Jak to do licha działa...?

Problemy natury seksualnej.

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez miguel » 27 sie 2011, o 14:45

marie89 napisał(a):Może dla niektórych przybijająca... na mnie działa motywująco... Tzn. - nie cieszy mnie, że ktoś może mieć gorzej - to raczej na zasadzie : Postaraj się docenić co masz...

Zależy o czym mówimy. Nie sprowadzajmy dyskusji do kwestii ogólnożyciowych tylko jednej z jego sfer. Życiowo mam niewiele ale cieszę się z tego. Natomiast w interesującym nas temacie nie mam niczego, więc gdybym wyglądał jeszcze gorzej to też bym nie miał niczego.

marie89 napisał(a):A skąd mogę wiedzieć, że WSZYSTKO masz na swym miejscu... Tak teoretycznie zakładam... Poza tym wspominałeś coś o sporcie.. niejednym... czyli bardziej sprawny... I że byłeś aktywny - czyli jakieś zainteresowania większe mniejsze masz... Masz znajomych - więc jednak całkiem tak nie straszysz :D

Teoretycznie założenia są często błędne. Zainteresowania.....pisałaś coś o pasjach, a tych akurat większość ludzi nie ma. Uprawianie sportu wcale nie oznacza że jest się bardziej sprawnym. W końcu ja nie uprawiam go codziennie, bo nawet nie miałbym na to czasu czy pieniędzy. Ahhh i generalnie nie mam znajomych, chyba że liczymy tych "z konieczności czyli z pracy." czy coś w tym typie. W każdym bądź razie życia towarzyskiego w jakiejkolwiek postaci nie prowadzę bo nawet nie mam z kim.

***
marie89 napisał(a):Ale niedowierzanie.. chyba umiem zrozumieć... Nie możesz uwierzyć, że możesz sie komuś podobać właśnie taki jaki jesteś a nie inny...

Jakoś się nikomu nie podobam. W związku z tym to nie są tylko fantazje czy pesymizm, ale tylko i wyłącznie fakty. Dlaczego niby mają się trafić kobiety którym się spodobam? Widzisz jakieś racjonalne podstawy? Jeśli czegoś nie ma, to w jaki sposób ma się pojawić? Czary mary?
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez marie89 » 27 sie 2011, o 14:53

Moim zdaniem aż za bardzo polegasz na tzw. i wspomnianych przez Ciebie faktach.

A gdzie wiara? Gdzie choć ODROBINKA romantyzmu... czy też zwykłego dystansu do siebie i odwagi w tej i ogólnożyciowej sprawie... i TEJ JEDNEJ WAŁKOWANEJ W TYM TEMACIE...
marie89
 

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez miguel » 27 sie 2011, o 15:06

marie89 napisał(a):Moim zdaniem aż za bardzo polegasz na tzw. i wspomnianych przez Ciebie faktach.

A gdzie wiara? Gdzie choć ODROBINKA romantyzmu... czy też zwykłego dystansu do siebie i odwagi w tej i ogólnożyciowej sprawie... i TEJ JEDNEJ WAŁKOWANEJ W TYM TEMACIE...


Bo liczą się fakty a nie fantazje. Ten Twój romantyzm, wiara, nadzieja czy inne formy naiwności tak naprawdę były dla mnie tylko przyczyną frustracji i epizodów depresyjnych. Bo też mi się wydawało że to jest jak najbardziej możliwe, że to kwestia czasu, że się uda i tak dalej. Mijały lata i się nie udało.
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez Sansevieria » 27 sie 2011, o 16:01

Miguel, coraz bardziej w mojej opinii jest tak, że Ty po prostu i zwyczajnie masz starannie zamrożoną sferę emocjonalną i z ludźmi się tymi emocjami nie jesteś w stanie dzielić. Takie zamrożenie skutecznie uniemożliwia jakiekolwiek bliższe relacje, w tym przyjaźń oraz miłość. Romatyzm, wiara, nadzieja jako formy naiwności, brr...istny lodowiec z Ciebie. Nie brzydki jesteś tylko zimny. Pasuje to niestety perfekcyjnie do tego, co wcześniej pisałeś o swoich relacjach z "najbliższą rodziną" i ludźmi w ogóle. No z jakichś powodów sferę emocjonalną schowałeś w zamrażarce. Póki tej zamrażarki nie otworzysz nie ruszysz z miejsca. To nie jest kwestia czasu, czas tu akurat nic nie zmieni, a jeśli to na gorsze niestety.
Powiedz, czy lubisz ludzi? Tak ogólnie?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez miguel » 27 sie 2011, o 16:20

Sansevieria napisał(a):Miguel, coraz bardziej w mojej opinii jest tak, że Ty po prostu i zwyczajnie masz starannie zamrożoną sferę emocjonalną i z ludźmi się tymi emocjami nie jesteś w stanie dzielić. Takie zamrożenie skutecznie uniemożliwia jakiekolwiek bliższe relacje, w tym przyjaźń oraz miłość. Romatyzm, wiara, nadzieja jako formy naiwności, brr...istny lodowiec z Ciebie. Nie brzydki jesteś tylko zimny. Pasuje to niestety perfekcyjnie do tego, co wcześniej pisałeś o swoich relacjach z "najbliższą rodziną" i ludźmi w ogóle. No z jakichś powodów sferę emocjonalną schowałeś w zamrażarce. Póki tej zamrażarki nie otworzysz nie ruszysz z miejsca. To nie jest kwestia czasu, czas tu akurat nic nie zmieni, a jeśli to na gorsze niestety.
Powiedz, czy lubisz ludzi? Tak ogólnie?


Yyyyyyy nie rozumiem za bardzo o co Ci chodzi. Mam się dzielić (o ile dobrze pojmuję Twoje wywody) z obcymi ludźmi albo powierzchownymi znajomymi? W takim razie hmmmm wszyscy ludzie których znałem byli "lodowcami"

Niełatwo mi odpowiedzieć na pytanie końcowe bowiem zbyt mało ludzi znam. A trudno mi lubić ludzi których w ogóle nie znam:)
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez Sansevieria » 27 sie 2011, o 17:20

Masz się dzielić emocjami? Ano większość ludzi tak właśnie czyni. W naturalny sposób. Dzielą się radością, smutkiem, zachwytem i irytacją. Wspólnie nie tylko wymieniają poglądy ale też śmieją się i płaczą. Nie tyle znałeś same lodowce zapewne ile raczej Ty jako lodowiec skutecznie zniechęcasz do tego typu kontaktu. Po prostu jakby kompletnie Cię to nie interesowalo. Co ktoś czuje. Co myśli bądź sądzi to i owszem, co czuje - raczej nie. No nie używana czy może nie ujawniana sfera emocjonalna. Nie używana nie znaczy nie istniejąca. Relacje bez emocji są chłodne. Intelektualnie mogą być interesujące i rozwijające, ale na samotność nie są lekarstwem. I samym intelektem oraz poczuciem humoru bliskości nie stworzysz, związku z tego nie będzie. Ani przyjacielskiego, ani miłosnego.
Pytalam czy lubisz ludzi tak w najbardziej ogólnym znaczeniu. Raczej o nastawienie. Ja na przykład ogólnie ludzi uwielbiam, choć zdarza mi się kogoś poznać i znielubić. U mnie na nielubienie trzeba zasłużyć, lubienie i akceptację ma się zapewnioną "na wejściu" i za nic. A jak jest z Tobą?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez miguel » 27 sie 2011, o 18:40

Sansevieria napisał(a):Masz się dzielić emocjami? Ano większość ludzi tak właśnie czyni. W naturalny sposób. Dzielą się radością, smutkiem, zachwytem i irytacją. Wspólnie nie tylko wymieniają poglądy ale też śmieją się i płaczą. Nie tyle znałeś same lodowce zapewne ile raczej Ty jako lodowiec skutecznie zniechęcasz do tego typu kontaktu.

Nie znam zbyt wielu ludzi, ale obserwując ich nie zauważyłem żeby ich zachowanie względem innych ludzi mocno odbiegało od mojego. Myślę że trochę przesadzasz i szukasz rozwiązania tam gdzie go nie ma. Czy zniechęcam do kontaktu? Kobiety na pewno zniechęca moja fizyczność, ale poza tym.....nie wiem czy problem jest tam gdzie piszesz. Nikt mi nigdy nie mówił że zniechęcam do kontaktu czy coś w tym rodzaju. Skąd niby mam wiedzieć że coś jest nie tak? Poza trudno oczekiwać że w tej kwestii (jeśli założymy że jest problem) coś się zmieni, bo to jest raczej niemożliwe.

Sansevieria napisał(a):Po prostu jakby kompletnie Cię to nie interesowalo. Co ktoś czuje. Co myśli bądź sądzi to i owszem, co czuje - raczej nie. No nie używana czy może nie ujawniana sfera emocjonalna. Nie używana nie znaczy nie istniejąca. Relacje bez emocji są chłodne. Intelektualnie mogą być interesujące i rozwijające, ale na samotność nie są lekarstwem. I samym intelektem oraz poczuciem humoru bliskości nie stworzysz, związku z tego nie będzie. Ani przyjacielskiego, ani miłosnego.

Hmmm nie rozumiem. Naprawdę nie rozumiem. Jednak podejrzewam że powędrowaliśmy w niewłaściwym kierunku

Sansevieria napisał(a):Pytalam czy lubisz ludzi tak w najbardziej ogólnym znaczeniu. Raczej o nastawienie. Ja na przykład ogólnie ludzi uwielbiam, choć zdarza mi się kogoś poznać i znielubić. U mnie na nielubienie trzeba zasłużyć, lubienie i akceptację ma się zapewnioną "na wejściu" i za nic. A jak jest z Tobą?

A ja na starcie mam zwyczajną obojętność i muszę kogoś choć odrobinkę poznać żeby polubić bądź znielubić. Czasem wystarczy jakieś tam wrażenie.
Trudno mi nawet sobie wyobrazić że mógłbym lubić ludzi mijanych na ulicy. Po prostu są mi obojętni:)
Oczywiście możliwe że nie do końca rozumiem co masz właściwie na myśli. Nie chodzi bowiem o to że wspomniana obojętność nie uwzględnia np. przyjaznego nastawienia.
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez Sansevieria » 27 sie 2011, o 19:06

Ileś osób Ci napisało, że czują jakby waliły głową w mur rozmawiając z Tobą w tym wątku. Nie jest wykluczone, że podobne odczucia, nawet nieuświadomione, mają ludzie w realu, a to zniechęca. Nikt Ci nigdy nie mówił, że zniechęcasz do bliższego kontaktu? No trudno, jestem zatem pierwsza. Zniechęcenie bierze się z mojej sfery emocjonalnej, z intelektualnej strony jesteś dla mnie interesującym rozmówcą. Ale emocjonalnie wyczerpującym, co odczuwam jednoznacznie. I wielce prawdopodobne, że mi niedługo sfera emocjonalna nakaże wycofanie się z tej rozmowy, jako zbyt męczącej. Tak to u mnie działa, a nie wykluczam, że nie jestem jedyna.
Czy interesuje Cię, co ja czuję w związku z rozmową z Tobą? Jest Ci taka informacja do czegokolwiek potrzebna? Nie co myslę i uważam ale co czuję? Kierunek wydaje się właściwy jak najbardziej. To jest to, co Cię odgradza od ludzi, to "nie rozumiem", które pojawia się, gdy mowa o emocjach. Oraz ta obojętność "na starcie". Oczywiście to co powyżej opatruję bezpiecznym "moim zdaniem", bo nie jestem nieomylna :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez miguel » 27 sie 2011, o 19:16

Sansevieria napisał(a):Ileś osób Ci napisało, że czują jakby waliły głową w mur rozmawiając z Tobą w tym wątku. Nie jest wykluczone, że podobne odczucia, nawet nieuświadomione, mają ludzie w realu, a to zniechęca. Nikt Ci nigdy nie mówił, że zniechęcasz do bliższego kontaktu? No trudno, jestem zatem pierwsza.

To bez sensu jest. Znasz tylko moją forumową osobowość. Która przyznaje że ma jakieś tam problemy. Inni znają np. kogoś kto sypie dowcipami. I co z tego?

Sansevieria napisał(a):Zniechęcenie bierze się z mojej sfery emocjonalnej, z intelektualnej strony jesteś dla mnie interesującym rozmówcą. Ale emocjonalnie wyczerpującym, co odczuwam jednoznacznie. I wielce prawdopodobne, że mi niedługo sfera emocjonalna nakaże wycofanie się z tej rozmowy, jako zbyt męczącej. Tak to u mnie działa, a nie wykluczam, że nie jestem jedyna.

Wiesz, teraz to odniosłem wrażenie jakbyś robiła mi łaskę (zawsze w tym sformułowaniu panicznie się boję że zrobię literówkę;) ) że w ogóle odpisujesz. Nie wiem co to znaczy "emocjonalnie wyczerpujący". Jeśli taki jestem, no to cóż....trudno, tego przecież nie zmienię.

Sansevieria napisał(a):Czy interesuje Cię, co ja czuję w związku z rozmową z Tobą? Jest Ci taka informacja do czegokolwiek potrzebna?

A można coś czuć w takiej wirtualnej rozmowie pomiędzy osobami które tak naprawdę nic o sobie nie wiedzą?
Ja raczej nie przejawiam tutaj zbyt wielu emocji, czasem się nie zgadzam z Tobą i to chyba tyle. Czasem ewentualnie mogę się zirytować.

Sansevieria napisał(a):Nie co myslę i uważam ale co czuję? Kierunek wydaje się właściwy jak najbardziej. To jest to, co Cię odgradza od ludzi, to "nie rozumiem", które pojawia się, gdy mowa o emocjach. Oraz ta obojętność "na starcie". Oczywiście to co powyżej opatruję bezpiecznym "moim zdaniem", bo nie jestem nieomylna :)

Hmmm nie przekonuje mnie to. Przerabiałem kiedyś taką terapię gdzie daniem głównym była kwestia emocji i wszystkiego co się z tym wiąże. No i to było bardzo długo wałkowane. Ale chyba okazało się ślepą uliczką.
Z drugiej strony mogę być jakoś emocjonalnie upośledzony i wtedy sprawę można uznać za zamkniętą.
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez Sansevieria » 27 sie 2011, o 20:28

Wprawdzie jesteś wirtualny, ale jesteś człowiekiem. Który jak sam pisze ma "forumową osobowość". A to już bardzo wiele znaczy...
Skoro odbierasz informacje o moich emocjach jako robienie łaski to też wiele mówi. Napisałam bowiem że intelektualnie uważam Cię za osobę interesującą, natomiast emocjonalnie męczącą. Czyli są dwa elementy relacji. Jedna część mojej scalonej i wcale nie forumowej osobowości uważa, że fajnie jest z Tobą rozmawiać i chce dalej, a druga uważa, że ta rozmowa jest dla niej męcząca i jej się nie chce kontynuować. Upewniam Cię że łaski nie czynię. Po prostu dochodzę do momentu, kiedy się poczuję zmęczona i oddalę odpocząć. Opisuję Ci po prostu co się ze mną dzieje w związku z tą rozmową z Tobą.
Oczywiście że można czuć w rozmawiając z osobą wirtualną., Nawet na tym forum w wielu wątkach doskonale widać, jak się silne czasem bardzo uczucia uruchamiają. Spójrz choćby jak Imprecha (o której jako żywo nic praktycznie nie wiadomo, bo się nie zwierza) jedną wypowiedzią potrafi wywołać sporą burzę. Wcale nie intelektualną burzę :)
Osoby emocjonalnie upośledzone wprawdzie istnieją, ale zbyt to co piszesz przypomina pewne opisane schematy inne niż wrodzone uposledzenie żebym uznała, że o to chodzi. No ale jesli przyjmiesz, że pewnych rzeczy nie zmienisz to nie zmienisz ich na pewno. Przy założeniu "to się nie da zrobić" efekt finalny jest gwarantowany. Zostanie jak jest.
A poza tym nie pytałam czy przejawiasz w tej rozmowie jakieś emocje tylko czy je odczuwasz. Można czuć i nie ujawniać. W swoim czasie (przedterapeutycznym) byłam w tym świetna, bo dosyć szybko mnie rodzinka nauczyła czym grozi okazanie emocji. Niczym sympatycznym. Umiejętność mi w jakimś zakresie pozostała, acz raczej rzadko jej używam. Na szczęście już nie muszę i umiem inaczej.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez marie89 » 27 sie 2011, o 20:36

miguel napisał(a):
marie89 napisał(a):Moim zdaniem aż za bardzo polegasz na tzw. i wspomnianych przez Ciebie faktach.

A gdzie wiara? Gdzie choć ODROBINKA romantyzmu... czy też zwykłego dystansu do siebie i odwagi w tej i ogólnożyciowej sprawie... i TEJ JEDNEJ WAŁKOWANEJ W TYM TEMACIE...


Bo liczą się fakty a nie fantazje. Ten Twój romantyzm, wiara, nadzieja czy inne formy naiwności tak naprawdę były dla mnie tylko przyczyną frustracji i epizodów depresyjnych. Bo też mi się wydawało że to jest jak najbardziej możliwe, że to kwestia czasu, że się uda i tak dalej. Mijały lata i się nie udało.



A teraz niby nie ulegasz frustracji... i obca Ci jest natura depresanta? :?:
marie89
 

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez miguel » 27 sie 2011, o 21:28

marie89 napisał(a):A teraz niby nie ulegasz frustracji... i obca Ci jest natura depresanta? :?:

Jest o wiele lepiej. Naprawdę wystarczy mi te ostatnie kilka lat porażek. Przynajmniej coś mi to uświadomiło.
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez Justa » 27 sie 2011, o 21:30

miguel napisał(a):Naprawdę wystarczy mi te ostatnie kilka lat porażek. Przynajmniej coś mi to uświadomiło.

Ok. A czego od nas oczekujesz tutaj na wątku?
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez miguel » 27 sie 2011, o 21:33

Sansevieria napisał(a):Osoby emocjonalnie upośledzone wprawdzie istnieją, ale zbyt to co piszesz przypomina pewne opisane schematy inne niż wrodzone uposledzenie żebym uznała, że o to chodzi. No ale jesli przyjmiesz, że pewnych rzeczy nie zmienisz to nie zmienisz ich na pewno. Przy założeniu "to się nie da zrobić" efekt finalny jest gwarantowany. Zostanie jak jest.
A poza tym nie pytałam czy przejawiasz w tej rozmowie jakieś emocje tylko czy je odczuwasz. Można czuć i nie ujawniać. W swoim czasie (przedterapeutycznym) byłam w tym świetna, bo dosyć szybko mnie rodzinka nauczyła czym grozi okazanie emocji. Niczym sympatycznym. Umiejętność mi w jakimś zakresie pozostała, acz raczej rzadko jej używam. Na szczęście już nie muszę i umiem inaczej.

Nie, to raczej nie o to chodzi. To nie kwestia nadmiernego ukrywania emocji. Natomiast w tej rozmowie nie odczuwałem raczej żadnych emocji. Czasem zdarza się w takiej dyskusji że się złoszczę albo coś w tym rodzaju, ale tym razem raczej nie.

Dlaczego uważam że tego się nie da zmienić? Nie mam dowodów na to że się da. Za to ostatnie 6 czy 7 lat spędziłem w gabinetach czy to psychiatrów czy psychologów albo psychoterapeutów. Wliczając z tych którzy mieli fioła na punkcie tematu emocji. I wiesz co z tego wynikło? Nic, wszystko zostało po staremu tylko że jestem już starszy i raczej pozbawiony złudzeń. Nie pomyślałaś że ja może po prostu taki jestem i tego się nie da zmienić? No chyba że fizycznie ktoś mi coś urwie w mózgu :)
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez Sansevieria » 27 sie 2011, o 21:50

Nie pomyslałam, że to się nie da zmienić. Wręcz przeciwnie. Jestem absolutnie przekonana, że da się. Ale to nie ja mam być przekonana tylko Ty. Z dużym prawdopodobieństwem przewiduję że odpowiesz mi iż nie jesteś mną, mój "przypadek" niczego nie dowodzi (bo ja miałam zamrożone emocje bardzo silnie i w tym co i jak piszesz rozpoznaję dużo z przedterapeutycznej siebie) oraz kilka innych tego typu rzeczy. Spójnych, logicznych i nic nowego nie wnoszących. :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy seksualne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 51 gości