Ucz się Nali ucz, nauka to potęgi klucz...
Na mojej uczelni też dziwne ploty chodziły... i różne sytuacje się działy..
Np. upierdliwa pani od socjologii.. która miała swoje widzimisie... Na pierwszym podejsciu do egzaminu mi nie poszło.. dostałam 2... ale o dziwo - wyznaczyła drugi termin... Wolałam pisemny.. i na dobre mi wyszło... Weszłam po wyniki jako ostatnia z drugą dziewczyną... Sikałam po nogach ze strachu... Dziewczynę przed tak zjechaaaaaaaaaaaałaaaaaaaaaa.... ale dała jej 3... Podchodzę ja - paciorek w głowie już odmawiałam... a ona daje mi indeks i sie usmiecha... Coś mówiła.. nie pamietam co.. Wychodze na korytarz.. patrzę... a ja 4,5 dostałam...
Ale stres był...
Albo chodziły ploty o innym wykładowcy... że na egzaminie sie wścieka.. że indeksy przez okno latają... Ten już mnie nie uczył, ale plotka została...
A i śmieszne plotki były... O wykładowcy z reso... Ksiądz... Sam jak recydywista wygląda...
Na egzamin ustny przychodzi student... próbuje odpowiadać ale coś mu nie wychodzi... i w pewnym momencie ks. I. miał zapytać:
- Na czym siedzisz?
- Na krześle... - odpowiada niepewnie student.
- BRAWO! Jednak COŚ umiesz... 3!
Ale się rozpisałam...
Nalio... Przy dobrej organizacji, pracy i nastawieniu żaden egzamin Ci nie straszny... Nie przejmuj sie tak średnią... Będzie co ma być.
Pomyśl co masz dobrego..
Jesteś zdolna... Masz wsparcie w chłopaku i rodzicach.. Wierzą w Ciebie... Wiesz jaki to skarb?
We mnie nikt nie wierzył... Czasem pomagały mi dobre koleżanki, gdy sobie z czymś nie radziłam.. ale przeważnie musiałam liczyć na siebie... I byłam zmęczona.. I bałam się... i ryczałam jak bóbr.. ale siedziałam uparcie i się uczyłam... I efekty tego były różne... ale jak STUDENT CHCE... to potrafi. Na I roku miałam niemal same tróje... a na ostatnim średnia 4,8... a prace obroniłam na 5.
Skoro ja dałam radę... to Ty również.
Uwierz, że będzie dobrze.