Pesymistki...
ale mogą mieć racje... nie muszą.. ale mogą...
No - jeżeli realne podejście do życia uważasz za pesymizm ?
Ja wolę być jednak pesymistką - jeżeli tak to określasz. Jak do tej pory na takim podejściu nie straciłam.
Życie to nie jest bajka- gdzie Ona i On się spotkają , spojrzą na siebie i już ...... żyją długo i szczęśliwie - tylko , że bajki najczęściej w tym momencie się kończą, nic nie mówi się dalej jak to "szczęśliwe życie " wyglądało.
3 miesięczna znajomość - na odległość - to jest wielka niewiadoma, tak naprawdę nic nie można o człowieku powiedzieć - najczęściej w tym okresie druga strona dopasowuje się do naszych oczekiwań a pisać można dużo, bardzo dużo - i łatwo można wyczuć co ta druga osoba chce usłyszeć. Również przedstawiać siebie w jak najkorzystniejszym świetle. Dopiero częste spotkania, obserwacja - pozwala na wyciągnięcie wniosków (chociaż też nie zawsze zauważy się pewne niekorzystne cechy albo nie chce się zauważyć, udaje się , że ich nie ma lub też ma się przeświadczenie - dla mnie on , ona się zmieni, dla mnie przestanie pić itp. itd.).
A może jeszcze inne podejście - ja- jego(ją) zmienię, wychowam, zrobię z niego (niej) zupełnie innego człowieka.
Nic bardziej mylącego.
Słowo "związek" ma dzisiaj jakby upłycone znaczenie.
Tak obecnie polega na tym, żeby kogoś zapoznać, szybko oznaczyć na portalu społecznościowym - jestem w związku -(bez zastanawiania się kim tak naprawdę jest ta druga osoba, co sobą reprezentuje ) niech inni widzą, że też kogoś
mam- a to, że w wielu wypadkach " związek " przestaje być związkiem po kilku miesiącach, to już inna sprawa.
Moim zdaniem, coś takiego jak choroba, nie powinno być ukrywane przed partnerem, tym bardziej, że znacie sie już 3 miesiące.
Moim też, tym bardziej, że choroba o ile faktycznie jest, nie wybiera czasu ani miejsca, atak może wystąpić w każdym momencie i druga strona powinna wiedzieć, co w takim momencie ma zrobić ( np. podczas spotkania)
jeżeli się kogoś kocha, to kocha się kogoś i z chorobą .
Bo czy na naszą miłość zasługują tylko samce ALFA? Heh, skąd ich tylu wziąć;)
Nie, nie tylko samce ALFA czy samice:) Ale dla mnie przy tak krótkiej, pełnej niedomówień znajomości to tylko slogan.
A tak z drugiej strony - choroba alkoholowa - to też choroba . Pakować się na własne życzenie , szczególnie gdy ta druga osoba nie widzi problemu?
I tutaj też mnie zastanowiła - ubezpieczanie się tego pana - tłumaczenie, że nie będzie pił.
Przecież , na szczęście nie ma czegoś takiego jak przymus wlewania w siebie alkoholu. Idę na wesele, zabawę, przyjęcie - chce to piję, nie- to odmawiam - nie muszę się nikomu tłumaczyć dlaczego nie piję. W wielu wypadkach chłopak, mężczyzna, który idzie z dziewczyną na imprezę - dba o to aby nie stracić " twarzy", szczególnie jak jest to świeża znajomość.
Margerytka napisał(a):
a kiedy on był pijany - smsy pisała jego mama..
O rety. Masakra.
Oj masakra , masakra:) i to jeszcze sam w głupi sposób się przyznał. Ja na coś takiego bym nie wpadła
nie starczyłoby mi wyobraźni.