Jak to do licha działa...?

Problemy natury seksualnej.

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez miguel » 15 sie 2011, o 13:24

marie89 napisał(a):Liczba partnerek o niczym nie świadczy... i niczego nie przesądza. :wink:

Liczba partnerek świadczy o atrakcyjności:)

marie89 napisał(a):Może po prostu nie spotkałeś JESZCZE odpowiedniej, która przekonałaby Cię do wiary w samego siebie... Może nie dałeś sobie szansy by taką poznać... Może tu nie chodzi o atrakcyjność a po prostu od przypadku, losu.. Kto tam wie... Może w ciągu najblizszych 10 lat nie zmieni się nic.. a może spotkasz Miłość swojego życia... jeśli się o nią postarasz- może nastąpi to szybciej. Może..


To jest właśnie dramat. Jeśli ktoś jest atrakcyjny to nie ma z tym problemu. Natomiast ja muszę oczywiście liczyć na jakieś niewiadomoco. Cuda, przypadki, niezwykłe zrządzenia losu i nie wiem co jeszcze. Jedno wielkie "może".
Biorąc jednak pod uwagę ostatnie kilka lat (a właściwie to całe zycie nawet), to raczej nie zapowiada się na jakąkolwiek zmianę.
Tak na marginesie - jak według Ciebie wygląda owe postaranie się?
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez Abssinth » 15 sie 2011, o 13:52

Liczba partnerek świadczy o atrakcyjności:)


a takiej glupoty to juz dawno nie slyszalam...

tzn, ze najatrakcyjniejsi faceci to meskie prostytutki, bo kazdy z nich mial na przyklad dwa tysiace partnerow i partnerek...
...a np. taki Brad Pitt mial tylko 75, wiec jest malo atrakcyjny :P

Miguel, dopoki nie zrozumiesz, ze najpierw trzeba uwierzyc w siebie, olac 'brzydote' (ktora jest Twoim wymyslem tylko najprawdopodobniej) - to nie masz szans na partnerke w zyciu.

dopoki nie zrozumiesz, ze nie seks jest najwazniejszy - nie masz szans na normalna kobiete w zyciu.


wszystko, co sie nam dzieje w zyciu, jest programowane przez nasz mozg, nasza wiare lub brak wiary w siebie.

Ty masz tylko i wylacznie negatywne mysli, wiec przyciagasz do siebie negatywne zdarzenia i sytuacje. I juz od dawna na kazda sugestie zamiast sprobowac skorzystac z porady odpowiadasz 'a bo ja jestem taki brzydki, nie mam szans' ...
co Ty tutaj chcesz uslyszec? 'tak, faktycznie nie masz szans' , 'chodz przyjedz do mnie na noc, tez jestem zdesperowana', czy co jeszcze?

czego Ty tu w ogole szukasz Miguel?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez Orm Embar » 15 sie 2011, o 14:11

Siema,

Jaki jest Miguel to ja tam nie wiem, taki mądry nie jestem, wiem jednak, że jak sam sobie wbiłem jedną "prawdę" o swoim świecie (brzmiała "nikt mi nigdy nie pomaga") to bardzo wyraźnie filtrowałem zdarzenia tak, aby potwierdzały moją teorię. Kilka razy bardzo głupio też zareagowałem.

Konkrety? Proszę bardzo!
- dostałem od kogoś bardzo dużo dobrej rozmowy, akceptacji trudnych sytuacji bla bla bla, natomiast nie dostałem ważnej dla mnie fizycznej bliskości (nie seksu!!!). Efekt wtedy: jeden wielki wrzask z mojej strony "bo Ty dla mnie NIC NIGDY nie zrobiłeś!";
- potem ktoś mi jeszcze uświadomił, że ja bardzo rzadko o cokolwiek PROSIŁEM, i trudno było mi coś dać, nie wiedząc co... ;-)

Reszta argumentów u góry u mnie i u Koleżanek, nie będę się powtarzał. :-)

Powodzenia, Miguel!

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez Orm Embar » 15 sie 2011, o 14:13

miguel napisał(a):
marie89 napisał(a):Liczba partnerek o niczym nie świadczy... i niczego nie przesądza. :wink:

Liczba partnerek świadczy o atrakcyjności:)


Nie, Miguel, liczba partnerek świadczy tylko i wyłącznie o liczbie partnerek. :-) O niczym więcej - nawet nie o jakości spotkań z tymi partnerkami, niezwykle ważnej dla sensownego rozwoju człowieka.

uściski!

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez Orm Embar » 15 sie 2011, o 14:16

Aaaaaa!!!

Wiecie kto jest mężem Moniki Bellucci? Vincent Cassel... Wrzućcie sobie w googlach/grafika gościa, naprawdę brzydal jak cholera. Nawet nie można powiedzieć, że nadrabia centymetrami, bo w filmie "Nieodwracalne" bezwstydnie pokazuje to i owo, i kurde jakoś też aktor porno byłby z niego do niczego... ;-)

Nie można również powiedzieć, że ma więcej kasy niż ona, bo pani Bellucci na pewno świetnie sobie radzi.

Czy nie należałoby więc uznać, Miguel, że oni się po prostu kochają i tyle????

Miłego oglądania obrazków!

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez miguel » 15 sie 2011, o 15:01

Abssinth napisał(a):a takiej glupoty to juz dawno nie slyszalam...
tzn, ze najatrakcyjniejsi faceci to meskie prostytutki, bo kazdy z nich mial na przyklad dwa tysiace partnerow i partnerek...
...a np. taki Brad Pitt mial tylko 75, wiec jest malo atrakcyjny :P

Prostytutki nie mają tu nic do rzeczy bo to rodzaj wykonywanej pracy. Natomiast, zauważ że atrakcyjni mężczyźni miele wiele partnerek lub przynajmniej mają taką możliwość. Co w tym dziwnego?

Abssinth napisał(a):Miguel, dopoki nie zrozumiesz, ze najpierw trzeba uwierzyc w siebie, olac 'brzydote' (ktora jest Twoim wymyslem tylko najprawdopodobniej) - to nie masz szans na partnerke w zyciu.

Będąc nieatrakcyjnym dla kobiet trudno tak po prostu uwierzyć w siebie, bowiem byłoby to nieco naiwne.

Abssinth napisał(a):Ty masz tylko i wylacznie negatywne mysli, wiec przyciagasz do siebie negatywne zdarzenia i sytuacje. I juz od dawna na kazda sugestie zamiast sprobowac skorzystac z porady odpowiadasz 'a bo ja jestem taki brzydki, nie mam szans' ...

Nieprawda, to kompletnie nie ma nic do rzeczy. I wreszcie - o jakich poradach do licha masz na myśli? Jeśli poradą jest dla Ciebie frazes w rodzaju "Musisz uwierzyć w siebie" to......brak mi słów.

Abssinth napisał(a):czego Ty tu w ogole szukasz Miguel?

Rozwiązania
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez miguel » 15 sie 2011, o 15:02

Orm Embar napisał(a):
Nie, Miguel, liczba partnerek świadczy tylko i wyłącznie o liczbie partnerek. :-) O niczym więcej - nawet nie o jakości spotkań z tymi partnerkami, niezwykle ważnej dla sensownego rozwoju człowieka.

uściski!

Maks


W takim razie wyjaśnij mi dlaczego niektórzy mają ich wiele a niektórzy w ogóle? I dlaczego atrakcyjni mężczyźni nie mają z tym żadnego problemu?
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez miguel » 15 sie 2011, o 15:07

Orm Embar napisał(a):Aaaaaa!!!

Wiecie kto jest mężem Moniki Bellucci? Vincent Cassel... Wrzućcie sobie w googlach/grafika gościa, naprawdę brzydal jak cholera.



W którym miejscu jest on brzydki? Bo nie za bardzo rozumiem? Zaczynam się powoli dołować że ja naprawdę jestem jakimś potworem. Skoro tacy faceci są straszliwie brzydcy to kim ja jestem?
I jeszcze - czy jest skromnym urzędnikiem albo sprzedawcą w warzywniaku? Ohhh jest aktorem i reżyserem.
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez marie89 » 15 sie 2011, o 19:54

Szukasz dziury w... całym.

Może jak zmienisz wątpliwości na wiarę, że jednak "można", że jednak SZANSA JEST... to się los odwróci.. w dobrym kierunku
marie89
 

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez Justa » 15 sie 2011, o 20:13

Hahahahaaa no toś Maksiu pomógł. 8) 8) 8) :mrgreen:

Pozdrawiam Cię janko i myślę, że im mniej będziesz się w temacie spinał, tym więcej się podzieje.
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez Orm Embar » 15 sie 2011, o 23:38

Siemanko,

miguel napisał(a):
Orm Embar napisał(a):Nie, Miguel, liczba partnerek świadczy tylko i wyłącznie o liczbie partnerek. :-) O niczym więcej - nawet nie o jakości spotkań z tymi partnerkami, niezwykle ważnej dla sensownego rozwoju człowieka.
uściski!
Maks


W takim razie wyjaśnij mi dlaczego niektórzy mają ich wiele a niektórzy w ogóle? I dlaczego atrakcyjni mężczyźni nie mają z tym żadnego problemu?


Na pewno atrakcyjny mężczyzna ma łatwiej - przynajmniej teoretycznie, bo nie zawsze przekłada się to na realne życie. Nie oznacza to jednak, że mniej atrakcyjny facet nie ma żadnych szans. Bywa bardzo różnie, i nie decyduje o tym zawsze uroda. Także "to coś", co jest albo elementem osobowości i charakteru, nad którym można pracować, albo po prostu elementem tzw. "chemii".

Nawet jeśli atrakcyjny facet ma łatwiej, to mam to w nosie - nie mam w tej sferze życia jakichś fajerwerków, mimo licznych wad mojego pożycia jestem generalnie szczęśliwym facetem. Nie jest moim ideałem móc przespać się prawie a każdym bo taki ze mnie atrakcyjny facet.

Problem leży w innym miejscu, Miguel - a mianowicie w jakości spotkania z drugim człowiekiem. I tutaj bywa baaardzo różnie, możliwości jest naprawdę mnóstwo.

Jeżeli masz problem ze znalezieniem partnerki, to rzeczywiście coś jest nie tak. Nie wiem tylko co, i pewnie się nie dowiem, ponieważ Ciebie nie znam. To Twoje zadanie posprawdzać co pasuje z tego, co tu usłyszałeś, a co nie, i zobaczyć jak to działa w życiu.

Sprawdzałem jeszcze swoje reakcje Miguel, z kim z Pięknych i Znanych polazłbym do wyra, a kim nie. I wychodzi mi, że linia podziału nie idzie na linii podziału "piękny okaz" / "brzydki okaz", ale na linii "ten ktoś coś w sobie ma" / "ten ktoś do niczego mnie nie inspiruje". Gdybym miał wybór "super okaz, technika w seksie na szóstkę, ale zero czułości i nie pogadamy o niczym" versus "średniaczek, seks raz lepszy raz gorszy i trzeba się porozumieć, ale ktoś bardzo fajny, odpowiedzialny, z tym czymś, no i lubimy oglądać dobre filmy z wyra" to wybieram w ciemno opcję nr 2. :-)

dobrej nocy,

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez miguel » 15 sie 2011, o 23:39

marie89 napisał(a):Szukasz dziury w... całym.

Może jak zmienisz wątpliwości na wiarę, że jednak "można", że jednak SZANSA JEST... to się los odwróci.. w dobrym kierunku

Oczywiście że szansa jest. W ruletce też jest szansa.
Nie lubię takie myślenia typu czary-mary, że jak inaczej pomyślę to się coś zmieni. To przecież nie ma znaczenia. W życiu miałem zdarzenia pozytywne i negatywne i to jak myślałem w żadnym stopniu nie przekładało się na powodzenie lub jego brak. Myślałem że będzie katastrofa i okazało się że wyszło super, innym razem sądziłem że wszystko będzie ok a wyszedł megaklops.
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez Orm Embar » 16 sie 2011, o 06:31

Cześć Miguel,

Nie ma naturalnie prostej zależności, że jak "pomyślisz" o czymś pozytywnie, to na pewno efekt będzie pozytywny. Gdyby tak było, w Polsce każdy obywatel wygrałby już w Totka szóstkę, i to po dwa razy. Na pewno nie działa to w sferze faktów nazwijmy je sobie "obiektywnych". Nawet tam, gdzie mamy wpływ na przebieg zdarzeń, nasze pozytywny myśli dotyczące świata nie zawsze się sprawdzają. Planowaliśmy podbić świat i pełni optymizmu ruszyliśmy w życiu, a tu niespodziewana wizyta u onkologa... ;-)

Na pewno jednak są sfery, w których pozytywne myślenie, zwłaszcza o sobie samym, wiele zmienia. Jeżeli idziesz na rozmowę kwalifikacyjną i jesteś normalnie uśmiechniętym i pogodnym facetem, w większości przypadków (choć też nie zawsze!) budzisz sympatię i zwiększasz swoje szanse. Z urodą jest zresztą podobnie - tak, budzi sympatię, ale nie zawsze i nie wszędzie.

Ja np. jąkam się - teraz już mniej, kiedyś niezwykle mocno (nawet jakieś artykuły tutaj na Psychotekście na ten temat pisałem). Zaawansowane jąkanie jest straszne - każde pytanie o cokolwiek, np. o ziemniaki w warzywniaku albo szarego urzędnika o sposób załatwienia sprawy, to męka niewyobrażalna. Bicie serca, pot na czole, przerażenie i lęk w sercu. No i brak możliwości pełnego wyrażenia siebie. Ogromna samotność, realne szkody w realnym życiu. A teraz znakomicie sobie radzę i jestem wygadanym, a czasami nawet upierdliwym facetem. ;-) Droga była dłuuuuuuga, obejmowała naturalnie także wiele ćwiczeń logopedycznych, ale ogromne znaczenie miała też zmiana nastawienia do swojego jąkania. Bardziej pozytywne podejście do możliwości poradzenia sobie z problemem oraz - co bardzo ważne - nierobienie z problemu wielkiej sprawy bardzo mi pomogło. To ostatnie polegało np. albo na ćwiczeniach odprężających i relaksacyjnych, albo na rozmowach w grupie o charakterze terapeutycznym, wskazujące, że na jąkaniu świat się nie kończy.

Jest zresztą kierunek terapii ludzi chorych (fizycznie, nie duchowo), stosowany bardzo często przy terapii nowotworów złośliwych. Nazywa się to metodą Simontona lub Racjonalną Terapią Zachowania. Poszukaj sobie informacji w necie (jakieś książki się nawet ukazywały). Nie jest to taka prostackie wbijanie do głowy optymizmu, raczej uczenie pozytywnego nastawienia do wszystkiego tego, co się wydarza, nawet spraw niefajnych. O dziwo, ludzie chorzy na raka, jeśli zamiast zrezygnowania i poddania się zdołają w sobie zbudować radość i postawę "zrobię wszystko co będzie możliwe, żeby walczyć o siebie, niezależnie od wyniku", chorują mniej boleśnie a ich organizmy lepiej reagują na leczenie. Naturalnie część z nich i tak umrze, ale wiesz co - przynajmniej ostatni etap swojego życia przeżywają z zupełnie inną jakością, niż gdyby wpadli w czarnowidztwo.

To tyle w dużym skrócie garść informacji o tzw. "pozytywnym myśleniu". Jak widzisz nie jest to takie proste, że jak będzie mocno myślał o tym, iż Tola Ci da (buzi naturalnie ;-) ...), to Tola na pewno wpadnie na ten piękny pomysł. Niemniej jednak, zmianą swojej postawy wiele można zmienić. Nie wszystko - ale dużo na pewno tak.

Wiem np. na pewno, że chętniej zwiążę się z kimś roześmianym i pozytywnie nastawionym do świata i do siebie, bo jak sam będę miał doła, będę mógł liczyć na wsparcie. Jeśli zwiążę się z totalnym "czarnowidzem", jeśli będę miał doła, dostanę tylko podwojenie doła w wykonaniu kogoś, na kogo liczyłem...

fajnego dnia, Miguel!

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez janko » 16 sie 2011, o 18:33

marie89 napisał(a):Liczba partnerek o niczym nie świadczy... i niczego nie przesądza. :wink:


Może po prostu nie spotkałeś JESZCZE odpowiedniej, która przekonałaby Cię do wiary w samego siebie... Może nie dałeś sobie szansy by taką poznać... Może tu nie chodzi o atrakcyjność a po prostu od przypadku, losu.. Kto tam wie... Może w ciągu najblizszych 10 lat nie zmieni się nic.. a może spotkasz Miłość swojego życia... jeśli się o nią postarasz- może nastąpi to szybciej. Może..



Wrzucę kilka słów od siebie ponieważ mam wrażenie, że Miguel'u posiadasz przekonania, które i ja posiadam. Przekonania te cały czas noszę w sobie z jednym małym ale, z jedną małą rysą, która nie daje mi spokoju.

Zacznę od odpowiedzi na powyższy wpis Marie89. To nie kobieta ma przekonywać faceta o pewności siebie, o wierze w siebie, po jego poczuciu wartości. Jestem przekonany, że gdybyś te cechy już posiadał, to z kobietami by się działo. Dlaczego to wiem? Dlatego, że ja zasadniczo mam gówniane odczucia odnośnie siebie. Bywało jednak tak, że czułem się świetnie - nie oceniałem siebie, byłem sobą i w zasadzie nie pojawiała się desperacja odnośnie kobiet. Wtedy właśnie coś zawsze zaczynało się dziać i o dziwo nawet dostrzegałem sygnały ze strony kobiet.
Tutaj własne odczucia wewnątrz są kluczem moim zdaniem. Zobacz ja sobie wrzucam, że artyści, sportowcy, kolorowi zarażający chorobami i inni mają tuziny kobiet w łóżku. Tak, często im zazdroszczę. Pytanie tylko czy z takimi kobietami chciałbym wylądować w łóżku? Nie wiem ale coś mi intuicja mówi, że nie za bardzo. Raczej gdzieś głęboko szukam innego rodzaju relacji. Tak, powiesz, że zawsze warto mieć wybór. Tutaj jest jednak haczyk - tamci ludzie są na świeczniku i faktycznie jakieś kobiety z tysięcy fanek sztuki, sportu, koloru skóry polecą do penisów tych panów. W tym przypadku to do złudzenia przypomina grę wielkich liczb. Ciebie nie ma na widoku więc dziewczyny nie przychodzą. Umów się z 200 dziewczynami, spotykaj się i zobacz jakie masz statystyki - to tak dla umysłu badacza, którym być może jesteś.

Pamiętaj proszę, że ja mam ciągle w sobie te same zachowania oraz rozdarcie między sposobem myślenia jaki Ty masz oraz tym jaki czasami (jak powyżej) mnie oświeca. Nie chcę żebyś jednocześnie poczuł się osaczony, że nagle wszyscy próbują Ciebie przekonać, czy wręcz atakować. Nic z tych rzeczy tutaj nie ma miejsca na forum.
Ostatnio edytowano 16 sie 2011, o 18:51 przez janko, łącznie edytowano 2 razy
janko
 
Posty: 17
Dołączył(a): 30 lip 2011, o 16:47

Re: Jak to do licha działa...?

Postprzez janko » 16 sie 2011, o 18:43

Abssinth napisał(a):
Liczba partnerek świadczy o atrakcyjności:)


a takiej glupoty to juz dawno nie slyszalam...

tzn, ze najatrakcyjniejsi faceci to meskie prostytutki, bo kazdy z nich mial na przyklad dwa tysiace partnerow i partnerek...
...a np. taki Brad Pitt mial tylko 75, wiec jest malo atrakcyjny :P


Wydaje mi się, że Miguel ma na myśli wybór. Wybór który jest domeną Brad'a (faktycznie 75? tak na marginesie co wy kobiety myślicie jak facet miał tyle partnerek? czy nie jest dal was atrakcyjniejszy bo tyle kobiet go chciało?). Miałem kolegę, który zdawało się miał ogromne powodzenie u kobiet, nawet chwalił się z iloma się przespał (dla mnie była to imponująca liczba) i faktycznie łatwo i szybko wchodził w relacje łóżkowe. I oczywiście ja sobie dawałem z tego tytułu popalić. Facet miał wygląd i otwartą postawę. Prawda jednak była taka, że żadnej chętnej chyba nie odmówił, a niektóre miałem okazję poznać i uwaga - ja bym nie poszedł z nimi do łóżka nawet w skrajnej desperacji - nie ma tego czegoś, to nie ma nic. Z drugiej strony kobiety, które ja uznawałem za atrakcyjne, tego kolegę nie umieszczały w miejscu facet do łóżka, facet dla mnie. Nie znaczy to oczywiście, że jakby zaczął się starać i doszedł alkohol + inne cuda to czy by nie przespały się z nim. Koniec końców po jakimś czasie miał pogorszony nastrój, bo żadna kobieta nie chciała od niego związku na dłuższą metę.

Abssinth napisał(a):
Liczba partnerek świadczy o atrakcyjności:)


a takiej glupoty to juz dawno nie slyszalam...

tzn, ze najatrakcyjniejsi faceci to meskie prostytutki, bo kazdy z nich mial na przyklad dwa tysiace partnerow i partnerek...


Dobrze wiesz, że Miguel nie to miał na myśli - są faceci co mają większe powodzenie. Jakby Brad chciał mieć 1000 kobiet to by po prostu miał ten 1000.
Ostatnio edytowano 16 sie 2011, o 18:48 przez janko, łącznie edytowano 1 raz
janko
 
Posty: 17
Dołączył(a): 30 lip 2011, o 16:47

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy seksualne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 364 gości

cron