czy ta miłość moze zaistniec?

Problemy z partnerami.

czy ta miłość moze zaistniec?

Postprzez roses_rain » 20 gru 2007, o 21:49

witam
jestem w rozsterce... od paru dobrych lat przyjaznie sie z Ola, jestesmy sobie bliskie, czesto u niej bywam, ona u mnie... Zawsze jak tam jestem czuje sie jak u siebie, doswiadczam ciepla, zrozumienia i wszystko byloby wspaniale gdyby nie przeszkoda... Jej brat staje mi sie coraz blizszy, ale problemem jest wiara. Nie chce unikac wizyt u Oli i nie chce powstrzymac tego uczucia. Stoje przed wyborem: gniew rodzicow czy zatrzymanie wszystkiego w sobie, zabicie tego uczucia, na ile bedzie to mozliwe, czy jest to mozliwe...
Co robic???
roses_rain
 

Postprzez mariusz25 » 20 gru 2007, o 22:02

byc z Ola i jej brate..blizej:P
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Postprzez roses_rain » 20 gru 2007, o 22:10

sorry :P zmeczenie... oczywiscie, ze chodzi o Sebastiana...
roses_rain
 

Postprzez agik » 20 gru 2007, o 23:05

Na pytanie postawione w tytule, odpowiadam- oczywiście, że moze :D
Tylko czy to miłość?
O jakie różnice religijne chodzi?
A jelsi sie boisz, że rodzicom się nie spodoba religia Twojego wybranego, to... no cóź :bezradny:
Nie zyjesz dla rodziców, tylko dla siebie.

Pozdrawiam sie serdecznie, nie martw sie na zapas, bo jeszcze nie wiesz, czy coś z tego będzie...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Loki86 » 21 gru 2007, o 00:17

Roses możesz napisać jeszcze raz o co ci tak dokładnie chodzi tym razem dokładniej i mniej chaotycznie wiadoma sprawa emocje itp. Bo tak szczerze to ja nie widzę tutaj żadnych wielkich przeszkód by takowa miłość zaistniała. To że siostra twojego wybranka jest twoją najlepszą przyjaciółką raczej nie jest wielką przeszkodą (wręcz przeciwnie nie będzie ci zarzucała że olewasz ją dla faceta bo mimowolnie będziecie się często widywać :P) Rodzice powiadasz ale z jakiego powodu czy możesz tutaj jaśniej i właśnie ta sprawa religii bo tego też zbytnio nie kapuje. Wszystko zależy od tolerancji a takową można rozwinąć w człowieku uświadamiając go ;)
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Postprzez agik » 21 gru 2007, o 00:22

Sorki, że się wtrącam...
Loki- ja to zrozumiałam tak, że brat przyjaciólki wpadł w oko Roses ( z wzajemnością). A ponieważ z racji przyjaźni z dziewczynami, Roses czesto tam bywa, trudno jej się obronić przez TYM czyms, co rodzi się miedzy nią a bratem...
A przeszkodą są nie tyle różnice religijne, co troska, co na to rodzice...

Czy tak to nalezy tłumaczyć?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Loki86 » 21 gru 2007, o 01:20

I pewnie masz racje Agik ;)
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Postprzez ewka » 21 gru 2007, o 07:33

Tak szczerze, to nie umiem "złapać", jakie to właściwie przeszkody...
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez roses_rain » 21 gru 2007, o 14:03

hej :)
macie racje, nawet w tym ze chaotycznie pisze :P wszystko wydaje sie proste, ale wcale takie nie jest...

"Tak szczerze, to nie umiem "złapać", jakie to właściwie przeszkody"
Przeszkoda jest jedna WIARA. Urodzilam sie katoliczką, mam przekazane zasady, ktorych sie trzymam i wierze w przekazane mi prawdy. Moi rodzice sa pod tym wzgledem nieugięci, kiedys rozmawialismy na ten temat i powiedzieli, ze jesli kiedykolwiek odejde od wiary, to jakbym zdradzila ich i nie mam powrotu. Boje sie, ze rodzina sie od mnie odsunie, ze wokol napotkam krzywe spojrzenia, ze sie zagubie...
Rodzice zaakceptowali ta przyjażń, ale czy toleruja? Wiec przeszkoda są przeciwni rodzice

"O jakie różnice religijne chodzi?"
Jest zielonoświątkowcem (in. Wolni Chrzescijanie)

"Tylko czy to miłość?"
milosc rozwija sie przez lata, nie sadze zeby bylo to takie uczucie, ale cos w tym jest glębszego, ja to czuje, on to czuje. Czesto zostajemy sami, rozmawiamy, nawet mnie przytulil i chcial porozmawiac o nas. Tylko ze ja powiedzialam mu: "narazie nie wracajmy do tego tematu, przyjdzie na to pora" i to chyba była ucieczka przed i tak nieunikniona rozmowa

"Nie zyjesz dla rodziców, tylko dla siebie"
to sa najblizsze mi osoby, nie otrzymuje od nich zrozumienia, ale kocham ich i nie chcialabym zadac im cierpienia.

Jest ktos taki na tym forum, kto mialby podobny problem? Kto jest z kims z innego wyznania? Jak sobie poradzil z problemem wiary? Moze nie powinnam odwlekac tej rozmowy z Sebastianem? Moze powinnam postawic na wlasne szczescie? Czy ktos mial podobne watpliwosci? Czy byliscie kiedys w takim zwiasku? Jakie sa wasze zdania na ten temat? pelno tych watpliwosci...
roses_rain
 

Postprzez szachistka » 21 gru 2007, o 15:09

Ja związałam się z mężczyzną "innej wiary". Co prawda wychowywałam się w domu podzielonym religijnie (mój tata niewierząc) niemniej kwestie wiary starała się nam wszczepiać od samego początku moja mama. Gdy zaczęłam przyjaźnić się z chłopakami nie podzielającymi moich poglądów religijnych, moja mama jakoś to tolerowała ponieważ widziała i zapewne miała nadzieje, że z takich znajomości nie wyniknie nic głębszego (co poważnego może powstać w wieku 17-18 lat?;). Ale gdy związałam się z jednym mężczyzną i trwało to już długo i zaczęło być poważne, moja mama zaczęła ingerować. Próbowała mnie zniechęcić do takich znajomości itp itd. Niemniej nie musiałam z nią walczyć, nie miałam większych problemów w domu. Moja mama już pogodziła się z myślą, iż moim mężem nie zostanie ktoś kto podziela moje poglądy religijne.
Nie piszesz, ile masz lat i jak zaawansowana emocjonalnie jest Twoja znajomość z tym chłopakiem. Inaczej sprawa będzie wyglądać, jeśli oboje jesteście młodzi, inaczej, jeśli jesteście w wieku sugerującym tworzenie trwałych związków. Moim zdaniem bardzo szkoda by było skreślać wartościowego człowieka tylko dlatego, że ma inne poglądy religijne tym bardziej, że Kościół Zielonoświątkowców jest odłamem Kościoła Katolickiego więc nie występują tu jakieś diametralne różnice.
Może warto by było aby Twoi rodzice poznali bliżej tego chłopaka i sami przekonali się, że osoba nie będąca katolikiem też może być kimś wartościowym?
Avatar użytkownika
szachistka
 
Posty: 201
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:46
Lokalizacja: Sopot

Postprzez Abssinth » 21 gru 2007, o 16:01

hmmm

Ty ich nie chcesz ranic, bo ich kochasz....

oni rania Cie, groza, ze odrzuca cala Ciebie, jesli zrobisz cos, co im sie nie spodoba.........czy to jest milosc?

Jezus powiedzial - kochajcie sie wzajemnie jak ja was umilowalem....
....i zawsze zastanawia mnie postawa glebokiej nienawisci do innych wyznan, jaka prezentuja niektorzy ludzie, podobno podazajacy sciezka Jezusa....

zastanow sie nad tym troszke....co myslisz?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez agik » 21 gru 2007, o 19:00

Ja jestem w związku z osoba innego wyzanania. Jego rodzice nie mogli tego zaakceptować. Uznali ze albo zmienie wiare, albo nie bedzie miło. No i miło nie jest, co nie znaczy, że nie da się z tym żyć. Natomiast jeśli chcodzi o moich rodziców (katolików, ale niezbyt żarliwie praktykujących), to miałam problem z tatą. A właściwie to on miał problem. Jego raczej stresowało, co ludzie powiedzą, niz moje ewentualne relacje z bogiem. A ponieważ taki argument- "bo ludzię będą gadać nie wydaje mi się miażdżacy, to zostawiłam ten problem tacie i nie stresowałam się tym.

Ale powiem Ci, że w mojej licznej rodzinie jest kilka takich przypadków i naprawdę da się nie doprowadzać do spięć na tym tle.
Np w czasie uroczystości rodzinnych, Ci którzy odeszli od katolicyzmu- że tak powiem uswietniają te uroczystosci swoją obecnościa, lecz nie uczestnictwem. I w praktyce to wydlada tak, że np w czasie mszy, kiedy katoicy klekaja, czy wstaja oni siedzą tak jak siedzieli, tylko opuszczaja głowy- by uszanować ważne chwile innych wyznań nie idąc na zbyt wielki kompromis ze swoją wiarą.
Da się...
Nic nie piszesz o swojej religijności, czy Ty bys chciała byc w takim związku.
A z drugiej strony- to że miałabys jakieś spięcia z rodzicami na tym tle, wcale nie znaczy, że odwróciliby sie od Ciebie. Tego nie wiesz.

Wywnioskowałam z tego, co piszesz, że jesteś bardzo młodą osoba, która mieszka z rodzicami (nie wiem, czy słusznie) i w jakiś sposób jest od rodziców uzalezniona. Ale w takim razie młody wiek jakoś oddala od Ciebie te bardzo poważne decyzje i pozwala na jakąś bliskość bez podejmowania zobowiązań na całe zycie.
Sama musisz wiedzieć, czy warto byc może zrezygnować z czegoś pieknego i wartościowego- bo rodzicom to nie w smak.

Pozdrawiam Cie serdecznie.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez mahika » 21 gru 2007, o 20:58

Fajnie masz, początki, ekscytacja, ukradkowe spojżenia, nepewność, chwytaj szanse jeśli warto, jesteś bardzo odpowiedzialna, skoro zastanawiasz się tak na wyrost, moim zdaniem wszystko się ułoży jeśli to jest TO, to nie stanie na przeszkodzie wiara, jeśli Tobie nie przeszkadza to jest najważniejsze :)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez roses_rain » 21 gru 2007, o 21:22

im to dluzej czytam, tym bardziej utwierdzam sie w tym, ze warto sprobowac. Nawet jesli bedzie to przyczyna spięć i krytyki. Rodzice pewnie mnie kochaja, wiec zrozumieja z czasem, ale napewno bedzie na poczatku ciezko z nimi ale tak jak to agik ujeła młody wiek (ale przyzwoity ;) ) oddala od mnie taka powazna decyzje. Jednak jesli bede z nim, musze zdac sobie z tego sprawe, ze kiedys taka decyzja mnie nie ominie. Moze wybiegam za daleko w przyszlosc, ale odpowiedzialam sobie twierdząco na pytanie, czy będę wtedy na to gotowa. Kazdy buduje wlasne szczescie i jesli to mnie uszczesliwi, to bede o to walczyc!
"jak zaawansowana emocjonalnie jest Twoja znajomość ?"
szczerze, nie wiem, kiedy nie jestem z nim mysle o nim i tak caly czas mi towarzyszy. Mamy wspolne zdjecie, prawie sie z nim nie rozstaje. Jutro sie spotkamy- niech te wskazowki zegara szybciej leca
Dziekuje wam za odpowiedzi, dzieki temu udswiadomilam to sobie :) Agik - jestes bardzo bystra :) Abssinth- tez tego nie rozumiem, wiara pozwala czlowiekowi zyc, daje mu sile i dlaczego ma ktos odbierac mu ją tylko dlatego, ze ich wierzenia roznią się od siebie. W rzeczywistosci wierzymy w tego samego Boga.
roses_rain
 

Postprzez mariusz25 » 21 gru 2007, o 23:55

a co cie inni, idz i badz szczesliwa...
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 371 gości

cron