potrzebuje wsparcia - kocham za bardzo?

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 22 maja 2007, o 06:31

A ja my¶lę, że na dzisiaj zupełnie inaczej widzicie "bycie razem"... i wcale nie chodzi o to, kto widzi lepiej. Po prostu inaczej. Kobiety zwykle wij± zaraz gniazdeczko i w tym gniazdeczku kochać chc± i kochane być, jakby ¶wiat cały przestał istnieć... mężczyĽni maj± trochę inaczej i zwykle potrzebuj± trochę przestrzeni - to taka reguła, która chyba Was dotyczy... chyba, no bo nie wiem.

Można kochać i potrzebę przestrzeni mieć... czasami trudno wymagać, aby kto¶ się dla nas zmienił i koniecznie zacz±ł lubić to, co lubimy my. Pozostaje "takiego" zaakceptować z nadziej±, że mu się zmieni... lub zmienić swoje postrzeganie "bycia razem". I trzecie - zmienić faceta. Wiem, jak się tak pisze, to pro¶ciuchne się wydaje... trzy proste (a wcale nie proste) rozwi±zania.

Cierpliwo¶ci życzę;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez nana » 22 maja 2007, o 06:48

---------- 06:38 22.05.2007 ----------

bunia napisał(a):Nie mysl juz za duzo....jestes mila,ciepla i wrazliwa osobka a takie zazwyczaj najbardziej cierpia.
Spij dobrze.....jutro znowu dzien...kto wie moze lepszy :!:


nowy ten dzien, ale wcale nie lepszy...
nie to ze jestem jakas zadufana w sobie, ale od wielu ludzi w zyciu slyszalam, ze jestem ciepla i wrazliwa osoba. slyszalam tez ze mam duzo do zaoferowania, tylko przeslowiowego "kanarka" nawet nie mam, żeby mu to zaoferowac.

tym bardziej trudno mi zrozumiec, ze ktos odsuwa sie ode mnie. wiem co znaczy samotnosc i dlatego chce dawac komus milosc, cieplo, akceptacje, pomoc w trudnych chwilach. tylko dlaczego ktos tego nie chce??? jak mozna nie chcec byc kochanym? nie rozumiem tego. ja nawet gdyby mi troszeczke na kims zalezalo, a widzialabym, ze ktos bardzo mnie kocha, ze poswieca cos dla mnie, ze zmienia sie, uczy i dazy do stworzenia stabilnego zwiazku ze mna, to nie zawahalabym sie nawet na sekunde. nigdy nie ma tak, ze obie strony kochaja po rowno i tak samo. mysle, ze potrafilabym wziasc milosc.

---------- 06:48 ----------

ewka napisał(a):A ja my¶lę, że na dzisiaj zupełnie inaczej widzicie "bycie razem"...

... trzy proste (a wcale nie proste) rozwi±zania.

Cierpliwo¶ci życzę;)


i ty rowniez masz racje! to prawda, ze widzimy inaczej "bycie razem". kłopot polega na tym, że ja wydaje mi się juz sporo staralam sie zmienic w mojej wizji tego "bycia". Moj partner chyba nie zna slowa kompromis... chcialabym, żeby cokolwiek zrobil tylko dla mojego dobra i poczucia, ze jestem kochana przez niego. Nawet w najdrobniejszej ustapil, po to tylko, zeby wiedziala, ze mu zalezy... a on zawsze tylko zabieral mi siebie po kawalku, a nie dawal :(w sumie nasz zwiazek rozwijal sie odwrtonym kierunku z jego strony, bo na poczatku zyl moim zyciem i oddal mi calego siebie, a potem zaczal sie z niego wycofywac i nie zostawial mi nieczego w zamian). ja tylko bronilam tego co mialam!:(
jak sprawic, zeby zatesknil za mna? myslisz, ze jest szansa?
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez ewka » 22 maja 2007, o 07:40

nana napisał(a):Moj partner chyba nie zna slowa kompromis... chcialabym, żeby cokolwiek zrobil tylko dla mojego dobra i poczucia, ze jestem kochana przez niego.?

Naprawdę niczego takiego nigdy nie zrobił? A to, że jeste¶cie razem, to uważasz, że z jakiego powodu? Czy sposób wyrażania inny od tego, jakiego się oczekuje, jest nieważny?

nana napisał(a):Nawet w najdrobniejszej ustapil, po to tylko, zeby wiedziala, ze mu zalezy...

To jednak trochę mu zależy...

nana napisał(a):a on zawsze tylko zabieral mi siebie po kawalku, a nie dawal :(

Zabrał tyle, ile pozwoliła¶ wzi±ć. Miło¶ć to "dawanie" - nie trag, że za pięć jajek dostajesz kostkę twarogu. Kochasz go? Je¶li tak - to nie zabierał, ale mu w imię miło¶ci dajesz siebie.

nana napisał(a):w sumie nasz zwiazek rozwijal sie odwrtonym kierunku z jego strony, bo na poczatku zyl moim zyciem i oddal mi calego siebie, a potem zaczal sie z niego wycofywac i nie zostawial mi nieczego w zamian). ja tylko bronilam tego co mialam!:(

Wiesz, no sama wiesz, co masz, co było... je¶li tak kiepsko, to dlaczego szukasz szansy?

nana napisał(a):jak sprawic, zeby zatesknil za mna? myslisz, ze jest szansa?

Daj mu czas. Tak my¶lę;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez @patryk@ » 22 maja 2007, o 08:10

Nie zawsze slowa ida w parze z czynami,to ze ktos mowi jak bardzo kocha i jak mu zalezy,a robi zupelnie cos innego,cos co zaprzecza temu,to moze byc zauroczenie,chociaz nie musi tak byc.Na poczatku jest zawsze milo i sympatycznie,ale kiedy wchodzi sie coraz bardziej w zycie,staje sie to wszystko szare,nudne,smutne i jesli nic sie nie robi aby to zmienic,to jaki moze byc koniec.Najczesciej szuka sie takiego towarzystwa aby znow bylo milo,przyjemnie a tym bardziej ze jest sie jeszcze mlodym czlowiekiem.Jak to sie mowi,ze mlodosc musi sie wyszumiec,wiec takie poukladane zycie jesli jeszcze mozna korzystac ze swobody ,bo jest sie studentem nie jest ciekawe.Oczywiscie ze zacznie prace za rok moze pozniej,ale to bedzie kiedys,a teraz napewno chcialby czuc sie wolny korzystac z zycia.Odpoczac od siebie to jest dobry pomysl,jesli uczucia pozostana to bedziecie razem,a jesli to byly tylko slowa,i moze zauroczenie to ktos inny bedzie tym wybrancem.
@patryk@
 
Posty: 47
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 09:52
Lokalizacja: PL

Postprzez markez » 22 maja 2007, o 09:44

Witam

Pomy¶lałem sobie, że może spróbuj "nana" spojrzeć na wasz± sytuację, odwracaj±c na chwilę swoje role. Co by było, gdyby on był trochę starszy (choć te cztery lata nie musi mieć znaczenia), ty byłaby¶ studentk± i zafascynowałby ciebie kto¶ taki dojrzale my¶l±cy. Ale z czasem wyczułaby¶, że obawia się twojego luĽniejszego podej¶cia do życia i zaczyna ciebie wtłaczać w poukładane codzienne życie (z reszt± całkiem słuszne). Robi to, bo jest odpowiedzialny, my¶li poważnie o życiu i zwi±zku i też ma prawo czuć się luzackim, beztroskim podej¶ciem partnera zaniepokojony. Przez takie twoje podej¶cie, nie czuje się pewnie. Nie wie, czy jeste¶ zdecydowana z nim żyć w poważnym dojrzałym zwi±zku. Taka niepewno¶ć może zrodzić wtedy też z czasem zaborczo¶ć. To się najczę¶ciej dzieje pod¶wiadomie i człowiek nie jest w stanie w sobie wszystkiego zauważyć, tym bardziej jak jest to reakcja na wewnętrzne niepokoje (często całkiem słuszne niepokoje).

Powiedz teraz tak szczerze, nie z twojego dzisiejszego podej¶cia. Spójrz na chwilę z punktu widzenia studentki, która chce jeszcze prowadzić luzacki tryb życia. Jak się zachowa, jak widzi w trochę starszym partnerze niepokój, obawy, lęki i z czasem też w końcu zaborczo¶ć. On przecież d±ży do utrwalenia zwi±zku, do tego, aby się poczuć w nim trochę pewniej, bezpieczniej i to przecież całkiem słuszne. Czy ona pozwoli mu się wtłaczać w jakie¶ ramy codziennego, poukładanego życia? Widzi, że j± kocha i że mu bardzo zależy. Przecież logika na to wskazuje, że jego podej¶cie jest słuszne, dobre dla obu stron. Jednak życie często pokazuje, że nie robimy tego, co wydawałoby się słuszne, odpowiedzialne i logiczne.
Kobiety (taka "studentka") czasem w takich sytuacjach zachowuj± się niemiłosiernie (delikatnie mówi±c).
Z czego to wynika? Warto sobie czasem zadawać takie pytania. Pewnie najlepiej, zanim się głęboko zaangażujemy.

To takie moje chwilowe spostrzeżenie. Niekoniecznie wyci±gaj z tego daleko id±ce wnioski :)
Avatar użytkownika
markez
 
Posty: 79
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 21:18

Postprzez nana » 22 maja 2007, o 14:09

---------- 09:45 22.05.2007 ----------

Naprawdę niczego takiego nigdy nie zrobił? A to, że jeste¶cie razem, to uważasz, że z jakiego powodu? Czy sposób wyrażania inny od tego, jakiego się oczekuje, jest nieważny?
widzisz... zanim stalismy sie para, On zakladal, ze najpierw studia, potem praca, a dopiero potem bedzie sie z kims wiazal, ale zmienil zdanie, bo jak twierdzil nie chcial przegapic czegos waznego (piekne nie?)...

Miło¶ć to "dawanie" - nie trag, że za pięć jajek dostajesz kostkę twarogu. Kochasz go? Je¶li tak - to nie zabierał, ale mu w imię miło¶ci dajesz siebie.
Kocham go i ja mu dawalam wszystko, czy serio nie mialam prawa oczekiwac niczego?
nie bylo kiepsko, bylo fantastycznie. zepsulo sie jak zaczal sie wycofywac z mojego zycia i zamykac w swoim. ciagle mialam wrazenie, ze mam zamkniete drzwi przed nosem i tabliczke nie wchodzic. no to "pukalam" coraz glosniej...:( i rozbilam zwiazek jak szklanke:(
szukam szansy, bo kocham... oczywiscie, ze dalam mu czas i czekam, ze mu mnie zabraknie i wroci i powie, ze kocha i ze bedzie chcial zyc razem, tylko... ja mysle, ze jemu nie zalezy, ze bylo milo, jak bylo mu milo, a jak sie pojawily jakies niemile aspkty i ewentualnosc, ze z czegos musialby zrezygnowac, zeby ze mna byc i zebym ja czula sie spelniona i szczesliw, to zwyczajnie zwial
co ty na taka teorie?

---------- 13:53 ----------

@patryk@ napisał(a):Odpoczac od siebie to jest dobry pomysl,jesli uczucia pozostana to bedziecie razem,a jesli to byly tylko slowa,i moze zauroczenie to ktos inny bedzie tym wybrancem.

serio wierzysz, ze mozna odpocz±ć i potem wszystko od nowa ulozyc? dlaczego ja zawsze myslalam, ze to taki lagodny sposob na powiedzenie komus, ze nie chce sie z nim byc?
trudno jest byc cierpliwym, gdy czlowiek ciagle kocha i jak kania dżdżu pragnie milosc, chociazby najdrobniejszego jej gestu. oddalabym wszystko za to zeby mnie znow przytulil, glupie co?

---------- 14:09 ----------

markez napisał(a):Witam

Pomy¶lałem sobie, że może spróbuj "nana" spojrzeć na wasz± sytuację, odwracaj±c na chwilę swoje role. Co by było, gdyby on był trochę starszy (choć te cztery lata nie musi mieć znaczenia), ty byłaby¶ studentk± i zafascynowałby ciebie kto¶ taki dojrzale my¶l±cy. Ale z czasem wyczułaby¶, że obawia się twojego luĽniejszego podej¶cia do życia i zaczyna ciebie wtłaczać w poukładane codzienne życie (z reszt± całkiem słuszne). ...
...Warto sobie czasem zadawać takie pytania. Pewnie najlepiej, zanim się głęboko zaangażujemy.


i ty masz rację! tylko jak ja go poznalam, to wiedzial ile mam lat i jak zyje. serio, opisywalam mu dokladnie moj dzien na przyklad. ja mu na poczatku znajomosci powiedzilam, ze mozemy byc tylko przyjaciolmi, bo poszukuje stabilnego zwi±zku,a wiec raczej starszego partnera, z ktorym moglabym ulozyc sobie zycie!!!!

Robi to, bo jest odpowiedzialny, my¶li poważnie o życiu i zwi±zku i też ma prawo czuć się luzackim, beztroskim podej¶ciem partnera zaniepokojony. Przez takie twoje podej¶cie, nie czuje się pewnie. Nie wie, czy jeste¶ zdecydowana z nim żyć w poważnym dojrzałym zwi±zku. Taka niepewno¶ć może zrodzić wtedy też z czasem zaborczo¶ć. To się najczę¶ciej dzieje pod¶wiadomie i człowiek nie jest w stanie w sobie wszystkiego zauważyć, tym bardziej jak jest to reakcja na wewnętrzne niepokoje (często całkiem słuszne niepokoje).

markez napisał(a):Czy ona pozwoli mu się wtłaczać w jakie¶ ramy codziennego, poukładanego życia?

tak! mialam kolezanki na studiach, ktore byly w tej sytuacji i wszystkie jak jeden m±ż dały się wtłoczyc! po kilku starciach i wyglupach godnych studentek, stawaly sie szybko dojrzalymi partnerkami i zonami. powiem ci wiecej, ja zawsze wlasnie tego pragnelam, zeby dojrzaly emocjonalnie partner wtloczyl mnie w kierat doroslego i odpowidzialnego zycia.

markez napisał(a): Kobiety (taka "studentka") czasem w takich sytuacjach zachowuj± się niemiłosiernie (delikatnie mówi±c).

jesne, pod warunkiem, ze to rozchichotane lalki barbie napedzane listkiem salaty z ziarenkiem groszku zamiast mozgu. ja na studiach bylam gotowa na powazny zwiazek, no ale zaraz sie dowiem, ze kobiety wczesniej dojrzewaja. tylko po co on chcial ze mna byc? dlaczego prosil, zeby zmienila zdanie i pozwolila na wiecej niz przyjazn?????
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Loki86 » 22 maja 2007, o 14:19

Wydaje mi się że jednak tak zastanawiał by się. Widzisz patrzy na twój rozkład dnia który jest poukładany. Widzi mi się że jeste¶ osob± bardzo sumienn± i konkretn±. Wiec jak my¶lisz czy on aby nie poczuł że z czasem może być kłod± u nogi. Wstajesz budzisz chłopaka obowi±zkowe ¶niadanko cmok i w te cugle do pracy trzeba w końcu opłacić rachunki kupić co¶ do jedzenie i tym podobne ja to naprawdę rozumiem zdarzało mi się pracować :) jednak widzisz pomimo dojrzało¶ci facet widz±c przed sob± taki schemat życia wpada w lekkie przerażenie przynajmniej ja bym wpadł :)

Kiedy ja sobie my¶lę że moje życie ma tak wygl±dać w przyszło¶ci to pasuje 7 pobudka i ¶niadanko i czas się wtrybić do maszyny. Studiuje teoretyczne po to by być nauczycielem jednak znam siebie i wiem że tak nie będzie chyba zaraziłem się sposobem życia squotersów ;)
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Postprzez nana » 22 maja 2007, o 14:29

Loki86 napisał(a):Wydaje mi się że jednak tak zastanawiał by się. Widzisz patrzy na twój rozkład dnia który jest poukładany. Widzi mi się że jeste¶ osob± bardzo sumienn± i konkretn±. Wiec jak my¶lisz czy on aby nie poczuł że z czasem może być kłod± u nogi. Wstajesz budzisz chłopaka obowi±zkowe ¶niadanko cmok i w te cugle do pracy ...

szkoda, ze tak pozno sie przestarszyl, bo jakby od poczatku sie bal, to ja uniknelabym zaangazowania i bolu rozstania. a jako student nie pragniesz juz prawdziwego zycia i niezaleznosci? on mialy baro miekkie ladowanie w takie zycie dzieki mnie, znacznie latwiejsze niz koledzy. swoja droga, chyba jestes w podobnym wieku, to powiedz, czy wogole bys sie wiazal a kobieta, ktora od poczatku sygnalizuje chec stablizacji? czyzby mnie troche oszukal?

Loki86 napisał(a):...sposobem życia squotersów ;)

że przepraszam czym????? swoja droga, ja wlasnie pisalam do ciebie, a ty do mnie:) trzymaj sie!
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Abssinth » 22 maja 2007, o 16:09

nana, kobietom jest duzo latwiej wpasowac sie w taki styl zycia - pewnie dlatego, ze zwykle to one sie podporzadkowuja starszemu mezczyznie, szybko wpadajac w schemacik 'coreczki', ktora 'tatus' sie ladnie opiekuje i urzadza jej dzien.

Facetom to przychodzi trudniej, zwlaszcza, ze nie sa do tego od dziecinstwa, jak my kobiety , wychowywani.

Squotersi to ludzie zyjacy luzno i bez zasiadywania sie, na tzw. 'squotach', czyli opuszczonych posiadlosciach (domach, czasem starych fabrykach, szkolach) zajmowanych nielegalnie lub pollegalnie. Przy takim stylu zycie nie mozesz sie obarczac duza iloscia przedmiotow, zyjesz w ciaglej swiadomosci, ze jutro byc moze trzeba bedzie szukac innego mieszkania.Co sie przenosi na zycie i cala reszte...
.....jak mi tego strasznie teraz brakuje, po tym jak ja sie 'ustabilizowalam'.... pozdrowka Loki dla Ciebie, squotowy bracie:D
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez nana » 22 maja 2007, o 16:21

do Abssinth:
wła¶nie tez mysle, ze zadzialala nie tylko roznica wieku i dojrzalosci, ale takze płci.
ja bym nie pl±tała w to relacji córka-ojciec, bo to mi sie niezdrowo kojarzy w stosunku do zwiazku, w końcu nie mówimy tu o dużej różnicy wieku np. 10 czy 20 lat
mysle, ze kobiety bardziej sa sklonne do wyrzeczen i poswiecen. ja byla sklonna w kazdym badz razie, a moj partner nie!
jak moj chlopak zapragnal powrocic do swoich studenckich zwyczajow, to wielokrotnie powtarzalam mu, ze np. potrzebuje wicej kontaktu niz on i ze prosze, zeby to zrozumial i ze nawet jak sie nie widzimy, zeby przyslal sms lub zadzwonil sam z siebe, ze dla mnie to wazne i potrzebne. Przez kilka dni sie staral, a potem jakos coraz mniej o tym pamietal i w koncu probowal mi wmowic, ze chce zeby byl niewolnikiem telefonu.
Ja wiem, ze wszyscy tu widza we mnie desperatke, ale wiem, ze mimo moich naciskow na mojego meżczyzne nie bylam chorobliwie zaborcza. nie dzwonilam kilkanascie razy dziennie i nie wymagalam ciaglego trzymania za reke. Ja tylko probowalam utrzymac nasz poczatkowy status blizkosci i zazylosci w zwiazku, a on go chcial rozlzniac i rozluzniac i rozluzniac... i dlatego wyszlam na osobe zaborcza.
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Abssinth » 22 maja 2007, o 16:48

Widzisz nana, Ty jestes sklonna do wyrzeczen i poswiecen. Twoj partner nie. To Twoje wlasne slowa.

wiec....kurcze, czego Ty chcesz? sorry , jesli to brzmi brutalnie, ale nie jestes w stanie zmusic faceta do milosci. Nie wyblagasz milosci od niego, nie wepchniesz go w schemat jaki jest dla niego obcy.

On musi sam chciec...ale widocznie nie jest na to gotowy. Moge go zrozumiec, to nie chodzi o Ciebie i Twoje postepowanie - na pewno jest tam gdzies ktos , komu takie postepowanie odpowiadaloby najbardziej na swiecie! Ale nie temu, no kurcze, tak wyszlo, tak czasem wychodzi...

Czy Ty bylabys w stanie zmienic dla niego caly swoj styl zycia? Chodzic na imprezy do rana, gadac o literaturze a nie co kierownik dzisiaj powiedzial, o nowej premierze w teatrze, a nie o zakupach i , ze trzeba zaplacic rachunki. (nie wiem, czy tak akurat dokladnie bylo u Ciebie, rzucam stereotypami, daje przyklady, ktore mogly was podzielic). Chcesz, zeby on sie smienil dla Ciebie, uwazasz, ze Twoje zycie jest tutaj w jakis sposob 'lepsze' - lepsze, bo to on ma sie zmieniac, nie Ty.

przyklad 'tatusia' i 'coreczki'...hmm...tak juz to wyglada, niezaleznie od wieku osob, kiedy jedna osoba zarabia, a druga nie. Kiedy jedna osoba chce podejmowac wszystkie decyzje i uwaza, ze zna lepsze sosoby na wykonywanie tego czy tamtego. Kiedy jedna ososba chce sie druga 'opiekowac', a mnie tarktowac jako fascynujacego partnera w podrozy przez zycie. Jakos tak to sie wtedy w dziwny zwiazek zmienia....chociaz, znowu, niektorym to pasuje.

miauk

pozdrawiam.
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez nana » 22 maja 2007, o 21:42

Abssinth napisał(a):wiec....kurcze, czego Ty chcesz? sorry , jesli to brzmi brutalnie, ale nie jestes w stanie zmusic faceta do milosci.

On musi sam chciec...ale widocznie nie jest na to gotowy. Moge go zrozumiec, to nie chodzi o Ciebie i Twoje postepowanie - na pewno jest tam gdzies ktos , komu takie postepowanie odpowiadaloby najbardziej na swiecie! Ale nie temu, no kurcze, tak wyszlo, tak czasem wychodzi...

Czy Ty bylabys w stanie zmienic dla niego caly swoj styl zycia? ...Twoje zycie jest tutaj w jakis sposob 'lepsze' - lepsze, bo to on ma sie zmieniac, nie Ty.

czego chce? tutaj - prosze tylko o wsparcie psychiczne. msm potrzebe mowienia o swoich przezyciach. jemu nie moge, wiec mowie komu moge. czegochce od niego? milosci. wiem, ze to uproszczenie, ale chcialabym zeby mnie kochal i byl ze mna. jesli cxytales moje wypowiedzi powyzej, to wiesz, ze juz odpuscilam i nie blagam. wiem, ze na kolanach za daleko nie zajde.
to prawda, ze nie byl gotowy. szkoda, ze nie chcial byc. czasami mozna "dorosn±ć" do sytuacji. czesto to sie zdarza mezczyznom jak sie na przyklad dowiaduja, ze beda mieli dziecko. przyklda moze do bani, ale tak sie zdarza i mysle, ze to potwirdzisz?
czy bylabym w stanie zmienic styl zycia? tak! pod warunkiem, ze spedzalibysmy to zycie razem. jesli zmiana ma polegac na tym, ze kazdy zyje swoim zyciem, a czasami sie spotykamy we wspolnym zyciu (tak wlasnie mi zaproponowal moj facet!) , to ja tak nie potrafie, bo kotem nie jestem i nie mam 7 zyc. chodzilam z nim na imprezy do rana, jesli mialam prace, to zwyczajnie nie pilam alkoholu i zarywalam noce, ale chodzic chcialam. zdarzalo sie tez, ze mowilam idz sam. a co w tym zlego, ze po wspolnej imprezie chcialam sie obudzic obok niego, a nie jechac do siebie? albo jego odwozic do siebie? to jest wlasnie komporomis! jesli ja zarywam noc i ide na drugi dzien do pracy, to moze jemu by sie nic nie stalo, gdyby sie obudzil na chwile i mnie pocalowal na dowidzenia. przeciez moze odsypiac potem caly dzien??
a moje zycie nie uwazam, ze jest 'lepsze', tylko zwyczajnie prawdziwe. codzienne.
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Pytajaca » 22 maja 2007, o 22:32

nana...

W tym wszystkim, o czym piszesz widac Twoja determinacje w zdobywaniu tego faceta. Troche przymominasz mi mnie sama.

Przeczytalam uwaznie wszystkie Twoje wypowiedzi i doskonale Cie rozumiem, ze chcesz miec stabilny zwiazek i partnera przy boku. Jednak nawet partner przy boku nie gwarantuje niczego. On chce zyc swoim zyciem i musisz zaakceptowac jego wole albo zmienic swoje podejscie albo...po prostu zrezygnowac z tego partnera. Wlasciwie na Twoim miejscu i z moim doswiadczeniem 1,5 rocznego zwiazku z kims mlodszym, zrobilabym to ostatnie.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez markez » 23 maja 2007, o 00:15

---------- 23:22 22.05.2007 ----------

Nasuwa mi się z tego pewien wniosek, że dojrzało¶ci nie da się komu¶ narzucić, tylko, dlatego że jest ona słuszna i potrzebna w życiu. Każdy sam musi dojrzeć.
Też chyba żadna terapia wstrz±sowa tego nie wymusi (np. "Będziemy mieli dziecko").
To, czy kto¶ jest dojrzały czy nie, jakie ma podej¶cie do życia, można zaobserwować w okresie, kiedy się ludzie na wzajem poznaj±. Czy jest skłonny współpracować ze mn±, na co dzień w ważnych dla mnie sprawach, też można to w jakim¶ stopniu wyczuć.
Ważne chyba, żeby pewne sygnały, jaki ma stosunek do konkretnych spraw, traktować od samego pocz±tku poważnie. Dopiero wtedy, maj±c pełniejszy obraz takiej osoby, łatwiej się z kim¶ w taki zwi±zek angażować.
Osobi¶cie nie wierzę, że "zwi±zek to loteria". Naprawdę, dużo można zauważyć, wybadać na etapie poznawania się. Tym bardziej, jak przynajmniej jedna ze stron podchodzi do życia dojrzale.

---------- 00:15 23.05.2007 ----------

Też, jeżeli chodzi o zaangażowanie w zwi±zek. Czy je¶li jedna strona bardzo się angażuje i bardzo jej zależy, czy to spowoduje automatycznie, że ta druga strona zrobi to samo? Nie wiem czy to tak wła¶nie działa. Jaka jest na to gwarancja.
To całkiem naturalne, że człowiek pragnie partnerskiego zwi±zku, zrozumienia wzajemnych uczuć, potrzeb i pewnej współpracy. Pięknie jest, jak obojgu udaje się co¶ takiego nawzajem między sob± tworzyć.
Avatar użytkownika
markez
 
Posty: 79
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 21:18

Postprzez @patryk@ » 23 maja 2007, o 08:01

A ja mysle ze facet chce jeszcze zyc swoim zyciem,a obowiazki,czy to co obiecywal,w czym zapewnial to slowa,bo tym co robi to zaprzecza wszystkiemu.Czy na poczatku znajomosci nie jest wspaniale,i to mu sie podobalo,a teraz juz nie,mowi sie kobieta zmienna jest,no coz faceci tez.Pisalem ze nieraz trzeba odpoczac od siebie,i taki czas jest potrzebny na zastanowienie sie,na wyciszenie,aby nie dzialac pod wplywem emocji,zwlaszcza jesli podejmuje sie decyzje.Nie jest powiedziane ze pozniej wraca sie do siebie i juz jest super,bo moze byc i taka decyzja ze niestety, po co szarpac sie ze soba,gdy druga osoba niczego nie rozumie,lepiej dac sobie spokoj.W tym co piszesz, to widze podobne sytuacje u mnie ktore byly kiedys,czyli na poczatku spotkania,smsy,telefony, a po kilku miesiacach wszystkiego coraz mniej.I te rozmowy dlaczego takie zmiany,czy nie moze byc tak jak wczesniej,ale coz rozne tlumaczenia,dla mnie glupie ktorych wczesniej nie bylo,i poprawa na kilka dni po takiej rozmowie,pozniej znow wraca wszysko do tego co bylo,czyli wymuszone rozmowy,telefony,spotkania no przeciez to widac ze jest cos wymuszone.Ale jesli ktos lubi luzackie zycie,to druga osoba takiej nie zatrzyma,jesli juz to na krotko.Nie jeden raz juz slyszalem te deklaracje,zapewnienia itd ale to tylko slowa nic wiecej,i wcale nie musza byc zrealizowane,a przypominanie o nich czy zmuszanie aby ktos robil tak jak obiecal,to tylko pogarsza sytuacje,i to wszystko pisze z wlasnego doswiadczenia,moze kazdy ma inne,ja mam takie.
@patryk@
 
Posty: 47
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 09:52
Lokalizacja: PL

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 347 gości