Witam was wszystkich, chcialbym cos zrozumiec i w koncu madrze zdecydowac, pochodze z przemocowej rodziny, musialem patrzec jak ojciec leję matkę i mówić że jest zła, bo sam dostałbym w pier!@# mam 30 lat, 10 lat z nimi mnie mieszkam, ale przewijaja sie, ostatnio pomagaja finansowo i tu zaczyna sie problem. Czuje wewnetrzne rozdarcie dwoch ajkby osobowosci, moja narzeczona urodzi niedlugo nam coreczke, z jednej strony wypada by oni ja odwiedzali, z drugiej chcialbym by od poniedzialku ich nei widzial. Z jednej strony pragne szczesliwego zycia z drguiej boje sie zerwac z nimi kontakt. Boje sie zareagowac w ich towarzystwie jakby nie wiem co, nawet jakby podpalali dom to bym nic moze nie zrobil , o jesuu
ostatnio czuje ze zwariuje oni sa jak kaczka z pisuaru, juz mialem nadzieje ze zaakceptwoali nas, moje zycie a tu znow rozmowa, bol brzucha, lista zla jaka im wyrzadzam i jaki jestem do niczego z moja M. Czasem mam ochote sobie dziabnac mbo tego nie znosze, ostatnio stalem na peronie wracajac do domu i patrzalem na prosta na tory, czerwone swiatlio i flashback, mam 17 lat wracam od babci nie chce mi sie zyc, taka jedna minuta okropna, nagle inne chmury tamte oemocje pogiete w kosmos. ciezko rozmawia mi sie z ludzmi mam cos dr house`a, czesto reaguje cynizme, jak ogladam uwage czy cos w tym stylu to sie smieje jak joker, smieszy mnie jak ktos mowi ze zona moglaby zabic faceta w afekcie, mowie takiej osobie nie bedzie miala sily. na smutek przestalem reagowac, nie potrafie plakac na smutek, tylko na szczescie chce mi sie wyc. najgorsze ze nie wiem jak z nimi sobie ulozyc relacje oraz sam nie wiem czy wogole chce, M, mowi by ich olac i zaczac od nowa, jej prosciej bo to obcy ludzie, mnie od dwoch dni skreca brzuch emocje mowia co innego mysli co innego, kosciol co innego - mam wrazenie ze trafie do czubkow ze swoja rozszarpana i podzielona osobowoscia. nie wiem jak dalel postepowac, i smuci sie jak moja narzeczona cos do mnie mowi a ja czesciowo rozumiem, czasem wogole, zlosci sie na mnie, ale ja jak w tym kabarecie, patrze sie i mysle o h jej chodzi. czasem rozumiem, na logike a emocje mowia co innego, reaguje emocjami z automatu bo to normalne i zle wybietram i potem mi smutno i musze sie tlumaczyc i wk123 mnie to, mam dosc przepraszac i sie tlumaczyc, chcialbym wiedziec czy komus z was udalo sie zerwac kontakt z jatrzacymi, zle myslacymi chcacymi zniszczyc wszystko co wokol was starymi i zyc szczesliwie???