hej
macie racje, nawet w tym ze chaotycznie pisze
wszystko wydaje sie proste, ale wcale takie nie jest...
"Tak szczerze, to nie umiem "złapać", jakie to właściwie przeszkody"
Przeszkoda jest jedna WIARA. Urodzilam sie katoliczką, mam przekazane zasady, ktorych sie trzymam i wierze w przekazane mi prawdy. Moi rodzice sa pod tym wzgledem nieugięci, kiedys rozmawialismy na ten temat i powiedzieli, ze jesli kiedykolwiek odejde od wiary, to jakbym zdradzila ich i nie mam powrotu. Boje sie, ze rodzina sie od mnie odsunie, ze wokol napotkam krzywe spojrzenia, ze sie zagubie...
Rodzice zaakceptowali ta przyjażń, ale czy toleruja? Wiec przeszkoda są przeciwni rodzice
"O jakie różnice religijne chodzi?"
Jest zielonoświątkowcem (in. Wolni Chrzescijanie)
"Tylko czy to miłość?"
milosc rozwija sie przez lata, nie sadze zeby bylo to takie uczucie, ale cos w tym jest glębszego, ja to czuje, on to czuje. Czesto zostajemy sami, rozmawiamy, nawet mnie przytulil i chcial porozmawiac o nas. Tylko ze ja powiedzialam mu: "narazie nie wracajmy do tego tematu, przyjdzie na to pora" i to chyba była ucieczka przed i tak nieunikniona rozmowa
"Nie zyjesz dla rodziców, tylko dla siebie"
to sa najblizsze mi osoby, nie otrzymuje od nich zrozumienia, ale kocham ich i nie chcialabym zadac im cierpienia.
Jest ktos taki na tym forum, kto mialby podobny problem? Kto jest z kims z innego wyznania? Jak sobie poradzil z problemem wiary? Moze nie powinnam odwlekac tej rozmowy z Sebastianem? Moze powinnam postawic na wlasne szczescie? Czy ktos mial podobne watpliwosci? Czy byliscie kiedys w takim zwiasku? Jakie sa wasze zdania na ten temat? pelno tych watpliwosci...