kryzys

Problemy z partnerami.

kryzys

Postprzez sad_woman » 27 sie 2011, o 22:08

Od 4 lat jestem żoną, znaliśmy się wcześniej ok.3 lat. Raz było w naszym związku lepiej raz gorzej, ale ogólnie dobrze do czasu urodzenia dziecka(1,5 roku temu).
Po urodzeniu syna mąż zmienił się (a może właśnie się nie zmienił, tylko jego egoizm jeszcze bardziej się wyjaskrawił?). Zaczęło sie od tego, że mąż, mimo tego, że sytuacja mu pozwalała, nie pomagał mi przy synku w ciągu tygodnia. Miał możliwość bycia ze mną, a nie chciał, wymyślał sobie inne zajęcia, a ja byłam całe dnie sama z płaczącym dzieckiem. Nie pomagał w sprzątaniu, nie chciał robić mi posiłków, sprzątnąć choćby brudnych pieluch dziecka po nocy, gdy ja byłam wyczerpana. czasem jedynie w weekend zostawał z małym na ok.godzinę/dwie i wtedy się nim zajmował i dzwonił do mnie dosyć często z różnymi pytaniami, w tym też kiedy wrócę. Byłam tym bardzo zmęczona, bo potrzebowałam bardzo odskoczni choć na chwilę. Miałam baby bluesa, a może nawet jakąś tam małą depresję, płakałam,było mi bardzo ciężko, a mimo wszystko mąż był praktycznie nieobecny. Na spacer wyszedł z dzieckiem sam ok.4 razy w ciągu roku życia małego. Powiedział, że chodzenie z wózkiem go nie bawi. Często wymyślał jakieś zajęcia na weekendy, choć wcale nie musiał. Pomógł mi za to, gdy ofiarował się, że może raz karmić małego w nocy i to mi faktycznie pomogło. Teraz jest podobnie: mąż sam raczej nie ofiaruje się sam z siebie, że coś zrobi przy dziecku. Nie chce z nim wychodzić na spacer,plac zabaw, znajduje mnóstwo wymówek.Wiem, że niektóre rzeczy faktycznie musi zrobić, ale niektórych wcale nie. Nie potrafi zmienić przyzwyczajeń z wcześniejszego, bezdzietnego życia.Preferuje wyjazdy, na które nie możemy zabrać dziecka, często chce je podrzucać do rodziców. A ja tak nie chcę. Chcę spędzać czas i z mężem i z synem. Ale mój mąż nie ma np.ochoty jechać nad morze, czy porobić czegoś razem z dzieckiem. Widzę, że w ciągu dnia, jeśli jest w domu(czasem mały go nie widzi, bo mąż wraca za późno z pracy), czasem bawi się z synkiem i bardzo się z tego cieszę. Mąż uważa, że bardziej kocham dziecko, niż jego, a to nieprawda. Już po porodzie stawałam na uszach, by wszystko było jak dawniej. Starałam się sprzątać, robić posiłki. Mąż zawsze się od tego wymigiwał i wymiguje.Twierdzi, że truję. Teraz już nie mam siły. Mamy cudownego synka, a mąż nadal chce prowadzić życie kawalera. Rozmawiałam z nim wiele razy, prosiłam o pomoc wyjazdy. Niestety on nie stara się zmienić, nie rozumie , o co mi chodzi. Jestem już tym wszystkim bardzo zmęczona. Mam dosyć. On jest w głębi duszy dobrym człowiekiem. Potrafi być bardzo kochany, jeśli się spełnia jego prośby i wymagania. A potem jest chłodny i mam wrażenie, że jest toksyczny, a ja jestem do niego zbyt mocno przywiązana. Nie chcę rozwodu, zakładałam, że małżeństwo jest na całe życie. Jestem wierząca i chcę, żeby tak było i u mnie. Ale już nie mam siły. Wszystko0 sie wali, a ja nie wiem, co robić...
sad_woman
 
Posty: 9
Dołączył(a): 27 sie 2011, o 21:51

Re: kryzys

Postprzez caterpillar » 27 sie 2011, o 22:44

Witaj smutna kobieto !

wierze ,ze jest Ci smutno i ciezko ,bo widac ,ze facet totalnie Cie rozczarowal jako maz i ojciec.

W kazdym normalnym zwiazku zwlaszcza te pierwsze chwile powinny byc radoscia a zwlaszcza duzym wsparciem ze strony partnera...a tu lipa.

Mi sie nasuwaja dwie mysl, albo maz boi (moze ma jakis problem z uczuciem do dziecka) sie i ucieka od odpowiedzialnosci

albo jest totalnie niedojrzaly do bycia ojcem i mezem i zawsze powinien byc singlem.

mysle ,ze tak czy siak warto by bylo szczerze porozmawiac o tym jak TY sie czujesz i czego oczekujesz i zachecic meza aby powiedzial co go uwiera.

wkoncu decyzja o dziecku byla swiadoma tak?

Mysle ,ze powinnas zawalczyc o to aby i on mial obowiazki wobec dziecka, moze ustalcie kto czym ma sie zajmowac w WASZYM domu i WASZYM dzieckiem.

moze TY droga sad woman masz pomysl na pierwszy krok i chciala bys o tym napisac?
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: kryzys

Postprzez sad_woman » 28 sie 2011, o 08:27

Decyzja o dziecku była świadoma. Ja byłam przekonana, że wszystko dobrze sie poukłada i mąż będzie miał dobry kontakt z dzieckiem, bo ma siostrę młodszą o 15 lat i wiem, że się nią trochę zajmował, zabierał ją na wyjazdy jak była młodsza (miała 7 lat i więcej). I sam chciał ją zabierać. Dlatego szokiem dla mnie było, że naszym synkiem niby chce się zajmować (tak twierdzi), ale ma tyle ważnych rzeczy do zrobienia. Głównie chodzi o pracę. I gdy z nim rozmawiam na temat pracy, to twierdzi, że przecież ktoś musi zarabiać. A kasy jest niewspółmiernie mało do przepracowanego czasu. Za kilka dni znajdę pracę i będę miała trochę swoich pieniążków, więc może będzie lepiej.A co do obowiązków-on ma za dużo pracy i zawsze się tym tłumaczy. Teoretycznie kąpie małego, ale wychodzi to tak co 3/4 dzień, bo w inne pracuje.W domu sprząta jedynie w swoim akwarium plus czasem (jak ma czas lub mu przypomnę) ścieli łóżko i wrzuca brudne rzeczy do prania. Nie wiem, jak od niego coś wyegzekwować. Mój mąż jest typem, który uważa, że zawsze ma rację i nie chce zmieniać czegoś, co mi przeszkadza w jego zachowaniu, bo uważa, że jest dobrze.
Już sama nie wiem, jak z nim rozmawiać. On wie, jak się czuję, bo mu mówiłam. Twierdzi, że to od tego, że tyle czasu siedze w domu.Jak ostatnio rozmawialiśmy to powiedział coś w stylu, że jakby wiedział jak ogłupnę na punkcie dziecka, to by się na nie nie zdecydował. A ja wcale nie ogłupiałam. Wydaje mi się, że mam po prostu odpowiedzialne podejście, które wie, że dla dziecka trzeba rezygnować z niektórych rzeczy. A on rezygnować nie chce.
Chiał mnie gdzieś zabrać na weekend i kolejny raz podrzucić dziecko dziadkom. Ja z nim rozmawiałam, starałam się wytłumaczyć, że chcę ten czas spędzić w trójkę(tym bardziej, że on znów za tydzień chce wyjechac bez małego).WYdawało mi się, że zrozumiał. Ustaliliśmy, że pojedziemy w trójkę razem nad jezioro. I oczywiście nie zrozumiał, bo swojej matce napisał, że nie przywiezie małego, bo ja wolę siedzieć w domu.A nad jezioro nie pojechaliśmy, bo miał dużo pracy i wrócił do domu ok.21. A na wyjazd czas by znalazł.
sad_woman
 
Posty: 9
Dołączył(a): 27 sie 2011, o 21:51

Re: kryzys

Postprzez Malgoś » 28 sie 2011, o 09:08

sad moge napisac tyle ze podobną sytuacje miałam we wlasnym związku, kurczowo bylam spieta z dzieckiem w tym momencie efekt jest taki że mąż zadecydowal że chce się rozwieść. Moja propozycja jest taka że powinniście spedzić ochociaż weekend we 2 to pozwoli ci potem na spokojną rozmowy o tym co cię boli, czego potrzebujesz ... Sad a jak u was z sexem ? Jak często rozmawiacie ze sobą? Trzymaj się
Malgoś
 
Posty: 191
Dołączył(a): 30 maja 2011, o 10:41

Re: kryzys

Postprzez ewka » 28 sie 2011, o 09:39

sad_woman napisał(a):Chiał mnie gdzieś zabrać na weekend i kolejny raz podrzucić dziecko dziadkom.

Ja nie widzę w tym nic złego.

Całość kojarzy mi się z problemem Małgoś - dziecko stało się ważniejsze i najważniejsze... może źle mi się kojarzy, nie wiem. Takie mam pierwsze wrażenie.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: kryzys

Postprzez sad_woman » 28 sie 2011, o 13:07

Ja też nie widze nic złego w podrzucaniu dziecka dziadkom, ale widze coś złego w tym, że on nie chce wyjeżdżać z dzieckiem. I każdy wyjazd planuje pod siebie, czasem pod nas dwoje, ale pod dziecko nie. No bo dziecko ogranicza i nie da się z nim wszystkiego zrobić. A przecież jesteśmy rodziną. On twierdzi, że w tygodniu jest z dzieckiem, więc w weekendy może byc bez dziecka. A w tygodniu to ja z małym jestem w domu, a mąż często wraca dosyć późno, z 2/3 razy w tyg. jak mały śpi.
Weekend we dwoje spędziliśmy na początku sierpnia. Fajnie było to fakt. Ale ja nie będę rezygnowała z wszystkich weekendów w trójkę, bo on woli spędzać je we dwoje. To też jego dziecko. A ja chcę, by nasz syn spędzał też czas z obojgiem rodziców.Rozmawialiśmy i ustaliliśmy, że jeden weekend w mies.możemy spędzać we dwoje. Zoabczymy jak to wyjdzie. Bo ja nie chcę, żeby pozostałe weekendy były tylko w wersji dziecko+ja, bo mąż będzie pracował. On może sobie tak ustawić, że albo pracuje albo nie, a zwykle, jak nie wyjeżd ża/nie wyjeżdżamy to pracuje.

Z seksem raz lepiej, raz gorzej. Teraz lepiej.Nie zrezygnowaliśmy:) Tylko ja nie mam ochoty kochac się z nim jak mam do niego żal lub zrobi mi przykrość.
sad_woman
 
Posty: 9
Dołączył(a): 27 sie 2011, o 21:51

Re: kryzys

Postprzez sad_woman » 28 sie 2011, o 13:10

Na rozmowy często on nie ma czasu, bo albo go nie ma albo odsypia. A jak już rozmawiamy to często staje na tym, że ja jestem winna, a jeśli sugeruję, zebyśmy porozmawiali, co nam w sobie przeszkadza i co możemy zmienić, to on nie chce się zmieniać, bo uważa, że jest ok.
sad_woman
 
Posty: 9
Dołączył(a): 27 sie 2011, o 21:51

Re: kryzys

Postprzez Malgoś » 28 sie 2011, o 14:17

sad przeczytaj mój wpis
Malgoś
 
Posty: 191
Dołączył(a): 30 maja 2011, o 10:41

Re: kryzys

Postprzez marie89 » 28 sie 2011, o 17:50

Może jest zazdrosny... bo jednak trochę się pozmieniało... Zszedł na dalszy plan... i niejako w synu widzi "rywala"... Tym jawnym - "nie będe zajmował się małym" - chce pokazać, że sam czuje sie mniej ważny... i to taki protest... Nieracjonalne podejscie ale jednak..

To taka moja hipoteza... ale jak jest - tylko on wie...
marie89
 

Re: kryzys

Postprzez caterpillar » 28 sie 2011, o 18:09

ja mysle ,ze jest roznica miedzy chcecia spedzania wiecej czasu z zona sam na sam ,bo wierze ,ze moze go zabraknac a unikaniem kontaktu z dzieckiem i zajmowania sie nim.

Jak dla mnie to raczej to drugie gdyz sad woman pisze ,ze chodzi tu o KAZDY weekend oraz nawet spedzanie sam na sam z dzieckiem .

Oczywiscie ,ze musi byc rownowaga miedzy byciem rodzicami a partnerami...moze Twoj maz inaczej to widzi?

Ja jestem ciekawa na czym w jego mniemaniu polega ojcostwo i jak wygladac powinien czas rodzinny.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: kryzys

Postprzez ewka » 29 sie 2011, o 06:56

marie89 napisał(a):Może jest zazdrosny... bo jednak trochę się pozmieniało... Zszedł na dalszy plan... i niejako w synu widzi "rywala"... Tym jawnym - "nie będe zajmował się małym" - chce pokazać, że sam czuje sie mniej ważny... i to taki protest... Nieracjonalne podejscie ale jednak..

Mam podobne wrażenie.

sad_woman napisał(a):Jak ostatnio rozmawialiśmy to powiedział coś w stylu, że jakby wiedział jak ogłupnę na punkcie dziecka, to by się na nie nie zdecydował. A ja wcale nie ogłupiałam. Wydaje mi się, że mam po prostu odpowiedzialne podejście, które wie, że dla dziecka trzeba rezygnować z niektórych rzeczy. A on rezygnować nie chce.

Odpowiedzialność - ważna rzecz.
Dla dziecka trzeba rezygnować z niektórych rzeczy, owszem, zgadzam się... ale nie powiedziane, że trzeba rezygnować ze wszystkiego i z siebie samej też.
Zrozumiałam, że zajmujesz się dzieckiem i jesteś z nim całe dnie - tak? Uważasz, że gdybyście na weekend skorzystali z dobrodziejstwa, jakim jest chętna do poniańczenia babcia - to stanie się coś złego? Staniesz się gorszą matką? Czy co właściwie? Przecież takie odetchnięcie od codzienności może Ci się też przysłużyć.
Nie jest trochę tak, że zachwiała Ci się równowaga między matka-żona-kobieta? Takie wrażenie mam
.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: kryzys

Postprzez caterpillar » 29 sie 2011, o 13:12

Byłam tym bardzo zmęczona, bo potrzebowałam bardzo odskoczni choć na chwilę. Miałam baby bluesa, a może nawet jakąś tam małą depresję, płakałam,było mi bardzo ciężko, a mimo wszystko mąż był praktycznie nieobecny. Na spacer wyszedł z dzieckiem sam ok.4 razy w ciągu roku życia małego. Powiedział, że chodzenie z wózkiem go nie bawi. Często wymyślał jakieś zajęcia na weekendy, choć wcale nie musiał. Pomógł mi za to, gdy ofiarował się, że może raz karmić małego w nocy i to mi faktycznie pomogło. Teraz jest podobnie: mąż sam raczej nie ofiaruje się sam z siebie, że coś zrobi przy dziecku. Nie chce z nim wychodzić na spacer,plac zabaw, znajduje mnóstwo wymówek.Wiem, że niektóre rzeczy faktycznie musi zrobić, ale niektórych wcale nie.



Na rozmowy często on nie ma czasu, bo albo go nie ma albo odsypia. A jak już rozmawiamy to często staje na tym, że ja jestem winna, a jeśli sugeruję, zebyśmy porozmawiali, co nam w sobie przeszkadza i co możemy zmienić, to on nie chce się zmieniać, bo uważa, że jest ok.


a mnie sie wydaje ,ze pan maz myslal ,ze po urodzeniu dziecka to NIC sie nie zmieni..a tu sie okazuje ,ze dziecko jest absorbujace ..nawet bardzo
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: kryzys

Postprzez sad_woman » 29 sie 2011, o 20:58

Teoretycznie jestem w tygodniu sama z dzieckiem(jeszcze tylko 2 dni i idę do pracy). Czasem mam ochotę od niego odpocząć i wyjeżdżam gdzieś lub spedzamy czas z mężem. Ale chcę też żeby mały spędzał czas z nami obojgiem. Nie chcę, żeby miał tylko mnie, a ojca raz na jakiś czas. On powinien widzieć nas razem i być z nami razem. A fakt faktem my tez powinnismy pracować nad naszym związkiem i spędzać trochę czasu sam na sam.I spędzamy go rzadko, ale wynika to z tego,że zazwyczaj w weekendy mąż pracuje lub śpi i poświęca małemu jakieś może 5min/dzień.To mnie boli. Bo takie weekendy nie są czasem, gdy jesteśmy w trójkę, tylko znów ja jestem z małym, a mąż realizuje swoje zamierzenia i sprawy. I wtedy naprawdę nie mam ochoty jechać z mężem na weekend, bo uważam, że nasze dziecko będzie poszkodowane. Może nie mam racji..

A co do zazdrości-mąż jest zazdrosny o dziecko. Sam to powiedział i przypuszczała to też jego rodzinka. No więc się sprawdziło. Tylko co ja mam z tym zrobic? Mam zostawiać dziecko często z dziadkami, a męża dopieszczać. Tylko, że on mnie nie dopieszcza.. Ja się staram być fajna i miła i robić jedzonko i pokochac się czasem...

Małgoś, mój mąż też jest DDA w teorii. Nie wiem tylko jakie mogą być tego konsekwencje w życiu tzn.wiem o możliwości alkoholizmu. A jakieś niezbyt dojrzałe zachowania też mogą być? W stylu:jedziemy autem, proszę żeby przymknął okno z jednej strony, bo małemu wieje, a on zamyka okna, obraża się, nie chce otworzyć i jedziemy wszyscy w duchocie?Dla mnie takie sporadyczne zachowania to masakra szczerze mówiąc i nie wiem, co z tym zrobić.

Nie zrozumcie mnie źle Nie chcę tylko najeżdżać na mojego męża. Są chwile, gdy jest kochany. Piszę tu o problemach, z którymi sobie po prostu już nie radzę i liczę, że może ktoś pomoze mi wypracować jakieś ciekawe rozwiązania.
sad_woman
 
Posty: 9
Dołączył(a): 27 sie 2011, o 21:51

Re: kryzys

Postprzez ewka » 30 sie 2011, o 08:24

sad_woman napisał(a):A co do zazdrości-mąż jest zazdrosny o dziecko.

Uważasz, że słusznie? Gdybyś była obserwatorką takiej rodziny, jak Wasza - byłaby to zazdrość uzasadniona?

Co do rozwiązań... powszechnie polecana - rozmowa. Nie obwinianie, nie krzyki, nie wygadywanie - ale co mnie boli, czego nie lubię, co mi się nie podoba, co chcę zmienić. I to samo z drugiej strony. Wzajemne wysłuchanie. Ustalenia. Kompromis, kiedy trzeba. No i najtrudniejsze - konsekwencja.

Czy Twój mąż jest mężczyzną, z którym da się rozmawiać?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: kryzys

Postprzez caterpillar » 30 sie 2011, o 19:28

kurcze Ewka tylko problem w tym ,ze on w ogole dziecku nie poswieca czasu a sad woman nie chce wiecej czasu dla siebie i dziecka tylko wlasnie DZIECKA i MEZA no i w 3ke.

wiec dziwna ta zazdrosc i obawiam sie ,ze nie chodzi o czas tylko o sam fakt istnienia dziecka :/

jakos mam wrazenie ,ze ciezki z niego przypadek :roll:

co do rozmowy zgoda, bo to i tak jedyny sposob..chyba.

Mimo ,ze mialas juz niepowodzenia w tej kwestii to nadal trzeba probowac

:bezradny:

mam jeszcze taki pomysl ,ze moze by ustalic czas spedzany z dzieckiem i czas spedzany we dwoje..moze kiedy to sobie rozpiszecie bedzie mezowi latwiej to ogarnac (jesli faktycznie chodzi mu o czas dla Was )

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 235 gości