnej jest taka średniawa ale da sie przezyc - nie ma tych hustawe emocjonalnych jakie przezywałam w poprzednie pracy
- dla lepszej płacy - ma być lepsza płaca
- dla REALNYCH możliwości rozwoju i awansu - tu też jest to prawdą

Myślę, że w obecnej chwili powinnaś zwrócić się w zupełnie innym kierunku.
Jeśli nie jesteś zadowolona z obecnej pracy tak bardzo, że rozważasz nawet powrót do poprzedniej ... to poszukaj sobie zajęcia w jeszcze innej firmie.
Zmienisz środowisko, atmosferę, wprowadzisz do swojego życia nowe znajomości, postacie, nową energię. Kto wie, co się wtedy może wydarzyć. Może poznasz kogoś wartościowego ? Własnie tutaj rozważam coraz poważniej propozycje mojego koelgi ze studiów


W sumie w tej nowej (starej) pracy nie byloby tak najgorzej, ale moze faktycznie ze wzgledu na te hustawki emojonalne które moge jeszcze przezywac nie jest warte to by sie tam zatrudniac..

Hmm.. :(
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez Szafirowa » 29 gru 2007, o 20:38

Cosy posłuchaj ... to Ty jesteś najważniejsza !

Nie ma Ciebie i D.
Nie ma Was.
Nie ma żadnych wspólnych spraw.
Nie ma żadnych rzeczywistych powodów dla którego miałabyś liczyć na spotkania czy rozmowy z nim.
Nie ma już o czym rozmawiać ani czego wyjaśniać.
Ten facet jest najgorszym materiałem na przyjaciela czy też powiernika, spośród wszystkich jakich mogłabyś wybrać.
To co się dzieje z K. D. E. kto ma jakie szanse z kim, co z czego wynika, jak co się naprawdę stało, potoczyło ... to też nieważne.
Daj mu spokój, którego chce.
Z resztą - pal licho jego, daj sobie spokój, wytchnienie .. to jest ważne.

Jeśli D. będzie chciał kontaktu z Tobą - uwierz mi, znajdzie sposób, aby Ci to pokazać, abyś to odczuła i była tego pewna.

Popatrz w lustro, uśmiechnij się do siebie i głośno powiedz: teraz ja !
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez cosy » 29 gru 2007, o 20:39

ladorada napisał(a):Czytalam ,co radzilaś Melanii, są to mądre rady, może dlatego, że tam nie dzialają emocje.
Przeczytaj co piszesz innym, przeczytaj co piszesz sama o sobie. Nawet styl jest inny. mam wrażenie, że pisza to dwie rożne osoby
Gdy komus cos radze to potrafie chłodno, obiektywnie spojrzec na sprawe. No tak , ale jak sie pisze o osobie, często emocje temu też towarzyszą..


Dziękuje Wam za te porady...mimo że przez długi czas upierałam sie co do powrotu tam...teraz jednak widze że jeżeli nie skorzystam z tej propozycji to nie bedzie to koniec świata, ze to wcale nie bedzie odebrane jako tchórzostwo...a raczej jako .decyzja zdroworozsądkowa.

Szafirowa..czy faktycznie moge tak powiedziec prezesowi?? ze z powodów osobistych nie chce...?? Wiem ze jesli tak powiem to prezes bedzie wiedział ze to chodzi o D. no ale nie bede poprostu tego komentowac..i juz.

Musze teraz na moment wybyc, bo siostra chce kompa...ale później moze jeszcze cos napisze :)
Pozdrawiam Was i ściskam :)
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez Szafirowa » 29 gru 2007, o 20:43

---------- 19:41 29.12.2007 ----------

P.S.
I doprawdy - żadne rozmowy z D. esemesy, wyjaśnianie itp. NIE MAJĄ SENSU.

Wierzę Cosy, że jesteś świadoma swojej godności i nie będziesz tracić jej dla kogoś, kto z pewnością nie jest tego wart.

---------- 19:43 ----------

Oczywiście, że możesz tak powiedzieć.
Są powody o których się mówi, i takie o których nie chcemy mówić.
Normalne :)

A co prezes sobie pomyśli ... miej to w nosie.
Jego sprawa o czym myśli, nie Twoja.
Nie przejmowałabym się tym nic a nic.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez cosy » 29 gru 2007, o 21:49

Dziękuje Wam i każdego z osobna wirtualnie ściskam :):):) :slonko:

Mam teraz dość duzo czasu na przemyślenia - do pracy idę po Nowym Roku (chyba że pójde na chorobowe bo zdrówko mi jakoś nie dopisuje :( )

Biorę pod uwagę to co piszecie, ale nim to co piszecie dojdzie do ..mojej głowy?? zawsze mija troche czasu. Przez to przez jakis czas i tak stawiałam na swoim.

Teraz wiem, co chce zrobić. Wiem, ze trzeba definitywnie zamknąć drzwi przeszłości.
Nie wiem czy podjąc decyzje jest trudniej czy tez ją zrealizować, w każdym razie...decyzja jest podjeta, jeszcze sie z nią przespie...ale mam nadzieje że jej nie zmienie..tylko trudne będzie jeszcze to by wybrac sie do szefa i powiedziec otwarcie ze nie bede u niego pracowac. Boje sie tego spotkania i tej rozmowy ale...to jest życie.

No cóż..D. nie jest dobrym materiałem na męza dla mnie. Żal mi jest jego, że On chce być taki jaki jest i że nie chce pracować nad sobą. Jest zagubiony ale nie chce sie odnaleźć.. (choc gdy mu powiedziałam , będąc kiedys na rekolekcjach, ze On pewnie na rekolekcje nie pojechałby (??) to odpowiedział ze sam nie wie, moze by pojechał.. hmm..) W głebi serca wiem ze jest wrażliwym człowiekiem...tylko pozwolił by na zewnątrz utworzyła sie taka skorupa... przepełniona zawiścią.
Wiąząc sie z nim cierpiałabym (On sam mi kiedys tez sugerował bym poznała kogos, kogos kto mnie pokocha, a ja jego i który da mi szczęście, bo On mi tego szczęścia nie da - a ja wierzyłam że D. da mi to szczęście i nie mogłam sie pogodzic z tym co D. mi wtedy mówił ).
Pewnie jeszcze długo bede sobie o nim myslała. Ale juz nie z nadzieją na powrót do zwiazku z nim. Bede myslała ...tak poprostu.
Codziennie jadąc do pracy przejezdzam obok byłej pracy. Widze wtedy czy D. jest czy nie...i łapie sie na tym ze czasem specjalnie tam sie patrze by zobaczyc czy On jest (choc często juz tez tak bywało że prułam na przód nie mysląc o nim :) )
Ucze sie życ bez niego. Jest to trudna, długa i wyboista droga ale najgorsze jest już za mną :)

..Cieszę sie że napisałam tutaj o tej historii. Bardzo mi pomagacie. Kazde zdanie jest takie mądre i prawdziwe. I mimo ze sie nie znamy w realu, to odczuwa sie wielką troske o drugiego człowieka. To jest piękne :)
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 318 gości

cron