przez imprecha » 24 lip 2011, o 12:23
No cóż strach nam towarzyszy w wielu sytuacjach życiowych i nikt Cię tutaj nie uspokoi,nie da się ,trzeba to przeżyć.
Ale pomocną rzeczą może być próba zmiany myślenia.
Zwykle jak coś mamy utracić to nadajemy temu niezwykłą wartość.Zauważamy tylko jeden kierunek-pozytywny.
A w zawiązkach jak to w związkach ,różnie bywa. Warto nie stawiać na piedestale męża tylko spróbować wyobrazić sobie życie bez Niego.Wkręcasz się w jedyny szczęśliwy obraz Waszego małżeństwa,a nie pamiętasz,że jednak trudno było Wam odzyskać dawną miłość,trudno Wam było dogadać się,czułaś ,że to się rozsypuje.Dlaczego upierasz się teraz bez obiektywnego spojrzenia na trwanie przy tym mężczyźnie.? Pozwól temu co się rozsypuje -rozlecieć się do końca,a potem pochyl się i pozbieraj to co zostało.Zobaczysz wtedy co zostało,a tymczasem podpierasz plecami walącą się ścianę,bokami podsypuje Ci się gruz,miejscami łatasz,ale nie możesz osunąć pleców,tylko trzymasz resztkami sił i chcesz,żeby to samo jakoś się posklejało. Nie da się. Musisz odejść od ściany,pozwolić jej runąć dla własnego dobra,odsunąć się potem i popatrzeć co da się uratować,albo co na tych gruzach możesz zbudować.
Tymczasem chcesz tego męża tu i teraz jakkolwiek to wygląda i pod Twoim naciskiem moze on wrócić ,ale to będzie decyzja wymuszona osaczeniem Go przez Ciebie i terapię.
On powinien pozostać sam ze swoimi myślami tyle czasu ile ON potrzebuje ,powinien mieć spokój i czas do podjęcia swojej własnej decyzji.Tylko wtedy będziesz miała kochającego męża.