nerwica?

Problemy z partnerami.

Re: nerwica?

Postprzez blanka77 » 3 sie 2011, o 18:41

Moim zdaniem, coś takiego jak choroba, nie powinno być ukrywane przed partnerem, tym bardziej, że znacie sie już 3 miesiące.


Choroba, to jeden z czynników, który rzutuje na dalsze życie i żeby taką decyzję podjąć trzeba być w pełni świadomym.

A tak z innej półki, jeśli macie zamiar wziąć ślub np. kościelny, to zatajenie choroby jest jedną z przyczyn unieważnienia małżeństwa.

Także to jego ukrywanie to zła rzecz i niepokojąco rzutuje na przyszłość. Bo tym razem zataja chorobę, a następnym razem może zataić coś innego. Musicie popracować nad "otwartością" w związku bo wtedy lepiej się będzie żyło i Tobie i jemu.

Czy rozmowa z jego rodziną to dobry pomysł? Nie wiem, ale trochę to dziwne żebyś musiała się ich pytać, zamiast usłyszeć prawdę od niego.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Re: nerwica?

Postprzez marie89 » 3 sie 2011, o 22:32

imprecha napisał(a):ech.....banały,życie z nim tak da Ci w dupę,że będziesz się lizać do emerytury...


wcale nie musi tak być...

***

A Ty jak się czujesz Marjolu ( przez "j"? :wink: )?
marie89
 

Re: nerwica?

Postprzez Abssinth » 3 sie 2011, o 23:25

a ja sie zgadzam z imprecha...

'trudny charakter' jedna lampka alarmowa
czajenie sie i nie mowienie prawdy - druga lampka alarmowa

nie podoba mi sie ten gosc i juz :/

choroby mozna miec i z nimi zyc, ale nie w taki sposob. bo calkowicie inna rzecz, jesli ktos ma problem z nogami, a inna jesli ma ktos problem z glowa i moralnoscia.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: nerwica?

Postprzez Margerytka » 4 sie 2011, o 00:30

imprecha napisał(a):
ech.....banały,życie z nim tak da Ci w dupę,że będziesz się lizać do emerytury...


wcale nie musi tak być...

Witam - podziwiam Marie89 Twoje doświadczenie życiowe. Wiesz ja mam trochę lat za sobą - dlatego zgadzam się w tym wypadku z imprechą a zaraz wytłumaczę Ci dlaczego.
Wiesz pierwsze co jest dla mnie dziwne to: szybkie określenie znajomości " związkiem" . Czy tylko dlatego, że poznała rodziców i siostrę? I tak właściwie zastanawiam się, co to pojęcie oznacza- bo związek to powiązanie, partnerstwo. O związku można mówić w przypadku dłuższej znajomości, narzeczeństwa, tak pejoratywnie brzmiącego - konkubinatu czy małżeństwa, a tu jest na razie to jest znajomość - być może bardziej zaangażowana , gdzie tu mówić o partnerstwie , powiązaniu - tym bardziej - jeżeli jest to " związek na odległość" . Czy to partnerstwo polega na wspólnym klikaniu przez gg czy jakiś inny komunikator? Co można powiedzieć o kimś, kogo zaledwie zna się około 3 miesiący , na jakiej podstawie osoba taka otrzymuje nieograniczony kredyt zaufania " nie sądzę żeby kłamał " a czemu miałby nie kłamać - co tak naprawdę Marjola wie o tym człowieku - to , że coś przed nią ukrywa- jak pisze utraciła z nim kontakt na trzy dni - spał - wiesz ja jestem po prostu za dorosła na takie ble, ble,- pierwsze co się nasuwa - to co w tym okresie nie pracował? może i tak - może ma takie możliwości, że może nie przyjść do pracy - bo własnie śpi, jednocześnie " ma trudny charakter", nie chce nic mówić. Dlaczego nie chce mówić - to też jest dziwne - gdyby traktował tę znajomość poważnie - to powiedziałby ze zwykłej uczciwości- chociażby po to, aby zostawić prawo wyboru.
Wiesz ja po przeczytaniu mam wrażenie , że osoba ta ma problemy z alkoholem lub innymi używkami. I dlatego nic nie chce powiedzieć.
Okres 3 miesięcznej znajomości ( bez względu jak gorącej ), na odległość , z kimś - kto nie mówi pełnej prawdy , ma trudny charakter - pozwala na podjęcie decyzji.
Slogan - jeżeli się kogoś kocha, to kocha się kogoś i z chorobą ....... uwierz, nie zawsze tak jest. Trzeba przede wszystkim wiedzieć, jaka to jest choroba i czy będę zdolna ponieść konsekwencje swojej decyzji.
Życie to nie tani romans czy Harlequin , gdzie wszystko jest takie łatwe.

@ Marjola
Na Twoim miejscu, doprowadziłabym do rozmowy na ten temat, a jeżeli nie chce Ci powiedzieć całej prawdy porozmawiałabym z jakimś znajomym lekarzem czy nawet wpisałabym objawy o których " przebąkuje" w wyszukiwarkę - nawet stres - to tez jest sposób i dopiero po zorientowaniu się w sytuacji - podjęła decyzję. A rodzice też nie koniecznie mogą chcieć powiedzieć prawdę - a nawet świadomie zataić. Wiesz ja mam 22 letnią córkę - przez dwa lata była w związku z chłopakiem - mówiło się nawet o ślubie - tez były pewne dziwne sytuacje, które mnie zastanawiały - widziała się z nim praktycznie codziennie , spotykała się z jego rodzicami. I niestety okazało się , że mimo młodego wieku miał bardzo poważny problem alkoholowy - a kiedy on był pijany - smsy pisała jego mama.
Margerytka
 
Posty: 127
Dołączył(a): 25 kwi 2010, o 00:50

Re: nerwica?

Postprzez ewka » 4 sie 2011, o 06:47

Marjola napisał(a):Jeżeli się kogoś kocha, to kocha się tego kogoś i z chorobą, i bez względu na to czy ta osoba ma sprawne nogi czy nie.

No i ja się z tym zgadzam. Bo czy na naszą miłość zasługują tylko samce ALFA? Heh, skąd ich tylu wziąć;)

Marjola - 3 miesiące to nie jest dużo. Zwłaszcza, gdy na odległość.
Tak sobie myślę... jak zachowywałabym się, gdybym miała jakiś problem zdrowotny.... no na pewno nie meldowałabym o nim każdemu nowo poznanemu między innymi dlatego, że zabrałabym sobie szansę na przeżywanie (głębsze bardziej czy mniej) miłostek, porywów. Bo mogłoby to płoszyć. Czy 3 miesięczna znajomość na odległość już zapracowałaby sobie na to, bym się całkowicie otworzyła? Nie wydaje mi się. Nie wiem, jak często się widujecie... mnie się wydaje, że realnie znasz go tyle, ile czasu spędziliście razem oko w oko. I też nie wiadomo, ile w tym jego prawdziwego, a ile ułożenia.

Nie będę zgadywać, jakiego rodzaju ma problem... jakiś ma na pewno. Rozmowa z jego rodziną może pomóc Ci dotrzeć do tajemnicy... ale nie musi. Możliwe jest, że wygładzą problem, aby Cię nie spłoszyć... a oni będą mieli "z głowy".
Ostatnio edytowano 4 sie 2011, o 07:17 przez ewka, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: nerwica?

Postprzez ewka » 4 sie 2011, o 07:10

Margerytka napisał(a):Wiesz pierwsze co jest dla mnie dziwne to: szybkie określenie znajomości " związkiem" . Czy tylko dlatego, że poznała rodziców i siostrę? I tak właściwie zastanawiam się, co to pojęcie oznacza- bo związek to powiązanie, partnerstwo. O związku można mówić w przypadku dłuższej znajomości, narzeczeństwa, tak pejoratywnie brzmiącego - konkubinatu czy małżeństwa, a tu jest na razie....

Zgadzam się. Słowo "związek" ma dzisiaj jakby upłycone znaczenie.

Margerytka napisał(a):Slogan - jeżeli się kogoś kocha, to kocha się kogoś i z chorobą ....... uwierz, nie zawsze tak jest. Trzeba przede wszystkim wiedzieć, jaka to jest choroba i czy będę zdolna ponieść konsekwencje swojej decyzji.

Oczywiście, że nie zawsze! Tak samo, jak nie zawsze najlepiej dobrane i zapowiadające się pary nie wytrzymują próby czasu i się rozpadają.
Oczywiście, że musi wiedzieć, na co się porywa... na ten moment trzeba by ustalić, czy to jest znajomość czy związek. Jak dla mnie - znajomość. Marjola (moim zdaniem) trwa w znajomości, widząc już związek. Związek wymagałby całkowitej otwartości, znajomość niekoniecznie


Margerytka napisał(a):a kiedy on był pijany - smsy pisała jego mama..

O rety. Masakra.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: nerwica?

Postprzez blanka77 » 4 sie 2011, o 09:40

Marjola napisał(a):Wkrótce idziemy na wesele, dziś wspomniał mi że będzie ograniczał alkohol, bo boi się ataku. Przestraszyłam się!! Uważam, że to od niego powinnam dowiedzieć się o jego przypadłości, a nie od rodziny. Tak byłoby najlepiej... Co zrobić, żeby mi o tym powiedział?? I co to do cholery może być???


Ja uważam, że jeśli się ma problemy i w jakimś stopniu angażuje się kogoś do uczestniczenia w czymś, to powinno się towarzysza uprzedzić o pewnych sprawach, w tym przypadku o chorobie.

Teraz sobie pomyślałam o tym czy on w ogóle jest chory i czy to czasem nie są jakieś zagrywki. Ale po co i na co to nie wiem.

Taka niewiedza rodzi w głowie niestworzone historie i zupełnie niepotrzebnie, bo to niezdrowe,a sprawa może przybrać nieoczekiwany obrót.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Re: nerwica?

Postprzez ewka » 4 sie 2011, o 09:48

Mnie opcja "powinno-więc tak będzie" też się podoba.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: nerwica?

Postprzez ruska_spirala » 4 sie 2011, o 09:51

Marjola!!!

a może on po prostu nieuczciwie gra, bierze Cię na litość, badając w jakim stopniu Ci na nim zależy........

to taka na szybko refleksja

p.s. mam wrażenie, że to typ gościa żądnego ciągłej troski o niego, dopytywania i zainteresowania... :cry:
ruska_spirala
 
Posty: 39
Dołączył(a): 26 kwi 2011, o 13:08
Lokalizacja: Warszawa

Re: nerwica?

Postprzez blanka77 » 4 sie 2011, o 10:08

ruska_spirala napisał(a):Marjola!!!

a może on po prostu nieuczciwie gra, bierze Cię na litość, badając w jakim stopniu Ci na nim zależy........

to taka na szybko refleksja

p.s. mam wrażenie, że to typ gościa żądnego ciągłej troski o niego, dopytywania i zainteresowania... :cry:



Też mi to przeszło przez myśl jako jedna z ewentualności. Może to nie choroba jest przyczyną jego zachowania?
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Re: nerwica?

Postprzez owodnia » 4 sie 2011, o 14:18

Marjola napisał(a): Ale przedtem spróbuję go jakoś rozpracować i znaleźć na niego sposób...

Wpadłaś jak śliwka w kompot. :roll:
Choć moze jest szansa byś rozpoznała w sobie pewne dysfunkcje w związku z wybrankiem.
owodnia
 
Posty: 90
Dołączył(a): 17 sie 2008, o 19:00

Re: nerwica?

Postprzez imprecha » 4 sie 2011, o 19:24

Marjola napisał(a): Ale przedtem spróbuję go jakoś rozpracować i znaleźć na niego sposób...


A może siebie być rozpracowała i znalazła na siebie sposób?
O wiele większy pożytek z zajmowania się sobą niż zajmowania sie cudzym życiem i nie daj Boże układania mu tego życia i wmawiania ,że wiesz co dla Niego najlepsze.
To już byłby szczyt pychy
imprecha
 

Re: nerwica?

Postprzez marie89 » 4 sie 2011, o 22:35

Pesymistki... :cmok:


ale mogą mieć racje... nie muszą.. ale mogą...

Pogadaj z nim jesli czujesz, że to nie daje Ci spać.

Ale uważaj na siebie...
marie89
 

Re: nerwica?

Postprzez Margerytka » 5 sie 2011, o 01:17

Pesymistki...


ale mogą mieć racje... nie muszą.. ale mogą...

No - jeżeli realne podejście do życia uważasz za pesymizm ?
Ja wolę być jednak pesymistką - jeżeli tak to określasz. Jak do tej pory na takim podejściu nie straciłam.
Życie to nie jest bajka- gdzie Ona i On się spotkają , spojrzą na siebie i już ...... żyją długo i szczęśliwie - tylko , że bajki najczęściej w tym momencie się kończą, nic nie mówi się dalej jak to "szczęśliwe życie " wyglądało.
3 miesięczna znajomość - na odległość - to jest wielka niewiadoma, tak naprawdę nic nie można o człowieku powiedzieć - najczęściej w tym okresie druga strona dopasowuje się do naszych oczekiwań a pisać można dużo, bardzo dużo - i łatwo można wyczuć co ta druga osoba chce usłyszeć. Również przedstawiać siebie w jak najkorzystniejszym świetle. Dopiero częste spotkania, obserwacja - pozwala na wyciągnięcie wniosków (chociaż też nie zawsze zauważy się pewne niekorzystne cechy albo nie chce się zauważyć, udaje się , że ich nie ma lub też ma się przeświadczenie - dla mnie on , ona się zmieni, dla mnie przestanie pić itp. itd.).
A może jeszcze inne podejście - ja- jego(ją) zmienię, wychowam, zrobię z niego (niej) zupełnie innego człowieka.
Nic bardziej mylącego.
Słowo "związek" ma dzisiaj jakby upłycone znaczenie.

Tak obecnie polega na tym, żeby kogoś zapoznać, szybko oznaczyć na portalu społecznościowym - jestem w związku -(bez zastanawiania się kim tak naprawdę jest ta druga osoba, co sobą reprezentuje ) niech inni widzą, że też kogoś
mam- a to, że w wielu wypadkach " związek " przestaje być związkiem po kilku miesiącach, to już inna sprawa.
Moim zdaniem, coś takiego jak choroba, nie powinno być ukrywane przed partnerem, tym bardziej, że znacie sie już 3 miesiące.

Moim też, tym bardziej, że choroba o ile faktycznie jest, nie wybiera czasu ani miejsca, atak może wystąpić w każdym momencie i druga strona powinna wiedzieć, co w takim momencie ma zrobić ( np. podczas spotkania)
jeżeli się kogoś kocha, to kocha się kogoś i z chorobą .

Bo czy na naszą miłość zasługują tylko samce ALFA? Heh, skąd ich tylu wziąć;)

Nie, nie tylko samce ALFA czy samice:) Ale dla mnie przy tak krótkiej, pełnej niedomówień znajomości to tylko slogan.
A tak z drugiej strony - choroba alkoholowa - to też choroba . Pakować się na własne życzenie , szczególnie gdy ta druga osoba nie widzi problemu?
I tutaj też mnie zastanowiła - ubezpieczanie się tego pana - tłumaczenie, że nie będzie pił.
Przecież , na szczęście nie ma czegoś takiego jak przymus wlewania w siebie alkoholu. Idę na wesele, zabawę, przyjęcie - chce to piję, nie- to odmawiam - nie muszę się nikomu tłumaczyć dlaczego nie piję. W wielu wypadkach chłopak, mężczyzna, który idzie z dziewczyną na imprezę - dba o to aby nie stracić " twarzy", szczególnie jak jest to świeża znajomość.

Margerytka napisał(a):
a kiedy on był pijany - smsy pisała jego mama..

O rety. Masakra.

Oj masakra , masakra:) i to jeszcze sam w głupi sposób się przyznał. Ja na coś takiego bym nie wpadła :) nie starczyłoby mi wyobraźni.
Margerytka
 
Posty: 127
Dołączył(a): 25 kwi 2010, o 00:50

Re: nerwica?

Postprzez marie89 » 5 sie 2011, o 02:12

Ależ ja nie twierdzę, że wszystko wydaje się great... spoko loco... i Marjola ma bagatelizowac.. ufać.. itp..

Mój przyaciel dziś powiedział : Dziewczyno.. uważaj na mężczyzn.. Mają żądzę w oczach.. zdolnosci do kłamstw i nie zawahają się tego użyć..

I ja mu w to wierzę..

Nalezy uważać.. i nawet w poczuciu największego zakochania (zwlaszcza na poczatku) obserwować.. nie tracić głowy...

Natomiast pragnę zanaczyć - że owszem.. swoje zdanie, odczucie przedstawiajmy.. ale nie znając faceta nie mozemy ocenić jaki jest.. i jaki ma cel w tym że nie mówi M. wszystkiego... Moze to chodzi wlasnie o to ze TYLKO 3 miesiace.. moze sie wstydzi.. Facet... chory - wiecie jak to obiera facet... swoją słabość? Czasem to niemal równe kastracji... Poważnie..

Moze sie boi,.. ze jak powie to go zostawi albo bedzie inaczej traktowala..
Moze a moze nie.. Nie nam oceniać i wróżyć..


Sugerujesz że trzpiotka ze mnie patrząca na zycie przez różowe okulary?

Czasem taka bywam... :mrgreen: Ale to nie oznacza... że nie myslę... :haha: :cmok:
marie89
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 314 gości