O manio...Dawno nie pisalam- co nie znaczy ze nie zagladalam tutaj.Duzo sie zmienilo.Wyzej opisany problem przestal istniec.Od 23/24 sierpnia jestesmy razem.Z inicjatywa powrotu do siebie nie wyszlam ja...I duzo sie miedzy nami dzialo.Zanim po tym wszystkim przez co przeszlam przez wakacje dochodze powoli do siebie.I po powrocie do siebie nie bylo rozowo.Ale jak to sie mowi nie wszystko mozna miec naraz.Bylo sporo klotni,wypominalam mu ze mnie zostawil,on mi jaka bylam itp bzdury.Ale jakos od 2 tyg jest miedzy nami bardzo bardzo dobrze.Smiejemy sie razem, wyglupiamy, pomagamy sobie,pocieszamy, no i rozmawiamy o wszystkim.Nawet podpadl mi troche (bylo troche tez mojej winy) ale wyszedl z domu i wrocil po 15 min z kwiatkiem w reku i przeprosinami ) .Zauwazylam ze zaczal sie starac!!! Dba o to zeby nie bylo miedzy nami spiec,a jak jakies sie pojawiaja szybko probuje je zalagodzic.No i wszystko zaczelo sie od tego ze 2 tyg temu padly z jego ust dwa slowa: "Kocham Cie".Chyba damy rade jakos pozbierac nasz zwiazek do kupy.
Ale jest jeszcze jeden pozytyw… Mianowicie w momencie słabości ( w czasie trwania moich problemow w wakacje ) z pomoca przyszla mi pewna kochana osobka z która to miałam okazje pogadac na gg.Rozmowa z nia bardzo mi pomogla.I tak od tamtego wieczoru rozmawiałyśmy sobie na gg i doradzałyśmy albo po prostu plotkowałyśmy przez kilka miesiecy.A ze obie jesteśmy jesteśmy z tego samego miasta doszlo do tego ze poznałyśmy się w RL.Malo tego.Pracujemy teraz w jednej firmie i jesteśmy koleżankami z pracy.Dlatego dziekuje Ci… ( będzie wiedziała ze to o nia chodzi).Teraz wiem ze nawet jak cos będzie nie tak i będę miala problem podciecie sobie zyl albo polkniecie tabletek nie jest wyjsciem i ze mogę na nia liczyc.
Szczesliwe zakończenie?