No więc Dziewczyny
chodzi o to, że nasi dziadkowie i babcie brali ślub i żyli ze sobą do samej śmierci po 50 lat i nie było nawet myślenia o rozwodach, teraz wiele się zmieniło i rozwód jest zwykłą fanaberią. Związki bezdzietne, związki z dziećmi z poprzedniego małżeństwa, związki bez papierka. To pewnie tylko garstka stopniowych ewolucji
Naprawdę, a więc co powiesz na ten wiersz:
Dziwny jakiś w pojęciach
szerzy się zamęt,
Czy małżeństwo to kpiny,
czy tez sakrament?
Jakaś zaraza padła
Na wszystkie nasze stadła;
Zamiast siedzieć spokojnie ,
Wszystko dziś w wojnie.
Dawniej, kto się raz złączył
w bożym przybytku,
Wiedział, że ma do śmierci
trwać w swym korytku;
Rozumiał, że ten związek
To twardy obowiązek,
Dwie dusze w jednym ciele,
Flaki w niedzielę.
Co Bóg komu przeznaczył
brano w pokorze,
Nikt nie robił grymasów,
że tak nie może;
Cel przyświecał im wzniosły,
Dziatki ku górze rosły,
No i tak się tam żyło,
Jakoś to było.
Jakież dziś społeczeństwa
przyszłość ma szanse,
Skoro ludzie z małżeństwa
czynią romanse.
Dziś, czy prosty, czy krzywy,
Każdy chce być - szczęśliwy!
A to czysta wariacja
Ta demokracja!
Wszędzie dziś do narzekań
widać tendencję,
Wszędzie skargi na mężów
imp... ertynencję;
Trudno, mój miły Boże!
Każdy robi co może:
Wszakże nie jest nikt z panów
Pułkiem ułanów...
Ówdzie znów mąż stroskany
krzyczy : o rety !
Jak to, ja mam żyć z gęsią
zamiast kobiety?
Są i takie wypadki,
Fakt znów nie jest tak rzadki:
Spojrzyj pan po tej rzeszy,
To cię pocieszy.
Tam znów młode dziewczątko
wprost od ołtarzy
Staje w progu sypialni
z powagą w twarzy;
Zapowiada ci ostro,
Że chce być tylko - siostrą....
(Moja miła pieszczotko,
Bądźże choć - ciotką!)
Wszystko dziś rozwodami
sobie urąga
Separacją od stołu,
no i ... szezlonga:
Łączą się parki lube
Z sobą niby na próbę,
Nim nie znajdzie się czego
Przyzwoitszego...
Gdy więc takie dziś macie
kapryśne gusty,
Nie mieszajcież kościoła
do tej rozpusty.
Kto ma interes pilny,
Niech bierze ślub cywilny,
Trzeba znaleźć w tym celu
Pokój w hotelu...
To właściwie piosenka " Kilka słów w obronie świętości małżeństwa" napisana przez Tadeusza Boya-Żeleńskiego.
Ciekawa jestem, czy domyśliłabyś się, w którym roku - chyba nie, wierząc , że dawniej takie wszystko było wspaniałe. Podaję:
1909r.
Właściwie te słowa mówią wszystko, na temat, jak to kiedyś wyglądało życie rodzinne. Było tak jak teraz, były małżeństwa, które się szanowały, żyły w zgodzie, przyjaźni, miłości. Były takie, że istniały tylko z "papierka". Żona z dziećmi siedziała w domu, martwiąc się lub nie, czym je nakarmi, a pan mąż balował, utrzymywał przyjaciółki zwane również nieładnie kochankami, metresami, itp. Zresztą doskonały przykład takiego pana męża, który jeździ od domu do domu, bawiąc się, a jakoś z trudnością może trafić do swojego- pokazała E. Orzeszkowa w Nad Niemnem - a to było trochę wcześniej niż wiersz, który tutaj przytoczyłam. Gdyby szukać po literaturze, znalazłoby się trochę opisów tych rzekomo szczęśliwych małżeństw- chociażby Dziewczęta z Nowolipek - P.Gojawiczyńskiej.
Istniały również rozwody kościelne, unieważnienia małżeństw - kogo było na to stać, mógł to sobie załatwić. Kogo nie było stać - mieszkał obok siebie, miał przyjaciela, przyjaciółkę a gdy trafiło się dziecko- no to przecież można było oddać do ochronki, a niezwykle dużo istniało takich instytucji, ewentualnie panna z bogatego domu była wysyłana za granicę, gdzie czekała na rozwiązanie a później grzecznie wracała do domu. A biedna no cóż: rodziła i albo oddawała dziecko do ochronki, gdzieś do kogoś na wychowanie lub też wychowywała sama - a dziecko w rubryce imię ojca miało najczęściej NN. Zresztą powiedzenie "na kocią łapę" ma bardzo długi rodowód, jeszcze sporo sprzed wojny. Uprzedzam również, że średni wiek wychodzenia za mąż panien w tamtych czasach wynosił 27-28 lat - wystarczy popatrzeć w dokumenty.
Nie mitologizujmy - było tak jak teraz, były związki hetero i homo- może mniejszy rozgłos, nie było takich środków przekazu.