Tak na serio to nie jest dobry pomysł jednak aby mieć wielbicieli trzeba się czymś wyróżniać być kimś. W moim wypadku tak nie jest. Po dzisiejszym epizodzie smsowym dochodzę do wniosku, że nie jestem zbyt dobry w te klocki. Od jakiegoś czasu zacząłem rozmawiać z byłą w zasadzie to jej na tym bardziej zależało (co mnie zdziwiło). Sms'ów było sporo z początku bardzo miłe czasami troszkę figlarne. Było kilka rozmów szczerych. To wszystko spowodowało we mnie sam już nie wiem chyba nadzieje na to że coś faktycznie się zmieniło i miałem racje że jesteśmy sobie przeznaczeni i to się może udać bo czemu nie. A jednak dzisiaj wszystko rozwaliłem i to celowo. Na dodatek rozwaliłem to w chamski sposób tak by ją do siebie maksymalnie zrazić. Byłem szczery do bólu czasami przesadzałem. Ale jednak wysmażyłem te swoje bolączki i wtedy zrozumiałem że jestem pustym dzieciakiem który musi mieć ostatnie zdanie nie potrafi się opanować zachować zimnej krwi. Ale co najważniejsze nie potrafi wybaczyć i zwala wszystko na jedną stronę. Powinienem zacisnąć zęby rzucić gdzieś komórkę i przestać się odzywać. Tak było by lepiej. A ja drążyłem temat i jeszcze bardziej się nakręcałem. Ta dziewczyna tak mocno na mnie działa. To ona zawsze kontroluje sytuacje czuje to. A ja robie tylko jakieś teatrzyki gram a myślę że jestem naturalny. W takich chwilach widzę na własne oczy że jestem żałosny. Widzę też że mimo wszystko ona źle na mnie działa nie potrafię przy niej myśleć logicznie i chłodno wszystko musi być zawiłe i trudne.
Jestem jeszcze pod wpływem emocji to też chyba dlatego to napisałem.