Czy można kochać 2 osoby?

Problemy z partnerami.

Czy można kochać 2 osoby?

Postprzez syzyf » 21 gru 2007, o 23:08

Pytanie dotyczy związku nietypowego, ale bardzo liczę na Wasze opinie.

Jestem z moim chłopakiem (Z.) od roku. Ja mam 20 lat, on 40. Nie mieszkamy razem, ponieważ nie zdecydowałem się do tej pory ujawnić moich preferencji seksualnych. Spotykamy się 2-3 razy w tygodniu.

Początkowo byłem bardzo sceptyczny: czy taki układ w ogóle może się udać? Jednak mimo ogromnej różnicy wieku znakomicie się rozumieliśmy. Świetnie też radziliśmy sobie z drobnymi konfliktami. On jest naprawdę wspaniałym człowiekiem. Ostatnio pojawił się jednak problem, rozwiązania którego znaleźć nie potrafię...

Z. stwierdził, że nie może w pełni realizować się psychologiczno-seksualnie, kochając tylko 1 osobę. Przyznał, że poznał kogoś innego, kto bardzo go fascynuje. Teraz pragnie, bym zaakceptował układ, w którym będę 1 z 2 kochanych przez niego osób.

Ja nie wyobrażam sobie, bym mógł kochać 2 osoby na raz. Czy uważacie, że jest to możliwe? Jak powinienem zareagować na tak nieuczciwą propozycję człowieka, którego przecież kocham?
syzyf
 
Posty: 8
Dołączył(a): 21 gru 2007, o 22:45

Postprzez bunia » 22 gru 2007, o 00:50

Witaj....pytanie czy on kocha czy tylko realizuje sie a to roznica - myslales nad tym?
Nie pozwol wciagnac sie tylko po to aby ktos sie realizowal i to w ten sposob....nie wiem na ile go znasz ale facet wyglada na dowiadczonego i wie czego chce.....tak mysle.
Pozdrowka :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Filemon » 22 gru 2007, o 01:18

Zupełnie, ale to zupełnie nie podoba mi się propozycja Twojego partnera... Myślę, że relacji, którą Ci zaproponował nie można by już było nazwać związkiem, tylko stałby się to UKŁAD (czyli coś za coś, itd, itp....). Zgadzam się też z Tobą, że to co Ci zaproponował jest nieuczciwe - bo moim zdaniem nieetyczne... Dodatkowo przykre wrażenie sprawia na mnie fakt, że mężczyzna 40-letni, czyli TEORETYCZNIE dojrzały i doświadczony życiowo proponuje takie... (nazwijmy to) niepotrzebne komplikacje, ryzyko rozmaitych nieprzyjemności i trudności (weźmy kwestie zazdrości chociażby) młodemu, dwudziestoletniemu partnerowi, który już samą swoją młodością, świeżością, itp. powinien być dla niego atrakcyjny - jeśli jeszcze towarzyszy temu prawdziwe uczucie, to można by rzec, że... prawdziwy szczęściarz z niego... :) Tymczasem on proponuje Ci coś takiego... :(

Obawiam się, że uzasadnione może być postawienie poważnego znaku zapytania przy jego motywacjach odnośnie relacji z Tobą... Ponadto, jeżeli ten człowiek zaproponował Ci "układ trójkątny" tak wprost i jawnie, to prawdopodobnie czuje on dużą szansę na to, że "ten numer" przejdzie... czyli że przejdzie on z Tobą - możliwe zatem, że wyczuwa on jakiegoś rodzaju Twoją słabość lub "słabość" (pozorną) = autentyczną więź uczuciową z Twojej strony.

Na ile mi wiadomo, tak zwane układy trójkątne rzadko kiedy udają się na dłuższą metę - najczęstszą przeszkodą podobno jest zazdrość.

Na koniec moje czysto już osobiste zdanie - w żżżżżżżżżżżżyciu never nie pakowałbym się w coś takiego (bo z moim "ja" byłoby to całkowicie niezgodne) i wolałbym się leczyć z miłości, jeśli trzeba byłoby się rozstać, niż potem leczyć zarówno złamane serce, jak i jeszcze moralnego kaca po pewnego rodzaju jednak... brudach - jak dla mnie.

pozdrawiam i serdecznie życzę Ci siły, rozwagi i odwagi do podjęcia jak najlepszej dla Ciebie decyzji! :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez syzyf » 22 gru 2007, o 10:35

Moi drodzy, bardzo dziękuję za tak szybkie odpowiedzi. Oczywiście nie mogłem spodziewać się, że ktoś zachęci mnie do wejścia w tenże "układ", bo żaden człowiek przy zdrowych zmysłach by tego nie chciał.

Nie będę pisał, że decyzja o odejściu/ byłaby trudna - to normalne, gdy się kogoś kocha i wszyscy to rozumiecie. Napiszę jednak co innego: nawet gdy odsunie się na bok "serce" i pozostawi "umysł", decyzja jest trudna! Mam na myśli to, co podpowiada mi rozsądek - a mówi mi, że nie znajdę nikogo lepszego.

W tym środowisku powszechne są zdrady. Obawiam się, że jeśli po pewnym czasie otrząsnę się z tej straty i zacznę szukać kogoś nowego, jest wielka szansa, że ten nowy ktoś będzie mnie zdradzał i w ogóle mi o tym nie powie; że będzie jeszcze bardziej nieuczciwy; że przy tym nie będzie tak inteligenty i tak kochający.

A może warto postawić warunek? "Albo on, albo ja". To chyba nie do końca fair, ale sytuacja, w której zostałem postawiony, jest przecież ze wszech miar nieuczciwa. I jeśli ten warunek zostanie przyjęty, czy będę potrafił ufać, czy nie będę chciał kontrolować, czy nie będę zdradzany potajemnie...

Boję się zostać sam.
syzyf
 
Posty: 8
Dołączył(a): 21 gru 2007, o 22:45

Postprzez mahika » 22 gru 2007, o 11:04

Nie załamuj raczek i nie mów że nie znajdziesz nikogo lepszego, no jak to wogóle jest możliwe?
A co ty ogrem nie jesteś, tylko młodym człowiekiem, dlaczego miałbyś nie znaleść kogoś innego.

A czy Ty chciałbyś wejść w ten układ? Odniosłam wrazenie że chciałbyś żeby ktoś powiedział, zyję w tójkącie i jest super :) ale chyba nie było takiego przypadku na forum, choć może się mylę, bo wiadomo, omnibusem nie jestem i nie czytałam pewnie wszystkiego.

wiesz, zdrady nie tylko w tym jak sie wyraziłeś środowisku są popularne, bo to chyba coraz bardziej powszechne i modna forma zabawiania sie. Sama mam taka myśl i boje sie, ze każdy kolejny facet z którym będę mnie będzie zdradzał.... to już we mnie tkwi i chyba nie wyjdzie... wiec ryzyko jest ogólne.

jesli chodzi o warunki, Miłość bezwarunkowa jest....
Nie przejdzie, ale mozesz mu powiedzieć lepiej o swoich obawach, albo napisz na kartce i mu daj.

Boje się zostac sam... ja też się boję, ale może to lepsze rozwiązanie niż zorana psycha???
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez bunia » 22 gru 2007, o 11:41

Syzyf....idziesz latwo z soba na kompromis - mnie sie to nie podoba....chyba lepiej byc samemu jesli juz niz isc na kiepski uklad ktory Tobie nie odpowiada.....chlopie nie zatrac siebie....bo stracisz wszystko !! :smutny:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Filemon » 22 gru 2007, o 12:05

syzyf napisał(a):
Boję się zostać sam.


No i tu chyba leży Twój problem...

Podzielam Twoje obserwacje, że w środowisku gejowskim zdrady są powszechne (w moim odczuciu jeszcze częstsze niż w środowisku heteroseksualnym), co gorsza, moim zdaniem w środowisku osób homoseksualnych bardzo często spotyka się ludzi o chaotycznym, niekonsekwentnym lub jakby postawionym na głowie podejściu do pewnych ludzkich wartości (właśnie w sprawach partnerskich, na przykład) i do tego jeszcze osoby takie ewidentnie nie zdają sobie sprawy z rozmaitych sprzeczności, które noszą w sobie... :-( (na przykład... bzykać się radośnie po kątach, jak się zachce, a jednocześnie mieć "tego jedynego" i kochać go z wzajemnością miłością wierną i dozgonną, w stałym i uczciwym związku... :lol: )

Zatem lepszy rydz niż nic...? Kwestia osobistego wyboru - jak dla mnie, to ten akurat "rydz", o którym tu mówimy jest raczej dosyć robaczywy... Jeśli w to wejdziesz, to następnym etapem może być równie dobrze... seks we trójkę (przygotuj się zatem na taką ewentualność zawczasu...) a na koniec całkiem możliwe, że tak zwany "związek otwarty", który jak wiadomo polega na tym, że każda ze stron "zabawia się" na boku z kim chce i ile wlezie, natomiast potem wraca do domku i siada wspólnie przed telewizorem ze swoim "ukochanym" - omawiając od niechcenia (choć rzecz jasna - niekoniecznie) szczegóły ostatnich orgietek...

Po prostu ja osobiście wolałbym zaryzykować zmierzenie się z własnym problemem samotności (szczególnie w wieku kiedy ma się dopiero 20 lat i niemal wszystko jest jeszcze możliwe) niż wskoczyć w takie błotko (jak dla mnie), kalkulując, że "jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma"... W tym wypadku po prostu wiem, że na pewno bym tego nie polubił - a Ty...?

Poza tym taka sytuacja jest moim zdaniem groźna, bo to jest jakby równia pochyła, po której dosyć łatwo zacząć się staczać - mówiąc wprost. Wówczas być może któregoś pięknego dnia znajdziesz się w roli... Twojego obecnego partnera, kiedy to Ty zaproponujesz jakiemuś młodemu, niezdemoralizowanemu jeszcze chłopakowi taki "sympatyczny układzik", jaki dziś właśnie jest proponowany Tobie i nawet nie będziesz w tym widział ani czuł nic niestosownego czy wątpliwego... Chciałbyś dojść kiedyś w swoim życiu do takiego punktu...?

pozdrawiam i życzę odwagi oraz uczciwego postawienia spraw przed samym sobą (bo mam wrażenie, że rozsądku i życiowej bystrości Ci nie brakuje :) ) a życie caaaaałe długie i piękne jeszcze przed Tobą, boś młody i "świeży", szczęściarzu - nie pozwól zatem sam sobie ani nikomu innemu odebrać sobie tego co cenne i co dostaje się raz, na początku, tak po prostu w podarunku od Życia... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Loki86 » 22 gru 2007, o 14:20

chłopie lecz się z tej miłości bo na kilometr widzi mi się że ten 40 letni super facet leci na twoje młode ciało i naiwność. Nadmierną uczciwością i szczerością też można tuszować i ukrywać prawdziwe zamiary. Masz całe życie przed sobą i co chcesz je spędzić u boku 40 letniego obecnie faceta ?? Rozumiem że jesteś młody nie doświadczony i chciałbyś się czuć bezpieczny tym bardziej że w Polsce geje mają ciężkie życie (chociaż już chyba nie jest tak tragicznie?). Weź się w garść to że gej nie znaczy że ciota nie ;).
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Postprzez Miriam » 22 gru 2007, o 15:28

Pytasz "czy mozna kochac 2 osoby ?"

czy to, co proponuje Ci Twoj chlopak wynika z milosci ? Moim zdaniem nie, gdy kogos kochamy, to pragniemy dobra dla tej osoby, a jego propozycja hmmm dosc egoistyczna... Jesli wynika z milosci, to chyba z jego wlasnej do siebie.

Dosc wzniosle zostalo to ujete : " nie potrafie sie realizowac psychologiczno - seksualnie, kochajac tylko 1 osobe " . A gdzie tu mowa o uczuciach ? Co w ogole oznacza " realizowac sie psychologicznie " ?
Jak dla mnie taka propozycja to czyste wykorzystywanie drugiej osoby. To nie moze byc milosc...

On Ci proponuje uklad. Chcesz byc czescia nieuczciwego ukladu czy chcesz byc w zwiazku gdzie kochasz i jestes kochany ?

Pisales o rozwiazaniu tej sytuacji postawieniem ultimatum : "albo on , albo ja ". Tylko czy to cos zmienia ? Na Twoim miejscu zasatnowilabym sie kim jestes dla Twojego chlopaka, jestes dla niego najwazniejszy ? - jesli tak, to po co mu ktos jeszcze ? Czy z jego strony to rzeczywiscie milosc, no nie wyobrazam sobie, aby facet ktorego kocham fascynowal sie jeszcze inna kobieta wlasnie w tych kategoriach, to ja chce byc dla niego najwazniejsza.

I Ty tez przeciez chcesz byc najwazniejszy dla niego...
Wydaje mi sie, ze mozesz nieporownywalnie wiecej stracic niz zyskac , jesli w to wejdziesz. Czy mozna w ogole cos zyskac w takim ukladzie ? Chyba nic wartosciowego.

Pozdrawiam Cie serdecznie
Miriam
 
Posty: 143
Dołączył(a): 17 cze 2007, o 19:27

Postprzez syzyf » 22 gru 2007, o 17:40

Zgadzam się z Wami - mylne było moje myślenie, że nikogo innego nie znajdę. Jestem młody, mam więc dużo czasu. Myślę też (choć to nieskromne), że mam wiele do zaoferowania jako człowiek. Jeśli zechcę, jeśli włożę w to trochę wysiłku, na pewno kogoś znajdę.

Myślę, że Mahika odgadła moją motywację dla zamieszczenia tego postu, choć sam sobie jej do końca nie uświadamiałem: to prawda, chciałem, by ktoś napisał, że taki układ może funkcjonować; że będąc w podobnej sytuacji, jest szczęśliwym człowiekiem. Sam w to od początku nie wierzyłem i dlatego szukałem przykładu, który dowiedzie, że się mylę. Na pewno istnieją osoby, które nauczyły się w jakiś sposób akceptować taki stan, np. żony, które wiedzą o kochankach mężów.

Chciałbym podziękować Filemonowi za jego "teorię równi pochyłej". Nie pomyślałem o tym, ale to prawda. Moje obecne rozumienie miłości jest dobre, nie chcę uczyć się innych jej definicji.

Myślę, że w pewnym sensie mój partner zachował się uczciwie. W końcu o wszystkim mi powiedział, licząc się z tym, że mogę chcieć go opuścić. Nie chciał mnie okłamywać.

Umówiłem się z nim na spotkanie, wysłucham go. Dziękuję Wam.
syzyf
 
Posty: 8
Dołączył(a): 21 gru 2007, o 22:45

Postprzez Loki86 » 22 gru 2007, o 18:21

Ja jeśli można mam zasadnicze pytanie. Dlaczego nick Syzyf. Człowiek parający się nie kończącą sie pracą polegająca na nieustannym wtaczaniu głazu na szczyt góry. Czyżby to odzwierciedlało jakąś sferę twojej osobowości czy tylko tak sobie przypadkiem wybrałeś ten nick ??
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Postprzez mahika » 22 gru 2007, o 18:42

Tak tak, zon i konkubin :) jest Ci tutaj dostatek, wiemy o kochankach ale to jest niedozaakceptowania i potwornir boli. Życzę powodzenia na spotkaniu, trzymam kciuki :)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez syzyf » 23 gru 2007, o 12:41

Wybór nicka był całkiem bezwiedny, trwał sekundę. Po prostu chwilę przed założeniem tu konta przeglądałem książkę o mitologii. Pewien znany austriacki psycholog z całą pewnością nie zgodziłby się uwierzyć w tę przypadkowość, ale ja sądzę, że tak właśnie było. Moje życie nie jest życiem Syzyfa.

Spotkanie było... wiecie, jak wyglądają takie spotkania. Ja płakałem, on płakał. Myślę, że zupełnie szczerze. Nie byłem w stanie powiedzieć mu, że to koniec. Przez chwilę o wszystkim zapomniałem i znów byłem szczęśliwy.

Przepraszam, jeśli uznacie, że zignorowałem Wasze rady. To było po prostu bardzo trudne i chyba mnie rozumiecie w tym punkcie. Postanowiłem trochę odczekać.

Życzę wszystkim Spokojnych Świąt.
syzyf
 
Posty: 8
Dołączył(a): 21 gru 2007, o 22:45

Postprzez Loki86 » 23 gru 2007, o 15:04

syzyf wiadoma sprawa jest to trudny krok i nie dziwie się że odpuściłeś tym razem ale mam nadzieje że z czasem sam dojdziesz do pełnego przekonania w tej kwestii i nabierzesz sił na konkretną nie odwracalną decyzje ;) Powodzenia

I Wesołych Świąt
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Postprzez Filemon » 25 gru 2007, o 16:51

syzyf napisał(a):Wybór nicka był całkiem bezwiedny, trwał sekundę. Po prostu chwilę przed założeniem tu konta przeglądałem książkę o mitologii. Pewien znany austriacki psycholog z całą pewnością nie zgodziłby się uwierzyć w tę przypadkowość, ale ja sądzę, że tak właśnie było. Moje życie nie jest życiem Syzyfa.


Heeej... ;) otóż jeśli już o dziadku Freudzie mowa, to Twój opis wskazuje na... dokładne spełnienie podstawowych warunków tak zwanego "wolnego=swobodnego skojarzenia" - czyli wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi swój nick jest treścią psychiczną, która wypłynęła z nieświadomości i jest zatem znacząca, choć jej trafnej interpretacji możesz najlepiej dokonać jedynie Ty sam... Oczywiście to wszystko ma sens wyłącznie dla tych osób, które w ogóle wierzą w teorię klasycznej psychoanalizy... :)

Ja chciałem Ci tylko powiedzieć COŚ A PROPOS RAD - według mnie rady nie są do tego, żeby się ich słuchać, tylko do tego żeby ich wysłuchać, rozważyć, przemyśleć a następnie wyciągnąć samodzielne wnioski, podjąć decyzje i wcielić je w życie. Tak więc mnie osobiście wcale nie zaskoczy, jeżeli zrobisz coś po swojemu i wcale nie idąc za tym co Ci tu doradzamy... Ja osobiście nie będę się czuł wówczas zlekceważony ani zignorowany. To jest Twoje życie, Twoje decyzje i Ciebie będą dotyczyć ich konsekwencje a nie mnie...

pozdro, trzymaj się i... nie daj się! ;)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 292 gości