Jak to do licha działa...?

Problemy natury seksualnej.

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez miguel » 27 sie 2011, o 22:17

Sansevieria napisał(a):Nie pomyslałam, że to się nie da zmienić. Wręcz przeciwnie. Jestem absolutnie przekonana, że da się. Ale to nie ja mam być przekonana tylko Ty. Z dużym prawdopodobieństwem przewiduję że odpowiesz mi iż nie jesteś mną, mój "przypadek" niczego nie dowodzi (bo ja miałam zamrożone emocje bardzo silnie i w tym co i jak piszesz rozpoznaję dużo z przedterapeutycznej siebie) oraz kilka innych tego typu rzeczy. Spójnych, logicznych i nic nowego nie wnoszących. :)


Dostrzegam drobny problem - przedterapeutycznym "ja" byłem 6 lat temu. Wtedy wydawało mi się że jestem na początku drogi która jest początkiem stopniowych ale istotnych zmian. Myliłem się jak jasna cholera bowiem nie udało się żadnych zmian osiągnąć.
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez Justa » 27 sie 2011, o 22:19

miguel, ponawiam pytanie: czego od nas oczekujesz tutaj?
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez miguel » 27 sie 2011, o 22:22

Justa napisał(a):miguel, ponawiam pytanie: czego od nas oczekujesz tutaj?

Z racji tego że oczekiwać niczego nie mogę, to mam chociaż możliwość porozmawiania. To forum nazywa się grupą wsparcia więc wydaje mi się że jest to jak najbardziej uprawnione. W życiu takiej możliwości za bardzo nie mam.
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez Justa » 27 sie 2011, o 22:30

miguel napisał(a):Z racji tego że oczekiwać niczego nie mogę, to mam chociaż możliwość porozmawiania.
Czekaj, bo nie czaje. Dlaczego Ty NIE MOZESZ niczego oczekiwac? No przeciez liczyles/liczysz na jakas reakcje ludzi na zalozenie Twojego posta. Mnie bardzo ciekawi JAKA to miala byc reakcja, co ludzie mieliby Ci powiedziec na Twoje zarzuty o nieatrakcyjnosci, zebys czul sie usatysfakcjonowany....?
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez marie89 » 27 sie 2011, o 22:35

Justa napisał(a):
miguel napisał(a):Z racji tego że oczekiwać niczego nie mogę, to mam chociaż możliwość porozmawiania.
Czekaj, bo nie czaje. Dlaczego Ty NIE MOZESZ niczego oczekiwac? No przeciez liczyles/liczysz na jakas reakcje ludzi na zalozenie Twojego posta. Mnie bardzo ciekawi JAKA to miala byc reakcja, co ludzie mieliby Ci powiedziec na Twoje zarzuty o nieatrakcyjnosci, zebys czul sie usatysfakcjonowany....?



Wątek załozył Janko... który przestał się udzielać... tak jakoś...

***

Miguel... ja już nie wiem jak Cię przekonać, że... ehh

Mam nadzieję, że jednak kiedyś znajdziesz to czego szukasz.
marie89
 

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez Justa » 27 sie 2011, o 22:46

Ups, rzeczywiscie marie, to nie miguel zalozyl ten watek.

Podtrzymuje jednak pytanie do miguela: na jakie slowa od nas liczysz? pocieszenia? zrozumienia? potwierdzenia?
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez Sansevieria » 27 sie 2011, o 22:58

Ależ nie Miguelu, poterapeutyczny jest ten, co dokonał zmian. I już nie potrzebuje stałej współpracy z psychoterapeutą. Nieudana terapia cofa i to czasem bardzo. Ty bezwzględnie jesteś przedterapeutyczny. :)
Ostatnio edytowano 28 sie 2011, o 13:30 przez Sansevieria, łącznie edytowano 1 raz
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez miguel » 27 sie 2011, o 23:42

Sansevieria napisał(a):Ależ nie Miguelu, poterapeutyczny jest ten, co dokonał zmian. I już nie potrzebuje stałej współpracy z psychoterapeutą. Nieudana terapia cofa i to czasem bardzo. Ty bez względnie jesteś przedterapeutyczny. :)

Może nawet już taki pozostanę. Pamiętam że jeden z terapeutów nie owijał w bawełnę i powiedział po jakimś czasie że w moim przypadku nie powinienem się spodziewać że terapia na pewno przyniesie skutek. Że muszę się liczyć z długim procesem który może kompletnie nic nie dać. I obawiam się że miał rację.

Skoro nieudana terapia cofa......a ja miałem tych terapii kilka to w takim razie znajduję się teraz w jeszcze gorszym połozeniu niż kilka lat temu.
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez miguel » 27 sie 2011, o 23:44

Justa napisał(a):Podtrzymuje jednak pytanie do miguela: na jakie slowa od nas liczysz? pocieszenia? zrozumienia? potwierdzenia?


Na pewno nie pocieszenia (a się niemało tego naczytałem) bo to strasznie naiwne i dziecinne.
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez marie89 » 28 sie 2011, o 00:05

miguel napisał(a):
Justa napisał(a):Podtrzymuje jednak pytanie do miguela: na jakie slowa od nas liczysz? pocieszenia? zrozumienia? potwierdzenia?


Na pewno nie pocieszenia (a się niemało tego naczytałem) bo to strasznie naiwne i dziecinne.

:bezradny:


.... nie ma za co :kwiatek:
marie89
 

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez Sinusoida » 28 sie 2011, o 16:46

Nikt Ci nigdy nie mówił, że zniechęcasz do bliższego kontaktu? No trudno, jestem zatem pierwsza. Zniechęcenie bierze się z mojej sfery emocjonalnej, z intelektualnej strony jesteś dla mnie interesującym rozmówcą. Ale emocjonalnie wyczerpującym, co odczuwam jednoznacznie. I wielce prawdopodobne, że mi niedługo sfera emocjonalna nakaże wycofanie się z tej rozmowy, jako zbyt męczącej.





Miquelu, zgadzam się z Sansevierią. Nie widziałam Cię na oczy, nie wiem jak wyglądasz, a zniechęciłeś mnie tutaj do kontaktu z Tobą. Czytając ten wątek też miałam odczucie walenia głową w mur a w konsekwencji zmęczenia, czułam irytację i poczucie bezradności. Wycofałam się więc z wątku na jakiś czas. Tak więc Sans, jedyna nie jest. Jeśli podobnie rozmawia się z Tobą w realu, z pewnością działa to na tej samej zasadzie. Oczywiście, że masz w sobie dużo więcej cech niż jesteś wstanie pokazać na forum. Tutaj, widzimy Cię tylko od strony jakiegoś problemu. Ale w życiu również ma się problemy i to, jak sobie z nimi radzimy (czy panikujemy? Czy rozkładamy ręce w bezradności? A może szukamy możliwych rozwiązań, działamy? Albo też pracujemy nad akceptacją tego, czego nie możemy zmienić?) ma znaczenie. Dla mnie, jako kobiety, ogromne znaczenie ma to, jak facet reaguje w trudnych sytuacjach, czy podejmuje działanie właśnie. Nie musi być alfą i omegą ze wszystkiego, ale czy próbuje znaleźć rozwiązanie? Poczytać, dowiedzieć się? Nie wiem czy rozumiesz, do czego zmierzam, trochę to zamotałam. W każdym razie mnie zniechęciło do Ciebie to, jak trudno się z Tobą rozmawia. Bo nie czuję z Twojej strony nawet chęci rozważenia tego, co ludzie próbują Ci tutaj przekazać. To jest ta otwartość, o której wspominałam wcześniej. Tylko proszę Cię nie odbieraj tego jako ataku na siebie. Nie taki jest mój cel. Chcę Ci tylko dać informację zwrotną i mam nadzieję, że jakąś korzyść Ci to przyniesie.


Nie wiem co to znaczy "emocjonalnie wyczerpujący". Jeśli taki jestem, no to cóż....trudno, tego przecież nie zmienię. (…)
Z drugiej strony mogę być jakoś emocjonalnie upośledzony i wtedy sprawę można uznać za zamkniętą.


No właśnie. A dlaczego nie zmienisz? Moim zdaniem można to zmienić, jeśli się chce. To jest właśnie to, o czym mówię powyżej. Myślę też, ze właśnie takie podejście może być przyczyną niepowodzeń w Twoich terapiach.
Emocjonalnie upośledzony, czyli co? Masz jakieś zmiany neurologiczne (na wskutek urazu mózgu na przykład), które są powodem Twoich problemów w tej sferze? Bo jeśli nie masz, nie rozumiem dlaczego nie miałbyś z powodzeniem tego zmienić.

A można coś czuć w takiej wirtualnej rozmowie pomiędzy osobami które tak naprawdę nic o sobie nie wiedzą?


A no można. Ja poczułam irytację, bezradność ale także współczucie i rezygnację i smutek.



Miquel, jeśli podczas terapii zachowywałeś się podobnie jak tutaj na forum, czyli wiedziałeś wszystko lepiej i nie poddawałeś w wątpliwość swoich przekonań (pomijając to, czy miałeś dobrych czy złych terapeutów), to nie dziwię się, że nie osiągnąłeś pozytywnych zmian.
Trzymaj się i nie poddawaj.
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez Sansevieria » 28 sie 2011, o 17:30

Miguelu, żaden szanujący się terapeuta nie powie "sukces gwarantowany". W przypadku problemów mających korzenie w dzieciństwie terapia jest z zasady obliczona na lata. W założeniu. Czyli.... w Twoim przypadku podobnie jak w każdym innym jest jakieś ryzyko, jest wizja koszmarnego zamętu w życiu i gdzieś tam nadzieja że się uda. W przeciwieństwie do medycyny ciala trudno jest precyzyjnie określić stan "zdrowie i norma" toteż słowo "zdrowienie" w przypadku osoby korzystającej z psychoterapii jest dosyć niedookreślone. Inne nie będzie, złamana dusza to nie złamana noga.
Ja to jeszcze nawiążę do wcześniejszych Twoich wypowiedzi, dotyczących poznawania dziewczyn/kobiet metodą zagadnięcia w miejscu publicznym. Z Twoich wypowiedzi wynika jednoznacznie że uznałeś iż ileś tam odmów oznacza - jestem zbyt brzydki żeby się jakaś zainteresowala. Otóż w mniej niż 5 minut znalazłam kilka całkowicie nie związanych z urodą delikwenta przyczyn, dla których zostaje on w takiej sytuacji spławiony krótkim i jednoznacznym "nie mam czasu". Ciekaw jesteś czy wolisz pozostać w przekonaniu, że przyczyną faktyczną i jedyną jest Twój brak urody?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez miguel » 28 sie 2011, o 18:02

Sinusoida napisał(a):Dla mnie, jako kobiety, ogromne znaczenie ma to, jak facet reaguje w trudnych sytuacjach, czy podejmuje działanie właśnie. Nie musi być alfą i omegą ze wszystkiego, ale czy próbuje znaleźć rozwiązanie? Poczytać, dowiedzieć się? Nie wiem czy rozumiesz, do czego zmierzam, trochę to zamotałam. W każdym razie mnie zniechęciło do Ciebie to, jak trudno się z Tobą rozmawia. Bo nie czuję z Twojej strony nawet chęci rozważenia tego, co ludzie próbują Ci tutaj przekazać. To jest ta otwartość, o której wspominałam wcześniej. Tylko proszę Cię nie odbieraj tego jako ataku na siebie. Nie taki jest mój cel. Chcę Ci tylko dać informację zwrotną i mam nadzieję, że jakąś korzyść Ci to przyniesie.

Super, tylko że jest jedno "ale". Pisałem tu chyba o przygodach wirtualnych. Nawet jeśli przyjmiemy że w życiu też jestem nudny, męczący, taki czy siaki to i tak nie wyjaśnia problemu braku powodzenia. Bo nawet nie miałem okazji niczego powiedzieć, nie dostałem szansy popełnienia błędu. Wystarczyło zdjęcie i już było po ptokach.

Sinusoida napisał(a):No właśnie. A dlaczego nie zmienisz? Moim zdaniem można to zmienić, jeśli się chce. To jest właśnie to, o czym mówię powyżej. Myślę też, ze właśnie takie podejście może być przyczyną niepowodzeń w Twoich terapiach.
Emocjonalnie upośledzony, czyli co? Masz jakieś zmiany neurologiczne (na wskutek urazu mózgu na przykład), które są powodem Twoich problemów w tej sferze? Bo jeśli nie masz, nie rozumiem dlaczego nie miałbyś z powodzeniem tego zmienić.

A moim zdaniem niekoniecznie. Mi się to nie udało a na pewno nie można mi było odmówić starań.
Czy mam zmiany neurologiczne to tego już nie wiem.

Sinusoida napisał(a):Miquel, jeśli podczas terapii zachowywałeś się podobnie jak tutaj na forum, czyli wiedziałeś wszystko lepiej i nie poddawałeś w wątpliwość swoich przekonań (pomijając to, czy miałeś dobrych czy złych terapeutów), to nie dziwię się, że nie osiągnąłeś pozytywnych zmian.

Bo ja mam pewne przekonania na swój temat które wynikły z lat doświadczeń i mogę podać tysiące przykładów które to potwierdzają. Natomiast ktoś stwierdzi że nie mam racji i tyle. Bardzo przekonujące. Czy to moja wina że mnie to zupełnie nie przekonuje? Ja muszę widzieć że to coś daje, widzieć efekt.
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez miguel » 28 sie 2011, o 18:15

Sansevieria napisał(a):Miguelu, żaden szanujący się terapeuta nie powie "sukces gwarantowany". W przypadku problemów mających korzenie w dzieciństwie terapia jest z zasady obliczona na lata.

Wiem. Ja już zmarnowałem na wszelkie terapie jakieś 6 lat. I sporo pieniędzy które mógłbym lepiej spożytkować.
Postępów nie osiągnąłem żadnych. To mnie strasznie zniechęca.

Sansevieria napisał(a):W założeniu. Czyli.... w Twoim przypadku podobnie jak w każdym innym jest jakieś ryzyko, jest wizja koszmarnego zamętu w życiu i gdzieś tam nadzieja że się uda.

Jakiego zamętu?

Sansevieria napisał(a):Ja to jeszcze nawiążę do wcześniejszych Twoich wypowiedzi, dotyczących poznawania dziewczyn/kobiet metodą zagadnięcia w miejscu publicznym. Z Twoich wypowiedzi wynika jednoznacznie że uznałeś iż ileś tam odmów oznacza - jestem zbyt brzydki żeby się jakaś zainteresowala.
Otóż w mniej niż 5 minut znalazłam kilka całkowicie nie związanych z urodą delikwenta przyczyn, dla których zostaje on w takiej sytuacji spławiony krótkim i jednoznacznym "nie mam czasu". Ciekaw jesteś czy wolisz pozostać w przekonaniu, że przyczyną faktyczną i jedyną jest Twój brak urody?


To teraz proszę wyjaśnij mi jakieś 150 (szacunkowo bo dokładnie nie liczyłem, mogło być więcej) kobiet z portali randkowych, a nawet matrymonialnych które od razu mnie olały. Od razu. Wyjaśnij mi również te które najpierw same do mnie pisały bo coś tam je zaintrygowało, a potem nagle urywały znajomość kiedy zobaczyły zdjęcie.

Nie napisałem że brak urody to jedyna przyczyna. Zdaje się że gdzieś tam stwierdziłem że nie mam w sobie cech które by to jakoś, nie wiem w sumie jak to ująć.......zniwelowały. Więc nie dość że atrakcyjności brak, to jeszcze cała reszta która mogłaby jakoś ratować (o ile to możliwe, tak sobie tylko zakładam) jest też do dupy.
Podsumujmy to co mamy (albo czego nie mamy):
- nikła atrakcyjność fizyczna (to daje od razu duży ujemny modyfikator)
- brak atrakcyjnych cech osobowości
- brak doświadczenia
- brak umiejętności (gadka szmatka, podrywanie i tego typu bajery)
Sumując otrzymujemy niezłą katastrofę. Zwłaszcza po uwzględnieniu że nie mam lat 20 i mnóstwa czasu na nadrabianie zaległości. Przynajmniej tak to widzę.
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez Sansevieria » 28 sie 2011, o 20:02

Portale randkowe oraz matrymonialne są jak dla mnie miejscami wysokiego ryzyka. Loguje sie tam zbyt wiele osób z ogromnymi kłopotami z samymi sobą, naciągaczy, osób z zaburzeniami psychicznymi itpd. Są też normalni, którzy z różnych powodów są samotni i szukają pary, ale dosyć trudno ich oddzielić. Ja pisałam o Twoich próbach zawierania znajomości w realu.
Pytasz o zamęt w życiu w związku z terapią? Czyżby tego akurat nikt Ci nie powiedział? Miguel, rzetelna terapia to jest przenicowanie siebie, rozsypanie swojego obrazu świata, wzięcie pod lupę rodziny, zmierzenie się z upiorami własnych lęków, poznanie własnej złości, smutku oraz innych silnych często emocji. To jest walka, wojna, a nie wizyta u kosmetyczki, co to kremem posmaruje, maseczkę założy, masaż zrobi i już człek jak nowy, śliczny i zachwycony leci świat zdobywać. Skutki terapii to czasem zmiana miejsca pracy, zawodu, zerwanie znajomości, oddalenie czy zerwanie z rodziną. Skutki uboczne rzecz jasna, podstawowy skutek to lepsza jakość własnego życia, poczucie wewnętrznego spokoju, scalenia, własnej sprawczości i inne takie. :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy seksualne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 81 gości